Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.
Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!
Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.
Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!
(2446.) Nakładem wydawnictwa Nova Science, New York, ukazała się książka pod redakcją naukową prof. Grzegorza W. Kołodko zatytułowana „Management and Economic Policy for Development”. Jest to zbiorowe dzieło, które powstało w rezultacie konferencji zorganizowanej w październiku zeszłego roku z okazji 20-lecia Akademii Leona Koźmińskiego.
Table of Contents:
Chapter 1. Microeconomic Management and Macroeconomic Policy vs. Economic Growth and Social Development
(Grzegorz W. Kolodko, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 1-6
Chapter 2. Behind the Rise and Decline of Grassroots Dynamism
(Edmund S. Phelps, Centre of Capitalism and Society, Columbia University, NY, US) pp, 7-16
PART I. MANAGEMENT FOR DEVELOPMENT pp, 17-18
Chapter 3. Managerial Contribution to Growth in Transition Economies
(Andrzej K. Kozminski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 19-32
Chapter 4. Hidden Champions: The Vanguard of Globalia
(Hermann Simon, Simon-Kucher & Partners) pp, 33-52
Chapter 5. How Does Foreign Direct Investment Affect Domestic Entrepreneurship?
(Saul Estrin, London School of Economics, UK) pp, 53-72
Chapter 6. Systemic Effects of Internationalization of Polish Companies
(Mariola Ciszewska-Mlinariè and Krzysztof Obloj, Kozminski University, Warszawa, Poland, pp, 73-94
Chapter 7. How to Improve Management Education for the Purpose of Future Socio-Economic Development?
(Eric Cornuel, European Foundation for Management Development) pp, 95-108
Chapter 8. Entrepreneurship and Job Creation
(Jerzy Cieslik, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 109-124
Chapter 9. Development Prospects for Hyper-Growth Companies in Poland – The Silicon Valley Experiences
(Dominika Latusek-Jurczak, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 125-138
Chapter 10. Russian Economy: Between Despair and Hope
(Ruslan Grinberg, Moscow School of Economics, Lomonosov Moscow State University, Russia) pp, 139-148
Chapter 11. The Future of FInance: Lessons from the Crisis for Banks and Enterprises
(Stanislaw Flejterski and Malgorzata Porada-Rochon, Szczecin University, Poland) pp, 149-160
Chapter 12. Impact of Basel III/CRD4 on the Situation in the Banking Sector
(Krzysztof Kalicki and Jan Antczak, Kozminski University, Warszawa, Poland and others) pp, 161-182
PART II. ECONOMIC POLICY FOR DEVELOPMENT pp, 183-184
Chapter 13. Fiscal Policy for Entrepreneurship and Equitable Growth
(Vito Tanzi) pp, 185-202
Chapter 14. Austerity versus Development
(D. Mario Nuti, La Sapienza” University of Rome, Rome, Italy) pp, 203-220
Chapter 15. New Pragmatism or Economics and Policy for the Future
(Grzegorz W. Kolodko, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 221-238
Chapter 16. A New Political Economy – For Development
(László Csaba, Central European University and Corvinus University of Budapest, Hungary) pp, 239-250
Chapter 17. Kozminski University Index of Balanced Economic and Social Development (“IBESD”) for Poland
(Andrzej K. Kozminski, Adam Noga, Katarzyna Piotrowska and Krzysztof Zagórski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 251-270
Chapter 18. Sustainable Development – The Role of the State, with Special Attention to Environmental Dimension in the Period of Systemic Transformation
(Boguslaw Fiedor, Wroclaw University of Economics, Poland) pp, 271-292
Chapter 19. Income Inequality and the Current Phase of Globalization
(Jacek Tomkiewicz, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 293-308
Chapter 20. The Warsaw Consensus: The New European Growth Model
(Marcin Piatkowski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 309-332
Conclusions pp, 333-336
Index pp, 339-358
(2445.) Nova Science Publisher, New York, has released a book on „Management and Economic Policy for Development”, edited by Professor Grzegorz W. Kolodko. The volume presents the results of the conference held last October on the occasion of the 20th anniversary of Kozminski University.
Table of Contents:
Chapter 1. Microeconomic Management and Macroeconomic Policy vs. Economic Growth and Social Development
(Grzegorz W. Kolodko, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 1-6
Chapter 2. Behind the Rise and Decline of Grassroots Dynamism
(Edmund S. Phelps, Centre of Capitalism and Society, Columbia University, NY, US) pp, 7-16
PART I. MANAGEMENT FOR DEVELOPMENT pp, 17-18
Chapter 3. Managerial Contribution to Growth in Transition Economies
(Andrzej K. Kozminski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 19-32
Chapter 4. Hidden Champions: The Vanguard of Globalia
(Hermann Simon, Simon-Kucher & Partners) pp, 33-52
Chapter 5. How Does Foreign Direct Investment Affect Domestic Entrepreneurship?
(Saul Estrin, London School of Economics, UK) pp, 53-72
Chapter 6. Systemic Effects of Internationalization of Polish Companies
(Mariola Ciszewska-Mlinariè and Krzysztof Obloj, Kozminski University, Warszawa, Poland, pp, 73-94
Chapter 7. How to Improve Management Education for the Purpose of Future Socio-Economic Development?
(Eric Cornuel, European Foundation for Management Development) pp, 95-108
Chapter 8. Entrepreneurship and Job Creation
(Jerzy Cieslik, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 109-124
Chapter 9. Development Prospects for Hyper-Growth Companies in Poland – The Silicon Valley Experiences
(Dominika Latusek-Jurczak, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 125-138
Chapter 10. Russian Economy: Between Despair and Hope
(Ruslan Grinberg, Moscow School of Economics, Lomonosov Moscow State University, Russia) pp, 139-148
Chapter 11. The Future of FInance: Lessons from the Crisis for Banks and Enterprises
(Stanislaw Flejterski and Malgorzata Porada-Rochon, Szczecin University, Poland) pp, 149-160
Chapter 12. Impact of Basel III/CRD4 on the Situation in the Banking Sector
(Krzysztof Kalicki and Jan Antczak, Kozminski University, Warszawa, Poland and others) pp, 161-182
PART II. ECONOMIC POLICY FOR DEVELOPMENT pp, 183-184
Chapter 13. Fiscal Policy for Entrepreneurship and Equitable Growth
(Vito Tanzi) pp, 185-202
Chapter 14. Austerity versus Development
(D. Mario Nuti, La Sapienza” University of Rome, Rome, Italy) pp, 203-220
Chapter 15. New Pragmatism or Economics and Policy for the Future
(Grzegorz W. Kolodko, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 221-238
Chapter 16. A New Political Economy – For Development
(László Csaba, Central European University and Corvinus University of Budapest, Hungary) pp, 239-250
Chapter 17. Kozminski University Index of Balanced Economic and Social Development (“IBESD”) for Poland
(Andrzej K. Kozminski, Adam Noga, Katarzyna Piotrowska and Krzysztof Zagórski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 251-270
Chapter 18. Sustainable Development – The Role of the State, with Special Attention to Environmental Dimension in the Period of Systemic Transformation
(Boguslaw Fiedor, Wroclaw University of Economics, Poland) pp, 271-292
Chapter 19. Income Inequality and the Current Phase of Globalization
(Jacek Tomkiewicz, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 293-308
Chapter 20. The Warsaw Consensus: The New European Growth Model
(Marcin Piatkowski, Kozminski University, Warszawa, Poland) pp, 309-332
Conclusions pp, 333-336
Index pp, 339-358
(2444.) Czytam “Wędrujący świat”. Ze względu na nawał pracy wolno mi to idzie. Akurat dzisiaj przeczytałam fragment dotyczący naszych kulturowych i społecznych uwarunkowań. Nie dawniej jak w zeszłym tygodniu moja córka, która od pól roku studiuje w Wiedniu mówiła mi o tym, że Austriacy są bardzo sztywni i zazdroszczą Polakom umiejętności bawienia się… Prawda to czy fałsz? Ta skłonność? Czy naprawdę Polacy potrafią być radośni. Bawić potrafią się i to bardzo hucznie, ale czy ma to coś wspólnego z prawdziwą radością. Jakoś tak nie do końca w to wierzę. Chodząc z psem na spacer mijam różnych ludzi. Częstokroć starszych od siebie. Nie wszyscy są smutni, ale widać na ich twarzach to zmęczenie życiem. Tego nie widać na zadbanych Niemcach zwiedzających Opole. Co więc jest lepsze? Zadowolenie z życia? Radość? Czy też chwilowe oderwanie od codzienności przy dźwiękach muzyki i hektolitrach alkoholu (bo przecież z pijaństwa też Polacy słyną). Co do tej dyscypliny…Zadzwonił do mnie wczoraj klient z pretensjami, że dostał jakieś wezwanie do zapłaty z urzędu. Tak się akurat składa, że chłopak często spóźnia się z dostarczaniem dokumentów, a potem…potem chce na już. No i oczywisty argument: przecież płaci. Powiedziałam mu pokrótce co o tym myślę. Co raz częściej zaczynam łapać się na tym jak łatwo pozwalamy sobie na manipulację innym. Bo oni są tacy biedni. Bo nie mają. Bo stracili itd. Tylko ci naprawdę biedni jakoś nie obnoszą się aż tak ze swoją biedą, bo jest im po prostu wstyd. Ci drudzy są po prostu chytrzy i próbują jak najwięcej ugrać dla siebie. Rozmawiałam w ubiegłym tygodniu z moją znajomą, która też jest doradcą podatkowym. Tak samo jak u mnie: klienci nie przynoszą dokumentów w terminie lub wcale. O pieniądzach najlepiej z nimi nie rozmawiać. Za to można ponarzekać na zły system, bo to jest źródło wszelkiego zła. Czy aby na pewno? Czy całe zło spoczywa w tych, którzy rządzą? A gdzie jesteśmy my – rządzeni? Jak odnosimy się do swoich klientów, kontrahentów, do pracowników w biurach, którzy de facto nie grzeszą grzecznością (przyszło mi z tym zmierzyć nie dawniej jak wczoraj). A dobre zachowanie, a więc taka osobista kultura czyni cuda. Nawet jeśli jeden urzędnik akurat nie ma humoru, to drugi okazuje się być zupełnie miły. I ten miły pan, który akurat nie spożywa śniadania sprawdza mi dokument i pyta grzecznie czy tylko to mam do oddania, bo jeśli tak, to nie musze muszę iść do kancelarii. Wciąż spotykam na swej drodze różnych ludzi. W tym urzędników (wielu). Te starsze elity są nie do życia. Ci młodzi wnoszą jednak coś innego – zauważam to od jakiegoś czasu. Pytanie: jak będzie to wyglądać za następne 20 lat. Jeśli to my – petenci – będziemy tak samo niemili dla urzędników, to ci młodzi również szybko się zniechęcą. Pytanie czy chociaż część z nas zauważa te pozytywne zmiany? Czy chociaż część z nas oprócz tego, co ewidentnie negatywne zauważa coś pozytywnego?
(2443.) Szanowny Panie. Lubię Pana czytać. Przeczytałem wszystkie ostatnie Pana dzieła. Wszystko byłoby dobrze, ale dlaczego ta ostatnia jest tak droga. Emeryt.
(2442.) Grzegorz W. Kołodko i ćwierćwiecze transformacji
Książka ma dwóch bohaterów. Jednym z nich jest indywidualny człowiek, a drugi to zbiorowy proces – transformacja społeczno-gospodarcza. Tą pierwszoplanową postacią jest Grzegorz W. Kołodko, profesor ekonomii, nauczyciel akademicki i polityk gospodarczy. Najbardziej obecny w świecie współczesny polski ekonomista, znany z wydawanych w wielu językach książek i artykułów, a także bezpośrednio z wykładów, spotkań i wymiany myśli w szerszych lub ekskluzywnych gronach. Drugi bohater, zbiorowy, to transformacja gospodarcza, która przesądza o losach milionów ludzi. Losy obu bohaterów są ze sobą związane w życiu, a więc i w tej książce. Ten związek ogranicza, ale także wzmacnia. Jego uczestnicy, gdyby zachowali autonomię, byliby inni.
Transformacja oznacza całościową zmianę systemu społeczno-gospodarczego. W przypadku posocjalistycznych przemian gospodarczych jest przejściem od systemu +opartego na centralnym planowaniu do systemu rynkowego. Czas tego przejścia zależy od lokalnych warunków, otoczenia geopolitycznego, projektowanego tempa przemian, wyobraźni i umiejętności politycznych sterników, a także od stopnia złożoności obranych celów. Niezależnie od stanu wyjściowego transformacja zakłada, że stary system jest niewłaściwy, a nowy powinien być lepszy. Innymi słowy, transformacja ma być zmianą na lepsze.
Transformacja gospodarcza jest częścią szerzej ujmowanej transformacji systemowej. Nazwa ta bywa używana szeroko i oznacza przejście od starego systemu do innego, nowego. W przypadku Polski i krajów o podobnej historii od zakończenia II wojny światowej transformacja jest odrzuceniem systemu socjalizmu państwowego i przejściem do rynkowego systemu demokratyczno-liberalnego. Sama transformacja gospodarcza, jej przebieg i cel są, a w każdym razie powinny być podporządkowane zmianie szerszej, z czego wynikają określone kryteria oceny zawierające się w odpowiedzi na podstawowe pytanie: czy postulowany i tworzony system gospodarczy sprzyja powstawaniu i ugruntowywaniu społeczeństwa demokratyczno-liberalnego, czy przeciwnie, tworzy społeczeństwo podzielone, kryzysogenne, z władzą wyalienowaną i ludźmi sfrustrowanymi. Ważną kwestią związaną z bilansem transformacji jest ocena towarzyszącej jej modernizacji rozumianej jako tworzenie nowoczesnego społeczeństwa i państwa z dobrym pomysłem na własną przyszłość. Transformacja łączy się ściśle z określeniem strategii dla Polski, która powinna być krajem z innowacyjną gospodarką, nie kierującym się w polityce gospodarczej naśladownictwem, lecz odwagą w myśleniu, nowatorstwem i oryginalnymi pomysłami. Grzegorz W. Kołodko bardzo często podejmował te zagadnienia w swoich pracach naukowych, w działaniach politycznych, w aktywności eksperckiej i doradczej. Wątki te w ciągu ostatniego ćwierćwiecza stanowiły kluczową, obok globalizacji, oś jego naukowych dociekań.
Transformacja, a zwłaszcza jej gospodarcza część ma nie tylko swoją historię, lecz także prehistorię. Nie zaczęła się w 1989 roku, ale wcześniej. Miała wtedy dwie krępujące ją granice: polityczną, a ściślej geopolityczną, oraz gospodarczą. Pierwsza była konsekwencją rezultatów II wojny światowej, a później – zimnej wojny. Druga wynikała z braku równowagi zarówno na rynku towarów konsumpcyjnych, jak i w sferze produkcji oraz inwestycji. Od 1989 roku te przeszkody zaczęto radykalnie usuwać. W jaki sposób, za jaką cenę oraz z jakimi konsekwencjami to inne zagadnienia.
Grzegorz W. Kołodko był zaangażowany w procesy transformacyjne w wielu wymiarach. Z jednej strony, jest współtwórcą nowej Polski w związku ze swoimi obowiązkami wicepremiera i ministra finansów. Z drugiej strony, należy do konsekwentnych krytyków dokonanych u nas „wyborów”, a właściwie decyzji w ten czy w inny sposób narzuconych, również tych najważniejszych, które tworzyły nasz realny kapitalizm. Taka postawa, wymagająca wiedzy i odwagi, jest przejawem dojrzałego krytycyzmu i obiektywnego oglądu spraw takimi, jakimi one są w rzeczywistości.
Właściwym bohaterem tej książki jest Grzegorz W. Kołodko. Autor i działacz, którego można umieścić w sztafecie naszych realistycznych intelektualistów, zaangażowanych i niepokornych. Przed nim byli inni wielcy tworzący polską szkołę ekonomii: Czesław Bobrowski, Józef Pajestka, Tadeusz Kowalik… Nie wymieniamy wszystkich. Tak jak oni profesor Kołodko jest zawsze twórczo obecny w najważniejszych debatach. Uczony i obywatel, współczesny uczestnik tworzącej naszą kulturę i formującą naród inteligencji. Ideowo zaangażowany na rzecz społecznego postępu, moralnie stabilny i nonkonformistyczny, realizujący wzór opisanego przez Tadeusza Kotarbińskiego spolegliwego opiekuna, ale uogólnionego na całą społeczność.
Konterfekt Kołodki zawiera się w jego wystąpieniach, w działalności, a także we wprost formułowanych – jak zamieszczone w tej książce – wypowiedziach. W jego autorstwa diagnozach i planach. Trafnych i wszechstronnych. Uporządkujmy składniki tego portretu intelektualisty i polityka bez kuszenia się o ustalenie, co jest w nich najważniejsze. Wszystkie są istotne i tworzą niepowtarzalną całość.
Jedną z nich jest ciągłość myśli i postawy. Wymieniamy tę właściwość jako pierwszą, bo nie jest ona u nas częsta. A przecież trudno ją przecenić, gdyż tworzy wiarygodność, ten jakże ważki warunek komunikacji w kulturze. Od początków swoich zainteresowań ekonomią i gospodarką G.W. Kołodko uważał, że należy zreformować polski system gospodarczy. I dlatego jako przedstawiciel kolejnego pokolenia szybko znalazł się w szeregu znaczących reformatorów gospodarki socjalistycznej. Wśród ludzi, którzy rozumieli, że reforma jest nie tylko konieczna, lecz i możliwa. Przede wszystkim miała polegać na twórczym połączeniu rynku i państwa, planu i samoregulacji. Jakie ów związek powinien mieć podstawy, jaki miał być rynek, jaki zakres władzy centralnej i autonomii przedsiębiorstw, to stanowiło przedmiot teoretycznych refleksji oraz analiz. Reformując system, posuwano się naprzód także metodą prób i błędów, w warunkach ograniczeń ustanowionych przez system polityczny socjalizmu państwowego. W każdym razie odrzucano zarówno wolny, leseferystyczny rynek, jak i nakazowe, administracyjne planowanie. W toku tych sporów i zabiegów ujawniały się osobowości i wartości. Nie tylko ekonomii. Ciągłość myśli i działań dopuszcza zmiany. Ale ich zaprzeczeniem jest apostazja, rwanie swojej i innych biografii, kolebanie się, na ogół z dużym zapałem prowadzące od egzaltacji do nienawiści lub odwrotnie. Kołodko charakteryzuje się przede wszystkim ciągłością postawy intelektualnej i ideowej, należy do tego najbardziej cennego łańcucha tworzących polską ekonomię, a także szerzej – kulturę.
Taka ciągłość postawy odnosi się również do ciągłości myśli ekonomicznej. Od początku na swojej drodze naukowej Kołodko przywiązywał szczególną wagę do równowagi gospodarczej, do takiego jej stanu, który nazywamy zdrowym. Czy w przeszłości Polski osiągnięcie trwałej równowagi uniemożliwiał system, czy prawdopodobnie słaba, choć autokratyczna władza, to oddzielna sprawa, ważna dla nauki, ale już nieobecna bezpośrednio w teraźniejszości. Istotna jest sama wartość równowagi, ta bowiem w szerszym wymiarze oznacza harmonię i warunkuje rozwój ewolucyjny. Kołodko ujmuje kategorię równowagi dynamicznie, wiążąc ją systemowo ze wzrostem i rozwojem. Podkreśla przy tym, że jest to problem, który może rozwiązywać odpowiednia polityka gospodarcza realizowana we właściwym otoczeniu instytucjonalnym. Aspekty instytucjonalne obecne są w jego myśli ekonomicznej od początku transformacji, pojawiły się bowiem w jego pracach jako prekursorski nurt, zanim powszechnie zaczęto o nich mówić. Nie quasi-techniczne mechanizmy, lecz realne społeczne instytucje się liczą.
Inną cechą stosunku Kołodki zarówno do ekonomii, jak i do gospodarki jest prymat perspektywy długoczasowej. Nie powinno to prowadzić do jej wyłączności, bo nierzadko konieczne są działania rozwiązujące problemy bieżące. W każdym razie oznacza to nadrzędność punktu widzenia, który jest szczególnie cenny, a właściwie konieczny w krajach modernizujących się i przechodzących głębokie procesy restrukturyzacyjne, a wiec tam, gdzie szczególnie liczy się trwałość i ciągłość rozwoju.
Celem gospodarowania jest nie tylko wzrost, ważniejszy i nadrzędny bowiem jest zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy. Liczy się pomnażanie, ale i podział wytworzonego bogactwa. Sprawiedliwość społeczna, jej poziom i zasięg, uzasadnia istnienie państwa oraz określonego systemu gospodarczego. To również jedno z zadań polityki. Wszystko to wiąże gospodarkę ze społeczeństwem; podmiotem są przede wszystkim ludzie, a dopiero potem wytwarzane przez nich i dla nich towary. Konieczność dokonywania odpowiedniego podziału dochodu oraz znaczenie sprawiedliwości społecznej podkreślali niemieccy twórcy społecznej gospodarki rynkowej. Nieprzypadkowo tego rodzaju systemem interesuje się G.W. Kołodko i podkreśla, że gospodarka powinna mieć charakter społeczny. W ten sposób odzwierciedlony zostaje ważny pierwiastek osobowości i umysłu Kołodki. Nazwijmy ten pierwiastek postawą antropologiczną. Jego zdaniem gospodarka musi być społecznie zakorzeniona. Wartości, zwłaszcza społeczne, nadają gospodarce znaczenie, ekonomii sens, a polityce kierunek. To jest nie tylko nasze zdanie; ważniejsze, że to jest zdanie Grzegorza W. Kołodki, które w tekstach zamieszczonych w tej książce formułuje on wiele razy. Ekonomia niezależna od wartości jest fikcją, kamuflowaną często scjentystycznym językiem i nieświadomością własnych założeń i funkcji. A przecież ma je również sam scjentyzm, ma je także język pojęciowy. Transformacja Polski, gdyby przebiegała z wartościami wyznawanymi przez Grzegorza W. Kołodkę, byłaby inna, lepsza, poprawiająca życie większej liczby ludzi.
Kołodko formułuje imperatyw oceniania postępu ekonomicznego w nowy sposób,
przez wykraczanie poza dotychczasowy paradygmat ilościowego wzrostu. Poszukuje prawideł „popekabowskiej” ekonomii, akcentując rolę kultury oraz systemu wartości dla społeczeństwa gospodarującego. To silny rys metodologiczny jego rozważań, a zarazem istotna, cenna, choć niestety dość rzadka postawa. Podczas dyskusji o kluczowych kwestiach ekonomicznych współczesnej Polski i świata badaczy powinna cechować ta teoriopoznawcza dojrzałość. Jest ona świadectwem profesjonalizmu naukowego warsztatu, a ponadto wymusza interdyscyplinarność w podchodzeniu do problemów badawczych. Podkreślić warto, że to właśnie zdolność do interdyscyplinarnego postrzegania i interpretowania zjawisk i procesów gospodarczych szczególnie wyróżnia Kołodkę na tle innych światowej renomy uczonych. Jest
on krytyczny wobec współczesnej ekonomii i polityki gospodarczej, gdyż jest wymagający i nieugięty.
Cechą intelektualisty jest także niezależność. Nie każdy profesor spełnia ten warunek. Wielu charakteryzuje się inną cechą – „wyprzedzającym posłuszeństwem”. Trudno o większy kontrast z bohaterem tej książki. Intelektualista, a właściwie każdy człowiek jest zagrożony. Ściślej mówiąc, jego wolność jest zagrożona z dwóch stron: władzy i kręgu społecznego, własnego środowiska. To historyczne spostrzeżenie Johna Stuarta Milla nie straciło nic ze swojej trafności. Nacisk wywierany przez grupę bywa silniejszy niż nacisk władzy. Jest może mniej widoczny, ale za to wszechstronny, a w niektórych okresach bywa bardziej zniewalający. Intelektualista, podobnie jak instytucje akademickie, musi być od niego niezależny. Grzegorz W. Kołodko zachowuje niezależność, a także dba o niezależność instytucji, którymi kieruje lub na które ma wpływ. Należy do tradycji społecznego liberalizmu i dlatego daleki jest od neoliberalizmu.
Niezależność w myśleniu jest jednym z powodów, dla których Grzegorz W. Kołodko staje się dla wielu przedstawicieli młodego pokolenia, nie tylko ekonomistów, wyraźnym punktem odniesienia na ich drodze rozwijania poznawczej pasji. Jest z jednej strony autorytetem, a z drugiej strony wyzwaniem. Jego książki na temat zmieniającego się świata w czasach globalizacji oraz ekonomii politycznej przyszłości to obowiązkowe lektury tych, którzy pragną rozszerzać swoje horyzonty wiedzy o teraźniejszości, a jednocześnie z troską myślą o następnych pokoleniach.
Nonkonformizm zarówno tworzy fundament nauki, jak i stanowi grunt właściwy dla intelektualisty. Grzegorz W. Kołodko jest nie tylko nonkonformistą, nie tylko skutecznie chroni się przed zakamuflowanymi i jawnymi naciskami, a nierzadko atakami. Nie ogranicza się do defensywy ani do bierności. Przeciwnie, aktywizm to jego program obywatelski i naukowy. A także życiowy, który łączy wszystkie role niczym ruch mięśni i myśli podczas kolejnego biegu maratońskiego. Jest racjonalistą wiążącym ekonomię z empiryzmem. Myślenie teoretyczne wywodzi z indukcji, nie z uprzednio przyjętych założeń i przeświadczeń. Zna fakty, związki między nimi, umie posługiwać się liczbami, ale przede wszystkim chce – i potrafi – zrozumieć świat. „Gospodarkę trzeba czuć” – powtarzał Czesław Bobrowski. Grzegorz W. Kołodko ma tę umiejętność „czucia”, a także żywi potrzebę tego rodzaju. Podróżuje, ogląda, rozmawia, dotyka. Mieszka w rozmaitych miejscach, pośród różnych ludzi, wędruje i wyciąga rękę do świata. Obejmuje go myślą. Krótko mówiąc, jest odporny na pokusy dogmatyzmu, uwodzące właściwości uproszczeń, dzięki czemu jego jasność myśli nie prowadzi do ekstremizmu.
Jeszcze jedna cecha: Grzegorz W. Kołodko przywiązuje wagę do komunikacji. Uważa, że poprawne oraz udokumentowane myśli i teorie zwyciężą. To wiara oświeceniowa,
tworząca podstawę naszej kultury. Jasności komunikacji często przeszkadzają, niestety, media. To bodaj najbardziej newralgiczna część współczesnej demokracji. Media są niezbędne, ale nie w takim stylu, jaki zbyt często im się przytrafia. Grzegorz W. Kołodko im nie ulega. Stara się komunikować jasno i często. Dużo pisze, wydaje książki i publikuje artykuły, wykłada, spotyka się bezpośrednio z różnymi ludźmi.
Ta książka, koncentrująca się przede wszystkim na prezentacji wyboru jego tekstów, w pewnym stopniu to pokazuje – o tyle, o ile może to zrobić tak mały objętościowo zestaw.
Fragment książki „Grzegorz W. Kołodko i ćwierćwiecze transformacji” pod redakcją naukową profesorów Pawła Kozłowskiego z UW i Marcina Wojtysiaka-Kotlarskiego z SGH, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2014, s. 1279
(2441.) Jakże szybko wędruje ten czas! Akurat dzisiaj mija sześć lat od dnia, w którym umieściłem na blogu http://www.wedrujacyswiat.pl swój pierwszy wpis. Do tej pory pojawiło się ich tam aż dwa i pół tysiąca, z czego moich komentarzy prawie 750. By prześledzić ciekawą dyskusję albo znaleźć wypowiedź na jakieś interesujące internautę zagadnienie, wystarczy wejść na stronę w moimi wpisami http://www.wedrujacyswiat.pl/blog/gwk_BLOG.pdf i wyszukać, posługując się kluczem Ctr F. Zapraszam do ciekawej i poważnej dyskusji!
(2440.) Warto przeczytać – a potem studiować, jeśli ktoś interesuje się ustrojową transformacją w Polsce i w naszej części świata na tle globalizacji – obszerne dzieło pod redakcją naukową Pawła Kozłowskiego i Marcina Wojtysiaka-Kotlarskiego pt. “Grzegorz W. Kołodko i ćwierćwiecze transformacji”, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2014, s. 1279 (http://scholar.com.pl/sklep.php?md=products&id_p=2408). Książkę rozpoczyna zapis długiej rozmowy o transformacji i globalizacji, nauce i praktyce, rozmyślaniach i polityce, którą przeprowadził ze mną profesor Paweł Kozłowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Następne trzy części to wybór moich tekstów naukowych, dokumentów programowych oraz esejów z minionego 25-lecia, okresu, który zmienił nie tylko oblicze Polski. Praca zawiera też niezwykle interesujące wywiady z 13 wybitnymi osobami nauki i praktyki, z Polski z zagranicy, które przeprowadził profesor Marcin Wojtysiak-Kotlarski ze Szkoły Głównej Handlowej. Jego rozmówcami są: Marek Belka, Laszlo Csaba, Saul Estrin, Maria Jarosz, Andrzej K. Koźmiński, Ewa Łętowska, Elżbieta Mączyńska, Mario D. Nuti, Cezary Stypułkowski, Władysław Szymański, Vito Tanzi, Michał G. Woźniak, Jacek Żakowski. Warto mieć tak wszechstronny i bogaty w treści tom w domowej bibliotece.
A oto Spis treści:
Paweł Kozłowski, Marcin Wojtysiak-Kotlarski Wprowadzenie 11
Ścieżka czasu 17
Książki i monografie prof. Grzegorza W. Kołodki 20
Część I. Rozmowa na ćwierćwiecze. Z Grzegorzem W. Kołodką rozmawia Paweł Kozłowski
Jak zostaje się ekonomistą 27
Narodowy mebel, czyli jak było przy Okrągłym Stole 53
W poszukiwaniu zdrowego rozsądku 76
Dwie strony Świętokrzyskiej 93
Co by było, gdyby… 110
Kultura i gospodarka 120
Część II. Wybrane teksty Grzegorza W. Kołodki z lat 1989–2014
2.1. Reforma systemu gospodarczego: założenia, bariery, efekty 127
2.2. Przy okrągłym stole 137
2.3. Stabilizacja inflacji i rynkowa transformacja 142
2.4. Polska hiperinflacja i stabilizacja 1989–1990 151
2.5. Kryzys, dostosowanie, rozwój. Wyzwania polityki a dylematy nauk
ekonomicznych 181
2.6. Kwadratura pięciokąta 197
2.6.1. Optymizm fałszywej perspektywy 197
2.6.2. Pięciokąt Stabilizacji Makroekonomicznej 205
2.6.3. Przewrotny efekt dostosowania fiskalnego 217
2.6.4. Naiwny liberalizm a niebezpieczeństwo populizmu 232
2.7. Kto i jak zrealizuje Strategię dla Polski? 246
2.8. Od szoku do terapii. Ekonomia i polityka transformacji 254
2.8.1. Od socjalizmu do rynku 254
2.8.2. Wielka Depresja Transformacji 282
2.8.3. Konsensus waszyngtoński 308
2.8.4. Strategia transformacji 327
2.8.5. Państwo w nowej roli 347
2.9. Kręte ścieżki załamania i wzrostu produkcji 370
2.10. „Nowa gospodarka” i stare problemy. Perspektywy szybkiego wzrostu
w krajach posocjalistycznej transformacji 382
2.11. 2025: dwie historie gospodarczego wzrostu 400
2.12. Globalizacja a odrabianie zaległości rozwojowych 425
2.13. O naprawie naszych finansów 463
2.13.1. Finanse publiczne a rozwój polskiej gospodarki 463
2.13.2. Reformy strukturalne i wzrost gospodarczy 2002–2003.
Bilans otwarcia – bilans zamknięcia 490
2.14. Instytucje i polityka a wzrost gospodarczy 499
2.15. Siedem lekcji z polskiej transformacji 523
2.16. Świat, słowa i treści 531
2.17. Sukces na dwie trzecie. Polska transformacja ustrojowa i lekcje na przyszłość 556
2.18. Wielka Transformacja 1989–2009 591
2.19. Neoliberalizm i systemowy kryzys globalnej gospodarki 606
2.20. O społecznej gospodarce rynkowej 617
2.21. Nowy Pragmatyzm, czyli ekonomia umiaru 626
2.22. System jest dla emerytów, nie dla rynków (współautor: Jacek
Tomkiewicz) 642
2.23. Zarządzanie mikroekonomiczne i polityka makroekonomiczna a wzrost
gospodarczy i rozwój społeczny 647
Część III. Programy i dokumenty reform systemowych i rozwoju gospodarczego
3.1. Nowa polityka gospodarcza 655
3.2. Strategia dla Polski 667
3.3. Polska 2000. Strategia dla przyszłości 733
3.4. Strategia dla Polski. Pakiet 2000 748 3.5. Polska na drodze do Europejskiej Unii Walutowej 764
3.6. Program Naprawy Finansów Rzeczpospolitej 773
3.7. List otwarty do Premiera Rzeczypospolitej 851
3.8. Podczas prezydencji zgłośmy w Europie Inicjatywę Warszawską 856
3.9. Nowy plan gospodarczy dla Polski 860
3.10. Strategia dla Polski 2013–2025 862
Część IV. Eseje i felietony
4.1. Rok w polityce 869
Potrzeba zgody 869
Jaka opozycja? 871
Dwa bieguny 873
Ciekawy przypadek 875
Interesy i zasady 877
Prawie wszystkie pieniądze świata 879
Koalicja szerokiego porozumienia 881
Dobijanie inflacji 883
Konfrontacje, negocjacje 885
Między cesarzem a inwestycjami 887
Nowy Rok – nowy pieniądz 889
Pierwsi z czternastu 891
Tego roku w Davos 893
Stół z powyłamywanymi nogami 896
Warunki brzegowe 898
Rok 2019 900
Śniadanie u Kissingera 902
Rok w polityce 904
Im dalej, tym lepiej 906
4.2. Dwa lata w polityce 909
Jeszcze jedno okrążenie 909
Sam rząd czy samorząd? 911
Egzamin praktyczny 913
Kultura i pieniądze 916
Cena spokoju 919
Tu zaczyna się Polska 921
Wsi spokojna, wsi wesoła 923
Na Zachodzie, czyli w Polsce 925
Orzeł wśród tygrysów 928
Polska na szczycie 931
Najlepsza polityka to skuteczna polityka 933
Jak wejść do klubu? 935
Co kangury noszą w torbach? 936
Miss Sajgon 938
Bogactwo narodów 940
Trzy szczęśliwe siódemki 942
Pakiet 2000 944
Gwiazda niejednego sezonu 946
Zaczęły się schody 948
Europa 2000 950
4.3. Trzy lata w polityce 953
Rancho w Małopolsce 953
Chiński syndrom 955
Oko barana 957
Piękna nasza Polska cała 959
Nad modrym Dunajem 961
Dzwonek historii 963
W krzywym zwierciadle 964
Rok szczura 966
Budżet roku wyborów 968
Pogoda dla wszystkich 970
Konkurs piękności 972
Opowieść wigilijna, czyli koalicja kota z psem 974
Euro 2006 976
Ucieczka do Indii 978
Polityka jako interes 980
Pożegnanie z polityką 982
Po siedmiu chudych latach 984
Żyjmy dłużej 986
Wiosna na Oksfordzie 988
4.4. Tygrys z ludzką twarzą 991
Zgrzyt historii 991
Od Adriatyku do Bałtyku 995
Społeczeństwo swego kraju 996
Akademicki sport i zawodowa kariera 1000
Odkrywanie Ameryki 1002
Biegające czapki 1004
Śródziemnomorscy Środkowoeuropejczycy 1005
Skuteczne państwo 1007
Niewolnictwo i rozwój Afryki 1010
Terror i gospodarka 1012
Pięć lat w OECD 1014
Tran, ropa i natura 1016
Po co nam państwo? 1018
Święta w Buenos Aires 1020
Latynoski młyn 1022
Nieludzka twarz globalizacji 1024
4.5. Moja globalizacja, czyli dookoła świata i z powrotem 1027
Z polskich pałaców do ciszy Helsinek 1027
Przez okna Banku Światowego 1035
W 18 dni dookoła świata 1041
Bałtyk Śródziemny 1051
Rosyjski syndrom 1053
Karnawał w Rio 1056
Tam gdzie rośnie herbata 1057
I strategia, i dla Polski 1059
Wirtualna klasa 1062
Globalna gospodarka i narodowe interesy 1064
Triada zrównoważonego rozwoju 1065
Jak obniżyłem podatki 1068
Papers.ssrn.com pod choinkę 1070
Fin de millénaire 1072
Drzemiący kontynent 1074
Czekolada a sprawa polska 1076
Uniwersytecki tryptyk 1078
W pogoni za rozwiniętym światem 1081
Viva Mexico! 1083
Od peryferii do peryferii? 1086
W światowej literaturze o pracach naukowych i polityce gospodarczej
Grzegorza W. Kołodki 1089
Światowi uczeni o publikacjach Grzegorza W. Kołodki 1097
Część V. Wywiady Marcina Wojtysiaka-Kotlarskiego z wybitnymi osobistościami zasłużonymi dla procesu transformacji ustrojowej
5.1. Nie było żadnego „big bangu”. Rozmowa z Markiem Belką 1105
5.2. Polski Okrągły Stół to sygnał dla całej Europy Środkowo-Wschodniej.
Rozmowa z László Csabą 1113
5.3. Konsensus waszyngtoński to coś jak Biblia – nie mówi dokładnie, co robić.
Rozmowa z Saulem Estrinem 1120
5.4. Nierówności materialne i wykluczenie społeczne psują owoce
transformacji. Rozmowa z Marią Jarosz 1127
5.5. Nikomu nie udało się swego planu zrealizować. Rozmowa z Andrzejem K.
Koźmińskim 1135
5.6. Czkawką odbija się nie tyle czas PRL, ile brak przyzwoitego XIX wieku.
Rozmowa z Ewą Łętowską 1141
5.7. Każdy rynek musi być regulowany przez państwo. Rozmowa z Elżbietą
Mączyńską 1147
5.8. Co kryje się pod pojęciem dobra publicznego, to dyskusja polityczna.
Rozmowa z Mario D. Nutim 1154
5.9. Integracja polskiej gospodarki ze światem. Rozmowa z Cezarym
Stypułkowskim 1161
5.10. Trzeba wygrać kryzys. Rozmowa z Władysławem Szymańskim 1169
5.11. Uczono nas, że zmiany zachodzą stopniowo. Rozmowa z Vito Tanzim 1176
5.12. Budowanie nowego ładu społeczno-ekonomicznego to proces
wielowymiarowy. Rozmowa z Michałem Gabrielem Woźniakiem 1183
5.13. O rozwoju decydować będzie jakość kapitału społecznego, ludzkiego,
kulturowego. Rozmowa z Jackiem Żakowskim 1190
Nota bibliograficzna 1197
Indeks osób 1199
Indeks rzeczowy 1206
(2439. ) Witam,
Zwracam się z uprzejmą prośbą o Pana poglądy odnośnie finansów behawioralnych i ich przyszości?
Informacja ta potrzebna jest na zaliczenie materiału z teorii finansów. Jest Pan najlepszy w tej dziedzinie. Z góry dziękuje i liczę na pomoc.
Pozdrawiam
Ewelina Sz
(2438.) POLSKA GOSPODARKA CORAZ BARDZIEJ W TYLE
Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w bieżącym roku najszybciej spośród grupy dużych bogatych krajów, G7, rosła będzie gospodarka Wielkiej Brytanii, bo aż o 2,9 proc. („IMF: UK economic growth to reach 2.9% i n 2014” http://www.bbc.com/news/business-26935148). Dla całej gospodarki światowej wzrost ma wynieść więcej, bo aż 3,6 proc. To w roku 2014. W roku 2015 PKB Wielkiej Brytanii powinien zwiększyć się o dalsze 2,5 proc. (a więc w sumie w latach 2014-15 o 5,5 proc.), a dla świata aż o 3,9 proc. (w sumie o 7,5 proc.). A nasz ambitny i kompetentny rząd „zielonej wyspy” zakłada na ten rok tylko 2,5 proc., głosząc przy tym, że to kolejny sukces… Przy okazji słychać głosy nadwiślańskich neoliberałów, że ponoć Polska weszła w „pułapkę średniego poziomu rozwoju”. Już z góry przyznają, że nie mają pomysłu, jak to tempo podwoić. Ciekawe dlaczego Wielka Brytania – z prawie dwukrotnie wyższym PKB na mieszkańca wynoszącym według parytetu siły nabywczej $37.300 wobec $21.100 w Polsce – nie tkwi w zastoju takiej pułapki?
O realiach i mitach tejże pułapki, a zwłaszcza o tym, jak sterować poprzez odpowiednią politykę zrównoważonym i dynamicznym rozwojem po osiągnięciu takiego „średniego poziomu rozwoju”, szerzej piszę w książce „Dokąd zmierza świat. Ekonomia polityczna przyszłości” (http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,66008), s. 366 i nast.
(2437.) JAKA PRZYSZŁOŚĆ DLA UKRAINY?
W wielkim skrócie poruszam niektóre związane z ukraińskim kryzysem wątki w wypowiedzi dla telewizji TVN24 Biznes i Świat: http://tvn24bis.pl/informacje,187/jaka-przyszlosc-dla-ukrainy-kolodko-wiekszosc-oczekuje-odczuwalnej-poprawy-tego-nie-bedzie,416059.html.
(2436.) JAKIE EMERYTURY? POD PALMĄ CZY POD MOSTEM?
Tutaj http://www.tiger.edu.pl/kolodko/artykuly/KNoP-1-2014.pdf możesz przeczytać mój artykuł pt. „Repartycyjny i kapitałowy system emerytalny. Synergia czy antagonizm?”, przygotowany wspólnie z dr. Jackiem Tomkiewiczem i opublikowany w pierwszym tegorocznym numerze „Kwartalnika Nauk o Przedsiębiorstwie” (http://www.przedsiebiorstwo.waw.pl/).
(2435.) Szanowny Panie Profesorze, Radość z osiągniętego sukcesu nie trwała dłużej niż jeden dzień. Był to sukces na miarę naszej historii, przy czym zamiar jego przeprowadzenia i realizacji porozumień okazał się od samego początku nieszczery. W pierwszym kroku usunięto i pozbawiono stanowisk i godności wszystkich tych, którzy ten Stół wymyślili i z sukcesem go zrealizowali . Następnie dokonano zamachu stanu pod pretekstem tzw. terapii szokowej i wykreślenia z historii 45 lat odbudowy i tworzenia państwa jakiego nam dano do istnienia. Wykorzystano w tym celu fikcyjne i parodystyczne postaci tzw. rządu emigracyjnego. Wykreślono i znieważono dwa pokolenia rodaków razem z i ich biografiami, karierami i radościami. Pozbawiono kraj przemysłu i dorobku kultury. Stworzono to co J. Jedlicki nazwał cywilizacją podłości, kraj podzielonych i nienawidzących się ludzi, z których duża część swoją przyszłość znalazła na emigracji lub wykluczeniu. Inny filozof, Bronisław Łagowski postrzega kraj zbudowany z dwóch segmentów. Tych swoich, którzy zagarnęli wszystko; władzę, przywileje, stanowiska, zaszczyty, medale i rację. I tych, których pozostawiono na wymarcie, pozbawionych racji, historii. możliwości, często sądzonych lub pozbawionych środków do życia, zapędzonych do marketów i poddanych nachalnej indoktrynacji i propagandzie. Często mi mówią, że żyję w kraju wolności. Oni może wolność mają.
(2434.) TAK SIĘ DZIEJE HISTORIA…
Dokładanie 25 lat temu – 5 kwietnia 1989 roku – po podpisaniu wypracowanych podczas dwumiesięcznych debat porozumień wstaliśmy od Okrągłego Stołu. Uczestniczyłem w tym historycznym wydarzeniu, który zmienił nie tylko Polskę, lecz i świat, wiele bowiem innych procesów zostało wtedy zapoczątkowanych, ukierunkowanych, zintensyfikowanych. Gdyby nie nasz Okrągły Stół, mógłby jeszcze trochę dłużej postać mur berliński, potrwałaby jeszcze zimna wojna.
Obrady Okrągłego Stołu odbywały się w Pałacu Namiestnikowskim, gdzie obecnie mieści się siedziba Prezydenta RP. Ćwierć wieku temu o tej porze trwał tam jedyny w swoim rodzaju, nie widziany nigdzie indziej w dziejach ludzkości bankiet, na którym reformatorscy rządowi politycy, elita politycznej wobec nich opozycji, zdroworozsądkowi eksperci dziękowali sobie za dogadanie się i zdolność do kompromisu i życzyli pomyślności. Trochę tak na weselu, jak wtedy zauważyłem, po którym jest noc poślubna, a potem ranek, na kacu i …z całą masą problemów do rozwiązania. Pewne bowiem zostały przy Stole rozwiązane, ale jakże wiele właśnie tam i właśnie dlatego się wyłoniło.
Aczkolwiek od wielu wówczas poczynionych ustaleń, zwłaszcza w odniesieniu do zmiany systemu ekonomicznego i polityki gospodarczej, solidarnościowy rząd premiera Mazowieckiego szybko odszedł poprzez swoją nieudaną szokową „terapię”, to właśnie Okrągły Stół zapisał się na kartach dziejów jako wydarzenie przesądzające ustrojową transformację do demokracji politycznej i gospodarki rynkowej w Polsce i w całej naszej części świata. Jak wielce obraz jest po tym ćwierćwieczu zróżnicowany, wystarczy porównać choćby dzisiejsze Polskę i Ukrainę.
Zważywszy na wiek, dla większości dyskutantów na tej stronie Okrągły Stół jest tak odległym wydarzeniem historycznym, że są skłonni nie przywiązywać do niego wagi. Niesłusznie. Nie bylibyśmy dzisiaj tym, kim jesteśmy, nie bylibyśmy tam, gdzie jesteśmy, nie byłoby tak, jak jest, gdyby nie tamte dni sprzed ćwierćwiecza.
Poniżej zdjęcie z uroczystości podpisania porozumień Okrągłego Stołu 5 kwietnia 1989 roku. Gdy zapytał innego, siedzącego obok mnie profesora, dlaczego jest tutaj takie mnóstwo reporterów i dziennikarzy, odrzekł: „Bo to jest najważniejszy dzień w historii Europy po II Wojnie Światowej”. Miał rację. Był to taki unikatowy dzień, przynajmniej do czasu, gdy trzynaście i pół roku później było jeszcze więcej mediów wokół nas, gdy 12 grudnia 2002 roku w Kopenhadze sukcesem zwieńczyliśmy negocjacje w sprawie naszego wejścia do Unii Europejskiej. Miałem to szczęcie, że mogłem w obu tych wiekopomnych wydarzeniach brać osobiście aktywny udział.
Co nam dały w sferze ekonomiczno-społecznej, można przeczytać między innymi w moich artykułach “Sukces na dwie trzecie. Polska transformacja ustrojowa i lekcje na przyszłość” (http://www.tiger.edu.pl/aktualnosci/gwk_EKONOMISTA_No6_2007.pdf), “Wielka Transformacja 1989-2029. Uwarunkowania, przebieg, przyszłość”
(http://www.tiger.edu.pl/kolodko/artykuly/WIELKA_TRANSFORMACJA_Nr_3_2009.pdf) oraz “Dwie dekady ustrojowej transformacji – i co dalej?” (http://www.tiger.edu.pl/aktualnosci/2010/EKONOMISTA_4_2010.pdf). Niedługo więcej na temat ćwierćwiecza transformacji, także na tej stronie.
A oto wywiad na temat Okrągłego Stołu, który opublikował w dniu 25-ej rocznicy rozpoczęcia historycznych obrad, 6 lutego, portal Onet.pl:
1. Jak według Pana miała wyglądać Polska gospodarka po ustaleniach Okrągłego Stołu (gdyby te założenia zrealizowano)?
Obraz gospodarki polskiej, jaki zaczynał rysować się przy Okrągłym Stole, to układ wielosektorowy, zliberalizowany, bardziej otwarty na zewnętrzne stosunki, przede wszystkim handlowe, ale też inwestycyjne i finansowe. Miały obok siebie funkcjonować równoprawne sektory państwowy i prywatny oraz spółdzielczy, z jakimś dopływem kapitału zagranicznego. Ważne było urynkowienie przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych, a więc wystawienie ich na twarde ograniczenia budżetowe i poddanie profesjonalnemu, odpolitycznionemu zarządzaniu. Bynajmniej nie miały być dyskryminowane, jak to już wkrótce potem, pod pierwszymi solidarnościowymi rządami było praktykowane. Okrągły Stół kładł wielki nacisk na politykę kontrolowanej liberalizacji – cen, handlu, przedsiębiorczości – jako drogi do osiągnięcia stabilizacji, co z kolei było wyjściowym warunkiem poprawy konkurencyjności i przejścia do w miarę zrównoważonego wzrostu gospodarczego.
2.Czy model gospodarczy nakreślony podczas obrad miał szansę funkcjonować? Jakie istniały zagrożenia, np. hiperinflacja?
Okrągły Stół zakładał – i po części zaproponował – tworzenie w Polsce społecznej gospodarki rynkowej, choć różne były interpretacje, co to miało oznaczać w praktyce. Wiele spraw było rozstrzyganych ogólnie, hasłowo, kierunkowo i miało poczekać na doprecyzowanie w ogniu dalszych reform. Niestety, narzucenie przez Solidarność powszechnej indeksacji płacowej ex post, połączone ze skokowym wzrostem cen po uwolnieniu cen żywności, musiało doprowadzić do hiperinflacji. Przestrzegałem przed tym.
3. Czy i jakie ustalenia w sferze gospodarczej można uznać za sukces obrad?
Jak na tamte czasy z pewnością sukcesem było porozumienie co do imperatywu wielosektorowości gospodarki, co w praktyce było równoznaczne z przejściem do jej częściowej prywatyzacji. Także uzgodnienia w kwestii liberalizacji cen oraz postępującej deregulacji miały wtedy duże znaczenie.
4. Jak ustalenia Stołu mają się do reform Balcerowicza? Było to bardzie reformowanie socjalizmu niż budowanie gospodarki rynkowej?
Można opisać całą zmieniającą się rzeczywistość bez używania terminów „socjalizm” i „kapitalizm”, ale jeśli już, to bardziej było to prorynkowe reformowanie wciąż jeszcze socjalizmu niż tworzenie kapitalizmu. Dla mnie było to przede wszystkim historyczne pchnięcie procesu przechodzenia od źle reformowanej gospodarki, która już dawno nie była planowa, do społecznej gospodarki rynkowej. Balcerowicz tego nie rozumiał, nie był przygotowany do wyzwań, dlatego też wziął trochę z ustaleń Okrągłego Stołu, trochę z podpowiedzi przysłanych z Zachodu doradców, trochę od kolegów i dlatego popełnił tyle błędów swoim szokiem bez terapii, który tak wiele kosztował polskie społeczeństwo i gospodarkę. Można było wtedy osiągnąć dużo więcej dużo mniejszym kosztem.
5. Podobno w trakcie rozmów to sfera rządowa bardziej parła w stronę reform gospodarki, opozycja była zachowawcza. Czy to prawda?
Tak właśnie było. Zdecydowanie bardziej nowocześnie, prorynkowo, profesjonalnie zorientowani byli niektórzy przedstawiciele tzw. strony rządowej niż ówczesnej opozycji. W gronie tej drugiej bardzo silny był nierealistyczny, nieprofesjonalny nurt populistyczny. Opozycja bynajmniej nie zakładała, że już za pół roku będzie musiała rozwiązywać problemy, a nie tylko mądrzyć się, jak to zrobić. Gdyby nie taka zachowawczość Solidarności osiągnęlibyśmy więcej, mniejszym kosztem, w krótszym czasie.
(2433.) Bogatsi są bardziej samolubni, chciwi, egoistyczni, mniej uczciwi. Udowadniają to badania psychologii społecznej. Vide „Does money make you mean?” http://www.ted.com/talks/paul_piff_does_money_make_you_mean#t-266580. Od czasu do czasu poprawiają sobie humor imprezami charytatywnymi, a najczęściej czczym gadaniem, że biedniejsi są zawsze i wszędzie sami sobie winni. Tym bardziej ważne jest to, o czym mądrość ludowa wie od dawna: „Pieniądze szczęścia nie dają.” Niestety, ich niedostatek też nie…
(2432.) “Roubini Global Economics” publishes my essay on “Emerging Markets or Emancipating Economies?” (http://www.economonitor.com/blog/2014/04/emerging-markets-or-emancipating-economies/). There is also over 30 other articles and essays on the issues of your interests: http://www.economonitor.com/blog/author/gkolodko/.
(2431.) KLIMATYCZNA KATASTROFA?
Amerykański Sekretarz Stanu przestrzega, że “Koszty bezczynności co do zmian klimatu będę ‘katastrofalne'” (“The costs of inaction on climate change will be “catastrophic”, according to US Secretary of State John Kerry.” – http://www.bbc.com/news/science-environment-26824943). Tym razem ma rację. Może więc zamiast podbijać temperaturę antyrosyjskiej gorączki i namawiać nas, także Polskę, do irracjonalnego zwiększania wydatków na zbrojenia, zwiększyć je na ochronę środowiska i przeciwdziałanie zgubnemu ocieplaniu klimatu?
Z punktu widzenia poprawiania koniunktury gospodarczej wydatki zbrojeniowe i na ochronę środowiska dają podobne skutki makroekonomiczne, ale oczywiście kto inny czerpie z nich bezpośrednie korzyści w skali mikroekonomicznej. Z punktu widzenia interesów cywilizacyjnych zapobieganie klimatycznej katastrofie jest koniecznością. Może zatem i nasze media oraz rozmaici eksperci podniosą wrzawę, że trzeba na tym właśnie polu działać, a nie potrząsać głośno starą szabelką, aby wymusić od podatników więcej pieniędzy na nową, przecież w odróżnieniu od normalnego klimatu zupełnie nam (nie licząc zainteresowanych lobby) niepotrzebną.
Gdyby robiono tyle hałasu wobec realnego zagrożenia dewastacją środowiska i katastrofalnego ocieplania klimatu co wobec urojonego rosyjskiego militarnego zagrożenia, może podjęto by bardziej zdecydowane działania na rzecz naszej i następnych pokoleń przyszłości…
(2430.) Wszystko byłoby dobrze, gdyby Ukraina nie stała sie przedmiotem gry mocarstw. O wielką astawkę panowania nad światem. Stracono 20 lat i teraz jeszcze przyłożono z zewnątrz Ukrainie kolejne kłopoty z których wyjścia nie ma. Dla samych Ukraińców. Cokolwiek się stanie, zostaną skłóceni ludzi, nienawidzący się i walczący między sobą. Wszytko jest tam możliwe, łącznie z wojną lub podziałem kraju. Najgorsze w tej awanturze jest to, że 70 lat od wojny, w brutalnej walce mocarstw jedno z nich poparło skrajne ugrupowania ukraińskie nawiązujące do znanych już z wojny powiązań z nazizmem i nacjonalizmem wyładowującym swoja nienaiwiść na Polakach. Ja wojnę pamiętam i miałem nadzieję, że już kolejnej nie będzie. Boję sie, że jedank będzie. Nagromadzone konflikty, neoliberalizm, chciwośc i ilości posiadanej broni nie mogą się zmarnować.
(2452.) ja też tak myśle,że będzie czuję że żyję w przełomowych czasach/mądrośc mojego dziadka-zginie ostni świadek wojny bedzie następna/ to jest smieszne ale prawdziwe że takie upamiętnianie rocznic wojennych działa symbolicznie i odstraszaąco zarówno na władzę jak i ludzi, ale tu daje górę czynnik demograficzny i ekonomiczny/zastuj/
samorzady coraz bardziej zadłużone
rozpoczyna się ,, walka egoizmów narodowych
(2428.) Have a look what I’ve written on the Ukrainian challenges already two years ago, at the the time of spring 2012. It’s been published at the “Roubini Global Economics” http://www.economonitor.com/blog/2012/05/the-ukranian-spring/ (see also comment posted on 21.V.2012 at my blog http://www.wedrujacyswiat.pl/blog/kolodko/). The things change, yet not necessary for better…
(2427.) Zastanawiam się dlaczego w Polsce jest tak, jak jest. Dlaczego tym, którzy “chcą” kładzie się pod nogi wielkie kłody by po jakimś czasie przestało im się chcieć? Kto na tym korzysta? Kto traci? I czy ci, którzy zyskują zapłacą kiedykolwiek za uprawianą przez siebie politykę. Zadaję sobie pytanie jak i czy można pomagać polskim biznesmenom radzić sobie z finansami firmy, Większość z nich zaczynała działalność w czasie gdy wszystko hulało jak trzeba. Gdzie wystarczyło mieć trochę zaplecza finansowego, jakiś średnio dobry pomysł, trochę szczęścia i wszystko było pięknie. W dzisiejszych czasach po prostu jest ciężko. Brak wzajemnego zaufania, który widać jak na dłoni pośród tych, którzy rządzą. Patrzymy na nich wytykając ich błędy, a sami de facto nie jesteśmy lepsi. Nie bez powodu w Polsce mówi się “spółki diabeł stworzył”. Wynika z tego powiedzenia coś bardzo prawdziwego i jednocześnie bardzo smutnego – nie potrafimy ze sobą współpracować. Pracownicy okradają swoich pracodawców nie szanując chociażby mienia firmy. Pracodawcy nie potrafią dogadać się z pracownikami. Urzędnicy patrzą złowrogim spojrzeniem na podatników i odwrotnie. Poza tym ten niewzruszony niczym etos pracy – jesteśmy z żelaza i marmuru – czyż nie? A przecież budować należy wspólnie. Trzeba umieć zapominać o historii wyciągając z niej właściwe wnioski, a nie zapiekłe żale.
(2426.) Comment to 2420
Ale najpierw dwa słowa dla prof. Kołodki, bo to co napisałem w komentarzu powinno sugerować odpowiedź na postawione przez niego pytanie: Dlaczego jest tak jak jest?
A jeśli chodzi o to “aby w społecznym procesie gospodarowania efekty przewyższały nakłady”, to jest to równoznaczne z opieraniem ludzkiego gospodarowania na wolnorynkowym kryterium zysku. I wobec tego jest to ekonomia kapitalistyczna ze wszystkimi swoimi mankamentami, o których Pan Profesor szeroko pisze. Takie postawienie sprawy oznacza przyjęcie doktryny, że szczęście człowieka można kupić za pieniądze.
———————————————————————————————————————————————–
Taka już jest przypadłość ludzkiej psychiki. Człowiek dąży do bogactwa. To mu daje władzę, za władzą idzie zaborczość, a ta prowadzi do konfliktów i wojen. W bliskiej nam historii były dwa mocarstwa, i każde z nich można było oskarżyć o zaborczość. Świat się jednak nie zawalił, bo panowała równowaga terroru atomowego. Teraz, gdy zostało jedno mocarstwo, sytuacja uległa zmianie. Powstała możliwość zapanowania nie tylko we własnym rejonie świata, ale również daleko poza nim, a w perspektywie nawet nad światem. Ta pokusa się wzmaga, ponieważ środki mogące ku temu służyć stały się potężne, i to nie tylko militarne. Postęp technologiczny umożliwił uszczęśliwianie ludzi samochodami, komputerami, internetem, i-padami, tabletami, itp itd. To wszystko wykorzystywane jest jako narzędzie zniewolenie duszy ludzkiej (body,mind and spirit), zwłaszcza w nieukształtowanych jeszcze osobowościach. No i te klasyczne, krajowe media odgrywają dużą rolę, ponieważ szerzą dezinformację a nawet uprawiają jawną i obrzydliwą propagandę. Dezinformacja zwykle polega na zatajaniu niewygodnych informacji, a podstępna propaganda na fałszowaniu informacji i sugerowaniu określonego odbioru (jak np. w przypadku tej informacji, dobrej dla żywej przyrody a złej dla zmotoryzowanych: “niestety, w pół-zach. Polsce będzie zachmurzenie i możliwy deszcz”)
Właśnie to dzięki mediom, ostatnio słyszałem od papieża Franciszka że przyczyną zła jest gonitwa za pieniądzem w systemie kapitalistycznym (il sistema capitalistico in caccia di denaro). Powiedział również “Gravi sono i peccati dei media”. Te grzechy mediów według papieża to dezinformacja, insynuacje i pomówienia. Jakoś dziwnie to oświadczenie papieża zbiegło się w czasie z naszą pro-ukraińską propagandą. Nasz papież też o tym i o wielu innych nieprawościach tego świata dobrze wiedział, ale nie mógł tego mówić otwarcie bo przecież współpracował z Reganem dla dobra Polski.
Ekonomia to nauka szukająca optymalnych rozwiązań dla gospodarki człowieka, i na jako taką nie można się obrażać. W praktyce, przeważnie (może z wyjątkiem Skandynawi, Niemiec, UK, Francji, a nawet Chin) funkcjonuje ekonomika polityczna (termin mi dobrze znany z czasów realnego socjalizmu, choć wtedy to była szacowna ekonomia polityczna), czyli doktryna w której cele ekonomiczne mają służyć celom politycznym. I to psuje całą sprawę. Unia Europejska deklaratywnie ma cel gospodarczy, bo przecież powstała jako Wspólnota Węgla i Stali, a były to tylko Niemcy, Francja i Włochy. Jednak podejrzewam, że to mogła być przykrywka do stworzenia bloku państw europejskich, który będzie w stanie zrzucić powojenną i przedłużającą się “opiekę” zwycięskich mocarstw, i nie chodziło tu tylko o Związek Radziecki (ta opieka była zafiksowana).
Właśnie na tym tle daje się zrozumieć ta obecnie przez Polską lamentowna miękka reakcja Unii na imperialne zapędy Rosji. Przecież interesy są interesami, nie tylko dla Uni i USA. I jakoś dziwnie nie dla Polski? (Ewidentnie, polityka tego kraju jest napędzana przez neurotyczną rusofobię). Jest jednak obawa, że ta postawa Unii może się usztywniać pod presją siły wyższej zza oceanu, no i za sprawą kluczowego gracza w tym konflikcie (Polska – key player in the Ukranian conflict – słyszałem to od Amanpour w CNN).
(2425.) PRAWDA W OCZY KOLE?
Mgr Kamil Próchnik z Forum Obywatelskiego Rozwoju, wyznaczony do bojowej akcji przez swojego szefa, który z braku argumentów sam nie śmie się odezwać, poucza nas w felietonie opublikowanym w „Rzeczpospolitej” (19.03.14), ubarwionym dla pozorów fachowości paroma zagranicznymi nazwiskami, że „Etykietki nie zastąpią badań”, po czym sam od nich pod moim adresem nie stroni. Ot, taki to dziś styl pseudo-polemik. Bezprzedmiotowo i obcesowo na zlecenie swego ideologicznego mentora usiłuje polemizować z moim merytorycznym artykułem „Kto jest dobrym ekonomistą” (http://www.tiger.edu.pl/kolodko/artykuly/RZECZPOSPOLITA_Kto%20jest%20dobrym%20ekonomista_03_03_2014.pdf). Przypomnijmy, że jest to znany już dyskutantom na tej stronie stenogram wystąpienia na ostatnim Kongresie Ekonomistów Polskich, gdzie głosy a to neoliberałów, a to libertarian, a to anarchokapitalistów było słychać dość rzadko, a już na pewno nie były one dominujące. Gdzieś w tych nurtach plasuje się mój adwersarz z FOR-u. Cóż, jako rzecze staropolskie przysłowie: „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. No to i się odzywają, bo przecież uderzam nie od wczoraj i uderzał będę nie do jutra…
Mój polemista – adept ekonomii, o której powiadam od lat, że jest piękną nauką, o ile nią jest, a nie staje się instrumentem lobbyingu na rzecz uprzywilejowanych grup czy wyrazem zacietrzewienia ideologicznego – bezskutecznie usiłuje podważać pogląd, że „szkodliwość neoliberalizmu została już jednoznacznie naukowo udowodniona w literaturze”. I zaraz potem zadaje pytania godne kogoś wielce niedouczonego: „Jakie to są badania? Tym Grzegorz Kołodko się już z nami nie dzieli.” Otóż dzielę się, tylko trzeba to czytać. Może warto zacząć od rozdziału „Upadający neoliberalizm i jego marna spuścizna (czyli dlaczego szkodliwa koncepcja na czas jakiś zawojowała pół świata i jak sobie z tym poradzić)” w „Wędrującym świecie” (http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,40999). Niejednemu już młodemu ekonomiście, ta praca oczy otworzyła. To chyba jest dobra recepta na nieuleganie indoktrynacji starszych kolegów, których już nic nie wyprowadzi z błędu. Może przy okazji K. Próchnik powie kolegom z FOR-u itp., że „Wędrujący świat” ukazał się dotychczas w dziesięciu językach, a w USA został nominowany do nagrody Michaela Harringtona „for an outstanding book that demonstrates how scholarship can be used in the struggle for a better world”. Okazuje się bowiem, że i polską myśl ekonomiczną – jeśli tylko jest nowatorska i sensowna zarazem – da się eksportować. W FOR-ze tylko importują, w dodatku nie koniecznie sensowną…
Literatura pokazująca manowce neoliberalizmu – który jego apologeci niekiedy eufemistycznie przedstawiają jako „kapitalizm wolnorynkowy”, niby lepszy od regulowanego czy też od społecznej gospodarki rynkowej, której istoty albo nie potrafią, albo nie chcą zrozumieć – jest przeogromna. Elementarna warsztatowa przyzwoitość nakazuje, aby zapoznać się z prezentowanymi tam poglądami, zanim się na nie napadnie. Są tysiące interesujących stron, które warto czytać i studiować, nie ograniczając się do tendencyjnie podsuwanych tytułów. Zwłaszcza jak jest się doktorantem i jak chce się być publicznie zabierającym głos ekonomistą. Polecam zatem bogaty zestaw literatury, której przeglądanie pomaga przejrzeć na ekonomiczne oczy. W Bibliografii przedstawionej w NAWIGATOR-ze (http://www.wedrujacyswiat.pl/Bibliografia.php), który towarzyszy moim trzem książkom o świecie (http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,69250), zawartych jest ponad 500 pozycji! Naprawdę, jest w czym wybierać. I warto. Bo kto czyta – i myśli – nie błądzi.
(2424.) Warto przeczytać książkę pod wymownym tytułem „Kryzys bez końca”. Jej autorami są John Bellamy Foster oraz Robert McChesney, a wydała ją Książka i Prasa w serii Le Monde Diplomatique Biblioteka Alternatyw Ekonomicznych (Warszawa 2014, s. 382). To jeszcze jedno poważne ostrzezenie, oparte na rzeczowej analizie zjawisk i procesów występujących współcześnie w gospodarce, że neoliberalny kapitalizm, zdominowany przez ponadnarodowe korporacje i daleko posuniętą finansjeryzację gospodarki, uniemożliwia zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy. Autorzy posuwają się w swoich rozważaniach do konkluzji, że trwanie w takim systemie prowadzi wręcz do katastrofy o wymiarze historycznym. Na tym tle mój sceptycyzm, która doprowadza mnie do sformułowania w moich książkach o świecie (http://ksiegarnia.proszynski.pl/product,69250) postulatu Nowego Pragmatyzmu jako najlepszego sposobu na ekonomię i politykę przyszłości, zaiste jawi się jako przejaw optymizmu…
(2429.) Dobre! Panie profesorze a ja mam pytanie:
– Co Pan sądzi o sprzedaży bezpośredniej jako formie przedsiębiorczości, sposobie zwalczania bezrobocia itp.
(2423.) Witam p. Profesora,
Zwracam sie do Pana jako maratończyka o pomoc. Chcę przebiec wszystkie maratony z serii WMM, aktualnie jestem w już połowie ( Berlin-2007, Boston-2013 – moja relacja – http://www.maratonczyk.pl/content/view/4918/182/ i
Nowy Jork – moja relacja – http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=2&code=2586.
Niestety, ubiegłoroczne wojaże wydrenowały mnie fin. (jestem aktualnie bez pracy), stąd moje poszukiwania sponsora na maraton w Chicago 2014. Chodzi o kwotę ok. 2500,- zł – pokryje tylko koszty bil. lotniczego i wpisowego.
Bedę wdzięczny za każdą radę, sugestię, podpowiedź,z pana strony.
Z poważaniem.
Andrzej Wojakowski
(2421.) Pozdrawiam Cie z tak potrzebnym glosem rozsadku, jak w Twoje wczorajsze wystapienie w TVN.
Waldek
(2420.) Szanowny Panie Profesorze z przykrością informuję, że po przeczytaniu Pana komentarza dotyczącego sytuacji geopolitycznej w której znalazła się Nasza Najjaśniejsza Rzeczypospolita (po wydarzeniach na półwyspie krymskim) jestem szczerze rozczarowany Pana postawą. Pana wypowiedz cytuję ”To nie jest czas na zemstę. Kara dla Rosji nie pomoże Ukraińcom – uważa prof. Grzegorz Kołodko i dodaje, że Zachód i Polska nie powinny drażnić Rosji, bo to pogorszy sytuację. – Nie należy odgrywać się na Rosji, bo to nie przyniesie skutków”. Nie jest logiczna jak również jest pozbawiona ducha sprawiedliwości globalnej o którą jakoby Pan walczył. Każdy agresor, który wcześniej dokonuje oceny mocnych i słabych stron przeciwnika jak również szans i zagrożeń w powodzeniu prowadzenia jego gry zawsze będzie atakować systemy słabe i źle zarządzane co niejednokrotnie udowadniał w swoich publikacjach Prof. Tadeusz Kotarbiński. Jego wielkim uczniem jest Pan Profesor Witold Kieżun Pana współpracownik z uczelni na której Szanowny Pan Profesor kształtuje charaktery naszych przyszłych liderów. Dlatego proponuję przeprowadzić szczerą rozmowę z Pana współpracownikiem dotyczącą zarówno teorii gier ze szczególnym uwzględnieniem ,,równowagi Nasha,, jak również proszę zapytać byłego żołnierza Armii Krajowej , którym jest prof. Witold Kieżun czym jest i czym powinien być współczesny patriotyzm. Mam nadzieję, że taka szczera rozmowa prakseologa z finansistą pozwoli Panu na lepsze zrozumienie otaczającego nas świata czego szczerze Panu życze.
(2419.) Ekonomia dla przyszłości
Ekonomia to piękna nauka pod warunkiem, że jest nauką, a bardzo często nie jest. Wielu ludzi określających siebie i będących przez innych określanymi ekonomistami z nauką ma niewiele wspólnego. Zajmują się bowiem lobbingiem na rzecz grup interesu, których interesy próbują narzucać, czasami niestety skutecznie, jako ogólnospołeczne, a niekiedy wręcz i cywilizacyjne, bądź też wikłają się w zażarte spory ideologiczne i stają się doktrynerami, dogmatykami, a nie teoretykami. Ale tak długo jak to jest nauka, która dochodzi istoty rzeczy, a mianowicie odpowiada na pytanie, co od czego zależy w społecznym procesie gospodarowania, który staje się coraz bardziej skomplikowany w wyniku nieodwracalnej globalizacji, to jest piękną nauką, którą plasuję pomiędzy dwoma królowymi, z jednej strony miękką, abstrakcyjną filozofią, a z drugiej twardą, precyzyjną matematyką.
Kto jest dobrym ekonomistą
Dobry ekonomista musi umieć liczyć, bo jednak chodzi o to, aby w społecznym procesie gospodarowania efekty przewyższały nakłady. I dobry ekonomista musi czuć, co zbliża go do drugiej królowej – filozofii. Ekonomia bowiem odnosi się przede wszystkim do człowieka. To nie jest wiedza o tzw. sentymentach rynków, lecz o ludzkich – indywidualnych i społecznych wartościach, które leżą u podstaw potrzeb, które trzeba zaspokajać. One też bardzo się zmieniają w tym wędrującym świecie człowieka, rodziny rozmaitych grup, społeczeństw.
I na tym tle – co trzeba powiedzieć także na IX Kongresie Ekonomistów Polskich – ekonomia się kompromituje. Takiego blamażu jak obecnie to w dziejach nie było. A na pewno nie w krótkich dziejach mojego życia. Ze świecą szukać, również w Polsce, ekonomistów, którzy na poprzednim kongresie zapowiadali nieuchronność nadchodzącego kryzysu, choć jest to kryzys systemowy, strukturalny, a nie tylko koniunkturalny. Warto spojrzeć, co kto mówił i pisał jakiś czas temu, i zastanowić się, skąd to się brało. Po części właśnie z tego, że niektórzy byli i są uwikłani w lobbing bądź doktrynerstwo, a nie badania naukowe.
Ten kryzys przejdzie, ale kryzysogenność systemu nie. Chcieliśmy kapitalizmu, to go mamy. Gospodarka kapitalistyczna ze swojej istoty jest uwikłana w periodyczne kryzysy, z czego warto sobie zdawać sprawę w teoretycznych rozważaniach oraz w politycznej i biznesowej praktyce, a nie uprawiać apologetykę ustroju, czym para się zbyt wielu ekonomistów. Pozostaje do rozstrzygnięcia, od czego zależy częstotliwość kryzysów i czas ich nadchodzenia, jak je przezwyciężać, jak rozkładać koszty tego przezwyciężania, a także jak gospodarować w zmiennych uwarunkowaniach niekiedy nawet ważniejszych niż gospodarka, jak choćby kultura czy stosunki międzyludzkie.
Jedną z przyczyn kryzysu jest niewłaściwe ustawienie wzajemnych regulacyjnych funkcji rynku i państwa. To zarazem niezbywalny problemem o wymiarze wręcz historycznym, przy czym z biegiem czasu zmieniają się jego charakter i natężenie. Jeśli szukać pierwotnej przyczyny współczesnego kryzysu targającego wciąż w rozmaity sposób różnymi częściami świata, to jest nią właśnie brak odpowiedzi ekonomistów, a w ślad za tym również polityków gospodarczych, jaka ma być relacja pomiędzy super mechanizmami z jednej strony rynku, a z drugiej państwa. Niejasność, a często konfliktowość podejść do tego dylematu doprowadzi do niejednego jeszcze kryzysu w przyszłości. Będą one tym bardziej dotkliwe, im mniej wyprowadzi się prawidłowych wniosków teoretycznych i praktycznych z lekcji kryzysu lat 2008-13.
Patrząc także w tym kontekście na tę piękną naszą naukę ekonomii, warto zawsze dostrzegać w niej dwa nurty. Po pierwsze, nurt deskryptywny, czyli opisowy, który odpowiada na pytanie, dlaczego jest tak, jak jest. Tym zajmuje się teoria ekonomii z wszystkim bardziej szczegółowymi dyscyplinami nauk ekonomicznych – od finansów po demografię. Ale jest drugi nurt, normatywny, czyli postulatywny. Być może nawet trudniejszy, gdyż opierając się na dorobku ekonomii opisowej – z natury rzeczy skoncentrowanej na analizie zjawisk i procesów z przeszłości – ma proponować, co i jak robić w przyszłości. To na szczeblu makroekonomicznym polityka gospodarcza, a na poziomie mikroekonomicznym zarządzanie. Tak więc dobra współczesna ekonomia musi być ukierunkowana na przyszłość, ma pomagać nam w jej sensownym kształtowaniu.
Popekabowska ekonomia
W książce „Dokąd zmierza świat. Ekonomia polityczna przyszłości” zajmuję się przede wszystkim przyszłością, zdając sobie sprawę, że jest to wielce ryzykowne, bo trudno – a niektórzy uważają, iż wręcz nie sposób – uogólniać obserwacje z czegoś, co jeszcze nie zaistniało. Teraźniejszość jest przyszłością przeszłości; także dzisiejszy dzień był kiedyś przyszłością, a już jutro będzie to wczoraj. Stoi zatem przed nami pytanie: czy mamy teraz jakieś ciekawe wątki, inspirujące nurty teoretyczne, które mogłyby być dobrą podstawą do rozwoju ekonomii normatywnej, postulatywnej, a więc i do opierającej się na niej polityki, która ma kształtować rzeczywistość. Rzecz dodatkowo jeszcze bardziej się komplikuje, gdyż w warunkach postępującej globalizacji – a uważam, że jest ona procesem nieodwracalnym i też na tej podstawie buduję swój paradygmat ekonomiczny – o rozwoju w przyszłości trzeba myśleć już nie tylko w kategoriach pro publico bono, lecz pro publico mundiale bono. Zajmujemy się bowiem w naszych badaniach i formułujemy wynikające z nich oraz ze stosownego wartościowania postulaty pod adresem nie tylko gospodarstwa domowego i przedsiębiorstwa, regionu i gospodarki narodowej, lecz także wobec integracyjnych ugrupowań ponadnarodowych oraz coraz bardziej sprzęgniętej i zarazem skomplikowanej gospodarki globalnej. To największe wyzwanie, które stoi przed naukami ekonomicznymi, które też ewoluują w różny, nie zawsze wielce obiecujący sposób.
Współcześnie głównym zagrożeniem dla ekonomicznego rozsądku i społecznego postępu – a więc dla dynamicznej równowagi gospodarczej – nie jest etatyzm czy populizm, acz i na te odchylenia trzeba zważać, lecz konserwatywny ze swej natury neoliberalizm i lokujące się jeszcze bardziej na prawo od niego libertarianizm i anarchokapitalizm. O ile ten ostatni to po prostu awanturnictwo, z którym trzeba walczyć, o tyle ten drugi to wyraz ograniczonej inteligencji i naiwności, która sama siebie ośmiesza. Natomiast ten pierwszy, neoliberalizm – narobiwszy już szkód co niemiara, przede wszystkim doprowadzając do rozległego światowego kryzysu gospodarczego – nie jest przejawem naiwności czy też w przypadku osób źle wykształconych łatwowierności, lecz cyniczną metodą służącą wzbogacaniu nielicznych kosztem większości. W sposób oczywisty nie sprzyja on zrównoważonemu rozwojowi społeczno-gospodarczemu, a wręcz odwrotnie: hamuje go i mu szkodzi, prowadząc do nieuzasadnionego ekonomicznie zwiększania się rozwarstwienia dochodów i majątków, co skutkuje już sytuacją bez mała przedrewolucyjną. Trzeba uważać. Najlepszym sposobem na przyszłość jest Nowy Pragmatyzm.
Za naszego życia przewija się nowa epoka, również w odniesieniu do ekonomii jako nauki i do polityki gospodarczej. Otóż rzeczywistość, w której się obracamy i którą chcemy lepiej zrozumieć nie tylko z powodu intelektualnej ciekawości, lecz przede wszystkim ze względu na chęć zmiany jej na lepsze, to dużo więcej niż PKB. Produkt krajowy brutto i jego składowe części ze swej natury nie obejmują wielu ważkich obszarów aktywności gospodarczej człowieka i społeczeństwa. A przecież od tego jak się mierzy, zależy dokąd się zmierza. Ekonomia przyszłości wymaga zatem dużo szerszego, a zarazem bardziej złożonego i interdyscyplinarnego spojrzenia na społeczny proces gospodarowania sensu largo. Popekabowska gospodarka wymaga popekabowskiej teorii ekonomicznej, która z kolei powinna być podstawą popekabowskiej polityki gospodarczej. Zawężanie zakresu analizy ekonomicznej do produktu brutto oraz polityki gospodarczej do usiłowań maksymalizacji tempa jego wzrostu na szczeblu makroekonomicznym albo do maksymalizacji stopy zwrotu z zaangażowania kapitału na szczeblu mikroekonomicznym to przepis na kolejne kryzysy, włącznie z tym, który określiłem jako Jeszcze Większy Kryzys, pisząc to nie bez powodu dużymi literami, JWK.
Tak więc teoria ekonomii oraz praktyka rozwoju gospodarczego stanęły w obliczu wielkiego wyzwania. Nie wolno go lekceważyć, gdyż odpowiedź na nie będzie miała znaczenie przełomowe. Pytanie o to jak wnosić nowe wątki do tej popekabowskiej ekonomii, ma fundamentalne znaczenie. Proponuję Nowy Pragmatyzm. Potrzebna nam jest na przyszłość ekonomia umiaru, a nie ekscesów, niedoborów, nierównowag i kryzysów. To wszystko jeszcze nieraz ludzkości i gospodarkom narodowym się przydarzy, ale mają to być wyjątki, a nie reguła. Regułą ma być umiarkowanie i dostosowywanie się do realnych możliwości wzrostu gospodarczego. Regułą mają być umiarkowane różnice w dochodach, a nie skrajności wycieńczające wielkie rzesze ludzi i prowadzące do kolejnych rewolucji. Regułą ma być umiar w marketingowych szaleństwach kreujących potrzeby zupełnie oderwane od realiów efektywnego popytu. Wreszcie regułą ma być umiar w przerabianiu kolejnych kawałków matki Ziemi na towary, które mają być opłacalnie sprzedane przez ich producentów, chociaż ich posiadanie i spożywanie nie poprawia już satysfakcji konsumentów.
W przyszłości ekonomia tylko wtedy będzie miała szanse za spełnienie formułowanych pod jej adresem oczekiwań, gdy będzie interdyscyplinarna i heterodoksyjna. Interdyscyplinarna, nie można bowiem być dobrym ekonomistą, jeśli jest się analfabetą z antropologii albo z historii, z filozofii czy z psychologii społecznej, z socjologii czy matematyki. Najwięcej bowiem dziej się i najciekawiej jest na stykach: na styku gospodarki i społeczeństwa, społeczeństwa i polityki, polityki i technologii, środowiska i gospodarki, gospodarki i kultury, i dlatego trzeba do tego przykładać szkiełko nie tylko jednego uczonego w mowie i piśmie ekonomisty, lecz podchodzić interdyscyplinarnie i zarazem heterodoksyjnie, ponieważ nie ma dobrej przyszłości ekonomia ortodoksyjna, gdyż masa problemów, które wpierw trzeba zrozumieć, a potem stawić im czoła, bynajmniej nie znajduje jednego uniwersalnego rozwiązania.
W stronę Nowego Pragmatyzmu
Nowoczesna myśl ekonomiczna, zarówno od strony opisowej, jak i postulatywnej, musi mieć na uwadze fakt, że rzeczywistość społeczno-gospodarcza obraca się w ramach swoistego trójkąta ograniczonego przez trzy wierzchołki: wartości, instytucje i politykę. Wartości, skądinąd ściśle powiązane z interesami ekonomicznymi, muszą się zmieniać, nie będzie bowiem lepszej przyszłości przy niektórych starych wartościach. Wiele na ten temat można powiedzieć, ale jest oczywiste, że ani gospodarka amerykańska nie poradzi sobie ze skutkami obecnego kryzysu i, co ważniejsze, nie zapobiegnie kolejnym, jeśli nie zmieni swego anachronicznego systemu wartości, poczynając od odrzucenia chciwości jako wartości pozytywnej (greed is good), ani Chiny nie unikną twardego lądowania, jeśli nie przesuną konsumpcji zdecydowanie wyżej w ramach preferencji polityki gospodarczej kosztem relatywnego zmniejszenia inwestycji. W gospodarkach, na których szczególne piętno wywarł neoliberalizm, trzeba przesunąć wartości w stronę spójności społecznej, tam zaś gdzie państwo opiekuńcze rozrosło się nadmiernie, nieodzowne jest dowartościowanie indywidualizmu.
Drugi wierzchołek trójkąta zrównoważonego rozwoju gospodarczego to instytucje; w znaczeniu behawioralnym, nie organizacyjnym, a więc zasady postępowania, reguły gry ekonomicznej. Tu właśnie chodzi o poszukiwanie właściwej synergii pomiędzy państwem z jego rolą regulacyjną i rynkiem. Teraz, w warunkach globalizacji, również w układzie ponadnarodowym, a więc chodzi o stosowne mechanizmy sterowania współzależną gospodarką światową. Klęską ekonomii i ekonomistów byłoby to, gdybyśmy przyznali się, że nie mamy zbyt wiele do powiedzenia na temat aktywnego sterowania współzależnością gospodarczą na skalę globalną. Na szczęście, aż tak źle nie jest. To prawda, że wiele procesów gospodarczych wymyka się spod kontroli rządów i ich ponadnarodowych porozumień, ale prawdą też jest, iż niejeden z nich można i należy poddać określonej kontroli.
I trzeci ogranicznik trójkąta rozwoju – polityka. Chciałoby się, aby w przyszłości nie tylko gospodarka opierała się na wiedzy, lecz i by ta konstatacja odnosiła się w jak największym stopniu także do polityki. Przy tym od polityki nie należy wymagać więcej, niż może ona dać, nawet w sprzyjających warunkach, gdyż zawsze powinna być podporządkowana określonym wartościom i realizowana w konkretnych, historycznie danych ramach instytucjonalnych.
(2422.) No jak zwykle ma Pan rację w tym co Pan pisze. Zreszto Pan jest bardzo oczytanym i pracowitym człowiekiem tyle publikacji etc…(tytan pracy)
no nie wiem ja mam chyba pesymizm we krwi tak mi natura dała(ale to u mnie naturalne), ale powiem Panu że podoba mi się w Panu ta cecha niepoprawnego idealisty bo mimo wieku, doświadczenia politycznego, naukowego, życiowego Pan to dalej ma/i ma Pan jeszcze kilka dobrych innych cech jak oglądam Pana debaty i rozmowy to słychać…
(2418.) PO WCZORAJSZEJ WYPOWIEDZI NA TEMAT ŚWIATOWYCH REPERKUSJI UKRAIŃSKIEGO KRYZYSU w „Faktach po faktach” w TVN24 (http://faktypofaktach.tvn24.pl/prof-grzegorz-kolodko-karanie-rosji-nie-pomoze-ukrainie-mfw-dziala-pod-polityczna-presja-usa,405209.html) otrzymałem dziesiątki listów i SMS-ów, odebrał sporo telefonów. W przytłaczającej większości popierających mój punkt widzenia i jeszcze dodatkowo wzmacniający zdroworozsądkową argumentację. Także na tej stronie pojawiły się setki mądrych komentarzy, tylko wyjątkowo, w paru przypadkach trącące ksenofobią, awanturnictwem, historyczną ignorancją i irracjonalnym oderwaniem od realiów ekonomicznych i geopolitycznych. Poniżej przytaczam jeden z listów, za który uprzejmie dziękuję, nadesłany z Londynu.
Londyn, 7-03-2014
Szanowny Panie Profesorze!
Jestem pełen podziwu, że w obecnej histerycznej atmosferze panującej w polskich mediach, w ostatnich ’Fakty po Faktach’ wystąpił Pan z głosem rozsądku. Pomijam Pańską uwagę o podwójnych standardach stosowanych przez Zachód, o których cały świat wie, a których nie dostrzegają albo nie chcą dostrzegać polscy politycy i polskie media.
W odniesieniu do Ukrainy nie dziwię się polityce USA, która tradycyjnie zachowuje się jak ’słoń w składzie porcelany’, natomiast dziwię się polskiemu rządowi który uprawia politykę tak, jakby nie zdawał sobie sprawy ze złożoności problemów obecnej Ukrainy, które w znacznej mierze wynikają z jej historii. Wiem coś na ten temat, nie tylko z historii ale też z opowiadań mojego ojca, który urodził się w ówczesnej Galicji niedaleko Lwowa, i który w latach 1917-1918 był w armii Austro-Węgier na froncie włoskim (Trentino), a w 1919 r. jako żołnierz II Korpusu Ukraińskiej Armii Halickiej brał udział w walkach z Armią Hallera, w walkach z Armią Czerwoną (Winnica, Berdyczów, Żytomierz), w krótkotrwałym wyzwoleniu Kijowa w końcu sierpnia 1919 r., aż w końcu zapadł na tyfus. Widział też, jak ówcześni polityczni przywódcy Ukrainy byli skłóceni ze sobą i nie potrafili stworzyć jednolitego frontu. Widział, jak nadzieje Ukraińców walczących u boku Piłsudskiego spełzły na niczym gdy w Traktacie Ryskim, gdzie Endecja, która zdominowała skład delegacji i była przeciwna koncepcji federacyjnej Piłsudskiego, zadecydowała o bezpośrednim wcieleniu tych terenów do II RP. Widział też, jak to wcielenie wyglądało w praktyce, jak były traktowane mniejszości narodowe, i jak były prześladowane ośrodki kultury ukraińskiej (Prosvita i in.) w II RP.
Obecną Ukrainę, podobnie jak sto lat temu, zamieszkuje wiele narodów. Niestety, polscy politycy nie biorą tego pod uwagę. Pomijając powody przewrotu w Kijowie, rząd utworzyły partie reprezentujące wyłącznie tereny zachodnie. Fatalnym błędem tego rządu było ustanowienie języka ukraińskiego jako jedyny język urzędowy. Spowodowało to falę protestów w tych częściach Ukrainy, gdzie językiem ojczystym jest rosyjski. Język to tylko jeden z problemów. Wiele obywateli Ukrainy to Rosjanie żyjący na tych terenach od stuleci. W obecnym rządzie, zasiadają skrajni nacjonaliści z antyrosyjskimi hasłami w ich programie. Jest to też jedna z przyczyn dlaczego ten rząd nie znajduje u nich poparcia.
Tak zwany Prawy Sektor, który był jednym z organizatorów Majdanu, występuje nie tylko z antyrosyjskimi hasłami, ale również z antysemickimi. Jest zadziwiające, że Zachód, który zwalcza demony przeszłości narodowego socjalizmu i faszyzmu, nie zwraca uwagę na to jakie siły na Ukrainie miały udział w powstaniu obecnego rządu.
Dlatego też uważam, ze obecna polityka polskiego rządu nie służy sprawie Ukrainy. Zamiast być mediatorem, polscy politycy razem z zachodnimi, którzy nie mają pojęcia o złożoności problemów etnicznych tego obszaru, zamiast nawoływać do rozmów ze wszystkimi przedstawicielami grup etnicznych i regionów, a także z Rosją, prowadzą przeciwko niej krucjatę jak za dawnych czasów. Nic też dziwnego, że Rosja wystąpiła w obronie Rosjan którzy poczuli się zagrożeni przez decyzję obecnych władz w Kijowie.
Pomijając sprawę legalności obecnego rządu na Ukrainie, jego zadaniem nie powinno być jątrzenie w stosunkach ukraińsko-rosyjskich, a gruntowna przebudowa systemu rządzenia w oparciu o wybieralnych a nie mianowanych przez rząd przedstawicieli władz regionów, wyeliminowanie oligarchów z tego systemu, oraz walka z korupcją która osiągnęła na Ukrainie niebotyczne rozmiary.
Z poważaniem,
Andrzej Bobeszko
(2417.) Dzięki Panie Profesorze za odważny i mądry wywiad w TVN24, idący pod prąd chóralnie brzmiącym głosom troglodytów nie rozumiejących albo nie chcących do siebie dopuścić rzeczywistego wymiaru konfliktu na Wschodzie.
Zaastanawia mnie dlaczego tak mało jest w Polsce sensownych analiz tego, co się dzieje na styku Rosji i Ukrainy, choć wydawałoby się, że my Polacy ze względu na rozbudowane relacje z jednym i drugim narodem i wspólny bagaż doświadczeń z systemem komunistycznym powinniśmy objaśniać Zachodowi ,co jest istotą tego konfliktu i jak zapobiec jego esklacji.
Na początku przemian w Polsce postrzegano nas jako pomost między WSCHODEM A ZACHODEM, jako element stabilizujący i dający nadzieję na wykorzystanie potencjału dwoch kultur z wielkim dziedzictwem histroycznym.
Z tej idei tak niewiele pozostało. Postawiliśmy siebie (albo wysterowano nas) w roli – używając swieżej Oscarowskiej metafory – .psa gończego, który ma śigać “zbiegłych Murzynów”, i którego trzyma się na krotkiej smyczy wtedy, kiedy nie jest potrzebny. Po co nam eskalowanie konfliktu między Rosją a Ukrainą? Czy nie widać, że przy implozji panstwa ukrainskiego dążenie ukrainskich Rosjan do powrotu do macierzy jest naturalnie zrozumiałe? Czy nie jest oczywistością że narzucanie quasi-demokratycznego zachodniego systemu politycznego opartego wyłacznie na wolnych wyborach w kraju takim jak Ukraina to droga do calkowitej kęski?
Czy nie jest jasny przykład Bułgarii, która pod rządami Unii jest siedliskiem korupcji i zapaści społecznej bez żadnej nadziei na wyjscie z problemow? A problemy bułgarskie przy ukrainskich to kaszka z mleczkiem.
Zamiast składać obietnice nieweilkich przy skali potrzeb pożyczek i gwarancji, służących zreszta obsłudze istniejącego, i nieźle dochodowego długu zachodnich istytucji i banków, sto razy lepiej byłoby pójśc Pana sugestią i otworzyć uniwersytety eurpoejskie dla ukraińskich studentów, dać im mozliwośc praktyk w agendach rzadowych i tym samym wytworzyc zręby nowych elit.Srodki na to mogłyby poczhodzic z przejęcia majątków oligarchów deponujących swe kapitały w rajach podatkowych i bankach Europy.
Koniecznością jest stworzenie pakietu radykalnych zmian w systemie sądowniczym – podstawowym filarze demokracji. Na wybory Europa wysył swoich obserwatorów dbając o wolny ich przebieg – nadzór nad systemem sądowniczym jest co najmniej równie istotny. Trzeba też pilnie stworzyć paneuropejską instytucję antykorupcyjną, któraby zapobiegała inwestowaniu w innych krajach i praniu pieniędzy pochodzacych z krazdzieży ospodarczych i tworzyła prawo zapobiegajce takim praktykom. Teraz jest to banalnie proste i zgodne z prawem – przejęte przez elitę polityczną firmy podpisują umowy na pośrednictwo sprzedaży głównie surowcow z kontrolowanymi przez siebie spółkami, ktore przejmuja lwią częśc dochodów. System sprawdzony zresztą w Rosji od czasow Jelcyna.
Silna Ukraina będzie przyciągać Rosjan, którzy u siebie mają mnóstwo swoich problemów, ale mimo wszystko Rosjanie mają oparcie w historii, kulturze i poczuciu wartości swojego narodu, a Putin jjako faktyczny lider narodu daje im jakąs nadzieje na prawo i porządek. Antyrosyjskość nie może byc panaceum na problemy Ukrainy, i nie powinnismy do tej antyrosyjskości przykładać ręki, bo to się dla nas może skończyc tragicznie, nie tylko problemami z ogrzewaniem i paliwem, ale możemy sie znaleźć w ognisku prawdziwej pożogi.
Pozdrawiam,
Tomasz Sandomierski
(2416.) Panie Ministrze bardzo dziękuję za dzisiejsze wspaniałe wystąpienie w TVN. Zgasił Pan całkowicie redaktora prowadzącego. Nie pozwolił Pan wprowadzać tematów zastępczych. Bardzo dziękuję.
(2414.) “Aby zobaczyć jak wygląda deregulacja rynku pracy w praktyce nie musimy sięgać gdzieś daleko za ocean i głęboko w pamięć. W czasach rządów SLD rząd Leszka Millera na poważnie zabrał się za deregulowanie rynku pracy.
Dokonał jednego z największych zamachów na kodeks pracy ułatwiając pracodawcom zwalnianie pracowników oraz zmniejszono stawki za nadgodziny. W zamian obiecano wzrost zatrudnienia i spadek, gigantycznego wówczas, bezrobocia.
Efekty były jednak tragiczne. Zmniejszyły się (i tak niskie) realne pensje pracowników a bezrobocie jak nie spadało tak nie spadło. Wręcz przeciwnie. Zrealizowane jednak został jeden z celów kapitału: dokonać zamachu na kodeks pracy i zwiększyć zyski kapitalistów. Taki jest o to cel deregulacji – wyłącznie chodzi o zwiększenie zysków kapitalistów.”
Dlatego nie będę głosowała na SLD, dlatego na partia się juz nigdy nie podniesie.