Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (1692.) Panie profesorze, w związku z piątkowym zjazdem w Regionalnym Centrum Turystyki Biznesowej we Wrocławiu Ministrów Finansów krajów UE, Szefa Centralnego Banku UE, a nawet zaszczyci osobistość z Departamentu Skarbu USA i innych kluczowych osobistości, czy także Pan będzie miał ochotę może i okazje uczestniczyć w tak istotnym zjeździe przy dzisiejszej sytuacji ekonomicznej UE i reszty świata? Jeżeli tak to by prosił o parę słów na temat powyższego zjazdu ze strony Pana profesora po uczestnictwie.

  2. (1691.) I’m going to Vietnam. Again. It’s already my fifth visit to this exciting country, with splendid culture and nature. Hopefully, there will be a little bit of time to enjoy both, yet the main reason of my visit is the presentation of key note speech on “Fiscal Management Reforms in Transition Countries. Overview of the Issues” at “The International Conference on Fiscal Reform in Transition Countries. Lessons for Vietnam”. The conference is attended for about one hundred of Vietnamese MPs and Ministry of Finance officials as well as a group of scholars and experts. The event takes place in beautiful Noi Ha, in central Vietnam, the old city which is awarded the status of UNESCO Culture World Heritage Site. The visit is also a good occasion for some consultations and interviews, following recent publication of the Vietnamese translation of my book “Truth, Errors, and Lies: Economics and Politics in a Volatile World”.

  3. (1690.) Jak było w Krynicy na Forum Ekonomicznym?
    Interesująco. Ale program Forum już tak się rozrósł, że nie sposób ogarnąć nie tylko całość, ale dużego wysiłku wymaga wychwycenie ogólnych tendencji. O ile jeszcze w roku 2008 nurt neoliberalny buńczucznie się panoszył, a w roku 2009 usiłował umknąć od odpowiedzialności za kryzys gospodarczy, w tym roku jakby w ogóle zamilkł. Zdecydowanie mniej było w Krynicy nadwiślańskich neoliberałów, a ci co przyjechali, udawali, że już w ogóle nie pamiętają, co głosili zaledwie parę lat temu. I oczywiście, neoliberałami już niby nie są, albo nawet nigdy nie byli…
    Wątkiem, który zdominował Forum – które skądinąd nie powinno już określać się jako Ekonomiczne, gdyż dyskutowana problematyka jest dużo szersza – był, oczywiście, kryzys. Przebijał się też mocno nurt europejski i problematyka energetyki. Wyraźnie było widać, że tutaj są do zrobienia największe interesy…
    Pojawiło się również kilku polityków, by wykorzystać Forum do swojej kampanii wyborczej. Nie oczarowali publiczności: ani ci z rządzącej koalicji, ani ci z opozycji. Wyraźnie widać spadek zainteresowania kręgów biznesowych tym, co politycy obiecują ze względu na niską ich wiarygodność.
    Pamiętam jedne z pierwszych krynickich zjazdów. Od tamtego czasu impreza nabrała olbrzymiego rozmachu, charakteru w pełni międzynarodowego (choć z wyraźną dominacją Europy; innych kontynentów jakby nie było, co tylko po części usprawiedliwia tytuł XXI Forum – „European Dilemma: Partnership or Rivalry”).
    Uruchomiono także kilka równoległych programów towarzyszących: Forum Regionów, Forum Młodych Liderów, ciekawy program kulturalny i sportowy. Uczestniczyłem w bez mała wszystkich tych nurtach: cztery wykłady, trzy panele, dwie wystawy, jeden maraton…
    Czy na XXI Forum Ekonomiczne warto było pojechać? Bez wątpienia tak. Żadnego panaceum z tamtej strony nikt rozsądny nie może oczekiwać, ale jest z kim i o czym podyskutować. Tak podczas oficjalnych punktów programu, jak i w kuluarach.

  4. (1689.) Panie Profesorze!Mam do Pana parę pytań.Mamy się sądzić z Chińczykami o odszkodowanie z tytułu zerwania kontraktu na A-2.Czy w przypadku wygrania sprawy Chińczycy mogą nam wypłacić odszkodowanie w polskich papierach wartościowych?Czy nadal obowiązuje zasada w bankach:od każdego pożyczonego 1000 musi być 1000 w rezerwie?

  5. (1688.) Do Bubu (1687). Zgadzam się, że “UWIKŁANIE” jest lepszym filmem, ale weź pod uwagę, że prawdopodobnie możliwości finansowe obu producentów warunkowały scenografię, a co za tym idzie – także końcowe wrażenie widza. Co do tendencyjności – każdy może mieć swoje odrębne zdania, ale czy z tego powodu należy się kłócić? W obecnych czasach jesteśmy poddawani manipulacjom medialnym, więc może jednak dobrze jest spojrzeć na to samo, ale z różnych punktów widzenia? Bez zacietrzewienia i bez uprzedzeń…

  6. (1687.) Do Solumpik (1682.) oglądałem oba filmy. UWIKŁANIE zdecydowanie lepszy, ale skupiając się na tematyce to byłem nieco zaskoczony. Może i są do pewnego stopnia tendencyjne, ale tu można się kłócić. Również POLECAM!

  7. (1686.) Tak, to ZDUMIEWAJĄCE, że dotychczas nikt nie potrudził się o film o Kościuszce (@ Piotr, wpis 1683). Jego życie jest bardziej pasjonujące niż najciekawszy nawet film. Choćby to, że to jedyny człowiek w dziejach, który rozmawiał i z amerykańskimi prezydentami, i z rosyjskimi carami, i z francuskim cesarzem, i z polskim królem. Kiedyś ktoś opowie to filmem, bo nie sposób pominąć takiej POSTACI i takiego TEMATU.

  8. (1684.) Jeśli chodzi o biografie Chopina i Kościuszki, to obie książki są wydane już po polsku.

    Adam Zamoyski, „Chopin. Książę romantyków”, Polski Instytut Wydawniczy 2010.

    Alex Storozynski, „Kościuszko Książę chłopców”, Wydawnictwo W.A.B. 2011.

    Dla zainteresowanych: od niedawna można ponownie kupić książkę Johna Maynard Keynesa „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza”. Jest to trzecie wydanie PWN. Ostatni nakład został wyczerpany i był nieosiągalny w księgarniach.

  9. (1683.) Panie Profesorze!
    Książka Strożyńskiego też została niedawno wydana po polsku. Rewelacja! To praktycznie gotowy scenariusz na film. Nie mówiąc o ogromnym, pozytywnym ładunku ideaowym – biografia Kościuszki jest tak naprawdę książką o wspaniałych polskich tradycjach demokratycznych. Przypomnieniem, że żył kiedyś Polak, który był przyjacielem Jeffersona i Waszyngtona, autorytetem dla całego cywilizowanego świata, kimś, kto dla wzniosłych ideałów demokracji, wolności i sprawiedliwości poświęcił całe swoje życie, majątek, rodzinę.

  10. (1682.) Nawiązując do komentarzy (1680 i 1678) chciałbym zachęcić do obejrzenia dwóch nowych polskich filmów, które aktualnie są wyświetlane na ekranach naszych kin, a mianowicie “KRET” (produkcja polsko-francuska)- w reżyserii Rafaela Lewandowskiego oraz “UWIKŁANIE” – reżyseria i scenariusz Jacka Bromskiego. Byłoby wielką stratą pominięcie tych dwóch filmów, gdyż jak domniemywam – media starają się nie zauważać tematów poruszonych w obu filmach i najprawdopodobniej oba filmy znikną z polskich kin.

  11. (1681.) Panie profesorze

    Znalazłem taki oto wywiad z prof. Jerzym Żyżyńskim, który wprawdzie kandyduje z listy PiS, ale na pytanie

    ,,Która z postaci, które pełniły funkcję ministra finansów najbardziej Panu imponowała w ostatnim 20-leciu i dlaczego?” odpowiada:

    ,,Trudne pytanie. Myślę, że prof. Grzegorz Kołodko. Choć oczywiście nie we wszystkim się z nim zgadzam. Ale bardzo go cenię. Jest to znakomity, błyskotliwy ekonomista, napisał kilka wysoko ocenionych książek, m.in. „Wędrujący świat”, „Świat na wyciągnięcie myśli” i ostatnio redagował „Globalizacja, kryzys – i co dalej?”, w której i ja wniosłem swój punkt widzenia na kryzys.

    Za co ceni Pan prof. Kołodkę?

    Proszę Pana faktem jest, że jak był ministrem finansów, to gospodarka się nieźle rozwijała. Mieliśmy jedną z wyższych stóp wzrostu, miał przynajmniej jakiś program – „Strategia dla Polski”. A nasz kraj potrzebuje wizji strategicznej.”

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/13936-w-sporze-z-balcerowiczem-bardziej-popieram-rostowskiego-z-profesorem-jerzym-zyzynskim-liderem-na-liscie-pis-w-opolu-rozmawia-tomasz-kwiatek

  12. (1680.) Pan Piotr Kawala (wpis 1678) chce wiedzieć, czy mam “do polecenia jakieś nowe ciekawe filmy i książki?” Filmy – poza “Inside Job” – chyba nie, ale książek godnych przeczytania jest kilka:
    Freedman, David. H. (2010). “Wrong: Why Experts Keep Failing Us – And How to Know When Not to Trust Them”, Little, Brown and Company, New York-Boston-London.
    Jackson, Tim (2009). “Prosperity without Growth: Economics for a Finite Planet”, Earthscan, London.
    King, Stephen D. (2010). “Losing Control: The Emerging Threats to Western Prosperity”, Yale University Press, New Haven and London.
    Posner, Richard A. (2009). “A Failure of Capitalism: The Crisis of ’08 and the Descent into Depression”, Harvard University Press, Cambridge, Massachusetts, and London, England.
    Prestowitz, Clyde (2010). “The Betrayal of American Prosperity: Free Market Delusions, America’s Decline, and How We Must Compete in the Post-Dollar Era”, Free Press, New York.
    Rajan, Raghuram (2010). “Fault Lines: How Hidden Fractures Still Threaten the World Economy”, Princeton University, Princeton and Oxford.
    Ridley, Matt (2010). “The Rational Optimist: How Prosperity Evolves”, Harper-Collins, New York.
    Rodrik, Dani (2011). “The Globalization Paradox: Democracy and the Future of the World Economy”, W. W. Norton, New York and London.
    Sięgając do literatury innego typu, znakomite są biografie Chopina i Kościuszki, obie napisane przez rodaków z zagranicy: “Chopin: Prince of the Romantics” Adama Zamoyskiego oraz „The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko and the Age of Revolution” Alexa Strozynskiego”. Ta pierwsza na pewno jest już wydana także po polsku.

  13. (1679.) Panie Profesorze!Ponieważ wybory już niedługo,ponownie studiuję książkę prof.R.Cialdiniego pt.”Wywieranie wpływu na ludzi-teoria i praktyka”.Natomiast wszystkim polecam artykuł pt.”Rzeczpospolita Półgłówków”zamieszczony w tygodniku”NIE”nr51-52 z 2002roku.Od czasu publikacji minęło ponad 8 lat więc trafność tez zawartych w artykule zweryfikował czas.Pisze Pan o niewracaniu do polityki,myślę że nietrafnie i uzasadniać tego nie będę bowiem w pewnym wieku jest się już odpornym na łaskotki.Co do wyborów:nasi posłowie oraz kandydaci na posłów wierzą że odpowiadają jedynie przed Stwórcą i Historią,że są omnipotentną elitą która doznała iluminacji.Cóż z tego że są wykształceni skoro są mentalnymi burakami,tu też kłaniają się “Sami Swoi”(sąd sądem a sprawiedliwość ma być po naszej stronie).Dziennikarze:czasem zastanawiam się jak ukończyli np.szkołę średnią bez znajomości fizyki o matematyce nie mówiąc.Myślę że należałoby dać szansę J.Palikotowi.Uzasadnienie:Mobutu Sese Seko(absolwent francuskiej Sorbony)mawiał że przywódca musi być bogaty i gruby,inaczej jest głupi.Palikot zawsze może utyć.Jak mogą na Wiejskiej decydować o gospodarce kiedy nie mają o tym pojęcia a tego co mówią przedsiębiorcy nie rozumieją.I to by było na tyle.

  14. (1678.) Witam,

    Zapraszam wszystkich do obejrzenia doskonałego filmu Sidneya Lumeta pt. Sieć (ang. Network). Film obnaża mechanizmy działania mediów, w których zysk i oglądalność mają służyć jako usprawiedliwienie dla wszelkich matactw i nieprawości. Obraz powstał w 1976 roku, jednak problemy w nim poruszane są jak najbardziej aktualne, szczególnie teraz tuż przed wyborami parlamentarnymi. Jest to chyba najbardziej bezkompromisowe dzieło ukazujące „ciemną” stronę mediów.

    Warto oglądać mądre filmy, również te starsze.

    Jeszcze raz polecam wszystkim! A Pan Profesor widział film Sieć? Proszę się podzielić swoimi wrażeniami. Ponadto ciekawi mnie czy ma Pan do polecenia jakieś nowe ciekawe filmy i książki?

    Pozdrawiam

  15. (1677.) Co sądzę o mediach? Więcej piszę o tym w I rozdziale “Wędrującego świata”, zgłębiając istotę prawdy, błędu i kłamstwa w ekonomii i polityce. To niełatwe odróżniać kto ma rację, a kto jej nie ma, a pośród tych, którzy jej nie mają, kto się myli, a kto kłamie, czyli celowo wprowadza innych w błąd.

    Media – kierując się ekonomicznymi i politycznymi interesami swoich mocodawców czy też zapatrywaniami, niekiedy dogmatycznymi, swych redaktorów – niejednokrotnie bardziej manipulują opinią publiczną, niż ją wyrażają. Bardzo niski bywa poziom etyki mediów, co przyznają też najwybitniejsi, cechujący się wysokimi standardami profesjonalnymi i moralnymi (szkoda, że nieliczni) publicyści i dziennikarze. Najgorsze jest to, że w powszechnym odbiorze przyjmuje się, że dobry dziennikarz to słynny dziennikarz (podobnie jest z komentatorami ekonomicznymi, z których niejeden jest zatrważająco niekompetentny czy skrajnie zideologizowany, ostatnio głównie prawicowo). Bynajmniej. Zdarza się i tak, że sławny dziennikarz czy ekonomista jest marny tak z zawodowego, jak i etycznego punktu widzenia.

    To wszystko powoduje szumy informacyjne i interpretacyjne, wskutek czego ludzie – także ci inteligentni i logicznie myślący – dokonują zbyt często nieracjonalnych wyborów. Tak ekonomicznych, jak i politycznych, niejednokrotnie opowiadając się za rozwiązaniami, które są dla nich niekorzystne, jeśli nie wręcz szkodliwe. Przykłady można by mnożyć – od wyboru niekompetentnych czy cynicznych posłów po opcje walutowe przedsiębiorców. Racjonalny bowiem jest ten – od jednostki poprzez grupy społeczne po naród – kto działa na własną korzyść, zważywszy na informacje. Kluczowe zatem są informacje, a te zasadniczo dystrybuują media. Mało kto ma dostęp do źródłowych informacji i zdolność do ich samodzielnej i obiektywnej interpretacji. To przerażające, ale dziś nawet profesorowie powołują się na gazety, miast gazety na profesorów! Pomijając te gazety, które świadomie powołują się na tych profesorów, którzy racji nie mają, czyli albo się mylą, albo mijają z prawdą, bo to się politycznie bądź materialnie opłaca…

    Dramat polega na tym, że nie może sprawnie funkcjonować współczesna demokracja ani społeczeństwo obywatelskie bez rzetelnych mediów. Pod tym względem sytuacja nie tylko w Polsce pozostawia jakże wiele do życzenia! Przed nami długa i trudna droga…

  16. (1676.) Żadnej gwarancji to nie daje, ale jakieś szanse stwarza: trzeba domagać się od kandydujących w nadchodzących wyborach parlamentarnych, aby KONKRETNIE deklarowali, co i jak zamierzają w sprawie przeciwdzuiałania bezrobociu robić. Nie każdy z nich ma cokolwiek do zaproponowania w tej sprawie, ale niech to jednoznacznie przyzna. Jest to także dobra okazja, by obecnie sprawujące partie rozliczyć ze składanych przed wyborami cztery lata temu obietnic co do redukcji bezrobocia i wzrostu zatrudnienia. I niech nie tłumaczą się kryzysem, skoro głoszą, że go w Polsce ponoć nie ma. Niestety, jest. Także głęboki kryzys polityki społeczno-gospodarczej.
    Na media, zwłaszcza te najbardziej opiniotwórcze gazety i kanały telewizyjne, niech Pani nie liczy, gdyż one mają inne priorytety. W końcu to nie bezrobotni dają im ogłoszenia. Wystarczy przewertować tę gazetę czy tamten dziennik i w oczy się rzuca, że troska tam wielka o notowania rynkowe i wahania kursów, o wpływy z prywatyzacji i cięcia wydatków socjalnych (także na walkę z bezrobociem!), a nie o procesy realne, które decydują o poziomie zatrudnienia.

  17. (1675.) Panie Profesorze,
    Ostatnio przez 3 tygodnie jeździłem po Francji. To piękny kraj i dużo by o nim opowiadać, ja jednak zwróciłem uwagę na pewne zjawisko. Otóż Francja to jedyny kraj europejski, którego sytuacja demograficzna zapewnia zastępowalność pokoleń (dzietność – 2,1, podczas gdy w Polsce – 1,4). Co widać na ulicy, w restauracjach, muzeach, na plaży.
    W oczy rzuca się jednak ważny szczegół – rodziców najmłodszych obywateli Francji zwykle trudno zaliczyć do osób młodych. To ludzie albo w okolicy 40-tki, albo dużo ponad to. Widok 50-latka z nieco tylko młodszą partnerką i wspólną pociechą w wózku nie jest tam niczym niezwykłym. Ewidentnie widać, że duża część Francuzek i Francuzów nie zrezygnowała z rodzicielstwa, ale postanowiła je mocno odłożyć w czasie, gdy zdobędą odpowiednią pozycję społeczną, źródła utrzymania, stabilizację zawodową itp.itd. Trzeba też pamiętać, że jeszcze 15 lat temu sytuacja demograficzna we Francji była równie katastroficzna, co obecnie w Polsce, eksperci wieszczyli starzenie się społeczeństwa, załamanie systemu emerytalnego, bankructwo państwa i parę jeszcze innych plag.
    Panie Profesorze, jak więc w tej sytuacji podchodzić do niezwykle głośnych, alarmujących i ostrzegających przed gospodarczą zagładą prognoz polskich demografów i ekonomistów? Czy rzeczywiście mają one szansę się ziścić, czy też Polki i Polacy – podobnie jak obywatele Francji – odłożyli decyzję o założeniu rodziny na dalsza przyszłość, aż zapewnią sobie stabilizację zawodową?
    Fakt – Francja w ciągu ostatnich lat zapewniła swoim obywatelom niemal idealne warunki do wychowywania dzieci – dostępne dla każdego żłobki, przedszkola, świetna opieka medyczna, gwarancje zatrudnienia dla matek. To na pewno pomaga podjąć rodzicom decyzję o założeniu rodziny. Czego niestety nie zauważają polskie rządy traktujące tę kwestię jako kolejne obciążenie dla budżetu (mimo oficjalnego poparcia dla “polityki prorodzinnej”). Czy jednak ekonomiści i demografowie nie straszą nas trochę na wyrost? Czy nie chcą w ten sposób stworzyć atmosfery, dzięki której możliwe będzie przeprowadzenie bolesnych reform w neoliberalnym duchu?

  18. (1674.) Szanowny Panie Profesorze, przed chwilą wysłuchałem Pańskiego wystąpienia (tzw. link) w radio Tok fm. Czytam też systematycznie Pańskie teksty. Krzepiącym wielce jest fakt możliwości obcowania z Osobą tak wrażliwą na Polskę.

  19. (1673.) Poniżej umieszczam kilka odpowiedzi udzielonych po komentarzach na http://www.facebook.com/kolodko w związku z dzisiejszą audycją radiową w TOK FM, by nie umknęły uwadze.

    @ Robert Łodygowski. A Pan sądzi, że “ład i postęp można zagwarantować przy pomocy kija” czy “marchewki”? Dobrze wsłuchiwać się w argumenty, które przedstawiam. Wspomniałem w audycji TOK FM o trójkącie „wartości – instytucje – polityka”, co szerzej wyjaśniam w książkach i innych publikacjach. Radzę sięgać i czytać, wtedy łatwiej zrozumieć, co od czego zależy… Trudno zaiste pojąć, dlaczego Pan Łodygowski jest zaszokowany tak oczywistą prawdą, że ład i postęp można zagwarantować poprzez właściwy system wartości i towarzyszące mu bodźce, motywacje oraz regulacje.
    @ Maciek Szamowicz „co tworzy swiatle spoleczenstwo obywatelskie, swiatly rzad rozwija swiatle spoleczenstwo, czy swiatle spoleczenstwo wybiera swiatly rzad”. To dylemat w rodzaju co jest wcześniej: kura czy jajko? Występuje sprzężenie zwrotne pomiędzy kulturą władzy a stanem społeczeństwa. Odpowiednie interakcje tworzy się przez pokolenia i trudno spodziewać się „światłego rządu” przy „nieświatłym społeczeństwie”. Szczególną rolę mają na tym polu do odegrania elity intelektualne i bardzo źle się dzieje, gdy ich nie starcza albo gdy same się zagubiły w ferworze nieustannych sporów ideologicznych i niedostatecznie praktycznego podejścia do trapiących ludzi problemów. Gdzie indziej powiedziałem, że w kraju, w którym hołota robi za elitę, nie może być dobrze. A zjeździwszy prawie cały świat, mógłbym wymienić parę takich krajów… Tu tylko dodam, że na manowce prowadzi dyskurs sprowadzający się do wzajemnego oskarżania się przez władzę i społeczeństwo, że nie dorosło do wyzwań czasów, w których żyjemy.
    ‎ @ Piotr Stanek: „Z tego co pamiętam w ubiegłych latach zasiadał Pan 4 razy w rządzie. I co Pan zrobił w ciągu tego czasu by w Polsce był ład i postęp… ?” Dobrze Pan pamięta. I wystarczy chcieć wiedzieć, aby łatwo znaleźć odpowiedź na takie pytanie, choćby poniżej w notce „Dlaczego nie wracam do polityki”. A dużo więcej w licznych publikacjach, także w Internecie.
    Widzę, że nie zdaje Pan sobie sprawy z tego, iż to akurat w „moich” czasach nie tylko najszybciej rozwijała się gospodarka i poprawiał standard życia ludzi (np. w latach 1994-97 PKB na mieszkańca skoczył w górę aż o 28 proc.!, bezrobocie spadło o 1/3, a inflacja o 2/3 i zasadniczo obniżył się dług publiczny), ale dokonał się również wielki postęp instytucjonalny. Akurat teraz Polska obchodzi 15-lecie przystąpienia do OECD, do której to organizacji wprowadziłem nasz kraj latem 1996 roku dzięki postępowym reformom strukturalnym. Później, gdy w latach 2002-03 po raz czwarty byłem wicepremierem, ponownie wzrost gospodarczy przyspieszył z stagnacyjnego 0,2 proc. w IV kwartale 2001 roku (skutek błędnej polityki posolidarnościowego rządu AWS-UW) do 7,0 w I kwartale 2004 roku (za rządów SLD-PSL). Sukcesem zostały zwieńczone negocjacje o przystąpieniu do Unii Europejskiej, co zdecydowana większość społeczeństwa poparła w narodowym referendum.
    Dodam jeszcze, że w latach 1996-97 – wskutek pomyślnej realizacji „Strategii dla Polski” – dzięki której było coraz więcej ładu społecznej gospodarki rynkowej i coraz większy postęp – więcej Polaków wracało do kraju, niż zeń wyjeżdżało. Nie byliśmy wtedy bogatsi, ale było zdecydowanie więcej optymizmu i realistycznej wiary w lepszą przyszłość. Panu Stankowi – jeśli naprawdę chce wiedzieć, co zrobiłem dla rozwoju i postępu w czasach, gdy byłem w rządzie – polecam m. in. dostępne w Internecie moje książki, a zwłaszcza „Od szoku do terapii. Ekonomia i polityka transformacji” oraz „O Naprawie Naszych Finansów” (http://tiger.edu.pl/onas/ksiazkiPDF.html). Jak pisze w jednej ze swoich prac Pani Profesor Maria Jarosz, w tamtych latach, gdy byłem wicepremierem i ministrem finansów, rosło, co miało rosnąć (produkcja, inwestycje, konsumpcja, zatrudnienie), a spadało, co miało spadać (inflacja, bezrobocie, deficyt). Dodam jeszcze, że kultura – no bo o tym tutaj powinniśmy dyskutować – kwitła.

  20. (1671.) O jeszcze zapomniałem się pochwalić że uzyskałem średnią ocen 4.75 na moim uniwersytecie XYZ ,i wielki wpływ na to miało to że korzystałem z metodologii którą Pan Profesor Kołodko szczegółowiej opisuje w “Świeci na wyciągnięcie myśli”
    Na płaszczyźnie nauk społeczno-politologicznych jest bardzo pomocna.
    Nieraz niestety dzieje się za dużo naraz i wtedy jest problem:)O i dostałem 300zł stypendium naukowego:)

  21. (1670.) Witam wszystkich blogowiczów.
    Niestety coraz rzadziej mam czas na to by śledzić wszystkie wpisy,niemniej mój wpis wyśledził mnie.
    Byłem bardzo miło zaskoczony gdy ujrzałem mój wpis w przedmowie do polskiego wydania “Ekonomii kryzysu”
    Dzięki bogu że napisałem go anonimowo bo na mojej uczelni nie miałbym już czego szukać:)
    Odnośnie ostatniego wpisu Pana Profesora, da się zauważyć że właśnie z tego powodu, czyli z niezdecydowania albo braku alternatywy (już ktoś kiedyś mówił:”There is no alternative” a jak wiadomo alternatywa jest zawsze) duża część naszego społeczeństwa głosuje “nogami” czyli po prostu nie głosuje.
    Dla mnie oznacza to że albo są zadowoleni z obecnej sytuacji i nie maja zamiaru nic zmieniać ,albo pokazują swoje niezadowolenie i w ramach protestu wyborczego powstrzymują się od głosu (abstrahuje tu oczywiście od osób które wpisują się w tak zwaną kulturę zaściankową i podporządkowania, czyli prosto mówiąc takich którzy polityką głowy sobie nie zaprzątają (swoją drogą ci to muszą być szczęśliwi:).
    Kolejną słabością polskiej demokracji jest to, że duża część obywateli ma poczucie że i tak niewiele może zmienić i że pojedynczy głos się nie liczy.Pojedynczy głos liczy się, nawet bardzo się liczy, ale nie tak dosadnie jak głos miliona obywateli którzy wyjdą na ulice tak jak np. w Grecji czy Egipcie.Pan Profesor i nie tylko Pan ma rację że za jakiś czas społeczeństwo tego nie wytrzyma i wyrazi swoją opinie gromadnie na ulicy.A ja od siebie mogę życzyć aby system neoliberalny sięgnął dna bo od niego można się już tylko odbić.

  22. (1669.) To poważny problem, skoro coraz więcej osób defetystycznie stwierdza, że “nie ma na kogo głosować”, pokazując przy sposobności, jak ułomna bywa demokracja. W książce “Świat na wyciągnięcie myśli” piszę, że przy całym uzasadnionym krytycyzmie co do stanu gospodarki rynkowej, jaką sobie stworzyliśmy w Polsce przez ćwierćwiecze transformacji, sprawdza się ona bardziej niż nasza demokracja. Podtrzymuję ten pogląd. Rynek jest bardziej funkcjonalny niż demokracja. Ale pamiętajmy zawsze o tym, że ani rynek nie eliminuje nieuczciwości, ani demokracja głupoty. Do tego potrzebne jest coś więcej: kultura. O tym z kolei dużo piszę w “Wędrującym świecie”. Co zaś do dramatycznego pytania Pani Magdaleny – PO czy PiS, bo do tego te partia i de facto im wysługujące się media usiłują sprowadzić problem wyboru – to można przecież uciec przed takim koszmarnym wyborem: dżuma czy cholera. Jest bardziej łagodna alternatywa: kaszel czy katar, a więc SLD czy PSL. Warto naprawdę dokonać wyboru między tymi partiami i ich orientacjami programowymi i politycznymi. Skoro skazani jesteśmy na koalicyjny rząd z “cholerykiem” albo “zadżumionym” na czele, to niech znaczy jak najwięcej ten mniejszy partner, który będzie tylko “kichał” albo “kaszlał”. Im silniejszy mniejszy partner rządzącej koalicji, tym mniej będzie tej nonszalancji, z którą wcześniej panoszyło się PiS, a teraz wręcz już szaleje PO, „dla którego nie ma alternatywy”.

  23. (1668.) Prof Kolodko ““rozwój zrównoważony” szerzej, a mianowicie jako długofalowy proces rozwoju przy zachowaniu harmonii na trzech wielkich obszarach: ekonomicznym, środowiskowym i społecznym.”

    Oczywiscie ! musi to byc dlogopfalowy process. Niestety w Polsce sytuacja sie zmienia po kazdych wyborach, Ale procesy ekonomiczne (strategie) sie nie zminiaja bo nie ma takich procesow ani strategi. Polscy politycy po prostu nie dorosli do pelnienia wladzy. Nie maja ani kwalifikacji ani doswiadczenia. Nie posiadaja najbardziej elementarnych zdolnosci przywodczych ani sensu odpowiedzialnosci. Nie wiedza czego nie wiedza.

    Jezeli Polska ma byc nowoczesnym krajem nalezy ustalic minima kwalifikacyjne na kazde stanowisko publiczne i wymusic wewnatrz partyjna demokracje.
    Ale kto to ma zrobic, wszyscy, bojkot wyborow bylby dobrym poczatkiem.

  24. (1667.) Tzw. zrównoważony rozwój (ang. ‘sustainable developmment’) najczęściej rozumiany jest jako proces wzrostu, w którym zachowana jest równowaga pomiędzy działalnością gospodarczą człowieka a jego naturalnym środowiskiem. By tak było, absolutnie niezbędne jest podejście długofalowe. Wymaga to umiejętności politycznego myślenia i działania w skali kilkunastu i kilkudziesięciu lat. A tego brakuje w polityce realnej (nie mówię o nieustannych obietnicach bez pokrycia). Przy okazji dodam – zwłaszcza że rozmawiamy pod komentarzem na temat podatków – iż rozwój zrównoważony wymaga sukcesywnego przechodzenia od podatków dochodowych do ekologicznych. Daleka do tego droga. Wszędzie: i w USA, i w UE, i w Polsce. Dodam też, co ważne, że w swoich książkach traktuję “rozwój zrównoważony” szerzej, a mianowicie jako długofalowy proces rozwoju przy zachowaniu harmonii na trzech wielkich obszarach: ekonomicznym, środowiskowym i społecznym. W wymiarze pokoleniowym nie będzie możliwe zachowanie żadnej z tych równowag bez troski o pozostałe. Konieczne jest podejście kompleksowe, długookresowe i dynamiczne. O tym piszę w „Wędrującym świecie” i w „Świecie na wyciągnięcie myśli”. Także o istocie podatków ekologicznych.

  25. (1666.) Panie Profesorze,stary system pożegnałem bez większego żalu(jestem pańskim równolatkiem)i w swej naiwności myślałem że nadchodzą czasy w których będzie się liczyć wiedza,umiejętności i zdrowy rozsądek a tu okazuje się że nic z tego.Odnosząc się do końcowej części Pana wpisu-1643 warunki te spełnia pewien doktryner i dogmatyk,egzaltowany megaloman członek Bandy Czworga Reform.Że przypomnę:administracyjna – zlikwidowanie 30 województw i powołanie 300 powiatów,pewnie w ramach oszczędności administracyjnych;szkolnictwa – dwie dyrekcje w jednej szkole,też pięknie;służby zdrowia – chore kasy;emerytalnej – przywiązanie do OFE niczym chłopa pańszczyznianego do ziemi,bez możliwości pozostania w ZUS w imię wolności wyboru.Pamiętam amerykańskich doradców tego pana którzy z wielkiej sympatii(a może i miłości do naszego kraju J.Sachs)pomagali naszym panującym.Dlaczego nie mówi się o tym że OFE może zbankrutować i co dalej?Czy się pamięta że po katastrofie platformy BP w Zatoce Meksykańskiej koncernowi groziło bankructwo a emerytom w UK niewypłacanie ich emerytur?Wszędzie należy szukać oszczędności tylko nie w OFE taka jest konkluzja,moim zdaniem,pewnej telewizyjnej dyskusji.Do naszej administracji można odnieść 3 prawo Parkinsona:administracja licząca ponad 1000 osób może pracować w obiegu zamkniętym(W.Kopaliński)I to by było na tyle.Pozdrawiam!

  26. (1664.) Przepraszam za błąd, oczywiście powinno być “znajomościom” a nie “znajomością”. Znajomość znajomości nie równa. Przepraszam za bezmyślność.

    Przy okazji zapytam o coś jeszcze. Jakie są Pana Profesora ulubione potrawy? Jak wegetarianin wegetarianinowi ;) i czy jada Pan czasem owoce morza / ryby???

  27. (1663.) Panie Profesorze, chciałbym zapytać o jedną rzecz która zawsze mnie interesowała. Czy pisatując stanowisko ministra i wicepremiera, albo ogólnie polityka wysokiego szczebla, da się lepiej odczuć skuteczność działania krajowej administracji? Jej słabości?
    Przyznam, że czasem wydaje mi się, że sposobem każdej partii na odpłacanie swoim aktywistom za wsparcie jest zapychanie nimi stołków w różnych instytucjach. Czy nie jest to powód, dlaczego urzędy funkcjonują tak źle? Kiedy moja znajoma zaczęła mi przybliżać kulisy funksjonowania takiej isntytucji (w tym przypadku był to ARiMR) krew się we mnie zagotowała. Nepotyzm na każdym kroku, który skutkuje zatrudnianiem ludzi zupełnie bez jakichkolwiek kwalifiakacji traktujących pracę z lekceważeniem. Opowiadała mi, że mieli nawet wydział, gdzie pracownice powiedziały, iż NIE BĘDĄ odbierać telefonów od beneficjentów. Ręce opadają. Naturalnie panie te, będąc po części z partyjnego przydziału a po części dzięki znajomością niewiele sobie robiły z możliwych konsekwencji. Z tego co wiem taki stan utrzymuje się do dzisiaj…
    Jest to przykład, ale ilustruje nieco sposób działania naszej administracji. Stąd moje pytanie, czy politycy najwyższego szczebla WIEDZĄ o takich patlologiach? Bo niewiele o tym się słyszy. No może oprócz słów premiera że “z biurokracja wygrać się nie da”.

    PS. Ponoć nawet Lenin będąc świadomym zagrożen płynących ze zbiurokratyzowania aparatu państwowego zagroził, a było to w trakcie jednej z klęsk głodu, że za opóźnienia w przekazywaniu pomocy chłopom z tego powodu wynikłe grozi rozstrzelanie… niestety po jego śmierci już nikt się tym nie przejmował.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *