Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (1632.) Witam! Panie profesorze, oglądałem pana w TVN. Powoływał się pan na sukces krajów azjatyckich. Wspomniał o sprzyjaniu przedsiębiorczości. Nie wiem czy o to chodzi ale domyślam się, że tzw. ustawa “Wilczka i Rakowskiego” była bardziej sprzyjająca przedsiębiorczości. Np. każdy mógł do Polski przywieźć ropę, benzynę, gaz bez koncesji, zezwoleń itd. Sprawa dywersyfikacji byłaby załatwiona pod warunkiem, że byłaby pewność, że nikt przy tym nie będzie majstrował. Całe życie prowadzę samodzielną działalność i nie muszę się znać na ekonomii aby wiedzieć co mi sprzyja. Prowadziłem też w Niemczech. Nie ma przymusu ubezpieczenia emerytalnego a zdrowotne wybieram sobie sam. Proste. Gdyby dodać do tego likwidację dochodowego i ujednolicenie VAT bez zwolnień byłoby chyba dużo prościej. Jest tyle innych podatków, że wzrost gospodarczy zapewniłby pokrycie zobowiązań zlikwidowanego ZUS i KRUS (dodatkowo prywatyzacja tylko na potrzeby likwidacji “starego portfela”). A co systemu ubezpieczeń. Pan Rostowski tego samego dnia co Pan w TVN powiedział najpierw, że jest linia kredytowa w MFW na 30 miliardów $ co pozwoli zabezpieczyć wypłatę emerytur, płac dla nauczycieli etc. gdy po chwili dodał iż system emerytalny działa w Polsce wspaniale. Nie wiem, czy to taki żart czy “przesłanie” do narodu między wierszami czym naprawdę jest w Polsce system ubezpieczeń społecznych, który nie potrafi zapewnić płynności skoro otworzyliśmy nową linię kredytową na te potrzeby. Panie profesorze niech Pan demaskuje jak najwięcej głupotę tego systemu bo teraz trzeba być razem mimo, że popieramy inne partie aby zapobiec katastrofie. Zawsze fajnie rozmawiało mi się z ludźmi z SLD. Oni bardziej znali się na biznesie niż te dziwolągi z PO-PIS. Ja jestem zwolennikiem KNP – JKM. Pozdrawiam!

  2. (1631.) Oto skrótowa, pisemna relacja z moich wczorajszych wypowiedzi w audycji “Fakty po faktach” na antenie TVN 24:

    “Prof. Grzegorz Kołodko ostro atakuje rząd obwiniając go, że zamiast o ludzi, dba o rynki. – Robienie wrażenia, że losy Polaków zależą od chaotycznych procesów na rynkach to mydlenie oczu – powiedział w “Faktach po Faktach”. Według byłego ministra finansów, po wyborach okaże się, że sytuacja gospodarcza Polski jest dużo gorsza niż ta, którą obecnie rysuje rząd.

    Zdaniem prof. Kołodki, obecna sytuacja na świecie to nie kolejna fala kryzysu, ale strukturalne, historyczne przesunięcia. – To czas zamętu, kiedy następują tektoniczne przesunięcia w gospodarce światowej – powiedział. Zauważył, że bogaty Zachód, do którego aspiruje także Polska, żył i żyje mocno ponad stan. – Finansował swój przedmuchany standard życia na koszt innych, czyli wyłaniających się rynków, traktowanych instrumentalnie. Ta epoka się kończy i nie może się skończyć w sposób łagodny – dodał profesor.

    Robienie wrażenia, że losy Polaków zależą od chaotycznych procesów na rynkach to mydlenie oczu. Rząd zrzuca wszystko na rynki i zrobi to także po wyborach.

    Profesor zachęca do zadawania mu pytań na Facebooku
    Skrytykował również sposób pokazywania zagadnień finansowych przez media. – W telewizji chodzi, by pokazać, że nasze życie zależy od spontanicznych notowań na rynkach, że rynki rządzą procesami gospodarczymi. A to polityka powinna wpływać na to, co dzieje się na rynkach – powiedział. Jak podkreślał, trzeba troszczyć się o ludzi, a nie rynki, a “jeśli polityka Tuska ma satysfakcjonować rynki, a nie polskie społeczeństwo, to jest stawianie wszystkiego na głowie”.

    Rząd zrzuci winę na resztę świata?

    Jego zdaniem w Polsce brakuje troski o to, jak można poprawić sytuację. – Robienie wrażenia, że losy Polaków zależą od chaotycznych procesów na rynkach to mydlenie oczu. Rząd zrzuca wszystko na rynki i zrobi to także po wyborach – uważa Kołodko.

    Jak zaznacza, już w październiku okaże się, że sytuacja finansowa Polski jest dużo gorsza niż się mówi, a wina za to zostanie zrzucona na “resztę świata”. Według profesora, zapewnianie o niezłej kondycji Polski to chwyt przedwyborczy, bo nasza sytuacja finansowa jest trudna. Kołodko przypomniał też, że zaraz po wygranej Bronisława Komorowskiego w wyborach rząd podniósł podatek VAT.

    “Prezydencja przechodzi nam między palcami”
    Co zatem czeka Polskę w przyszłości? Zdaniem b. ministra finansów będzie to dalsze rozwarstwienie w sytuacji materialnej Polaków, a tempo wzrostu gospodarczego pójdzie w dół.

    Co zatem należy zrobić? Jak powiedział Kołodko, trzeba zmniejszyć uzależnienie od gospodarki niemieckiej i lepiej wykorzystać okres naszej prezydencji w UE. – Polska prezydencja przechodzi nam miedzy palcami. Mówi się o europejskim rządzie bez Polski. Byłoby wstyd, gdyby takie inicjatywy wychodziły za polskiej prezydencji, bo to oznaczałoby, że Polska stała się trochę prowincjonalne – wyjaśnił.
    Na koniec zaprosił internautów do dyskusji i zadawania pytań na jego profilu na Facebooku.”

  3. (1630.) Panie Profesorze :)

    Bardzo proszę o szczerą i logicznie wywiedzioną odpowiedź na wpis 1612.

    Sądze,że i inni, myślący głębiej o dotychczasowym ładzie społecznym opartym na pieniądzu, z zainteresowaniem przeczytają i przemyślą Pańską odpowiedź.

    Z wyrazami szacunku
    Homosovieticus Marian

  4. (1629.) Profesorze, obecny kryzys mozna zatrzymac w sposob latwy, tani i efektywny.

    Recepta ‘not for public viewing yet’. Chcialbym wyslac tekst w celu pozyskania panskiej opinii. Na jaki adres moge to zrobic ?

  5. (1628.) Szanowny Panie Profesorze.
    To mój czwarty wpis,ale co dwa tygodnie zaglądam na ten blog.
    Cieszę się,że Pan Profesor jest już w Polsce.
    Dziękuję za piękne zdjęcia z Maroka
    oraz zdjęcia Pana wspaniałej rodziny.
    Ja już przepracowałam 32 lata,15 lat
    jako ekonomista,17 lat jako samodzielna księgowa.
    Życzę młodym ludziom,którzy tu piszą
    dużo determinacji i ciągłego dokształcania się/jest to konieczne i niezbędne w tym zawodzie/
    Cieszę się,że Pan Profesor wystąpił
    do Pans Prezydenta z inicjatywą
    powołania 9 osobowego zespołu ekspertów w celu opracowania
    ustawy dostosowawczej dla poprawy
    finansów publicznych i założeń do
    przyszłych dochodów i wydatków budżetu.
    Mam nadzieję,że ta inicjatywa zostanie podjęta.
    Dla Pana Profesora wyrazy najwyższego szacunku.
    Wierna blogowiczka.

  6. (1627.) Panie Profesorze,
    Z wielką satysfakcją przeczytałem wywiad z Panem w TVN24. Jak zwykle MA PAN 110% RACJĘ. To co się obecnie dzieje w polityce i co ważniejsze w GOSPODARCE będzie miało straszne konsekwencje.
    Na potrzeby ostatnich lat wymyśliłem nowe słowo w języku polskim:
    WŁADZENADA = WŁADZTWO + BŁAZENADA
    To co się dzieje w polityce, to (włączając rząd i opozycję) właśnie władzenada.
    Pan jedyny mówi o RAKU toczącym nasze społeczeństwo – rozwarstwieniu (stratification). Nasz WIELKI STERNIK (definicja niżej) kłamie, że przede wszystkim liczy się ŚREDNIA zarobków. Liczy się MEDIANA przychodów.

    Chętnie przyszedłbym na spotkanie z Panem (najlepiej organizowane w Warszawie – mieszkam pod W.).

    A oto definicja:
    ***Wielki Sternik na parteitagu – szczere wyznanie***
    Ni przed hierarchami, ni przed kapitałem
    Dość uniżoności – już się naklęczałem!!
    ___Płaszczyć się przed wami – o tym nie ma mowy
    ___Słuchajże uważnie związku zawodowy…
    Odważnym Sternikiem BRYTFANNY się stałem

    [Brytfanna – to ta wiadoma partia.]

    Z wyrazami najwyższego szacunku,
    Krzysztof Leszczyński
    https://www.facebook.com/profile.php?id=100002572665993

    PS napisałem ponad 200 wierszy satyrycznych o polityce (i politykach).

  7. (1626.) Kilka dni temu red. Gadomski z GW oznajmił ni mniej ni więcej, tylko, że żadnego neoliberalizmu nie ma! Nie występuje w przyrodzie. Wszelkie pretensje i krytyki pod adresem neoliberałów są więc strzałami kulą w płot. Jakie to proste – jaki neoliberalizm? Szast-prast i sumienie propagandysty wyprane.
    Po nim popis chamstwa (przepraszam, ale nie znajduję trafniejszego określenia) dał minister finansów w rządzie Donalda Tuska.
    W Faktach po Faktach prof. Kołodko merytorycznie wypunktował działania rządu w sferze finansów: “Rząd działa w interesie rynków finansowych, a powinien działać w interesie ludzi. Los obywateli nie może zależeć wyłącznie od rynków i giełd. Rząd może i powinien być aktywny, bo są możliwości sterowania pozornie niesterowalnymi procesami – powiedział profesor. To był prawdziwie niszczący lewy sierpowy. I jeszcze kończący podbródkowy: “Po wyborach okaże się, że jest gorzej niż mówiono nam przed wyborami, tak jak to zrobiono po wyborach prezydenckich. Niemalże na drugi dzień okazało się, że trzeba podnieść VAT. Przestano bajdurzyć o zielonej wyspie, zamiast tego okładając VATem nawet e-booki, niszcząc najbardziej powszechny dostęp do książki …
    Dodam, od siebie, że z kolei po wyborach samorządowych rząd ogłosił, że jeśli chodzi o autostrady i drogi szybkiego ruchu, to wybuduje ich o połowę mniej niż obiecywał dosłownie kilka dni wcześniej.
    I co na to minister Rostowski: pan Kołodko kłamie … I już. Koniec. Rostowski nie miał nic więcej do powiedzenia. Otóż nie da się bez końca ignorować prawdy, zwłaszcza prawdy o finansach i gospodarce. To w końcu bokiem wyjdzie – niestety wszystkim. Za arogancję władzy, za nieuctwo opozycji, jak zawsze zapłacą zwykli obywatele. Pan Vincent co najwyżej wróci do Londynu i będzie pisał memuary, jaki to był wspaniały.

  8. (1625.) Panie profesorze, jak Pan zapatruje się na kwestię zacieśnienia współpracy na poziomie finansów publicznych między wąskim gronem najbogatszych państw strefy Euro?czy nie spowoduje to potencjalnie odpływu kapitału z naszego rynku finansowego i tym samym podwyższenia rentowności naszych papierów dłużnych?Pozdrawiam serdecznie.

  9. (1624.) Oczywiscie ze sytuacja jest znacznie gorsza niz rzad ja przedstawia. W rzeczywistosci rzad nic nie przedstawia. Nie ma zadnych dyskusji ani ocen rzadu. Wszystko co wiemy to ze Donek jest lepszy od Kaczynskiego.
    A jak Donkowi cos nie wyjdzie to sie dowiadujemy ze Kaczynski byl by jeszcze gorszy.

    Faktem jest ze kazdy z makroekonomicznych wskaznikow teraz jest gorszy od tych z 2007. W szczegolnosci ten rzad jest odpowiedzilny za 44% dlugu publicznego. To rzad ekonomicznych pedofili. Zniszczyli juz zycie przyszlym pokoleniom i dalej chca to robic.

  10. (1622.) Pan Tomasz Tyrajski pyta na http://www.facebook.com/kolodko , “czy tempo wzrostu gospodarczego podawane przez obecny rząd jest realnie możliwe”? Tak, jest możliwe. Nawet wyższe tempo jest możliwe, zważywszy na obiektywne uwarunkowania, z jednej strony, oraz potencjał polskiej gospodarki, z drugiej. Nie aż tak wysokie, z jakim zostawiałem polską gospodarkę, odchodząc z rządu w 1997 roku (PKB wzrósł w II drugim kwartale aż o 7,5 proc.), czy też w roku 2003 (wzrost w I kwartale 2004 roku ponownie wyniósł 7 proc.), ale stać nas na wzrost niemniejszy niż 5 proc. średnio rocznie. Niestety, nie przy takiej polityce, jaką uprawia rząd (i bank centralny) w ostatnich latach. W rezultacie w roku 2009 PKB zwiększył się zaledwie o 1,8 proc., choć mógł wzrosnąć o jakieś 3,5. W zeszłym roku było 3,8, w tym więcej nie będzie (rząd utrzymuje, że będzie nie mniej niż 4 proc.), w przyszłym jeszcze mniej, około 3 proc. (rząd dalej twierdzi, że będzie przynajmniej 4 proc. przyrostu; oby!). W sumie w latach 2009-12 PKB zwiększa się zaledwie o ok. 13 proc., choć przy lepszej polityce przyrost mógłby wynieść co najmniej 20 proc. To niepowetowane straty. Nie wykorzystujemy danych nam szans, marnujemy bezcenny czas. Szkoda. A rząd się chwali, bo gdzie indziej jest gorzej…

  11. (1621.) Well, well, well… When something like this will happen in Poland? “Warren Buffett raised a few eyebrows by asserting that “a billionaire-friendly Congress” had “coddled” the wealthy for too long and should raise taxes on the rich. The investor, believed to be the world’s third-richest man, said his income-tax rate amounted to 17.4% last year, whereas the average burden on others in his offices was 36%.” („The Economist”, August 20th)

  12. (1620.) Maciej (wpis 1604) słusznie używa określenia „harmider” w odniesieniu do irracjonalnego pomysłu likwidacji mechanizmu subsydiowania gmin uboższych, co z natury rzeczy musi być finansowane przychodami uzyskiwanymi w regionach bardziej zamożnych. Zaniechanie takich transferów utrwaliłoby i tak już zbyte duże regionalne nierówności w dochodach, najczęściej niezawinione przez mieszkań danej gminy czy województwa. Określanie mechanizmu wyrównawczego, który skądinąd w rozmaitych formach stosuje się w krajach gospodarczo rozwiniętych i instytucjonalnie oraz kulturowo zaawansowanych, „janosikowe” dowodzi daleko posuniętej arogancji i ignorancji aktywistów domagających się likwidacji tego instrumentu, a także dziennikarzy popierających takie zamysły. Otwarta natomiast pozostaje kwestia doskonalenia mechanizmów redystrybucji regionalnej, którymi posługujemy się w naszym systemie finansów publicznych.

  13. (1619.) After six weeks of travelling in Southeast Asia I’m back. One more fascinating trip, this time to several ASEAN countries. ASEAN (Association of South East Asian Nations) is a loose (if compared to the European Union) regional integration grouping. Loose so far, yet there are ambitious plans to establish a common free market in 2015. Maybe again too ambitious a target, but in the second half of this decade it could be achievable. If so, it will further facilitate the abilities for fast economic expansion of this region of ten countries with all together more than 600 thousand inhabitants.

    As for the people, the conditions of leaving vary from country to country and within the countries from place to place. There is still a great deal of inequality, yet much more in the Philippines than in Myanmar, for sure more in Thailand than in Brunei.

    These are the four countries I have visited on this occasion. To other six – that is the richest Singapore and the poorest Laos as well as Indonesia, Malaysia, Vietnam, and Cambodia – I paid visits several times before. So, what are the main observations and conclusions this time?

    First, there is a huge diversifications within the region from not only economic but also political and cultural viewpoints. The gap between the average income in Singapore and Brunei, at the one end, and Cambodia and Laos, at the other end, is unsustainable. Following successful example of regional development policy within the European Union, which indeed is contributing to more equitable growth, the ASEAN must introduce the policy of assisting the catching up process of the regions lagging behind the most advanced parts.

    Second, the political spectrum is large and it doesn’t help to coordinate the regional policies. From more or less successful democracies (now with a chance for a true progress after recent election also in Thailand, with the new coalition government headed first time by woman), to post-communist transition countries of Indochina to non-democratic Myanmar and Brunei (each so different from the other!), there is a kaleidoscope of political regimes. Interestingly enough, the link between democracy and development is as complex there as elsewhere.

    Third, further regional integration progress calls for a revision of the principle of not intervening into ones country internal matter. Definitely, with all due respect, there are the issues vis-à-vis which the grouping should have a say, even if it seems to be a given country domestic, or internal matter.

    Fourth, only two countries (Brunei and Singapore) have pegged their currencies to each other, although I would advise – for the longer run – to move towards the ASEAN currency union. It may be feasible in the second half of decade; the more so considering relatively stable exchange rates in the aftermath of Southeast Asian crisis of the late 1990s.

    Fifth, ASEAN is and as well should be in the future one of the engine of global economy. At the time of a great stress in USA, EU, and Japan, it is the ASEAN, aside of course of China and India, that pulls the world economy out of recession and forward. After last year growth of 6.5 percent, this year to total regional GDP of ten countries expands again by about 6.5 percent. It is possible to sustain such pace of growth in the following years too.

    Having said that, I must stress that aside of couple of lectures in Bangkok and a series of consultations on the issues related to structural reforms and development policies (of course, along the line of my New Pragmatism) this journey was mostly about the nature and culture. It varies so much from Buddhist Myanmar through Catholic Philippines to Muslim Brunei though everywhere it is fascinating.

    People are quite open and friendly, yet for sure in Brunei they are not that hectic and in rush as they seem to be on the Philippines islands. The latter country reminds much more Mexico or Columbia than Myanmar. And, as always and elsewhere, the history does matter. There is a lot to see in all these countries, yet the amazing Bagan (Pagan) is hardly comparable with anything else on this Earth, with the exception of Angkor in Cambodia. The unique rice terraces of the Ifugao people in north Luzon on the Philippines are worth a separate visit just for their beauty. Wandering the wooden paths, between the stilt houses in the water village of Kampong Ayer in Brunei is just a unique experience. I should mention also scuba diving on Palawan island on the Philippines, or the elephant ride in the working camp in Myanmar, or canopy walking in the Brunei jungle, and so on, so on…

    Even the raining season and typhoon seems to be less a problem against all these and other attractions.

    Different, beautiful, inspiring. If you only can go – do go! And remember: travelling is comparing and comparing means knowledge.

  14. (1618.) @ Andrzej, wpis 1617.
    Tak, to prawda, że w określonych sytuacjach zadłużanie się w obcej walucie (a nie w pieniądzu, w którym się zarabia) może mieć sens i dla dłużnika okazać się bardziej opłacalne niż ciężar zobowiązań w rodzimej walucie. W wyjątkowo sprzyjających okolicznościach okazać nawet się może, że spłacona kwota, wraz z odsetkami, jest nominalne mniejsza niż nominalnie zaciągnięty dług. Ale jeśli tak jest, to regułą też jest, że dzieje się to kosztem innych wierzycieli. Przecież nie banków, bo one nie zajmują się dotacjami dla KOGOŚ, tylko maksymalizacją SWOICH zysków.
    Jeśli więc ktoś CHCE być spekulantem i RYZYKOWAĆ, to może. Na własny rachunek. Ale potem – gdy okazuje się, że spekulacje się nie pokrywają się z rzeczywistością (tak jak obecnie dzieje się w Polsce; obecnie, bo na długą metę sytuacja może być zgoła odmienna) – to pretensje tylko DO SIEBIE.
    A złośliwość Andrzeja, że w miejsce RPP „…zatrudniłbym prostego magistra i astrologa – skutek byłby taki sam a koszty wiele niższe”, nie jest pozbawiona sensu…

  15. (1617.) Panie Profesorze:co do pożyczek w pieniądzu w którym się zarabia(1595)tu nie byłbym zbyt pryncypialny.Z jednej strony ryzyko kursowe i zawirowania z tym związane,z drugiej nasze złotówki z RPP i jej stopami procentowymi w tle.Przewidywanie przyszłości przypomina rozwiązywanie układu”n”równań z “n”niewiadomymi.Ból polega na tym że nie wiemy czy przypadkiem nie istnieje “n+1″równanie z”n+1″niewiadomą które zmieni wszystko.Ciekawostka:(1596)materiały do budowy portu zwożono furmankami,podziwiać organizację pracy.Co do RPP:w to miejsce zatrudniłbym prostego magistra i astrologa – skutek byłby taki sam a koszty wiele niższe.

  16. (1616) Odpowiadam Renacie Cygan (wpis 1606): Europejski Fundusz Walutowy (European Monetary Fund) nie powstał, pomimo propozycji zgłaszanych w pierwszej połowie 2010 roku. Natomiast obecnie funkcjonuje European Financial Stabilization Mechanism (EFSM) oraz European Financial Stability Facility (EFSM). Obie te organizacje pozyskują środki z rynku (głównie poprzez emisję obligacji), dysponując gwarancjami krajów członkowskich.
    Od 2013 roku obie obecnie działające formy mają zostać zastąpione przez European Stability Mechanism (ESM).

  17. (1615.) Gdy dyskutyujemy o globalizacji – i spieramy się o jej wspólczesne oblicze oraz przyszłość – warto uporządkować kwestie definicyjne. Przypomnę więc tylko tutaj, że w “Wędrującym świecie” określam globalizację w nastepujący sposób: “…globalizacja to historyczny i spontaniczny proces liberalizacji i postępującej wraz z nią integracji dotychczas w odosobnieniu i w luźnym powiązaniu funkcjonujących rynków towarów, kapitału i – z opóźnieniem i na mniejszą skalą siły roboczej oraz technologii i informacji w jeden współzależny rynek światowy. Trzy słowa są tutaj kluczowe: liberalizacja, integracja i współzależność, a dodatkowo dwa – historyczny i spontaniczny – ważne.” (s. 98)

  18. (1614.) Czy dożyjemy następnego stulecia? – stawia kwestię dramatycznie Michał (wpis 1609). A NO (wpis 1608) chciałby poznać moje przewidywania co najbliższej przyszłości. Doczekaliśmy czasów, które już w „Wędrującym świecie” określiłem czasem zamętu. I tam zapowiadam Jeszcze Większy Kryzys, o ile nie zostaną podjęte na czas odpowiednie środki zaradcze, odsuwające na margines historii neoliberalną dewiację gospodarki rynkowej. Niestety, to się jak dotychczas nie udało i sprzeczności narastają. Zgodnie z koincydencji teorią rozwoju, którą w ostatnich książkach – tych dwu światach – sygnalizuję, równocześnie zachodzi wiele negatywnych zjawisk i procesów, które pogarszają sytuacją w szybkim tempie i na wielu odcinkach. Nie można zatem oczekiwać w najbliższej przyszłości niczego wielce zbawiennego. Ale na pewno można spodziewać się, że choć nie my, to inni doczekają następnego wieku… I mieć nadzieje, że będzie lepszy.

    Coś natomiast nie tak jak trzeba jest z pamięcią Pawła (wpis 1611), który pisze: „Panie Profesorze, pamiętam jak zachwalał Pan globalizację i te pieniądze latające nad naszymi głowami, które rodzić miały tylko pytanie: co zrobić, by część ich spadła na Polskę?” Globalizację zawsze na chłodno analizowałem, pokazując jej różne strony, ale również jej nieuchronność. Wskazuję przy tym, jak należy zreinstytucjonalizować współczesną, współzależną gospodarkę światową, aby sprzyjała ona w miarę zrównoważonemu rozwojowi. Niech więc Paweł zajrzy do niektórych moich wcześniejszych prac (książki o globalizacji są dostępne in extenso w internecie pod linkiem (http://tiger.edu.pl/onas/ksiazkiPDF.html ), a zwłaszcza niech wnikliwie przeczyta „Wędrujący świat” i „Świat na wyciągnięcie myśli”.

    Przecież to nie globalizacja kompromituje się na naszych oczach, lecz neoliberalny model kapitalizmu. To trzeba wyraźnie rozróżniać, by nie wylewać dziecka z kąpielą. Nie dziwię się goryczy – także tej bijącej z komentarza Pawła – ale to nie usprawiedliwia mylenia przejawów z przyczynami oraz przyczyn sprawczych z mechanizmami. Gospodarka rynkowa może mieć dobrą przyszłość, neoliberalizm – albo jak inni wolą, współczesny leseferyzm – nie.

  19. (1613.) Piotr (wpis 1603) pyta, czy nie obawiam się „tego, co wyłoni się z pokryzysowego pyłu, tzn. ksenofobii, rasizmu, nietolerancji?” Obawiam się. I to bardzo. Ale przecież z całokształtu mego toku rozumowania – prezentowanego w publikacjach i także tu, na naszym forum – wynika, że choć wszystko ma swoją przyczynę, to jednakże wiele zjawisk i procesów nie jest ex ante jednoznacznie zdeterminowanych. Dlatego też warto czynić, co tylko potrafimy, aby rodzące się obawy tylko obawami pozostały. Przecież wciąż jeszcze jest dobre wyjście z sytuacji, która skąd inąd staje się coraz bardziej złożona i niebezpieczna – tak ekonomicznie, jak i politycznie.

  20. (1612.) Panie Profesorze,

    Pochłonąłem “Wędrujący Świat” już dwukrotnie. Mimo iż posiadam wykształcenie ekonomiczne, nadal jest to dla mnie lektura wymagająca i o fascynującym stopniu złożoności. Serdecznie gratuluję tak kompleksowego ujęcia tematu w tak przystępny (przy odrobinie chęci ze strony czytelnika) sposób.

    W tym wpisie chciałbym zadać Panu pytanie mocno na czasie. W internecie coraz większą popularność zyskują przystępnie podane analizy światowej gospodarki opartej na pieniądzu dłużnym, takie jak np. “Money as debt” P. Grignona czy “Crash Course” C. Martensona. Wnioski z nich płynące są dość jednolite: w warunkach wyczerpujących się zasobów gospodarka oparta na pieniądzu dłużnym bez pokrycia jest nie do utrzymania.

    Czy jest Pan zwolennikiem konkretnej wizji przyszłości w tym aspekcie? Jaki system w miejsce pieniądza dłużnego jest najbardziej prawdopodobny? Czy będzie to po prostu powrót do czegoś w rodzaju parytetu złota? A może zupełnie inna idea pieniądza?

    Raz jeszcze chylę czoła, pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź. :)

  21. (1611.) Panie Profesorze, pamiętam jak zachwalał Pan globalizację i te pieniądze latające nad naszymi głowami, które rodzić miały tylko pytanie: co zrobić, by część ich spadła na Polskę?
    Dzisiaj te latające pieniądze rodzą światowy kryzys.Żadne państwo indywidualnie nie jest w stanie zapanować nad dyktatem prywatnych banków, nad kursami walut,powstrzymać chciwość bankierów i okiełznać zwyczajne cyniczne ich cwaniactwo.

    Ostatnie lata dobitnie wskazują na konieczność głębokiej analizy przyczyn ostatnich kryzysów, by skutecznie je w przyszłości eliminować. Ciągłe powtarzanie jak mantry, że obecne wahania kursów wynikają z irracjonalnych reakcji graczy i, że nie mają one żadnego logicznego źródła świadczą o systemowej bezsilności wobec rynkowych wilków,czy może raczej sępów, które rozszarpią każdego /puszczą z torbami/mniej cwanego uczestnika tej zabawy.

    Ograbienie prywatnego właściciela czy banku przez włamywaczy jest ścigane i słusznie surowo karane.
    Jeśli tej grabieży dokonają rynkowi gracze, to chociaż efekt jest dokładnie taki sam, to nikt nie mówi o kradzieży, wręcz przeciwnie – gratuluje się zwycięzcy w tym rynkowym turnieju.

    Amerykańscy kredytobiorcy pozbawieni domów, a polscy złotówek, nikomu nie spędzają z powiek snu.
    Mówienie, że jednocześnie dzieje się tu i tam tak wiele na świecie – przyzna Pan – niczego nie wyjaśnia i nie rozwiązuje. Jest unikiem przed
    obowiązkiem wyjaśnienia źródeł kryzysów, które ewidentnie tkwią w rynkowym systemie – bo przecież tylko ten łaskawie nam panuje.

    Opisywanie bezkrytyczne mechanizmów tego systemu kojarzy mi się tylko z filmowaniem złodzieja okradającego np willę z informacją o czynnościach, które on wykonuje i metodach otwierania sejfu i drzwi.

    Czas wskazać przyczyny powtarzających się na świecie ekonomicznych zawirowań.Bajeczki o krasnoludkach i niewidzialnej ręce rynku zostawmy dzieciom.
    W dobie tak wielkiego technologicznego postępu nędza i głód setek milionów ludzi na świecie jest najdramatyczniejszym oskarżeniem systemu, który funkcjonuje , ma się dobrze, a jego beneficjenci czołgami i rakietami przekonują o jego doskonałości. Oczywiście mają też swoje media i fachowców, którzy ogłupiają a nie oświecają.

    Czy zgadzamy się na dyktaturę cynizmu?

  22. (1610.) Panie profesorze,

    Pana spostrzeżenia którymi dzieli się Pan ze swoich podróży są bardzo cenne…

    Prosze nie przejmować się żądnymi sensacji dziennikarzami, uprzejmie donoszącymi że niby Pan sie chwali…

    pozdrawiam serdecznie,

    Perry

  23. (1609.) Panie profesorze! Frank po 4 zł, kryzys szaleje w najlepsze, USA zadłużone i niezdolne do podniesienia podatków, państwa płd. Europy w rozsypce, zamieszki w Anglii, końca niżu demograficznego nie widać, w Afryce znów klęska głodu, arabska wiosna ludów kończy się dojściem do władzy islamistów… a w Polsce beznyna po 5,50 zł (znam ludzi którym nie opłaca się dojeżdżać do pracy kiedy koszty paliwa zżerają 50% wypłaty!!!), pieniędzy na emerytury nie ma, rząd kosi nas po kieszeniach gdzie tylko może, Polacy nie chcą mieć dzieci…
    To wygląda jak reportaż z końca świata. Dożyjemy kolejnego stulecia???

  24. (1608.)Szanowny Panie Profesorze!
    Czy to co się dzieje w Wielkiej Brytanii (zamieszki), spadki na giełdach oraz szalejący kurs szwajcarskiej waluty to przejaw upadającego neoliberalizmu?
    I czy byłby Pan skłonny w jakiejś mierze przewidzieć najbliższą przyszłość w tym zakresie?

  25. (1607.) Dzień dobry. Jak widzę po zamieszczonych zdjęciach zwiedził Pan Profesor
    kawałek świata… tylko pozazdrościć (ale w pozytywnym znaczeniu)… Mam
    tylko nadzieję że kiedyś też znajdę czas (i fundusze) na zwiedzenie paru
    fajnych miejsc na naszym globie… chwilowo robię to ,,palcem po
    mapie”…:) Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w odkrywaniu świata…Timothy.

  26. (1606.) Panie Profesorze, skąd się biorą środki w Europejskim Funduszu Walutowym.
    Z informacji strony wynika że kapitał udziałowy to tylko ok 6 mld Euro.

  27. (1604.) Panie profesorze, czy mozna prosic o opinie dotycząca ostatniego przedwyborczego harmideru zwiazane z projektem ustawy znoszacym tzw Janosikowe.
    Z gory bardzo dziekuje i pozdrawiam

  28. (1603.) Niedawno wyszła w Polsce ostatnia książka (a właściwie ideowy testament) wybitnego brytyjskiego historyka Tony’ego Judta pt. “Źle ma się kraj”.

    W ogromnej większości dotyczy ona kwestii gospodarczych, a właściwie historii gospodarczej XX wieku i pierwszych lat XXI wieku. Spośród wielu ciekawych rozważań autora, warto wspomnieć o tym, co uznał on za największe osiągnięcie powojennego państwa opiekuńczego zbudowanego praktycznie w całej zachodniej Europie. Jego zdaniem, taka decyzja ówczesnych polityków (warto dodać, w większości nie socjalistów lub socjaldemokratów, ale konserwatystów i chadeków) pozwoliła wyrwać klasę średnią z rąk prawicowych ekstremistów. Niewielu bowiem dziś pamięta, że naziści i faszyści zawdzięczali przed wojną swoje sukcesy wyborcze poparciu właśnie klasy średniej, która odreagowała w ten sposób degradację swojej ekonomicznej pozycji po Wielkim Kryzysie. Państwo opiekuńcze pozwoliło – zdaniem Judta – przekonać klasę średnią do zalet demokracji, co było podstawą względnego spokoju społecznego w Europie Zachodniej przez ponad 40 lat.

    W tym momencie na myśl przychodzą ostatnie wydarzenia z Norwegii. Zamachowcem, który postanowił wypowiedzieć wojnę całemu społeczeństwu okazał się spokojny, stateczny, nieźle sytuowany przedstawiciel klasy średniej. Nie jest zresztą tajemnicą, że szeregi skandynawskich ruchów neofaszystowskich (niestety coraz bardziej popularnych) zasilają osoby należące do tej właśnie grupy społecznej.

    Panie Profesorze, jak Pan sądzi, czy nie stoimy właśnie w obliczu kolejnego, cichego rozwodu klasy średniej z demokracją? Przy czym, podobnie jak 90 lat temu, katalizatorem tych zmian jest światowy kryzys napędzany neoliberalnym paliwem. Nie obawia się Pan tego, co wyłoni się z pokryzysowego pyłu, tzn. ksenofobii, rasizmu, nietolerancji?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *