Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (1812.) The globalization is non-stopping process and to estimate its role we should examine each part, country, which evolved in it. So it is important now to examine the new coming member of World Trade Organization (WTO) – Russian Federation.
    First of all, trying to understand the role and position of Russia in the global economy we can argue about it for a long time. But may be one of the most interest subject or aspect of this great question is relations between Russia and WTO. During long period of time (since 1995) Russia tries to become real member of this global organization, but still there are always some problems or political barriers, for example in 2009 it was problem with Georgia, who was against the Russian entry in WTO. But nowadays it seems, that the process is moving, and the decision about this topic will be announced at the 15-17 of December of 2011.
    Nevertheless, there are still questions, which appear each time, when people speaking about Russia and WTO . The first is about the reasons – why does Russia want to enter WTO. And, well, there are many answers. First of all, it is about the entry in world society. Russia is already a member of United Nations, and G8 and other global organization. So becoming the member of WTO is another step to entry the global society. Also it is very important since the provision of most favored nation status. So we can see, that there are many other useful things, which WTO can offer to Russia. But there is some arguments against entering WTO.
    The main resource of Russian economy is oil and gas. Russia has a great amount of each of this traditional type of fuel. This causes so called resource curse. It means that country with surplus of resource usually is not developed. It suffers of many problems, like depending on energy sector and other sectors are undeveloped. But in Russia the price of energy for residents is rather cheap than for non-residents. So the opening of the borders will lead to increasing in prices, which cause many problems for citizens of Russia. Other problem is that in case of entry in WTO the government must reduce the financial help for agriculture sector, which is very weak in Russian economy. And the third problem is about tariffs. One of the biggest part of Russia budget is money gained from taxes of international trade. But if it enter WTO this part of budget will be reduced. So it is another aspect of this question. These are just a few problems, which Russian economy will meet with.
    So it is still debatable question if Russia does need to enter WTO. But if it want to be the member of global society it should do it, although the price may be very high. The application is already filled, and the only thing we can do is to wait the results. But as for me this is too early for Russia to be WTO member, because it has weak production sector, which wouldn’t stay the completion, it is controversial point that there would be more investments, and I think Russians’ companies will be excluded by non-Russians’.

  2. (1811.) So, I’m back to Warsaw again. Not for long, since already today I must go further. You know; the world wanders, so do I…
    London, as always, seems to be feverish, inspiring, and challenging. There were three intensive days of lectures, meeting, and consultations, but also a time to enjoy in Duke of York’s Theatre the “Backbeat” show, the story of the birth of the greatest band ever – “The Beatles”.
    Aside of my lectures at the University of London and at the Hult International School of Business, I have had a chance to discuss the issues of our joint concerns with some Londoners. They seem to be much less concern about the economic crisis than they should, considering the exposition of the British economy for the world turbulence. Perhaps they put too much trust in Mr. Cameron, their prime minister, who’s said on his arrival to Cannes for the G20 meeting (that is the GLOBAL meeting): “I’m here to protect the British economy interests”. A pity. The British leader, taking into account the meaning of his country in the world affairs, should attend the global summit at the time of chaos to contribute to the global cause, with the UK at the background, not the other way around. If each and every one leader of the G20 would be keen to protect his or her country business, we won’t find any sensible way out of the current crisis. No surprise that the Cannes G20 haven’t brought anything neither new or significant.
    Being a “participating economics” no wonder that I’ve visited the “tent city”, established around St. Paul cathedral, to find out what it is all about. I do understand the protesters, being myself critical toward the pathologies of neoliberal capitalism for long time. After chatting with some of them, I am convinced, even more than before, that this is “a revolution without agenda”, yet “revolution” is evidently an exaggeration. The campaigners know against what they are demonstrating, but there is hardly any agenda where the world should go from here? To be in favor of the Tobin tax is fine, and it’s fine too that the archbishop of Canterbury has supported the claim. No doubt, it was heard also in Cannes. Hence, the quest for ideology, agenda, and leadership continue. Continue, because I’m sure it is just the beginning, since there will be more problems and challenges soon. Also in UK, where the public sector workers’ trade union has just decided to organize a strike later this month. There will be more of strikes, protests, and demonstrations elsewhere as well. This is the time of chaos. In London too, yet aside from the St. Paul cathedral “tent city” people attempt to believe that it is the crisis of somebody else.

  3. (1810.) @ Karol (wpis 1808)
    O tym, że książka jest bestsellerem, nie decydują czyjeś subiektywne poglądy, lecz fakt znaczącej popularności i sprzedaży. Przecież “bestseller” dosłownie znaczy “najlepiej sprzedająca się”. A, jak donosi wydawnictwa PRÓSZYŃSKI na pasku książki “Świat na wyciągnięcie myśli”, nakład “Wędrującego świata” sięga 60 tysięcy egzemplarzy, co jest rekordem nie tylko dla tego rodzaju literatury. W takich nakładach rozchodziły się książki Lema czy Kapuścińskiego, z nie pozycje z zakresu literatury społeczno-ekonomicznej. Co więcej, książka ukazuje się w kolejnych językach: w tym tygodniu wyszła po turecku, w przyszłym będzie po chińsku. Wyobraźmy sobie, co by było (klęska!), gdybym nie pisał o tym, co Karol określa jako “ogólne” (?), lecz, jak proponuje o tym, że “dziś nakaz zapłaty w sądach warszawskich czeka na wysłanie już po wydaniu (na techniczną czynność – tylko wysłanie) średnio 2 miesiące”. Pewnie zamiast setek tysięcy czytelników na świecie miałbym kilkuset w Polsce. Ale za wszystkie uwagi Karola na temat lektury obu moich światów dziękuję!

  4. (1809.) Panie Profesorze, nawiązując do problemów greckich, czy nie jest tak, że takie kraje jak Grecja, Hiszpania, Portugalia, Włochy nie powinny przejść jako kraje UE do końcowego etapu Europejskiej Unii Walutowej w roku 1999, ponieważ w rzeczywistości nie przeprowadziły rzetelnie swoich gospodarek z punktu widzenia zdrowych ekonomicznie gospodarek (warunków konwergencji) jakie określał Traktat z Maastricht? Wiadomym jest , że głównie upór polityczny zmusił wprowadzenie wspólnej waluty. A jak wiemy polityka z ekonomią ma niewiele wspólnego, dwie rozbieżne dziedziny, które zazwyczaj jak historia pokazuje nie wspierają się wzajemnie. Jeżeli cele polityczne nie rodzą się z punktu widzenia ekonomiczno gospodarczego, tylko polityka bierze górę i ego oraz ambicje polityków w tym przypadku Helmuta Kohla i Mitteranda i doprowadzają do końcowego etapu Europejskiej Unii Walutowej, oszukując i przekłamując sytuację ekonomiczno gospodarczą, to nie ma co się dziwić, że słyszymy i widzimy dzisiaj problemy ze strefą Euro. Zamiast tego traktat z Maastricht ograniczył się do czterech monetarnych kryteriów konwergencji, całkowicie ignorując fakt, iż autentyczna konwergencja jest trwającym lata, jeśli nie dziesięciolecia, procesem. Migawkowy obraz sytuacji w jednym roku niczego nam nie mówi: i tutaj na pewno Pan Profesor się ze mną zgodzi. Jeszcze w 1996 trzy najważniejsze kryteria z traktatu z Maastricht – inflacja, deficyt budżetowy, zadłużenie Państwa – spełniał tylko jeden kraj członkowski Unii Europejskiej, mianowicie – stanowiący przypadek specjalny – Luksemburg. Nie zważając na to, w 1998 roku zdecydowano – na podstawie statystyk odnoszących się do roku poprzedniego – o wprowadzeniu unii walutowej w roku następnym. W tym miejscu chciałbym zwrócić Pana uwagę i prosiłbym o ustosunkowanie się do bardziej szczegółowego pokazania jak zgodnie z traktatem z Maastricht, powinno się to mierzyć „wysoki stopień konwergencji”:
    Po pierwsze, biorąc podstawę jako stopę inflacji w trzech najlepszych pod tym względem krajach – wyliczono średnią. Stopy inflacji u innych kandydatów do unii monetarnej mogły odbiegać od średniej stopy inflacji, co najwyżej o 1,5 procent w górę. Konwergencję stóp inflacji klasyfikowano jako „stabilną”, jeśli te warunki były spełnione w ostatnim roku przed weryfikacją, czyli 1997 roku. Czy nie było tak? że to wszystko było kiepskim żartem, ponieważ inflacyjnej mentalności i podatności na inflację jakiegoś kraju nie powinno, określać się w tak krótkim czasie?
    Po drugie, deficyt państwa nie powinien wynosić więcej niż trzy procent PKB (wyrażonego w cenach rynkowych), ale był do zaakceptowania także wtedy, ”kiedy obniżał się stale i znacząco, osiągając wartość w pobliżu wartości odniesienia lub wyjątkowo albo przejściowo przekraczając” W jakim przedziale czasowym miało się to dokonać – tego traktat nie precyzował. I następne pytanie do Pana Profesorze, czy skutek tego nie był taki, że w decydującym roku 1997 większość aspirantów do euro wszelkimi siłami i sposobami upiększało swoje budżety, co było oszukiwaniem ducha i litery traktatu, na które wszyscy przymykali oko, aby za wszelka cenę przeforsować pożądana ze względów politycznych unie monetarną?
    Po trzecie, warunkiem wysokiego stopnia konwergencji było, aby dług publiczny państwa kandydującego do unii monetarnej nie przekroczył 60 procent PKB. Odchylenia w górę mogły być zaakceptowane tylko wówczas, kiedy zadłużenie do poziomu wartości referencyjnej. Warunek dotyczący długu publicznego spełniały wtenczas Niemcy i Francja (obecnie już nie); we Włoszech, w Grecji i Belgii góra długów była wyższa niż roczny PKB, wynosiła zatem ponad 100 procent.
    I czwarte kryterium konwergencji: długoterminowe nominalne stopy procentowe kraju strefy euro nie mogą być na poziomie wyższym niż 2 procent ponad przeciętny poziom stóp w trzech krajach członkowskich o najniższej stopie inflacji. I czy to ostatnie kryterium nie można było spełnić dzięki międzynarodowej spekulacji? Moim zdaniem czystą spekulacją było, że kiedy banki i fundusze hedgingowe nabrały pewności, że unia monetarna może zostać wprowadzona w życie, skupowały wysoko rentowne obligacje państw UE, obniżając w ten sposób stopy procentowe krajów o słabej walucie do poziomu bliskiemu niemieckiemu. Był to fantastyczny interes o niewielkim ryzyku, ponieważ obligacje w lirach, pesetach, escudo i drachmach miały być w dniu X wymienione na obligacje w euro. Gracze musieli tylko we właściwym momencie wyczuć, ze istnieje wola wprowadzenia unii monetarnej za wszelką cenę.
    Mam wrażenie, że po przez wprowadzenie unii walutowej w krajach UE, poddano UE zabiegowi przeszczepu narządów np. płuc, serca, nerek (które nie były poddane rzetelnemu badaniu) i okazało się, że jedno z nich lub wiele było chore na raka. A kilka lat po zabiegu nagle są przeżuty na inne organy w organizmie i wszyscy się dziwią, że on choruje. Przecież wiemy bardzo dobrze że chore narządy nie poddane ostrej terapii nie wyzdrowieją w zdrowym organizmie a często tyko wyniszczają zdrowy organizm (miejmy nadzieję że to nie spotka UE, lub tylko unii walutowej), jeżeli nie przeprowadza się kompleksowych badań okresowych. Polska również jest takim zarażonym organem i szczęście dla UE będzie takie że nie dopuści nas do swojego organizmu. Chyba że w przyszłości czeka nas taka terapia lecznicza po wejściu do unii walutowej, a może czeka nas terapia przed wejściem? Może Niemcy wyciągną lekcje z ostatnich wydarzeń w strefie Euro i nie dopuści do siebie kolejnego zarażonego organu. W tym przypadku Niemcy były takim zdrowym organizmem i przez swoje ambicje się same zainfekowały. A czy się wyleczą z tej choroby to zobaczymy. Oby się udało.

  5. (1808.) W dniu 1 października 2011 roku obejrzałem w TVN NBC Biznes program Górna Półka, w którym gościem był Pan profesor Kołodko, tego samego dnia zamówiłem w internecie Wędrujący Świat. Następnego dnia przekraczałem metę biegu Biegnij Warszawo tuz za Panem profesorem…
    Dziś jestem po lekturze Wędrującego Świata oraz kończę czytać Świat na wyciągnięcie myśli. Mam następujące przemyślenia w zakresie obu książek: (1) w obu książkach znalazłem to czego szukałem przez ostanie lata tj. kilka odpowiedzi na pytania z zakresu ekonomi i nie tylko odpowiadające mojemu spojrzeniu na życie, na problemy społeczne, na gospodarkę (2) Wędrujący świat to książka bardzo dobra, ale Świat na wyciągniecie myśli jest lepszą lektura, gdyż jest to ksiązka bardziej konkretna, mniej filozoficzna, ma tego pazura, ale to mój subiektywny odbiór (3) Wędrujący świat jest książką wyjątkowa, ale nie wybitna i z tego powodu nie zasługuje na miano bestsellera, to miano wywodzie sie przecież głównie z tego, ze przepowiedziano w niej obecny kryzys, a tymczasem to za mało, książka ta ma kilka arcyciekawych momentów, ale jednocześnie zawiera rozbudowane do granic wytrzymałości czytelniczej rozwiniętego intelektualnie człowieka fragmenty ogólne (chociażby ostatni blisko 100 stronicowy rozdział w gruncie rzeczy o rzeczach wiadomych…).
    Panie Profesorze, jestem człowiekiem wykształconym, jestem prawnikiem, cały czas nieustannie uczę się, praktykuję Obie książki otwierają umysły na wiele kwestii, ale czemu tak szybko kończą się w nich watki merytoryczne, a biorą górę watki ogólne? Ciągle zastanawiam się (kierując się wyłącznie własnym doświadczeniem) dlaczego w analizie Pana postulatów do zrealizowania na przyszłość (by było lepiej) zabrakło chociażby rozwinięcia elementu poprawy polskiego prawa w tym procedury cywilnej, która dzisiaj “kładzie” drobne przedsiębiorstwa? Oczywiście znam postulat rozwoju, edukacji itd, ale brak pana spojrzenia na prawo, sądy, władze sądowniczą każe zadać sobie pytanie – czy nawet część merytoryczna nie jest zbyt ogólna. czy zdaje sobie Pan sprawę Panie Profesorze, ze dziś nakaz zapłaty w sądach warszawskich czeka na wysłanie już po wydaniu (na techniczną czynność – tylko wysłanie) średnio 2 miesiące, a potem to samo dotyczy kolejnych przesyłek w tym tytułu wykonawczego. Czy takie terminy maja panować w Państwie, w którym podatki trzeba płącić co 30 dni? To oczywiście mały problem, marginalny w kontekście Pana rozważań, ale zachęcam Pana by kolejne książki(które przeczytam bez względu na ich linię) były podobnie prosto napisane, lecz dotyczyły konkretów, o których wszyscy chcemy czytać. Serdecznie Pana Pozdrawiam, Karol.

  6. (1807.) Panie Profesorze jak w dobie tak silnego zamieszanie niepewności w Europie (szczególnie po ogłoszeniu referendum w Grecji) i groźbie rozpadu strefy euro należy traktować bezpieczeństwo depozytów w Polskich bankach sam mam kredyt hipoteczny i pewne oszczędności i zastanawiam się czy nie lepiej jest nadpłacić kredyt czy tez traktować oszczędności jako zabezpieczenie na ewentualnie nadchodzące trudniejsze czasy.
    Pozdrawiam dziękuję
    Robert

  7. (1806.) Szanowny Panie Profesorze
    jak to jest żę firmy prywatne( banki ), ponoszą straty na swoich spekulacjach a za wszystko płacimy my wszyscy?

  8. (1805.) szanowny Panie Profesorze
    Myslę żę kapiatlizm jaki u nas się wprowas=dza na siłe musi się skonczyć bo pzrestał być efektywny i prorozwojowy i pzrezył sie. Jest siedliskeim wszelkiej maści spekulantów giełdowych i gdy ktoś pierdfie to akcje to rosną to spadają i nikt nie patrzy na fundamenty firmy bo się to nie liczy. Takie zachowanie nie ma podsatw w żadnej ekonomii. A takie chiny rozwijają sie 10 % per rok i za nic mają kapitalizm i jego prawa. Koniec z takim ustrojem jest bliski. Pozdrawiam

  9. (1804.) WĘDRUJĄCE MYŚLI

    Dwie trzecie osób goszczących na moim profilu http://www.facebook.com/kolodko ma nie więcej niż 34 lata. Blisko 600 spośród nich liczy lat nie więcej niż 24, a 40 osób to młodzież co najwyżej 17-toletnia, która w roku 1994, kiedy to po raz pierwszy byłem wicepremierem i ministrem finansów, dopiero przywędrowała na ten wędrujący świat. Nie dziwi przeto, że dla tak wielu ludzi tamte czasy – dla innych wcale nieodległe – wydają się jeśli nie prehistorią, to przynajmniej zamierzchłą epoką. Skąd wiedzieć, co się wtedy działo? A wiedzieć warto.
    Traktując sprawy bardzo poważnie i odpowiedzialnie, w latach 1994-97, sprawując wysoki urząd państwowy, prowadziłem stały dialog ze społeczeństwem, wyjaśniając, co od czego zależy oraz co i dlaczego robię w sferze polityki społeczno-gospodarczej. Jedną z form tego dialogu były cotygodniowe eseje publikowane na łamach „POLITYKI” przez ponad trzy lata, od wiosny 1994 do lata 1997 roku (ani razu się z tekstem nie spóźniłem). Cykl ten nazwałem „Odpowiedzi i pytania”, akcentując w ten sposób, że odpowiedź ekonomisty jest pytaniem dla polityka. I dzisiaj do niektórych z tych artykułów chcę wrócić.
    Warto je przytaczać, tym bardziej, że i tu, na tym profilu, pojawiają się komentarze w rodzaju: „a co pan wtedy robił?”, „a zapomniał pan, jak to było, jak pan był w rządzie?” albo też zdania dowodzące braku znajomości faktów sprzed lat. Wiele opinii jest przy tym efektem medialnego zakłamywania przeszłości i świadomego manipulowania opinią publiczną po to, aby wybielać błędy okresu poprzedniego, czyli szoku bez terapii, oraz następnego, czyli przechłodzenia bez potrzeby, jak również okresu bieżącego, kiedy to popełnia się inne błędy, o których tu często dyskutujemy.
    Tak więc uruchamiam cykl: Jak było? 17 lat temu. 16 lat temu. 15 lat temu. Jak było naprawdę? Co kto myślał i mówił? Co kto pisał i robił? Przede wszystkim zaś pokazuję, co sam w tamtym kontekście historycznym, geopolitycznym, społecznym, kulturowym i ekonomicznym myślałem, mówiłem, pisałem, a zwłaszcza co robiłem. To, co czyniłem, miało sprzyjać w miarę harmonijnemu i dynamicznemu rozwojowi społeczno-gospodarczemu. I – jak odpowiedziałem jednemu z dyżurnych oponentów podczas debaty sejmowej nad „Strategią dla Polski” – po owocach najlepiej sądzić trafność wyznawanych wtedy koncepcji ekonomicznych i skuteczność realizowanej polityki. Troska o równowagę jest dobrą wskazówką tak w odniesieniu do gospodarki, jak i w stosunku do społeczeństwa i środowiska naturalnego. Tak było wówczas, tak jest i teraz.
    Wszystkie te eseje – w sumie blisko 160 – zostały opublikowane w trzech książkach, które ukazały się pod tytułami: „Rok w polityce”, „Dwa lata w polityce”, „Trzy lata w polityce”. Książki te są dostępne in extenso na portalu TIGERa pod linkiem http://tiger.edu.pl/onas/ksiazkiPDF.html. Proszę tam zaglądać, gdyż jest tam ich więcej. Nie mam bowiem żadnego powodu, by ukrywać się ze swoimi wcześniejszymi poglądami. Wręcz odwrotnie.

  10. (1803.) Witam!
    Mam takie przemyślenie, że Unia Europejska to jedna wielka obłuda oszustwo i kombinacja! Dlatego że:
    – walczy z korupcją, zatruciem środowiska, prawami człowieka, emisjami CO2, wprowadza normy jakościowe produktów, komplikuje przepisy, wprowadza sztuczne podatki,akcyzy,cła a z drugiej strony stosuje dopłaty itp itd. Jej działania doprowadziły do tego, że musi się starać o pomoc Chin które są całkowitym przeciwieństwem tego z czym walczy Unia- IRONIA LOSU! Panie Profesorze czyż nie jest tak że:
    1 – gospodarka się rozwija gdy rządy nie mieszają się w gospodarkę??? Zawsze na dłuższą metę ingerencja prowadzi do problemów.
    2 – gdy “ktoś” decyduje co można a co nie można komu dodać a komu zabrać – to ten co decyduje zawsze ma coś z tego dla siebie do prywatnej kieszeni???
    3 – Czy Chiny własnie dlatego się nie rozwijaja ta szybko bo ” wszystko można załatwić – łapówką??? – tak jak kiedyś u nas ???

    I tak na marginesie:
    Od nowego roku zostaje podwyższona płaca minimalna – co jak sądzę zwiększy bezrobocie znaczy szarą strefę – w Chinach nie ma płacy minimalnej zarabia się tyle na ile się zasługuje i jak pwiedział mi mój przyjaciel podczas mojej ostatniej wizyty w Azji to płca minimalna jest złym wymysłem bo te osoby, które nie mają wystarczających kwalifikacji i nie zasługują na płacę minimalną po prostu nie zostaną zatrudnione!
    Dodatkowo od nowego roku wyrównujemy do sztucznie zawyżonej akcyzy na olej napedowy co znowu podniesie koszty i to bardzo wysoko około 2o% firmy zaczną padać i zwalniac następnych pracowników lub zejdą do szarej strefy!
    A Unia hmmmmm jak to Unia reguluje :) ale będzie tylko do czasu gdy nasi przyjaciele niemcy nie dojdą do wniosku, że im się już po prostu nie opłaca!!!
    I niestety taką czarną przyszłość widzę! Szkoda
    Pozdrawiam
    Rafał Łyszkowski

  11. (1802.) Panie Profesorze, po przeczytaniu książki „Świat na wyciągnięcie myśli” miałam znaczne oczekiwania co do jej poprzedniczki zatytułowanej „Wędrujący świat”. I nie zawiodłam się! Powtórzę moją opinię, iż to niezwykłe jak Pan Profesor odczarowuje ekonomię, pisząc o wielowymiarowych zjawiskach w przystępny i – co więcej – atrakcyjny sposób. Budzi podziw, że książka napisana ręką ekonomisty tak głęboko pobudza do refleksji, wyraża konieczność odwoływania się do wartości, akcentuje rolę kapitału społecznego, a na jej kartach tak często można odnaleźć słowo „pokolenie”, czyli termin-klucz dla zmiany społecznej.

    W ostatnim rozdziale dzieła „Wędrujący świat” czytamy o Wielkich Sprawach Przyszłości. Nawiązując szczególnie do obszaru „ewolucja wartości i ich kulturowe implikacje dla procesów rozwojowych”, chciałam zachęcić czytelników tej wyjątkowej książki do korzystania z materiału empirycznego z badań surveowych jako uzupełnienie dla bogatych zestawień i ilustracji zawartych w Nawigatorze. Na stronie http://ess.nsd.uib.no/ można już zapoznać się z danymi z najnowszej edycji Europejskiego Sondażu Społecznego (European Social Survey). Wykonując własne analizy online, można zapoznać się z postawami i opiniami Europejczyków, w głównej mierze odnoszących się do spraw politycznych, w tym oceny demokracji. Co więcej można przeprowadzać analizy porównawcze między poszczególnymi państwami, jak również okresami (kolejne edycje są przeprowadzane systematycznie co 2 lata – począwszy od 2002 roku). Tymczasem osobom zainteresowanym porównaniami w skali społeczeństw świata polecam Światowy Sondaż Wartości (World Values Survey) http://www.worldvaluessurvey.org/. Koordynacją WVS zajmuje się Ronald Inglehart – twórca teorii postmaterializmu.

  12. (1800.) Panie Profesorze,
    Interesuje mnie porównawcze opracowanie osiągnięć gospodarczych II RP i III RP-to są dwa dwudziestolecia.
    (wielkość, dynamika, per capita, kategorie socjalne, porównania z innymi gospodarkami etc.)
    Na marginesie druga sprawa-ile procent przyrostu PKB za ostatnie 20 lat ma 1% najbogatszych Polaków? To jest a propos Pańskiego wystąpienia w 1. programie PR (w USA za 30 ostatnich lat to 58%).
    Z wyrazami szacunku
    Zdzisław

  13. (1799.) Do Teresy (wpis 1786). W dziale listów tygodnik Economist zamieścił czyjeś pytanie; “Dlaczego, jeśli propozycje zwiększenia opodatkowania najbogatszych nazywacie walką klas, to nie nazywacie tak propozycji zmniejszenia wydatków socjalnych?”

  14. (1798.) Polskie obligacje 10-letnie są na rynkach oprocentowane na 5,7%, a włoskie do wczoraj były na 5,9, a wczoraj (piątek, 28.X, nazajutrz po „rozstrzygającym” szczycie Unii Europejskiej) 6,0%. Dla porównania czeskie na 3,11%, a węgierskie aż 7,74%. Co do konsekwencji, to – po pierwsze – przy tak wysokim oprocentowaniu nawet w przypadku braku deficytu budżetowego (a w odniesieniu do całego sektora finansów publicznych oscyluje on w granicach 5-6% PKB) zwiększa się dług publiczny tak bezwzględnie (kwotowo), jak i relatywnie, w stosunku do PKB. Grozi to zatem przekroczeniem pułapu 55% PKB, z wszystkim tego konsekwencjami wynikającymi z zapisaniem go w ustawie o finansach publicznych (przede wszystkim zablokowanie możliwości udzielania gwarancji rządowych, co zaszkodziłoby finansowaniu licznych projektów inwestycyjnych, także ko-finansowanych środkami z Unii Europejskiej). Po drugie, jeśli rząd nie odwróci niekorzystnych tendencji w sferze realnej i w finansach publicznych, to lokowanie polskich papierów na rynku będzie coraz droższe, pochłaniając więcej wydatków budżetowych (a już jest to około 3% wydatków budżetu) i, tym samym, ograniczając możliwości ich wydatkowania na cele społeczne (kapitał ludzki) i rozwojowe (infrastruktura). Po trzecie, jeśli niekorzystna sytuacja będzie utrzymywała się zbyt długo, Polska może dołączyć do krajów cechujących się trudnościami z płynnością finansową.

  15. (1797.) P.S. do szczytu Unii Europejskiej i c.d. odpowiedzi na pytania, które nie padły na antenie TVN24:

    1) Dług grecki należy zredukować, gdyż w innym przypadku Grecja byłaby szybko zmuszona do jednostronnego ogłoszenia niewypłacalności, co spowodowałoby chaotyczne konsekwencje, bardziej dotkliwe zarówno dla Grecji, jak i dla jej wierzycieli.
    2) Zmniejszenie długu o połowę to za mało. Powinien być zredukowany o około dwie trzecie, do 50-60 proc. PKB, tak aby po tej operacji (i odpowiednich dostosowaniach wewnętrznych porządkujących finanse publiczne) kraj ten mógł w miarę sprawnie obsługiwać zewnętrzne zobowiązania, nie gnębiąc nadmiernym zaciskaniem pasem własnego społeczeństwa.
    3) Grecki rząd i parlament musieli wykazać, że są zdeterminowani i zdolni do przeprowadzenia trudnych działań dostosowawczych, polegających na zmniejszeniu wydatków i nałożeniu dodatkowych podatków po to, aby odwrócić tendencję do narastania deficytu budżetowego.
    4) Skąd takie opóźnienie decyzji o obcięciu zadłużenia Grecji? Niezależnie od konieczności wymuszenia na władzach greckich odpowiednich działań, jest i druga przyczyna. Otóż – co chcę podkreślić, gdyż ten wątek nie bez powodu jest pomijany w publicznej debacie – chodzi o to, aby jak największą część zadłużenia Grecji przejęły instytucje publiczne. Po to, aby w jak najmniejszym stopniu konsekwencje obniżenia długu poniosły prywatne banki. I to już się stało na taką skalę, że teraz politycy podjęli decyzję, spora część greckich zobowiązań bowiem odnosi się do tzw. trojki, czyli publicznych organizacji: Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
    5) Równocześnie – również kosztem budżetów państw członkowskich i funduszy europejskich (niekiedy finansowanych z tworzenia nowego długu) – ze środków publicznych dokapitalizowane zostaną banki, aby zrekompensować im w jak największym stopniu ponoszone straty wskutek braku zwrotu części kapitałów pożyczonych nieroztropnie Grecji.
    6) Banki w pewnej mierze należy dokapitalizować, aby z kolei one nie utraciły płynności bądź, co jeszcze gorsze, wypłacalności. To bowiem ogranicza ich zdolności kredytowania gospodarki (zarówno przedsiębiorstw, jak i ludności), a w skrajnych wypadkach mogłoby spowodować trudności z wypłacaniem depozytów ludności.
    7) Szczyt Unii Europejskiej nie oświadczył ostro i jednoznacznie: ŻADNYCH DYWIDEND DLA UDZIAŁOWCÓW, ŻADNYCH BONUSÓW DLA ZARZĄDÓW BANKÓW KORZYSTAJĄCYCH Z JAKICHKOLWIEK FORM POMOCY PUBLICZNEJ. To poważny błąd ekonomiczny i polityczny. Pokazuje to też, że polityka boi się decyzji dotykających interesów właścicieli wielkiego kapitału.
    8) Szczyt Unii Europejskiej – pod oczywistym wpływem grup interesu związanych z lobby finansowym – nie podjął decyzji (choć przewodniczący UE Barroso to zapowiadał) o wprowadzeniu umiarkowanego (nie szkodzącego produkcji i realnym inwestycjom) podatku obrotowego od transakcji kapitałowych (spekulacji na rynkach finansowych). TO WIELKI BŁĄD, gdyż była ku takiemu postępowemu i racjonalnemu posunięciu szczególna okazja.
    9) Wszystko to bynajmniej nie usuwa przyczyn kryzysu. Co więcej, to nawet nie eliminuje jego skutków. Kolejna fala kryzysu może być jeszcze bardziej destrukcyjna. Wciąż wszakże jest czas na ucieczkę do przodu. Tyle że czasu tego jest coraz mniej, choć pozornie zyskano go co nieco po październikowym szczycie Unii Europejskiej.

  16. (1796.) Witam.
    Mam do Pana profesora pytanie. Chyba jest na czasie. Otóż czytałem podsumowanie programu analitycznego Libia 2011 Kornela Sawińskiego. Jest on ekspertem Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. Można to podsumowanie przeczytać na stronie nowyekran.pl pod tytułem “Libia delenda est. Dlaczego?”. Jak według Pana wygląda ekonomiczna sytuacja Libii, i czy tu naprawdę chodzi o to, że Kadaffi chciał się uniezależnic od dolarów? I tu cały problem? Bo mało gdzie dostaje sie 64 tys. dolarów od państwa na zakup mieszkania….
    Pozdrawiam serdecznie.

  17. (1795.) Pani Barbara Śliwińska-Saniuk z Poznania zapytuje: ‘Czy będzie wznowienie “Wędrującego świata”?’, bo „książka jest nie do kupienia”. (Rozumiem, że w Poznaniu, skąd – jak podejrzałem – jest Pani Barbara). Natychmiast zainterweniowałem i oto, co odpowiedział wydawca moich dwu światów: „Osoby, które kupiły książkę, nie informują nas o tym, więc trudno wyciągać wnioski. Właśnie wjechał kolejny dodruk, więc książka już jest dostępna”. Wiem także, że książka „Świat na wyciągnięcie myśli” od poniedziałku będzie wystawiona w sieci księgarni HDS w całym kraju. Ponadto bardzo łatwo kupić obie książki poprzez internet. Merlin wysyła je natychmiast! Wystarczy parę razy kliknąć tu „Wędrujący świat” http://merlin.pl/Wedrujacy-Swiat/download/product/223,960261.html i tu http://merlin.pl/Swiat-na-wyciagniecie-mysli_Grzegorz-W-Kolodko/browse/product/1,813251.html. A jak ktoś pragnie zdobyć amerykańskie wydanie „Wędrującego świata”, zatytułowane „Truth, Errors, and Lies: Politics and Economics in a Volatile World”, to można zrobić to tu ” http://www.amazon.co.uk/gp/product/0231150687/ref=s9_simh_gw_p14_d0_g14_i1?pf_rd_m=A3P5ROKL5A1OLE&pf_rd_s=center-2&pf_rd_r=02SK04X74338X2EBCX6K&pf_rd_t=101&pf_rd_p=467128533&pf_rd_i=468294, przy czym książka jest dostępna również w Polsce w sieci American Bookstores. Zapraszam zatem do lektury i dalszej dyskusji.

  18. (1793.) Szanowny Panie Profesorze. Czy bank centralny może generować więcej pieniądza, przejmując to zadanie od banków komercyjnych w części pokrywającej
    wydatki rządu wpływające na wzrost PKB?
    Czy oczywistym dla Pana jest dlaczego konstytucja RP (1997) wprowadziła zakaz finansowania deficytu budżetu państwa poprzez zaciąganie zobowiązań w banku centralnym?

  19. (1792.) @ Karol (wpis 1791)
    Widzę, że Karol nie czytał “Wędrującego świata”, gdzie przecież piszę o zagadnieniu hipotetycznego światowego pieniądza. Nawet zaproponowałem jego nazwę: global. Ale to bardzo odległa, jeśli w ogóle realistyczna wizja. Zwłaszcza na tle obecnych problemów euro. Wspólny pieniądz ma ekonomiczny sens w przypadku tzw. optymalnego obszaru walutowego, a współczesny, jakże zróżnicowany świat, jest wręcz jego zaprzeczeniem.

  20. (1791.) Panie Profesorze, czy zastanawiał się Pan kiedyś nad ideą jednej, globalnej waluty? Czy nie byłaby ona odpowiedzią na wiele problemów trapiących światową gospodarkę? Skończyłyby się wówczas ryzyka kursowe, ataki spekulacyjne itp. Czy Pańskim zdaniem w przyszłości rządy wielu państw będą miały na tyle dojrzałości, aby w tym właśnie kierunku podążać?

  21. (1790.) Andrzej (wpis 1783) słusznie zauważył, że wiele ważnych informacji w Polsce jest przemilczanych. Jak np. ta, że OFE na koniec roku będą na minusie. I to sporym. A także, że ostatni wzrost wydatków konsumpcyjnych o 11 proc. (czym ekscytują się neoliberalni dziennikarze i ekonomiści) tak naprawdę wynika z drożyzny, a nie jakiegoś szału zakupowego Polaków.

    A jeśli chodzi o oszczędności na przywilejach, to ja proponuję “Lewiatanowi”, by zajął się przywilejami, jakie mają pracodawcy. Na przykład w postaci taniej siły roboczej pracującej na umowach śmieciowych. Wielu zapomina, że w ten sposób pracodawcy przerzucają koszt utrzymania pracownika na państwo oraz innych podatników. Ci ludzie często bowiem już dziś korzystają z różnego rodzaju zasiłków uzupełniających ich marne wynagrodzenie, a za jakiś czas ustawią się w kolejce do opieki społecznej, bo okaże się, że nie mają prawa do emerytury. Kiedyś czytałem ciekawą książkę o Wal-Marcie. Autor opisał w niej szczegółowe instrukcje, jakie kierownictwo koncernu kieruje do swoich szeregowych pracowników. Instrukcje dotyczą tego, jak korzystać z różnego rodzaju rządowych programów (m.in. zdrowotnych), którymi uzupełnią swoje marne zarobki. Przerzucając w ten sposób część kosztów pracy na państwo.
    Nie zapominajmy też o bogaczach uciekających ze swoimi majątkami do rajów podatkowych (pisał o tym niedawno “Przegląd”), czemu państwo prawie w ogóle nie przeciwdziała (ja w ciągu ostatnich 4 lat byłem 3-krotnie szczegółowo kontrolowany przez Urząd Skarbowy. Ciekawe, jak często kontrolowani są biznesmeni z pierwszej dziesiątki list najbogatszych Polaków…).

  22. (1789.) Szanowny Panie Profesorze !
    Dziękuję za link, przyda się bardzo !
    W mojej opinii L. Thurow miał wiele racji pisząc o niebezpiecznych “wypiętrzeniach” platform kapitalizmu. W sumie ich skutkiem są dzisiejsze “nadpęknięcia” w pierwotnym, wtórnym i ostatecznym podziale globalnego dochodu. Po raz pierwszy jednocześnie, i to jest problem.
    Serdecznie pozdrawiam

  23. (1788.) AND THEN THERE WAS 7 BILLION OF US…

    I have the feeling that any day soon the United Nations will announce that we are the world of seven billion people! And I think she, famous since the birth day, will be Indian. She, since I bet too that a girl will be declared the No. 7 billion citizen of the planet. And I believe she will be from a nice, rural family of five: the parents, two siblings, and her. Just to point that such ought to be a family in the future, and not a one with six or seven children, as it still happens in Africa.
    It’s taken only half a generation, a bare twelve years, to increase the number of our planet inhabitants by this 7th billion. It’s taken almost the entire story of the mankind, several million years, to bring it to just one billion in 1800 or so. And, according to the UN forecast, there will be 9 billion of us in less than two generations time, that is around 2045. It’s getting congested…
    Let’s be careful since in the middle of century there won’t be enough neither the room, nor the resources to sustain development. Unless… Unless the future will be based on globalization with a human face and, instead of relying on neoliberal capitalism, it will change the values, institutions, and policies towards more socially oriented market system. It is possible, if the New Pragmatism will be applied widely, it is not sure if there won’t be enough intellectual pressure and political commitment.
    I wish the 7th billion citizen of our Earth will have long and happy life! Yet is not going been as many as about 80, as the life expectancy stands in the rich countries, but rather mere 53, as it is sub-Saharan Africa. But if she is an Indian, she may walk around for next 68 years. So has improved the life expectancy in India which will overtake China as the most populous country in a matter of about twenty years.

  24. (1787.)
    For quite a long time I’ve been arguing in favor of writing of a proper part of the Greek debt, since Greece is insolvent, and not just having problems with liquidity, like some other European countries. And now – that implies quite late, but still not too late – it looks that the European Union at the October 26th, 2011 summit at last will acknowledge that the Greek debt must be cut and cut it will be.
    It’s happening so late for several reasons – one of them, and maybe the most important one, which won’t be officially admitted, is the time needed for transferring as much as possible of outstanding obligations from private banks to public institutions, that is the European Union, European Central Bank, and the International Monetary Fund. Now, when so-called troika is in possession of not a minor part, but a substantial share of the debt, it can be written down. Because now it makes such operation less painful for commercial banks. Of course, it’s going to happen at the cost of the taxpayer money; whose else? Yet there are still three major challenges.
    First, how to sell this costly action (although much more reasonable than alternative chaotic default) to the people, so often called “the electorate”. It is especially difficult politically in France and Germany – two countries with the banks most exposed for losing money lent to Greece, and countries where next year there are the elections, respectively for the president and the parliament.
    Second, since just a conviction by logical arguments is not going to work, how to enforce particular banks to accept a loss of certain money they’ve lent so recklessly to a country living beyond its own means. They must pay the price for such mismanagement, since it’s been a severe mismanagement on the behalf of these banks management and supervising boards. Who is to be protected these are the clients of the banks, first of all the depositors with their savings, and not the shareholders and managers. The President of EU, Manuel Barosso, is absolutely right while calling for not paying any dividends and bonuses in cases of bailed-out banks. Will it happen or not – this will be another test for economic common sense and political honesty and tough commitment to the right cause.
    Third, a part of the loss of the commercial banks must be compensated by the EU and the governments, mainly the French and the German. And again, it’s going to occur at the costs of taxpayer money, whose else? What part, by what technics, under what conditionality? – these are as much political as technical questions which must be answered as soon as possible. Better in the matter of days or weeks, and not again in months or quarters.
    And – what supposed to go without saying – the Greek people ought to accept unescapable austerity measures bringing their standard of living along the line of their economy abilities. That means that they must accept certain fall of income and welfare. I’m positive it will be easier for them to understand and agree if the outside world, mainly the rest of Europe, will come to rescue with partial forgiveness of anyhow nonperforming and non-payable debt.
    So, what’s a proper part of the debt to be reduced? If the advice to cut it dawn was followed earlier in the year – as I’ve argued hear and elsewhere, including my comments published by “The Economist”, “Financial Times”, and several of them on Roubini Global Economics (http://www.economonitor.com/blog/2011/10/the-greek-syndrome-a-prelude-to-revolution/, http://www.economonitor.com/blog/2011/06/time-is-more-precious-than-money/, http://www.economonitor.com/blog/2011/06/the-greek-drama-act-no-x/, and http://www.economonitor.com/blog/2011/05/greek-crisis/) – a reduction by haft could work. Now I think it should be more, about two third. The trimming of the obligations must bring the debt over GDP ratio down to manageable 50 percent. Otherwise, it doesn’t make much sense.
    Let’s do it now, at the long-waited so-called decisive meeting of the EU leaders. Otherwise, Europe may be not able much longer to ride the capricious bull, even more volatile due to the enfolding crisis…
    P.S.
    When I’ve just drafted this note, I was struck one more time while reading on BBC World service: “The EU’s 27 finance ministers and the 17-nation Eurogroup will not now meet on Wednesday, although a full emergency heads-of-government summit will happen. This could mean a delay to final announcements on solutions.” (http://www.bbc.co.uk/news/business-15451328) Yet another joint delay instead of joint action? If so, I’m afraid Europe may be not able to ride a volatile bull and fall even deeper in the abyss of economic and political crisis…

  25. (1786.) Szanowny Panie Profesorze!
    Drążę temat deficytu budżetowego.
    KPP lEWIATAN podała propozycje
    oszczędności w sferze budżetowej tj.
    30 mld z tytułu likwidacji przywilejów
    emerytalnych/głównie mundurowych/
    zmiany ustawy o zamówieniach publicznych na które rocznie budżet
    wydaje 120 mld zł.
    Oszczędności z tego tytułu pozwoliły by rozwinąc inwestycje,które by dały nowe miejsca pracy
    dla prawie 2 mln bezrobotnych
    Mam nadzieję,że tematy powrócą.
    Ja mam pytanie.Jaki powinien być kierunek inwestowania, aby te miejsca pracy szybko powstały.
    Łączę wyrazy szacunku dla Pana Profesora

  26. (1785.) Czytając Pana dzisiejszy wpis na facebooku (fragment dotyczący Rosji) przypomniało mi się gdzieś przeczytane porównanie liberalizmu do choroby nowotworowej.
    Komórki nowotworowe pobudzane są do ciagłego wzrostu, do tworzenia guza, do ciągłej ekspansji i w końcu do śmierci organizmu. Żaden lekarz przy zdrowych zmysłach nie powie: “to są naturalne, przewidziane przez ewolucję reguły”, “nie leczmy tego”, czy też “pozwólmy guzowi rosnąć, może wyjdzie z tego coś dobrego”, albo “to system odpornościowy (regulacje) spowodował raka”, “trzeba zniszczyć system odpornościowy, to on tak naprawdę jest odpowiedzialny za chorobę, a nie guz.” czy “Michael i Elvis zatruli się lekami, leczmy raka za pomocą ziół”. Tak powie jakiś chciwy zysku znachor bez sumienia, ale nie zrobi tego raczej wprost, bo może pójść za to za kratki. Medycyna idzie do przodu. Dokonuje się “nienaturalnych” z punktu widzenia ewolucji operacji, przeszczepów i terapii. Ta gałąź wiedzy ciągle się uczy i ciągle doskonali. Bo, chwała Bogu, komórki rakowe nie wydają gazet i nie posiadają pieniędzy.
    Niestety, ostatnimi czasy moja wiara w to, że prawda musi wyjść na jaw, że rak zostanie pokonany, bardzo osłabła. Rak może i umrze, ale czy nie razem z całym organizmem?

  27. (1784.) Szanowny Panie Profesorze
    Ciekaw jestem jak by zareagowali robotnicy gdyby Ci Mądrale od kapitalizmu w 1981 , 1988,89 powiedzieli im parwdę tj że znikną stocznie kopalnie, Ursus , rozwalenie PGR itp i czy tak by z entuzjazmem by strajkowali i chcieli wprowadzenia tego dzikiego Cciekaw jestem bo nikt do tej pory nie odpowiedział na te pytanie??/

  28. (1783.) Usłyszałem wiadomość radiową że dobrodzieje z RPP nie podniosą stóp procentowych(27000/m-c per Zyta)i zaraz sprawdziłem czy w jadłospisie nie było łysiczki lancetowatej(Psilocybe Semilanceata).Ja,będąc bankierem zmuszony do odłożenia do rezerwy 1000 od każdego pożyczonego1000,zmusił bym ten pożyczony do zarobienia na ten odłożony i jeszcze do przyniesienia zysku.Kto za to płaci?Nowak!Czy to biorąc kredyt,czy kupując towary lub usługi z udziałem tego kredytu.Teraz obniżamy rezerwę do 500,odsetki od kredytu są niższe,ale kiedy bank wpadnie w tarapaty trzeba go będzie dokapitalizować.Czym?Pieniędzmi podatników w tym również Nowaka.Tak czy owak płaci Nowak.Pytanie jest takie:czy on o tym wie?Irytuje mnie że ludzie zarządzający tymi finansowymi geszeftami są praktycznie bezkarni,choć w wielu krajach i ich kodeksach jest penalizowane takie działanie.Jeżeli nic się nie zmieni to pewnie”Aurora”znowu będzie musiała wystrzelić.Ostatnio Prezes NBP pogroził palcem agencjom ratingowym,mam nadzieję że wcześniej nie wysmarował go miodem.Padł strach na ubezpieczycieli którzy zgromadzili środki na rachunkach bankowych,i o OFE jakoś tak cichutko.Montaigne:każdy czasem mówi głupstwa,nieznośne są tylko te wygłaszane uroczyście.Mam kredyt złotowy na 18,5%i jak myślicie Państwo jest to już lichwa czy jeszcze nie?Ps.stopa procentowa dobra na wszystko:na obstrukcję i na biegunkę,na migrenę i zgagę…Pozdrawiam!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *