Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,862 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

1 7 8 9 10 11 92
  1. (270.) Dziękuję Panie Profesorze za odpowiedź na moje pytania. Jestem w trakcie czytania “Wędrującego świata” i tak jak wydawało mi się, jeszcze rozdziały, które mogą bardzo mi pomóc są jeszcze przede mną. Ma Pan rację, że poświęcam czas na rozważania nad alternatywą dla konsumpcjonistycznego modelu życia. Do tego stopnia, że poświęciłam tej tematyce swoją pracę magisterską, którą “tworzę” właśnie. Nie mam złudzeń co do tego, iż jakaś wielka, rewolucyjna zmiana na lepsze nastąpi, jednak wydaje mi się, powoli, małymi kroczkami można dojść do celu. Trzeba tylko jasno wskazać ludziom alternatywę i kształtować ich świadomość.
    Pozdrawiam serdecznie Pana i wszystkich blogowiczów. Magdalena

  2. (269.) Piotr ( wpis nr 261) pyta Pana Profesora o ciekawe miejsca do podróżowania. Profesor nie odpowiedział, więc może zrobię to ja, gdyż własnie wróciłam z pięknego, fascynującego miejsca i mogę się podzielić swoimi wrażeniami. Tym miejscem było Peru oraz Boliwia , gdzie spędziłam ponad dwa tygodnie i nie było dnia, żebym nie zamierała z zachwytu, a każdy z nich zachwycał mnie czymś innym…
    W czasie podróży niezmiennie interesuje mnie przede wszystkim natura , a potem kultura i to właśnie w tej kolejnosci . A najbardziej ciekawią mnie wszelkie odmienności , coś , czego jeszcze nigdy nie widziałam. Było tego sporo…..
    Na wyspach Ballestas w Peru zobaczyłam więc dziesiątki lwów morskich , setki pingwinów i pelikanów , a na południu w słonych lagunach – różowe flamingi. A kiedy w andyjskich dolinach ujrzałam pasące się, żyjące na wolności stada lam , owiec i alpak , to pomyślałam , że tak własnie wyobrażałam sobie raj… Wysoko w górach siedząc samotnie na skalnej półce nad otchłanią kanionu Colca , patrząc na szybujące kondory można było przez chwilę przenieść się w trzeci wymiar i dotknąć metafizyki życia . Tam właśnie ułożyłam swoje “apatchetos”, czyli piramidkę z kamieni – prośbę do Bogów o spełnienie pewnego życzenia… Sama jestem ciekawa , czy mnie wysłuchali….. :-)
    Ludzie tam są niezwykle barwni . Niezmiennie przez całą podróż zaciekawiały mnie tak zwane “Cholitas”, czyli indiańskie kobiety, ubrane w sterczące spódnice i charakterystyczne meloniki
    ( panny noszą je przekrzywione na bok, mężatki – prosto na czubku głowy …. jakie to praktyczne , prawda? ) . Widziałam je wszędzie – w małych andyjskich wsiach , ale także w dużych miastach , takich jak Lima czy La Paz. Fascynujace!!!
    Wędrując w górach w okolicy Cuzco widziałam genialnie zbudowane, jakimś cudem techniki ,czy ludzkiego umysłu – inkaskie miasta i to nie tylko to najbardziej znane , uważane za jeden z siedmiu cudów świata – Machu Picchu , ale także wiele innych . Patrząc na te , monumentalne czasem ,okazy architektury , zastanawiałam się , jak to możliwe, aby niezbyt liczna garstka awanturników pod wodzą analfabety – Francisko Pizarro mogła w tak szybkim czasie rozbić w pył tak “cudowną cywilizację” , jakim było Imperium Inków ???!!!
    Na to pytanie może chyba tylko odpowiedzieć Koincydencji Teoria Rozwoju – kto czytał ksiązkę , ten wie, o co chodzi ….
    Widziałam także , lecąc awionetką ( bo tylko z góry można je dostrzec) tajemnicze rysunki na pustyni Nazca …….Ich tajemnica , mimo wielu hipotez , do tej pory nie została rozwiązana. Widziałam również gigantyczne , piaskowe wydmy ( jak na Saharze) , po których można jezdzić na snowboardzie ( a właściwie sandboardzie) , czego oczywiscie nie mogłam sobie odmówić :-).
    I wreszcie ….widziałam budowle , pozostawione w spadku po konkwistadorach – piękne katedry w Limie , Cuzco , a także mniej znane , lecz bardzo piękne kościoły w Andahuaylillas ( zwany Kaplicą Sykstyńską Ameryki Pd) oraz mniejszy w Chincheros – obydwa wpisane na listę Unesco.

    Mogłabym o tej podróży opowiadać bez końca, ale nie o to chodzi. Piszę o niej tutaj – na blogu “Wędrujacego Świata” , gdyż lektura tej książki zmieniła trochę moje “patrzenie na świat” , a więc także podróżowanie . Podziwiając nowe miejsca , częściej teraz zadaję sobie pytania : dlaczego? co dalej? co za 50 lat? To pomaga mi lepiej zrozumiec, choć nie zawsze znam odpowiedzi …. A podrózując po Peru i Boliwii najczęstszym pytaniem , jakie sobie zadawałam było: jak można ulżyć tym biednym ludziom w ich cięzkiej doli , nie naruszając jednocześnie ich tożsamości , tradycji i
    pięknych zwyczajów ?
    Nie chciałabym bowiem, aby kiedyś – w przyszłości , kraje te były skansenem , gdzie wszystko jest sztuczne i “na pokaz ” ( jak to powoli stało się na pływajacych na jeziorze Titicaca ,niezwykłych zresztą, wyspach Uros ).

    Zachęcam wszystkich do podróżowania . Podróże pozwalają dostrzec, jaki świat jest duży i jednocześnie mały, jak różny i jak jednak w wielu szczegółach podobny . Człowiek od wieków zadaje sobie pytanie : kim jestem ? dokąd zmierzam? … Może wyłącznie po to , aby podziwiać świat ? I może to wystarczy? A może to aż “nadto”?
    Trochę to zbyt egzaltowane , co napisałam ? Pewnie tak , ale jak ktoś przez 2 tygodnie obcował z bogami na dużych ( ponad 3 tys m) wysokościach, to właśnie tak się zachowuje … :-) :-) :-)

    Podróż pomaga także nabrać dystansu do wielu spraw i zrozumieć, ze czasem trzeba zrezygnowac z własnych pragnień po to, aby odzyskać spokój i wewnetrzną harmonię.
    Wszystkiego dobrego Panu życzę, Profesorze….. :-)

  3. (268.) Witam już po raz trzeci dzisiaj! I odpowiadam Aktywowi (Aktyw?…, czego?, o co walczymy?) na wpis 265. Otóż filmu “Zeitgeist” jeszcze nie oglądałem. Dziękuję za przesłanie, obejrzę podczas ferii w Tatrach, w wolnej chwili między snowboardowymi zjazdami.

    Iwona (wpis 262) twierdzi, że nie doceniam “…roli psyche, serca, zmiany sposobu myślenia podyktowanej jednak nie gospodarką, ale współczuciem, moralnością, empatią.” Być może, ma rację. Jest psychologiem, a ja jednakże ekonomistą. Sądzę wszak, że jak na ekonomistę to poświęcam tym zagadnieniom sporo uwagi. Zawsze przecież traktuję człowieka jako centrum zainteresowań, a zaspokajanie jego indywidualnych i zbiorowych potrzeba jako sens i cel aktywności gospodarczej. Nadal jestem przy tym wszystkim przekonany, że w sferze ekonomicznej działalności człowieka i społeczeństwa racjonalność i pragmatyzm muszą być podstawą, zaś psyche, serce, współczucie, moralność, empatia góry brać nie powinny i nie mogą. I nie będę. Co bynajmniej nie oznacza, że działalność gospodarcza winna być wyprana z aspektów humanistycznych i wątków społecznych, co tak uparcie lansuje neoliberalizm. Wręcz odwrotnie. I w tym na pewno z Iwoną się zgadzamy.

    Piotr (wpis 261) pyta o ciekawe regiony świata. Oj!, jakże ich wiele, jak wiele jest miejsc, które warto obejrzeć. Najciekawiej chyba tam, że natura jest blisko kultury. Pewnie dlatego w ostatnich latach tak zafascynowała mnie Afryka. A tam? Jeśli chodzi o naturę, to na pierwszym miejscu – i to zdecydowanie – Tanzania. Dopiero potem RPA, Namibia, Botswana. Gdy zaś idzie o kulturę, to Etiopia i Mali. Ale także Niger. W Azji Mongolia, Laos, Kambodża. W Ameryce Południowej i Środkowej – oczywiście, obok Meksyku i Peru – Gwatemala i Boliwia. Ale także dżungla Surinamu i Gujany (to już naprawdę dla bardzo wytrwałych). Przepięknie jest tam, gdzie ludzi mało, a przyrody tak pełno, że sama ona tam… Sahara, Kalharii, Gobi. Ale także Spitsbergen, Kamczatka, Czukotka. Zawsze warto pojechać do Iranu (zwłaszcza teraz, gdy turystów tam prawie wcale nie ma!), trzeba zobaczyć Wyspę Wielkanocną na Południowym Pacyfiku. Proszę zajrzeć pod http://www.tiger.edu.pl/wallpaper/wallpapers.php, bo jest tam trochę fotografii zrobionych w niektórych ze wspomnianych miejsc. Podobnie jak w galerii foto pod http://www.tiger.edu.pl/kolodko/galeria/galeria.htm.

    A Marek u ER (wpis 260) ma duże szanse na nagrodę – egzemplarza książki “Wędrujący świat” z autografem – gdyż w rzeczy samej roli wojskowości w rozwoju społeczno-gospodarczym uwagi wiele nie poświęcam. Choć i o te zagadnienia jakoś przecież zahaczam…

  4. (267.) Paweł (wpis 263) pyta o ocenę skądinąd interesującego artykułu Prof. Kaźmierczka http://www.pafere.org/images/euro/euro_kazmierczak.pdf. Sądzę, że lepiej będzie, jeśli każdy sam sobie dokona oceny. Moje poglądy w sprawie wprowadzenie Polski do euro i euro do Polski są znane. Już wiele razy wypowiadałem się na ten temat, także tutaj, na naszym blogu.

    Korzyści z konwergencji walutowej są oczywiste. Widać to ewidentnie na przykładzie Słowenii, która już od dwu lat znajduje się w strefie euro, dostrzegać to teraz będziemy na Słowacji, a z czasem w Polsce. Oczywiście, pod warunkiem – powtórzmy – że wejdziemy do euro po korzystnym kursie wymiany. A kurs korzystny to taki, który poprzez umożliwienie konkurencyjności dobrze prowadzonym przedsiębiorstwom sprzyja wzrostowi produkcji ciągnionemu przez eksport i zapewnia w długim okresie równowagę zewnętrzną, czyli równowagę bilansu płatniczego. Powtórzę raz jeszcze, że im bliższy byłby on 4 złotych za euro, tym lepiej. Stąd też gdyby możliwie było wejście przy obecnym kursie (3,97 w chwili gdy piszę te słowa), należałoby to uczynić, zważywszy że można konsekwentnie spełniać wszystkie kryteria konwergencji z Maastricht. Przypomnę, że pogląd taki głosiłem także wtedy, gdy euro było zaledwie po 3,20 złotego i myśl o kursie wymiennym zbliżonych do 4 złotych była dość powszechnie odrzucana… Zauważmy też, że osłabienie kursu złotego o prawię 25 procent bynajmniej nie wpływa na nasilenie inflacji, czym także często się straszy.

    Dodać warto przy okazji, że obszar euro bynajmniej nie jest “optymalnym obszarem walutowym”. Tym bardziej nie będzie nim po poszerzeniu wskutek przyłączania do strefy euro gospodarek Słowacji, Polski, Bułgarii, Estonii, Litwy i kolejnych krajów. Jest to pojęcie teoretyczne, którym posługujemy się w studiach i które powinno być instrumentem polityki szeroko rozumianej integracji, ale w praktyce wciąż daleko do praktycznego stworzenia takiego obszaru na terytorium Unii Europejskiej. Stąd też w praktyce euro nie może funkcjonować tak, jak w teoretycznych modelach. To jest (?) oczywiste. Tym niemniej Unia Europejska – a w jej ramach także Polska – jest bliżej takiego “optymalnego” obszaru niż kiedykolwiek wcześniej.

    I ostatnia uwaga. Zapowiadanie zwiększonej presji inflacyjnej po wejściu do euro jest bezzasadne. Argument, że producenci i handlowcy będą zaokrąglać ceny w górę jest miałki. Jeśli mogliby czynić to nie napotykając bariery popytu przy przejściu na euro (np. zaokrąglając dzisiejszą cenę za piwo z 3,90 na 1 euro przy przejściu z kursem 4,00 złotego za euro), to dlaczego dzisiaj nie podnoszą ceny do 4,00 złotych?! W Słowenii po wejściu do euro nie zaobserwowano żadnego przyspieszenia wzrostu ogólnego poziomu cen. Podobnie będzie w najbliższych miesiącach na Słowacji. A że ktoś znajdzie winiarnię, gdzie akurat zaokrąglą cenę dzbanka wina w górę? Może się zdarzyć tak samo, jak i to, że gdzieindziej zaokrąglą ją w dół. Tylko że o tych drugich przypadkach w gazetach głośno nie będzie… Ale jak ktoś przyuważy taki przypadek, to niech da nam szybko znać!

  5. (266.) Magdalena (wpis 264) zadaje pytania o fundamentalnym znaczeniu. Czy “…jest jakaś szansa na to, aby współczesne społeczeństwo odrzuciło konsumpcyjny model życia? …Czy działania podejmowane przez organizacje takie jak Polska Zielona Sieć, Polska Akcja Humanitarna, eFTe mają jakiś sens, mogą pomóc w zmianie modelu życia współczesnych ludzi?”. Cóż, na pewno mają sens. I w żadnym przypadku nie należy ich bagatelizować. Rozdział V “Wędrującego świata” otwiera maksyma: “Dojść do idealnego świata nie sposób, ale iść trzeba”. No to wędrujmy doń. Każdy najlepiej jak potrafi.

    Nie sądzę wszak, aby społeczeństwa – nie tyle współczesne, ile przyszłe, bo współczesne już udzieliły na taką propozycję negatywną odpowiedź – wyrzekły się konsumpcyjnego modelu życia. Co prawda, udaje się to gdzieniegdzie, na przykład w fascynującym Bhutanie, gdzie ludzie choć biedni (jedni z biedniejszych na świecie), to szczęśliwi (jedni z najszczęśliwszych na tym samym świecie). Ale nie zanosi się na to na szerszą skalę. Bynajmniej nie oznacza to, że zabiegi zmierzające do zmiany stylu życia, “to tylko walka z wiatrakami”. Na pewno nie. Piszę o tym. Nieuchronna jest zmiana wartości w kierunku od “mieć” do “być”, a przecież o to chodzi w pożądanej ewolucji modelu konsumpcji.

    Dotychczasowy model wzrostu nie może być kontynuowany już nie tylko ze względu na obecny kryzys wywołany olbrzymią nierównowagą finansową i handlową, do czego doprowadziło podporządkowywanie wartości i polityki gospodarczej doktrynie neoliberalnej, ale także ze względu na olbrzymią i wciąż narastającą nierównowagę polityczną, społeczną oraz na styku gospodarki i środowiska naturalnego. Świat – społeczeństwa, ludzkość cała – musi przeorać swoje wartości, zmienić instytucje, zmodyfikować politykę. Już nie tylko dlatego, aby rozwój w przyszłości mógł być bardziej harmonijny, ale dlatego, iż z czasem będzie to coraz wyraźniej dostrzegany – i rozumiany – warunek przetrwania cywilizacji. Piszę o tym szerzej w rozdziale VIII “Instytucje, polityka i kultura a zastój i rozwój”, a także w X “Niepewna przyszłość”.

    Warto zatem starać się – i walczyć, zwłaszcza w intelektualnych i moralnych sporach, ale i w konkretnych działaniach – o choćby cząstkowe zmiany na lepsze. Wędruje się krok po kroku. I nie jest to żaden idealizm czy idee fixe, ale pragmatyzm, który winien nam zawsze przyświecać. Kontynuację dotychczasowego modelu wzrostu i rozwoju trzeba zanegować jako niepraktyczną czy wręcz nieracjonalną. Magda przeto – jak rozumiem, poświęcając trochę swego czas na rzecz poszukiwania i tworzenie tej lepszej rzeczywistości – nie walczy z wiatrakami. Ale złudzeń co do tego, że nastąpią wielkie, radykalne i szybkie zmiany na lepsze mieć też nie należy.

  6. (265.) Witam!

    Na początku pragnę pogratulować książki, którą przeczytałem praktycznie jednym tchem.

    Chciałbym dowiedzieć się jak odnosi się Pan do filmu słynnego już filmu “Zeitgeist” ( skrócony link gdyby Pan jeszcze nie oglądał – http://podaj.to/1zzzzl ). Chciałbym poznać Pana zdanie na jego temat i myślę, że wiele osób by chciało.

    Pozdrawiam Paweł (Aktyw)

  7. (264.) Szanowny Panie Profesorze,
    Chciałabym podziękować za bardzo interesujący i inspirujący do przemyśleń wykład na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Dziś po raz pierwszy odkąd studiuję (czyli 4,5 roku) sala C6 pękała w szwach i nie dziwię się temu, bo Pana czyta i słucha się z zapartym tchem… Podkreślił Pan Profesor też to, że interdyscyplinarne spojrzenie na świat jest bardzo cenne… Mam szczęście studiować na specjalności, która otwiera horyzonty myślowe i uczy takiego spojrzenia. Specjalność tą stworzył Pan Profesor Franciszek Piontek. Niestety brakło mi odwagi, aby zadać Panu Profesorowi pytanie po wykładzie, więc zadam je tutaj: Czy zdaniem Pana Profesora jest jakaś szansa na to, aby współczesne społeczeństwo odrzuciło konsumpcyjny model życia? Mam na myśli konsumpcjonizm w szerokim ujęciu, czyli nie tylko nadmierną konsumpcję, ale także relatywizację wartości, wypaczenie relacji interpersonalnych, nadmierne korzystanie ze środowiska, robieni biznesu na wszystkim co się da itd. Czy działania podejmowane przez organizacje takie jak Polska Zielona Sieć, Polska Akcja Humanitarna, eFTe mają jakiś sens, mogą pomóc w zmianie modelu życia współczesnych ludzi? A może ich działalność to tylko walka z wiatrakami? Pozdrawiam serdecznie. Magdalena

  8. (262.) Szanowny Panie Profesorze,
    Przed chwilą skończyłam Pana książkę „Wędrujący świat’. Jestem wzruszona, to chyba najlepsze określenie. To świetna praca! A list do wnuczki Pańskiej wnuczki mógłby być rozpowszechniany. Nie brakuje w nim autopromocji Dziadka, ale jest z wielką siłą oddana idea współzależności, współistnienia, którą tak chciałoby się widzieć u wszystkich. Czytałam Pana książkę, pisząc swoją własną o roboczym, tytule „Agent pozytywnej zmiany”. Choć jestem psychologiem w wielu wypadkach mamy podobne podejście. Pozwoliłam sobie nawet powołać się już pod koniec na niektóre fragmenty „Wędrującego świata”. Kiedyś Maslow powiedział „że ten, kto jest dobry w młotku wszędzie widzi gwoździe” . Mimo wielkiej erudycji, jest Pan najlepszy w ekonomii i… proszę wybaczyć ale nie docenia Pan jednak roli psyche, serca, zmiany sposobu myślenia podyktowanej jednak nie gospodarką ale współczuciem, moralnością, empatią. Myślę, że przyszłość świata zależy w takim samym stopniu od gospodarki jak i moralnego (duchowego) postępu człowieka, ale niestety mało kto o tym mówi głośno. Podoba mi się pańskie „Niech każdy pomaga jak potrafi” (z listu do wnuczki). W tym duchu staram się pomagać światu ja. Z wyrazami szacunku
    Iwona Majewska-Opiełka

  9. (261.) Szanowny Panie Profesorze
    Pisze Pan że jest ekonomistą, nauczycielem akademickim, pasjonatem muzyki ale z Pana książek można wywnioskować, że jest Pan także podróżnikiem, wędrowcem. Jeśli można to chciałbym się dowiedzieć w jakich rejonach, krajach, na jakich wyspach Pan przebywał i które uznał by Pan za najlepsze tj. warte zobaczenia i dlaczego, gdzie mieszkają sympatyczni ludzie itd.
    Pana książkę tj. “Wędru/ójący świat” już przeczytałem, podobała mi się. Utwierdziła mnie ona w moich poglądach, przekonaniach, trafnych obserwacjach zmian zachodzacych w Polsce i na świecie.
    Pazdrawiam Pana, naukowców z Centrum Badawczego “TIGER” oraz sympatyków blogu. Piotr.

  10. (260.) Rozwój cywilizacyjny a wojsko i wojny

    Wpis Michała (257.) zawiera wiele konkretnych spostrzeżeń. Czy wojny i potrzeby wojska stymulują rozwój cywilizacyjny, a przynajmniej postęp techniczny ? Czy bez wojen i wojska nie byłoby wymienionych przez Michała wynalazków?

    To pytania otwarte. Co by było, gdyby wojna nie wybuchła? Jeżeli wojsko nie otrzymałoby środków na cele badawcze, to na co by te środki przeznaczono ?

    Aby wojna wybuchła wystarczy by tego chciała jedna strona. W tzw. małej konstytucji obowiązującej w Polsce do roku 1997 najcięższą zdefiniowaną zbrodnią było wszczęcie wojny napastniczej. Od tego czasu zrobiliśmy duży krok naprzód – w przepaść. NATO stało się organizacją bandycką bombardując Jugosławię w kwietniu 1999; kilka dni po przyjęciu Polski, Czech i Węgier.
    Po wymordowaniu przez polskich komandosów kilkudziesięciu irackich żołnierzy w marcu 2003 każde państwo na świecie ma moralne prawo wysyłać swoich komandosów, aby mordowali polskich żołnierzy w Polsce.

    Od roku 2003 najwyższym priorytetem dla wielu państw stało się wejście w posiadanie nowych broni masowej zagłady. Jakie te bronie będą?
    Czy takie, że wojny napastnicze staną się nieracjonalne, a ludzkość pozostanie wielokulturowa?

  11. (259.) Po mojej ubiegłotygodniowej wizycie w Łodzi, gdzie m. in. miałem dwa wykłady, na Akademii Muzycznej i w Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej oraz spotkanie z Czytelnikami w Księgarni PWN zostałem poproszony o kilka zdań na portal internetowy Akademii ( http://www.amuz.lodz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=434&Itemid=1 ). Oto one:

    Choć muszę wpisywać w rubryce “zawód wyuczony” – ekonomista, a w “zawód wykonywany – nauczyciel akademicki, to – będąc jednym i drugim, jako że już od 20 lat jestem profesorem zwyczajnym nauk ekonomicznych – najlepiej czuję się wśród ludzi kultury, a znakomicie pośród muzyków. Notabene, gdy jestem ze swymi myślami, w samotności, zawsze pracuję przy muzyce (w tej chwili, a jest już po północy, Jorge Bolet gra ‘La leggierezza’ z ‘Trois études de concert’ Liszta).

    Tym bardziej z radością przyjąłem złożone przy okazji poprzedniej wizyty w Łodzi z okazji wernisażu mych fotografii zaproszenie Profesora Antoniego Wierzbińskiego, JM Rektora znakomitej Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, by tam, dla jej studentów i profesorów, wygłosić specjalny wykład.

    Zatytułowałem go “Dokąd zmierza świat?”, licząc na to, że przyciągnie to większą uwagę niż jakiś klasyczny tytuł ekonomiczny, który mógłby akurat na tej uczelni wydać się drętwy. I ku memu zaskoczeniu połączone sale na piętrze pięknego Pałacu Kazimierza Poznańskiego, znanego z filmu Andrzeja Wajdy “Ziemia obiecana”, pękały w szwach. Cóż, pewnie wszyscy chcą wiedzieć, dokąd zmierza świat… Artyści też. A już studenci – na pewno!

    Cieszy, że zainteresowanie było niemałe, dyskusja ciekawa, pytania trudne, a odpowiedzi niech już oceniają sami gospodarze. Czyżby opowieść o cywilizacji i światowej gospodarce, o roli nauki i kultury, o polityce i społeczeństwie, o rozwoju i przyszłości mogłaby być jak koncert? O sprawach trudnych mówić trzeba tak prosto, jak jest to tylko możliwie i tak ciekawie, jak się tylko potrafi. A treść i forma – podobnie jak w muzyce, jak sądzę – zawsze powinna stanowić całość.

    A teraz ja czekam na wpisy muzyków z Akademii na blogu “Wędrującego świata” (www.wedrujacyswiat.pl), zwłaszcza że w książce znaleźć można także bezpośrednie odniesienia do muzyki… Dziękując zatem raz jeszcze za zaproszenie do Łodzi, teraz ja zapraszam do niekończącej się, fascynującej intelektualnej wędrówki po wędrującym świecie!

  12. (258.) “Wędrujący świat” dla kolekcjonerów!

    Już w sprzedaży limitowana, ekskluzywna edycja bestsellerowej książki profesora Grzegorza W. Kołodko. Tylko 1200 egzemplarzy w twardej oprawie! Każdy własnoręcznie podpisany przez autora i opatrzony unikatowym numerem! Warto kupić sobie lub zrobić wyjątkowy prezent bliskim! Książkę można zamówić w internecie: http://www.kkkk.pl/fiszka,43599,p.html

  13. (257.) Szanowny Panie Profesorze. Nie wiem, czy aktualna jest oferta egzemplarza Pana książki z autografem dla osoby, która zgadnie o czym Pan Profesor nie napisał w swojej książce “Wędrujący świat”. Jeśli nie, to proszę nie trudzić się czytaniem moich marnych przemyśleń. Jeśli tak, to czy mógłby Pan Profesor zwrócić uwagę na moje marne przemyślenia?
    Nie ukrywam, że Pana książka jest trudniejsza od wielu innych, które przeczytałem. Jednak uderzył mnie fakt, że Pan Profesor nie wspomniał szerzej o jednym – moim zdaniem – równie ważnym aspekcie ludzkiej cywilizacji, który miał jeden z decydujących wpływów na rozwój kultury, ekonomii i społeczeństwa. Mam na myśli wojskowość.
    Jako student historii, marzący o pracy naukowej w kierunku wojskowości uważam, że jest to dzisiaj jeden z najbardziej niedocenionych aspektów ludzkiej cywilizacji. Mówi się, że zbrojenia – przynajmniej na krótką metę – nakręcają ekonomię. Jednak nikt nie zwraca uwagę, na fakt że potrzeba dozbrajania i unowocześniania armii ma ogromny wpływ na wsze3lkiego rodzaju przemiany w gospodarce technice jak i również w społeczeństwie.
    Według mnie nie trzeba wspominać jak to potrzeby wojska zmieniały ludzką technologię. Sztandarem jest oczywiście Internet jako wytrzymały na działanie broni jądrowej środek łączności. Ale promienie X i aparat rentgenowski – trzeba zlokalizować kulę w ciele. Co prawda wbrew znanemu żartowi konserw nie wynalazł znany radziecki technik żywieniowy Puszkin, jednak sam pomysł mięsnych konserw rozpowszechnił się w czasie wojny krymskiej. Co prawda pierwsze próby były mało udane, ale i tak lepiej smakowało takowe mięso niż zielone materie wydawane przez osławione na tej wojnie nieudolne kwatermistrzostwo armii Jej Królewskiej Mości Wiktorii z dynastii bodajże Sachsen-Coburg-Gotha czy późniejsze osolone płaty bekonu szeroko serwowane przez kwatermistrzostwo wszystkich armii Unii w wojnie secesyjnej.
    Nie wspomina się o fakcie, że wojsko było szansą dla wielu – np. to absolwenci West Point przez sporą część XIX wieku nadawali ton przemianom przemysłowym w USA, budowali m.in. transkontynentalne linie kolejowe (wspomnieć tu można o generałach George’u C. McClellanie czy Henrym Halllecku, o Ullisesie S. Grancie można akurat w tym punkcie zapomnieć, bo gdyby nie wojna secesyjna pewnie zajmowałby się głównie bankructwem w kolejnych przedsięwzięciach i byłby znany najwyżej okolicznej ludności właśnie z tego powodu).
    Nie wspomina się o fakcie w jakim wojsko i wojskowość przez wieki zmieniała struktury społeczne – od czasów średniowiecza aż po czasy współczesne. Kto wie może gdyby nie masowe armie Rewolucji Francuskiej, Francuzi dłużej uważaliby się za Armaniaków, Bretończyków czy inszych mieszkańców Delfinatu. A tak rozmieszczeni i wymieszani w wielu oddziałach w wyniku masowego poboru nabywali świadomość narodową (za czasów Ancient Regime’u zazwyczaj zaciągali się – jeśli chcieli albo ich spito – do lokalnego pułku często noszącego nazwę prowincji, w którym to pułk stacjonował). Że też nie wspomnę o sporym dorobku wychowawczym Wojska Polskiego w okresie miedzy wojennym – często “tutejszy” (Poleszczuk lub Hucuł na przykład) szedł do wojska a po półtora roku wychodził z niego Polak. Analfabetów gromadzono w jednolitych pododdziałach i tam uczono czytać i pisać. Często z wyższą techniką (np. żarówką) poborowy z Kresów zapoznawał się właśnie w wojsku (czy z legendarnymi schodami, jeśli wierzyć niektórym anegdotom). Znana piosenka rezerwistów zawiera zwrotkę ze słowami “a wojsko uczy wychowuje i rozwija”. I kiedyś tak było. W wojsku można było zdobyć osławiony fach, prawo jazdy, dokończyć edukację na poziomie podstawowy.

    Ludzkość ma w sobie coś takiego, że ma ochotę się nawzajem wybijać raz na jakiś czas. Może to resztki zwierzęcych genów? Kto wie.. Jednak ten świat wyglądałby by inaczej gdyby nie wojny, nie wędrowałby tak (jeśli można sparafrazować tytuł książki Pana Profesora). Pan Profesor starał się poruszyć każdy aspekt ludzkiej kultury, społeczności, odnośnie m.in. ekonomii czy rozwoju jednostki. Osobiście uważam, że aspekt wojskowości zasługuje na szersze zbadanie.
    Temat wpływu wojskowości na ludzką cywilizację to moim zdaniem temat rzeka, tylko lekko napomknąłem o tym fakcie. Może Pan Profesor zechce się do tego odnieść jeśli chęci i obowiązki mu pozwolą. Natomiast jeśli się mylę lub napisałem coś nie na temat – z góry przepraszam za zaśmiecanie blogu

    Z poważaniem – student z UW

  14. (256.) Temat: marnowanie publicznych pieniędzy na ograniczanie emisji CO2

    Dziś (1 grudnia 2008) w Poznaniu zaczyna się międzynarodowa debata jak przedłużyć poza rok 2012 i nasilić ograniczenia zużycia paliw kopalnych.
    W odniesieniu do ropy naftowej i gazu ziemnego ma to uboczny sens, bowiem może przyczynić się do:
    – przygotowania światowej gospodarki do prawdopodobnego za ok 40 lat wyeksploatowania zasobów,
    – ograniczenia plagi masowej motoryzacji indywidualnej.
    Zasoby węgla wystarczą na wieleset lat. Zatem spalanie węgla powinno być traktowane inaczej. Tym bardziej, że; -wyeksploatowane pokłady w kopalniach głębinowych mogą być miejscem składowania odpadów niebezpiecznych,
    – wyrobiska po kopalniach odkrywkowych węgla brunatnego mogą być wysypiskami innych odpadów (przed przykryciem nadkładem i rekultywacją).

    Międzyrządowemu zespołowi ds zmian klimatu przewodzi Al Gore. W roku 2003 był on współsprawcą najgroźniejszej zbrodni w historii ludzkości – ataku na Irak pod kłamliwym pretekstem, bez wypowiedzenia wojny i bez wypowiedzenia Karty Narodów Zjednoczonych.
    Teraz kieruje szalbierstwem klimatycznym.

  15. (255.) Panie Profesorze,
    dziękuję za odpowiedź. Ustosunkowując się do niej – ja oczywiście nie mogę dostrzegać wszystkiego tego, co mnie bezpośrednio nie dotyczy. Emeryci nie odnoszą korzyści ze spadku bezrobocia, szczególnie ci, którzy z uwagi na stan zdrowia nie mogą już pracy podjąć. Nie neguję zasadniczo tego, że zaistniały określone korzyści z prowadzonej przez Pana polityki finansowej.
    Problem polega na tym, że określone grupy społeczne, w szczególności mam na myśli właśnie grupę emerytów, są stale zaniedbywane pomimo wzrostu gospodarczego. Nie wiem, co ma Pan na myśli mówiąc o tym, że sytuacja emerytów się poprawiła, skoro ja tego nie mogę potwierdzić jako najbliższy członek rodziny emerytów, dotyczy to zresztą nie tylko mojej mamy.
    Jeżeli mówimy o wzroście PKB jako tej właśnie korzyści jaką przyniosła Pana polityka finansowa, to tym bardziej zasadne jest stwierdzenie, że emeryci jako grupa społeczna są zaniedbywani, bo przecież ich dochód zależy bezpośrednio od tego jaki jest stan finansów państwa. Tak więc jeżeli ten stan się znacznie poprawia, to i dochód emerytów powinien realnie wzrastać. Kwota dochodu emeryta co prawda rośnie, ale nie rośnie jego siła nabywcza, gdyż stale równocześnie wzrastają ceny.
    Kilka miesięcy temu dość szczegółowo “Fakt” porównywał dochód emeryta niemieckiego z polskim, wskazując na szokującą dysproporcję. Jak opisano – niemiecki emerytowany robotnik ma wielokrotnie wyższy dochód niż polski emerytowany nauczyciel.
    Z drugiej strony Polacy mieszkający w Niemczech lub robiący tam zakupy podają, że artykuły tzw. codziennego użytku są w wielu przypadkach tańsze tam niż w Polsce.
    To właśnie pokazuje skalę problemu. Walczy się z bezrobociem, następuje wzrost płac, a emeryci nadal są grupą statystycznie żyjącą w biedzie, a często w nędzy.

  16. (254.) Witam! I odpowiadam studentce UW na wpis 253.

    Będąc wicepremierem RP i ministrem finansów – zarówno w latach 1994-97, jak i 2002-03, realizowaną przez siebie politykę opierałem na moich poglądach ekonomicznych i przyświecającym mi systemie wartości, bo jakżeż by inaczej? I były to najlepsze czasy dla polskiej gospodarki i społeczeństwa. To w tych właśnie latach PKB w sumie zwiększył się o około jedną trzecią, a gdy kończyłem swą misję drugim razem inflacja była najniższa, bo wynosiła tylko 0,3 proc. To wtedy bezrobocie spadało i więcej ludzi do Polski wracało niż z niej wyjeżdżało. To wtedy zostaliśmy członkiem OECD (1996) i zwieńczyliśmy sukcesem negocjacje członkowskie z UE (2002-03). Odczuwalnie poprawiła się sytuacja zarówno pracowników, jak i przedsiębiorców, a także emerytów. Rosły dochody wszystkich grup społecznych. Produkcja i konsumpcja rosły coraz szybciej, ceny coraz wolniej.

    Trzeba jednak pamiętać, że wskutek polityki “schładzania bez sensu”, jak to określam, realizowanej w oparciu o doktrynę neoliberalną, pomieszaną jeszcze na dodatek z prawicowym solidarnościowym populizmem, tempo wzrostu PKB zostało radykalnie wyhamowane i spadło z 7,5 proc. w II kwartale 1997 roku do śladowego 0,2 proc. w końcu 2001 roku! Wkrótce potem ponownie zająłem się koordynacją polityki gospodarczo-społecznej, ale to przecież nie ja przesądzałem o wspomnianej we wpisie 253 waloryzacji o 5 złotych! Natomiast wskutek przeforsowanej przeze mnie zmiany polityki gospodarczej i innego ustawienia jej instrumentarium natychmiast nastąpiło przyspieszenie tempa wzrostu, uratowanych zostało ponad 210 tysięcy miejsc pracy i już w I kwartale 2004 roku, semestr po moim odejściu, tempo wzrostu znowu wynosiło 7,0 procent.

    Szkoda, że autorka wpisu tego nie dostrzega. Kompleksowo opisuję te lata, jak i początkowy okres szoku bez terapii, całe bez mała dwadzieścia lat polskiej transformacji w latach 1989-2008 w książce pt. “Polska z globalizacją w tle”. Jest w całości dostępna – podobnie jak 25 innych moich książek po polsku – w formacie pdf na portalu Centrum Badwaczego TIGER pod linkiem http://tiger.edu.pl/onas/ksiazkiPDF.html. Proszę czytać. Znaleźć tam można odpowiedzi na wiele pytań, nie tylko na te, które zadaje mi studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

  17. (253.) Panie Profesorze,
    Byłam parę dni temu na Pana wykładzie na UW. Mówił Pan o kryzysie, fatalności neoliberalizmu i konieczności powrotu do wartości humanitarnych. Dlaczego więc będąc ministrem finansów nie wdrażał Pan w życie tych poglądów? Dlaczego za rządu L. Millera pozwolił Pan by moja mama emerytka otrzymała 5 zł waloryzacji emerytury? Dlaczego ja na skutek tamtej polityki finansowej do dnia dzisiejszego nie ukończyłam studiów z powodu ciężkiej sytuacji materialnej, choćby dlatego, że jednego roku zabrakło pieniędzy na mój powrót w październiku na uczelnię z domu 300 km od Warszawy?
    Dlaczego Polska, która zgodnie z konstytucją ma realizować zasady sprawiedliwości społecznej pozbawia miliony emerytów należnych – zgodnie z zawartą umową obywatel – państwo – pieniędzy? Czy uświadamia Pan sobie, jaki ogromny skandal wybuchłby, gdyby największy bank w kraju powiedział, że nie wypłaci oszczędności klientom, bo musi je przeznaczyć na inne cele?

  18. (252.) Szanowny Panie Profesorze! Jeszcze raz bardzo dziękuję za wczorajszy bardzo ciekawy i inspirujący wykład na UW.Muszę przyznac, że Pana odpowiedzi były bardzo wyczerpujące. Tak naprawdę powstała we mnie tylko jedna wątpliwośc dotycząca kwestii związanych z przeliczaniem płac i cen po określonym kursie PLN/EUR. Argumantował Pan Profesor, że co prawda przy słabszym kursie PLN płace będą niższe, ale ceny też. To oczywiście prawda, bo wynika to z dośc prostej matematyki, natomiast obawiam się, że te ceny by dośc szybko wzrosły, w wyniku chociażby zwiększonego popytu ze strony napływających turystów, co jednak skutkowałoby spadkiem płac realnych. W związku z tym zastanawiam się czy nie lepszy byłby kurs przeliczeniowy proponowany chocby przez premiera Pawlaka (ok 3,63) dzięki któremu w miarę kompromisowy sposób udałoby się połaczyc potrzeby eksporterów oraz krajowych konsumentów (wyższe płace po przeliczeniu niż przy kursie ok. 4 więc niższy ich realny spadek przy ewentualnym wzroście cen po wejściu do euro). Kolejny wątek, którego nie udało mi się poruszyc na Pana Profesora wykładzie to kwestia podatku liniowego. Osobiście jestem przeciwnikiem tego rozwiązania w jego czystej postaci (tzn bez ulg)niemniej np propozycja Partii Demokratycznej (tj. 19% plus szereg prospołecznych i proaktywizacyjnych ulg) wydaje mi się całkiem rozsądna. Co Pan Profesor sądzi na ten temat? Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
    Rafał Osiński

  19. (251.) Witam wszystkich! A w szczególności autora jubileuszowego wpisu nr 250 na naszym blogu “Wędrującego świata”! Ćwierć tysiąca komentarzy już za nami, a przed nami ileż jeszcze ciekawych wypowiedzi, trudnych pytań, interesujących odpowiedzi…

    Ale za taki jubileuszowy wpis należy się nagroda! I oto jest ku temu znakomita okazja, gdyż wydawca książki – PRÓSZYŃSKI i S-ka – właśnie przygotował specjalną, kolekcjonerską edycję “Wędrującego świata”. Jest to książka w twardej okładce, wszystkie egzemplarze są ręcznie ponumerowane (a jest ich tylko 1.200 i więcej nie będzie) i każdy zawiera własnoręczny autograf autora. Dokładnie tak; z przyjemnością złożyłem te 1.200 podpisów. I jeden taki kolekcjonerski egzemplarz wysyłam autorowi wpisu nr 250, dziękując w ten sposób także wszystkim innym, którzy pojawiają się na naszym blogu.

  20. (250.) Temat: zmiany klimatyczne

    Motto: “Trzeba zatem spokojnie polemizować i samemu wsłuchiwać się w cudze argumenty, gdyż mylić może się każdy” (Wędrujący świat str. 27)

    Pomyłką był protokół z Kioto.”Climate is not driven primarily by human use of fossil fuels”. We wpisie nr 227 podałem trzy poziomy argumentów przemawiających za tym, że przeznaczanie wielkich nakładów na ograniczanie emisji CO2 to absurd. Proszę o wskazanie błędów lub uznanie, że mam rację.

    Dotychczas polski budżet korzystał z ustaleń protokołu z Kioto sprzedając uprawnienia do emisji CO2 np Japonii. Komisja Europejska chce, aby państwa zgodziły się na jeszcze dalej idące ograniczenia emisji CO2. Byłoby to na korzyść Francji (która większość energii elektrycznej wytwarza w elektrowniach jądrowych), a na koszt przede wszystkim Polski.
    Zamiast godzić się na to, lepiej byłoby wypowiedzieć protokół z Kioto, nawet godząc się na negocjowanie zwrotu nienależnych korzyści polskiego budżetu.
    A ponadto: dlaczego wykorzystanie ciepła odpadowego z elektrowni wciąż jeszcze nie jest traktowanie równorzędnie z wykorzystaniem energii ze źródeł odnawialnych?

    Czy lord Nicolas Stern (autor raportu sporządzonego na zlecenie rządu brytyjskiego o ogólnoświatowych skutkach gospodarczych zmian klimatycznych) to Psalmanazar XXI wieku? Kilkaset lat temu wielu mieszkańców Londynu wierzyło w brednie Psalmanazara o wymyślonej przez niego krainie, a nawet płaciło mu za lekcje nieistniejącego języka. A może bardziej zasługuje na porównanie do ojca polskiej reformy emerytalnej Marka Góry. Teraz już każdy może policzyć ile pieniędzy stracili polscy emeryci (lub polski budżet) na tym, że część składek przekazywano do OFE drugiego filaru zamiast kupować na ich rachunek obligacje polskiego rządu.

  21. (249.) Witam!
    Cezary (wpis 247) boleje, że jest “dopiero przed lekturą “Wędrującego świata””. No, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo za tę boleść cała frajda jeszcze przed nim!

    Pytanie o aksjologię, która jest podstawą mego podejścia do ekonomii, jest fundamentalne. Cezary zapytuje: “Czy możliwy jest powrót do ekonomii jako, na wstępie i po części, filozofii społecznej, która, jak klasyczny liberalizm, najpierw określa katalog wartości podstawowych służących dobru ogółu – i jest w tym sensie filozofią społeczną, a dopiero potem dobiera ekonomiczne strategie i techniki?” Sądzę, że tak. I tak właśnie czynię to, implicite, w “Wędrującym świecie”. Tym bardziej ciekaw jestem, czy po lekturze Cezary znajdzie w miarę satysfakcjonującą odpowiedź na swoje pytanie… Czekamy zatem na kolejny wpis.

    A co jest tą fundamentalną wartością, jakie są te imperatywy aksjologiczne, na których buduję ekonomię nowego pragmatyzmu? Z pewnością i przede wszystkim imperatyw zrównoważonego rozwoju. Zrównoważonego sensu largo, chodzi bowiem nie tylko o długofalowe, w wymiarze pokoleniowym zrównoważenie strumieni i zasobów w znaczeniu ekologicznym, w procesie interakcji pomiędzy człowiekiem i przyrodą, pomiędzy społeczeństwem i naturą. Idzie także o równowagę kulturową, społeczną i polityczną. I, oczywista, równowagę gospodarczą sensu stricto, a więc między oszczędnościami a inwestycjami, handlową, finansową. Mieści się zatem w tak szerokim ujęciu rozwoju (rozwoju, nie wzrostu, co podkreślam) także troska o prawdziwą wolność, polegającą na możliwości wyboru (a nie tylko udziału od czasu do czasu w wyborach…), dziejową sprawiedliwość. Epicentrum aktywności gospodarczej jest człowiek i społeczeństwo, a pieniądz i zysk są instrumentami, którymi pro publico bono – a współcześnie już pro publico bono totus mundi – trzeba sensownie się posługiwać.

    Tak więc w odróżnieniu od neoliberalizmu ekonomia nowego pragmatyzmu:
     nie myli celów ze środkami;
     nie skraca nieodpowiedzialnie perspektywy procesów rozwojowych;
     nie prowadzi do antagonistycznej dysharmonii;
     nie marginalizuje grup społecznych.

  22. (248.) Pyta Pan, Panie Profesorze, o to , jakie wątki istotne dla funkcjonowania gospodarki, rozwoju społecznego i przyszłości świata zostały pominięte w książce ‘Wędrujacy Świat”? Zważywszy na ogrom tematów w niej poruszonych , odpowiedź na to pytanie jest dość trudna , bo przecież nie o sprawy błache tu chodzi, lecz raczej o istotne zagadnienia , które mogą mieć wpływ na naszą przyszłość.
    Zastanówmy się więc najpierw , jakie to ważne dziedziny /sfery /zjawiska mają tak istotny wpływ na funkcjonowanie świata, powodując jego zmiany i wywierając piętno na żyjących w nim ludzi ?
    Myślę, że w pierwszej kolejności będzie to HISTORIA . W rozdziale III Profesor skreśla ” krótką historię świata “, a my wędrujemy wraz z nim przez najbardziej przełomowe dla świata zdarzenia od pierwszych śladów człowieka, poprzez wspaniałe stare cywilizacje , ich upadki , wojny , po czasy współczesne – równie niezwykłe.

    Kolejną ważną dla świata dziedziną jest KULTURA. Ten wątek przewija się przez karty książki nieustannie.Mam wrażenie , że literatura, muzyka i sztuka to ulubione światy Pana Profesora. Znajdujemy więc w “Wędrującym Świecie” takie wielkie nazwiska jak Faulkner,Tołstoj czy charyzmatyczny Orhan Pamuk , ale również naszych rodzimych pisarzy jak Lem, Gombrowicz czy Szymborska. Mamy i postaci świata filmu- Antonioni, Bogart czy Nickolson , mamy też słynnych malarzy- Rembrandta, Picasso i oczywiscie przedstawicieli świata muzyki, która jest chyba Profesorowi szczególnie bliska , takich jak jak Haydn, Chopin , ale równiez Pink Floyd czy nasza wciąż zywiołowa Maryla Rodowicz.
    Najwięcej jednak miejsca Autor książki poświęca różnorodności kultur w aspekcie etnologicznym.Ten barwny świat wielu ras, religii, stylów życia i zwyczajów przedstawiony jest w sposób niebywale ciekawy. To efekt obserwacji świata, poczynionych podczas niezliczonych podróży Pana Profesora, który na kartach książki przez świat ten nas oprowadza, a to zaglądając do zjawiskowej Angkor Wat w Kambodży, a to do biednej wioski w środkowej Afryce , a to rozmyślając nad losem ostatniego żółwia na wyspach Galapagos…Niezwykle interesująca jest ta wędrówka…

    Następną ważną dla rozwoju ludzkości sferą jest , moim zdaniem, NAUKA. Tej sprawie poświęcił Autor szczególnie dużo miejsca , gdyż sam jest przedstawicielem tej szacownej dziedziny. Wielką wagę przykładając do tak wielkich odkryć jak ogień, koło, druk, światło czy ostanio internet , z dużą swobodą pisze również o wynalazkach z dziedziny współczesnej fizyki, chemii , biotechnologii czy genetyki .Znajdziemy więc nazwiska najsłynniejszych odkrywców – Kolumba,Einsteina, Gutenberga,a także naszego Kopernika , znajdziemy też wszystkich najznakomitszych filozofów oraz wielu ekonomistów , bo o ekonomii jest w książce oczywiście sporo, ale chyba wcale nie najwięcej…..

    Wędrujmy dalej….
    POLITYKA – ten istotny wątek książka porusza również dość często. Wszak napisał ją były polityk , który zna od środka mroczne często mechanizmy, rządzące tą sferą. Profesor przytacza wiele przykładów z życia politycznego współczesnej Polski, Rosji , ale także krajów bogatego zachodu i Ameryki.

    Cóż nam zostało? Mamy historię, kulturę, naukę , politykę. Jakie jeszcze zjawiska mają istotny wpływ na świat? Myślę, że jest to sam świat, czyli NATURA – przyroda, fauna, flora, klimat i jego zmiany. Tej sprawie poświęca Autor bardzo wiele miejsca .Tak wiele, że poruszyło to środowiska ekologów, o czym przeczytać można w recenzjach ” Wędrującego Świata”.

    Więc o czym Pan Profesor nie napisał? Jakie ważne sprawy, dotyczące rozwoju świata, nie zostały poruszone w tej książce? Co jeszcze, oprócz wymienionych wcześniej dziedzin , wpływało i nadal wpływa na losy swiata?

    O , jest coś takiego, co ma niespotykaną siłę !!!

    Myślę, że jest to MIŁOŚĆ i NAMIĘTNOŚĆ . Te ludzkie uczucia wielokrotnie wpływały na historię ludzkości i nie zawsze kończyło się to dobrze.
    No tak, ale “Wędrującego Świata” na półce z romansami ustawić się raczej nie da . Więc może miłość i namiętność to dziedziny , na których Profesor Kołodko zna się najmniej ? :-) ………………………………. Niech mi Pan wybaczy Profesorze, to tylko niewinna prowokacja. Każdy bowiem, kto przeczytał “List do wnuczki “, znajdujący się na końcu książki, wie, że ani miłości ani troski o człowieka w niej nie brakuje… Dla mnie ten list to najważniejsze przesłanie “Wędrującego Świata” i sądzę, iż od tego listu książka powinna się zaczynać.

    O ludzkich namiętnościach, również tych niegodnych , takich jak chciwość ,kłamstwo, pycha czy fałsz pisze Pan Profesor z wielkim żarem ( szczególnie w rozdziale I ).

    Tak więc moja ostatnia koncepcja upadła i naprawdę nie wiem , jakie ważkie dla potomności sprawy ( bo o tych mniej istotnych nie mówimy) zostały na kartach książki pominięte. Może ktoś inny na to wpadnie, ja na razie nie potrafię, więc oczywiście żadna nagroda mi się nie należy.

    A słowa te piszę tuż przed odlotem do Ameryki Pd , gdzie mam nadzieję zobaczyć kawałek tego fascynujacego świata, opisanego przez Pana Profesora.

    Pozdrawiam serdecznie Autora i wszystkich czytelników “Wędrującego Świata”. Życzcie mi szczęśliwej podróży. :-)

  23. (247.) Panie Profesorze,

    ad vocem dzisiejszego wykładu w Fundacji Amicus Europae, chciałbym zadać pytanie: mówił Pan, iż ekonomia jest nauką leżącą między dwiema czystymi, “królewskimi” dziedzinami wiedzy – matematyką i filozofią. Interesuje mnie wpływ tej drugiej. Wydaje się, iż jedną z pustyń jakie pozostawia po sobie neoliberalizm jest dezaksjologizacja dyskursu ekonomicznego. Bo zysk i jego maksymalizacja nie są żadną wartością. Gdy przysłuchiwałem się dziś Pańskim, często zdecydowanym wypowiedziom, odnosiłem wrażenie, iż powodem wzburzenia jest coś więcej, niż tylko urąganie wartości jaką jest prawda naukowa. Że powodem Pańskiego niepokoju jest wyparcie przez neoliberalną ekonomię owego aksjologicznego punktu wyjścia.
    Immanuel Kant formułował imperatywy prawa moralnego. Pragnę zapytać, jakie imperatywy aksjologiczne, etyczne formułuje dziś dla ekonomii Grzegorz Kołodko? Czy możliwy jest powrót do ekonomii jako, na wstępie i po części, filozofii społecznej, która, jak klasyczny liberalizm, najpierw określa katalog wartości podstawowych służących dobru ogółu – i jest w tym sensie filozofią społeczną, a dopiero potem dobiera ekonomiczne strategie i techniki? Na jakiej wartości funduje się Pańskie myślenie ekonomiczne: wolność, sprawiedliwość, równość, wiedza, rozwój, Człowiek? Czy, a jeśli tak, to jak Pan Profesor chce przywrocić ekonomii zinstrumentalizowanego, porzuconego dla ZYSKU Człowieka?

    Łączę wyrazy szacunku,
    Cezary

    ps. boleję, ale jestem dopiero przed lekturą “Wędrującego świata”.

  24. (246.) Witam Wszytskich uczestników blogu, a szczególnie Profesora G.W. Kołodko.

    Miałem ostatnio okazję zapoznać się bliżej z systemem opodatkowania dochodu w państwach takich jak Wielka Brytania i USA. Naszła mnie od razu refleksja, dlaczego ojczyzna nowej ekonomii klasycznej nie stosuje rozwiązań np. jedolitych “sprawiedliwych” stawek podatkowych. W wymienionych krajach stawki są zróżnicowane wedle wielkości przedsiębiorstwa (WB – od 10% w górę).
    Mam takie, może trochę złośliwo-retoryczne pytanie. Czy przypadkiem nad Wisłą nie powstała nowa ekonomia klasyczna?
    Pozdrawiam
    Mariusz

  25. (245.) Zastanawiac sie o tym co bylo i o tym co jest teraz…
    Obecnie dzieki postepowi technologicznemu mamy mozliwosc dialogu z niezwykle utalentowanymi ludzmi, ludzmi sukcesu i madrosci (odbiegajac…Co jest bardziej trafne?Madrosc to wiedza?,Wiedza to madrosc? Czy moze umiejetnosc korzystania z wiedzy?Wiele przypadkow i wiele odpowiedzi i z tym mi sie kojarzy aktualna ekonomia).

    I tutaj chcialbym sie podzielic swoja refleksja z czlowiekiem niezwyklego formatu, wlasnie z panem profesorem.
    Kilka dni po obejrzeniu filmu dokumentalnego ‘Zeitgeist’ (czwartej czesc) ciagle mam w pamieci takowa sentencje. Iz obecnie to technologia bardzie wplywa
    na poziom i jakosc zycia ludzkiego niz politycy swoim dzialaniem…W duzym stopniu zgadzam sie z tym stwierdzeniem bo jest faktem.Moje pytanie dlaczego
    u nas w kraju nie wykorzystuje sie potencjalu ludzkiego w tworzeniu i wykorzystywanu zdobyczy technologi wlasnie na rzecz spoleczenistwa? (Mozna slusznie przypuszczac ,ze to wlasnie najbardziej zaawansowane technicznie kraje beda wiodly prym w niedalekiej przyszlosci)Jak sprawic aby w aktualnym systemie zaczelo przewazac dobro ogolu a nie interesey partykularne?Jakie dzialania podjac?
    Aktualnie w czasie kapitalizmu i wielkich koncernow nie widac sposobu na satysfakcjonujacy podzial dobr aby uniknac najwiekszych
    problemow nekajacych ludzkosc. W “Wedrujacym swiecie” pisze profesor o przewartosciowaniu systemu…Jak? W ktorym kierunku?I w jakich dziedzinach powinnismy zaczac wprowadzac zmiany aby mozliwie najbardziej zminimalizowac ‘grozne roznice’? Kto tych zmian powinien dokonywac?Do kogo sie kierowac?

    Przepraszam za styl i niepoprawnosc gramatyczna.

    Z wyrazami szacunku.
    Pawel

  26. (244.) Iwona (wpis 243) pyta, czy moje wykłady w Bielsku Białej (11 grudnia) są dostępne dla osób spoza uczelni, na których są organizowane (godz. 11:00 w Akademii Techniczno-Humanistycznej, ul. Willowa 2, Budynek C, Sala 6 oraz o godz. 14:00 w Wyższej Szkole Bankowości i Finansów, Aula Główna, ul. Tańskiego 5). Tak, Jak najbardziej. Wszystkie wykłady, konferencje, spotkania autorskie anonsowane w NAWIGATORZE pod łączem http://www.wedrujacyswiat.pl/Wyklady.php traktuję jako publiczne, otwarte, o ile nie jest to zastrzeżone inaczej. Takich imprez do końca roku jest jeszcze ponad 20, z czego tylko bodajże cztery mają charakter imprez zamkniętych. W Bielsku Białej są to wykłady publiczne. Zapraszam zatem do spotkania i dyskusji!

  27. (243.) Drogi Panie Profesorze mam pytanie. Czytałam na Panskiej stronie informacje dotyczace Panskich wykładow i wiem ze bedzie Pan mial wykłady w Bielsku Białej i stad moje pytanie. Czy sa to wykłady o charakterze publicznym bo bardzo chcalabym aby moj tato mogł wziać w nich udział jako słuchacz, czy jest to mozliwe? To bardzo madry człowiek, ktory ma ogramna wiedze ekonomiczna i nie tylko. Poglady jego sa zbieżne z Panskimi i bardzo chcialabym zeby mogl miec mozliwosc takiego spotkania. Z powazaniem i wyrazami szacunku IWONA

  28. (242.) Szanowny Panie Profesorze

    Pozwalam sobie napisać do Pana krótki list, mam nadzieje, że nie urażę tym Pana Profesora. Mam na imię Piotr, jestem skromnym, „zwykłym” młodym człowiekiem. Wszystko, co do tej pory zdobyłem okupiłem swoją ciężką pracą.
    „Zdarza mi się czytać książki”. Przeczytałem kilka Pana książek, szczególnie spodobały mi się „Moja mała globalizacja” i ta, którą ostatnio czytam „Wędruj/ójący świat” z 2008 r.
    Muszę przyznać, że ma Pan, Panie Profesorze wielki dar przekonywania ludzi, mówienia o tym, co słuszne i prawdziwe w sposób prosty i czytelny. Książka „Wędruj/ójący świat” jest bardzo ciekawa.
    „Wędruj/ójący świat” posiadam w swojej półce z książkami w domu, pozostałych Pana książek niestety nie posiadam (wypożyczałem je) czytałem w różnych miejscach tj.: w Wojewódzkiej Bibliotece w Olsztynie; w pociągach i autobusach; w parku na ławce itd. Raz tylko udało mi się i byłem na Pana wykładzie w Olsztynie.
    Ciekawy jestem, jaką ma Pan opinię na temat bieżącego stanu Polskiej gospodarki, sposobów na pokonanie kryzysu lub recesji w Polsce, co należy zrobić, aby zmienić sytuację na lepszą tj. przynajmniej dobra (wzrost gospodarczy 5-8 procent). Czy możliwy jest w Polsce ponad 10 procentowy wzrost gospodarczy (w niedalekiej perspektywie czasowej), a jeśli tak to, co według Pana należałoby zrobić, aby to osiągnąć?

    Moje obserwacje:
    Zapewne wie Pan, że od ok. roku panuje szczególnie trudna sytuacja w wielu sektorach gospodarki krajowej jak: rolnictwo, przemysł, transport ostatnio też ciężko jest w handlu i budownictwie. Tworzą się zatory płatnicze za dostarczony (sprzedany) towar m.in. za olej napędowy.
    Rolnicy są bardzo mocno zadłużeni szczególnie ci młodzi, którzy inwestowali
    (i przeinwestowali) za kredyty długoterminowe kupowali oni ziemię rolną, nowoczesne maszyny rolnicze, bydło hodowlane, stawiali nowe budynki inwentarskie. Obecnie do takich ludzi banki wysyłają upomnienia, bo mają oni kłopoty z płynnością finansową, potem będą wysyłać komorników. Niektórzy z nich posiadają zadłużenie w wysokości 3 mld a inni 7 mld zł. Ograniczono bardzo mocno pogłowie trzody chlewnej (czego dokonał duże import z Danii i innych krajów)i bydła, więc są problemy ze sprzedażą zbóż (280 lub 300 zł za tonę pszenicy), a środki do produkcji rolnej mocno podrożały (np.: 1 tona nawozu 3 000 zł).
    P.S. W Polsce produkcja tucznika trwa średnio 8-10 miesięcy a w Danii 3 miesiące {świnie tam są „pędzone” na chemii, roślinach genetycznie modyfikowanych np. soja, kukurydzy (powodujących otyłość), mączkach mięsnych, rybnych itd.}.
    W przemyśle też nie jest dobrze zwłaszcza w stoczniowym, samochodowym, mięsnym w grudniu, styczniu i lutym szykują się duże zwolnienia grupowe pracowników, część zakładów upadnie. To wszystko przyczyni się do dużego bezrobocia w kraju i jego skutków.
    Zamykane są sklepy, zakłady usługowe, bo bardzo mocno spadła sprzedaż i ich działalność przestała być opłacalna.
    Zły stan jest polskich szpitali, ale zauważyłem, że w tych gdzie lekarze i pielęgniarki pracują na kontraktach poprawiła się opieka nad pacjentem i jakość pracy. Ponadto w tych placówkach nie ma strajków.
    Ciekawy jestem, jakie jest pana zdanie inne tematy tj.: Czy szpitale publiczne powinny istnieć? Czy emerytury pomostowe powinny zostać zlikwidowane? Czy stocznie powinny zostać podzielone na części i zlikwidowane jak chce Unia czy nie? Jakie jest Pana zdanie na temat dofinansowania z budżetu Polski do ZUS (53 mld zł) i KRUS (11,4 mln zł lub 15mld zł?. A jakie ma Pan zdanie na temat – Euro 2012 i jego wpływu na gospodarkę Polski, koszty i korzyści?
    A nowa Limuzyna dla prezesa NBP za 350 000 zł + 31 nowych tańszych limuzyn dla członków zarządu NBP.
    Nie wiem czy to prawda, że dług RP wynosi podobno144 mld zł.
    Proszę o proste wyjaśnienie Pana zdania w powyższych kwestiach.
    Prawdopodobnie winę za obecny zły stan gospodarki ponoszą: „zbyt silna” złotówka (stopy procentowe RPP), duży import a znikomy eksport, brak reform, duży deficyt budżetowy.
    Ważny jest dla mnie kontekst potencjalnych skutków kryzysu, Euro 2012, zarzynania gospodarki dla „przeciętnego obywatela”.
    Ja jestem za Euro, dobrymi i koniecznymi reformami, masowa energetyką wiatrową oraz wodną. Chiny tj. tzw. Państwo Środka naprawdę robi wrażenie.
    Mimo przeciwności losu zachowuje ciągle optymizm i wiarę, wierząc że jeszcze będzie w Polsce lepiej.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia, bo ono jest najważniejsze.
    Piotr

  29. (241.) Witam Panie Profesorze, wyjątkowo obrazowe wyjasnienie aktualnego problemu (wpis 235)

1 7 8 9 10 11 92

Leave a Reply to Grzegorz W. Kolodko Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *