Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (1602.) Niedawno zwrocila sie do mnie “Rzeczpospolita” z kilkomama pytaniami dotyczacymi moich podrozy. Odpowiedzialem na wszystkie. Potem, na lamach gazety, ukazal sie artykul, w ktorym mozna przeczyatc, ze “sie chwale”. Otoz nie, gdyz po prostu odpowiadam na zadane mi pytania. Dodano do tego pare falszywych stwierdzen na temat moich podrozy panstwowych w czasie, gdy bylem w rzadzie i jeszcze kilka nieprawdiziwych stwierdzen. Dlatego tez ponizej przytaczam in extenso zadane mi pytania i moje na nie odpowiedzi:

    Szanowny Panie Profesorze,

    Jak już wspomniałem w rozmowie telefonicznej, jestem dziennikarzem “Rzeczpospolitej” i przygotowuję publikację na temat polityków będących jednocześnie zapalonymi podróżnikami. Dużo na temat Pańskich wypraw można dowiedzieć się, oglądając galerię zdjęć na Pana stronie internetowej. Mimo to chciałbym zadać Panu kilka pytań. Byłoby mi niezmiernie miło, gdyby Pan odpowiedział na nie w dogodnej dla Pana formie, mogłaby być to forma mailowa.

    Dlaczego Pan podróżuje?
    To wartość sama w sobie. Fascynuje mnie natura i kultura, zwłaszcza jej różnorodność, którą chcę lepiej poznać, zgłębić, zrozumieć. Dla mnie też podróżowanie to okazja do nieustannych porównań, a kto porównuje, ten więcej wie.

    2. Kto towarzyszy Panu w podróżach?
    Najczęściej wędruję sam, choć czasami towarzyszy mi żona lub któraś z córek. Ze starszą byłem niedawno w Szanghaju, Boliwii, Ekwadorze, z młodszą w Pekinie, Moskwie, Petersburgu.

    3. Które z Pańskich podróży uważa Pan za najcenniejsze? Dlaczego?
    Nie rozróżniam ich w taki sposób. Prawie wszystkie są frapujące, niepowtarzalne. Czy to jest Iran czy Senegal, Meksyk czy Samoa, Kamczatka czy Alaska, Spitsbergen czy Sahara – to zawsze są unikatowe i niesamowite wrażenia, przeżycie. I kontakty – tak z ludźmi i ich kulturą, jak i z przyrodą i jej pięknem.

    4. Z jakich środków transportu Pan korzysta? W jednym z Pańskich wywiadów czytałem, że podróżował Pan autostopem. Gdzie te podróże miały miejsce? Czy nadal korzysta Pan z tego środka transportu?
    Z wszystkich. To wynika z kontekstu. W Ugandzie jeździłem rowerem, w Maroko na osiołku. W Mongolii konno, na wielbłądzie i jeepem. Na Karaibach awionetką, łodzią, ale i ciężarówkami. W Australii, USA, Kanadzie wynajętym samochodem. Niemało pieszo. A do autostopu uciekam się często, tam gdzie to jedyny czasami sposób przemieszczania się, jak chociażby w odległych zakątkach Burkina Faso czy na wyspie Dominka albo też w Etiopii i Dżibuti. Jeździłem też motocyklem, ostatnio w Kolumbii.

    5. W jednym z wywiadów przeczytałem też, że podczas podróży trzykrotonie został Pan napadnięty. Czy mółbym prosić o opisanie tych zdarzeń?
    Nie, nie będę o tym opowiadał. Jak widać, wybroniłem się. Cóż, zdarza się. Mnie przytrafiło się to w Panamie, Gujanie i na Jamajce. Świat współczesny nie tylko z tego powodu jest mniej bezpieczny niż kiedyś. Ale wciąż porywający i piękny.
    6. Skąd wziął się pomysł, by zdjęcia z podróży pokazać na wystawach?
    To nie moja idea, to pomysł rektora mojej uczelni, Prof. Koźmińskiego.

    7. Ile tych wystaw było, gdzie je można było zobaczyć i czy planuje Pan kolejne wystawy?
    Pierwszą wystawę – „Świat jaki jest…” – obejrzeć można było aż w 17 galeriach, od Szczecina do Rzeszowa, od Wrocławia do Olsztyna, a jej zwieńczeniem była gościna w „jaskini lwa”, w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wkrótce udostępnię ja na moim profilu http://www.facebook.com/kolodko, gdzie już można znaleźć kilka albumów, także z absolutnie przepięknego (i zamkniętego dla kobiet) Mt. Athos. Druga – „Sąsiedzi” – wędruje teraz po Polsce. Fotografie będą eksponowane w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy i zaraz potem, 10 września, wernisaż w Galerii Sztuki w Krynicy. Potem Gliwice – i dalej… Wiele fotografii, niektóre o charakterze kronikarskim, znaleźć można na stronie TIGERa, centrum badawczego, którym kieruję w Akademii Leona Koźmińskiego. Bardzo ciekawa jest galeria w NAWIGATORZE, http://www.wedrujacyswiat.pl, specjalnym portalu towarzyszącym moim książkom „Wędrujący świat” i „Świat na wyciągnięcie myśli”. Ponad 180 zamieszczonych tam zdjęć podpisanych jest króciutkimi cytatami z „Wędrującego świata”. A czy będą następne wystawy? Cóż, jest co pokazywać, ponad tysiąc zdjęć już zostało wyselekcjonowanych przez artystę-fotografika, Tomasza Terleckiego. To on wybierał obrazy na poprzednie wystawy. Ja nie. Tu jestem amatorem. Zajmuję się nauką i piszę. Ale i wędruję. A jak wędruję, to i fotografuję. Jest co!

    Z góry dziękuję za pomoc.

    Pozdrawiam serdeczenie,

    Wiktor Ferfecki
    “Rzeczpospolita”

  2. (1601.) Do Janki (wpis 1599). Nie pamiętam kto był pomysłodawcą lub decydentem wyrugowania matematyki z egzaminu maturalnego. Można przypuszczać, że była to osoba mająca trudności z logiką, a z całą pewnością nie powinna mieć jakikolwiek wpływ na decyzje w szkolnictwie. Ale czy wszystkie osoby sprawujące władze mają odpowiednie kwalifikacje do zajmowania decyzyjnych stanowisk? Być może właśnie dlatego, że są to osoby praktycznie bezimienne – nie ponoszą absolutnie żadnej odpowiedzialności za podejmowane przez nich decyzje sprawia, że trudno jest ich – tak jak proponujesz -wyklaskać i wskazać okrzykami – (moim skromnym zdaniem – byłby to głos wołającego o pomstę do nieba!) Prawdopodobnie zmiana ordynacji wyborczej na jednomandatowe w wyborach do Sejmu mogłaby wyeliminować nieudaczników i osoby nienadające się do sprawowania władzy, ale mogłoby to nastąpić w dłuższej perspektywie czasowej (kilka kadencyjnych wyborów) i to pod warunkiem wysokiej świadomości wyborców. Czy jest to realne? – oceń sama…

  3. (1600.) Rzeczpospolita zmieniła właściciela i stara się poprawić swoją sprzedaż metodami sprzed dziesięciu lat. To znaczy sugerując, że profesor ma okropny CHARAKTER i warto go ośmieszać. To nic Rzeczpospolitej nie pomoże, bo ludzie już wiedzą, że Profesor ma przede wszystkim takie kwalifikacje, że nie ma w Polsce nikogo z nim porównywalnego. I że sytuacja jest poważna. Panie Profesorze, jeszcze trochę działalności tych nieudaczników i będziemy Pan MUSIAŁ wrócić po nich posprzątać!

  4. (1599.) Do Solumpiuka. (wpis 1588) czy wiesz może, kto był autotrem pomysłu, zeby zlikwidować matematykę na maturze? taką osobę trzeba wyklaskać krzycząc “Autor, autor!”

  5. (1598.) Panie Profesorze. Wielu twierdzi, że polska przechodzi teraz ,,TRANSFORMACJĘ”. Kiedy ona się skończy i czym będzie się rzekomo różnić nasz kraj po jej zakończeniu? Bo według mnie miała ona miejsce na przełomie lat 80 i 90 i dawno dobiegła końca…

  6. (1597.) Cytuję za „Transformacja gospodarcza a zróżnicowanie poziomu życia społeczeństwa polskiego” autorstwa Czesława Bywalca (s. 23):

    „W 1990 r., w pierwszym roku wdrażania radykalnych reform ustrojowych, nastąpił duży, bo o 11.6 %, spadek produktu krajowego brutto, w roku następnym PKB zmniejszył się o 7 proc., a od 1992 r. notuje się już jego systematyczne przyrosty, ale poziom z 1989 r. został przekroczony dopiero w 1996 r.

    To znaczne obniżenie się produktu krajowego brutto w pierwszych latach transformacji musiało oczywiście odbić się na wielkości konsumpcji, która także się obniżyła. Spadek konsumpcji nie był jednak tak głęboki jak PKB, był on bowiem na swój sposób amortyzowany przez obniżenie się stopy akumulacji, czego dowodzą następujące wskaźniki: w 1989 r. fundusz akumulacji wyniósł (w cenach stałych) 28.4 % PKB, w 1990 r.- 25.6 % i malał do 1992 r., kiedy to na akumulację przeznaczano zaledwie 15.2% PKB. Od 1993 r. stopa akumulacji już systematycznie rośnie”

    Koniec cytatu. Tak więc nie tylko nastąpiło załamanie konsumpcji, ale również inwestycji! Tzw. Plan Balcerowicza to prawdziwy kataklizm!

    Oto dane na temat dochodów (Bywalec, s. 15)

    Tabela 6

    Dynamika przeciętnych dochodów realnych w gospodarstwach domowych w latach 1989- 1992 na 1 osobę (w %)
    rok poprzedni= 100

    1990 1991 1992 1992/1989
    Pracownicze
    75,1 101,7 103,3 78,9
    Pracowników użytkujących
    gospodarstwa rolne
    72,9 93,5 93,1 63,5
    Rolników
    64,4 85,6 88,1 48,6
    Emerytów i rencistów
    84,2 108,7 103,9 95,1

    (Musiałem wklejać z tabeli, więc wygląda mało wyraziście).

    Liberalizm to porażka! Panie profesorze Kołodko, jakie jeszcze dane statystyczne są konieczne, by przekonać neoliberałów o całkowitej klęsce tzw. “Planu” Balcerowicza?

    Pozdrawiam pana profesora,

    Paweł Fröhlich

  7. (1596.) Marcin Tomasz (wpis 1592) chce wiedziec, jak to bylo mozliwe, ze w okresie miedzywojennym potrafilismy zbudawac Gdynie i po II wojnie swiatowej odbudowac kraj ze zniszczen bez pomocy w rodzaju “Panu Marshalla”. Otoz przy wielu istotnych roznicach w obu tych okresach aktywne bylo panstwo i plan centralny (indykatywny w pierwszym przypadku, nakazowy w drugim). Wtedy nie krolowala naiwna, typowa dla wspolczesnego leseferzymu, czyli noeliberalizmu wiara, ze spontaniczne sily rynkowe i prywatny kapital rozwiaza samoistnie tego typu zadania, lecz ze niezbedny do tego jest zbiorowy, odpowiednio zorganizwanay i ukierunkowany poprzez strategie panstwowa wysilek. Brak takiego myslenia i dzialania – i to na dluga mete, bo chodzi tu o wielkie przedsiewziecia infrastrukturalne – powoduje, ze niejeden wzbogacil sie indywidualnie co nie miara, ale jako spoleczenstwo mamy sporo problemow, i to nawet wiekszych niz brak obwodnicy warszawskiej…

  8. (1595.) Andrzej (wpis 1593) ma racje co do do kursu franka szwajcarskiego, jego wahan i wynikajacych stad kosztow zadluzenia w tej walucie. Wysrubowany kurs CHF ma charakter wyraznie spekulacyjny, ale jest takze skutkiem slabosci dolara i zamieszania wokol euro zwiazanego z kryzysem fiskalnym w kilku krajach tego obszaru. Powtorze – bo pisalem juz o tym tak tutaj, na blogu “Wedrujace swiata”, jak i na stronie http://www.facebook.com/kolodko – ze jesli juz ktos chce sie zadluzac (a wielu chce, bo to jedyny sposob wprowadzenia sie do “wlasnego” mieszkania w mlodym wieku), to pozyczki nalezy brac w tym samym pieniadzu, w ktorym sie zarabia. W innym przypadku – takze kredytow w CHF – uczestniczy sie w ryzykownej grze spekulacyjnej. Przeciez zaden bank nie udziela kredytow mieszkaniowych po to, aby dofinansowywac kredytobiorcow!!! Zachecanie do zadluzania sie we frankach – z argumentacja, ze “nie stac cie na kredyt w zlotych” – to po czesci manipulacja, z ktorej trzeba zdawac sobie sprawe.
    Jednakze sytuacje trzeba analizowac w dlugim okresie i spokojnie, nie dajac sie ponosic falom emocji, jeszcze dodatkowo (i nie bezinteresownie) podkrecana przez media. A w dlugim okresie kurs franka sie obnizy. I to w wiekszym jeszcze stopniu wobec zlotego niz w stosunku do dolara i euro. Moze wiec – moze, ale nie musi – okazac sie w perspektywie kilkunastu i wiecej lat, ze zadluzeni we frankach szwajcarskich wyjda na tym relatywnie dobrze. Ale cena za to (jesli tak bedzie)to nerwowka od czasu do czasu.

  9. (1594.) Do Marcin Tomasz (1592). Poruszyłeś ciekawy problem, ale należy podkreślić, że po II WŚ nie tylko odbudowaliśmy Polskę, ale zbudowano wiele nowych zakładów przemysłowych i rozwinięto wiele gałęzi przemysłowych, dokonano ogromnego skoku cywilizacyjnego (np chociażby elektryfikacja miast i wsi, likwidacja analfabetyzmu i dostępność oświatowa, opieka zdrowotna i wiele, wiele więcej przykładów…). Dokonano znacznej (nie jestem pewny, czy aby nie całkowicie?) spłaty zobowiązań finansowych wobec innych państw wynikających z zadłużenia Polski z przed II WŚ. Oczywiście można było i należało zrobić więcej i lepiej, ale należy wziąć pod uwagę uwarunkowania tamtych czasów!!! Czy zatem należy w czambuł potępiać tamte czasy i sprowadzać świadomość młodego pokolenia do twierdzenia, że w czasach przed transformacją w 1989 roku był głód i ubóstwo????

  10. (1593.) Do Piotra:moja progenitura ma też kredyty we frankach ale zachowamy spokój do czasu aż rata tego kredytu wyrażona w złotówkach będzie zbliżona do raty takiego samego kredytu wziętego w złotówkach.Przyczyny wzrostu ceny franka mogą być różne choć moim zdaniem jest to w największym stopniu spekulacja.Ci co spekulują nie są przecież durniami,jest okazja to zarabiają.

  11. (1592.) Panie Profesorze, a mnie nurtują takie pytania, dotyczące naszej przeszłości… Jak to jest możliwe, że kiedyś wybudowaliśmy nowe miasto od podstaw (Gdynia), a teraz nawet nie potrafimy wybudować obwodnicy wokół Warszawy? I jak to jest, że my jakoś się odbudowaliśmy po II Wojnie Światowej skoro nie korzystaliśmy z planu Marshalla?

  12. (1591.) According to the self-imposed rules, the data presented on the portal of “Truth, Errors, and Lies. The Politics and Economics in a Volatile World” has been again updated. Hence you may browse the set of tables, charts and maps – of which almost 50 has been renewed – and study the issues of our concern.

  13. (1589.) Panie Profesorze!
    W ostatnich tygodniach widzimy, jak frank błyskawicznie pnie się w górę. Co jest tego przyczyną? Ruchy spekulacyjne grupki inwestorów, czy zapowiedź katastrofy?

  14. (1588.) Do Janki (1585) – Z pewnością polski program edukacji (nie tylko dzieci i młodzieży!) powinien być zmieniany w sposób sensowny. Moim zdaniem nieustające zmiany wprowadzane przez (niestety!) nie zawsze kompetentnych decydentów – wprowadzają wiele chaosu, marnują i tak skromne nakłady finansowe przeznaczone na oświatę, a co najgorsze – zamiast ulepszać system edukacji – prowadzą do jego degradacji… Wystarczy zastanowić się nad wynikami tegorocznych matur. Czy jest nadzieja na zmianę – ja osobiście jestem w tym względzie pesymistą. Czy zbliżające się wybory parlamentarne mogą coś zmienić? – moi znajomi twierdzą, że absolutnie nie!!! W dyskusjach towarzyskich przekonują, że nie mają kandydatów, z których można wybrać odpowiedzialnych parlamentarzystów. Twierdzą, że tylko ordynacja jednomandatowa może wyeliminować tych, których nie chcielibyśmy widzieć w poselskich i senatorskich ławach naszego parlamentu. Mówią, że nikt nie namówi ich do wzięciu udziału w wyborach mniejszego zła… Sam nie wiem, czy taka postawa jest słuszna?

  15. (1587.) Dziękuję Panu Profesorowi za dobrą wiadomość o ukazaniu się tej książki na naszym rynku. “Ekonomia kryzysu” – faktycznie jest dostępna w internetowej przedsprzedaży i to z 20% rabatem oraz gratisową przesyłką! Przed chwilą złożyłem zamówienie i mam nadzieję, że jeszcze przed urlopem otrzymam przesyłkę.

  16. (1586.) Z niecierpliwoscia oczekiwane polskie wydanie znakomitej ksiazki Nouriela Roubiniego i Stephana Mihma pt. “Crisis Economics” trafia dzieki wydawnictwu Kluwer Wolters Polska do rak czytelnikow! Jak zapewnia wydawca, ksiazka juz jest w sprzedazy internetowej, a do ksiegarni dotrze za dwa tygodnie, 22 lipca.

  17. (1585.) Do Solumpika. (1584) Nasz system edukacyjny powinien też uwzględniać zajęcia z medioznawstwa. Na przykład w programie międzynarodowej matury jest przedmiot pod nazwą “teoria wiedzy” (inaczej mowiąc – groch z kapustą, różne przydatne rózności),gdzie uczą rozpoznawać między innymi błedy logiczne wykorzystwywane w propagandzie (jak by ktoś nie wiedział, dzis sie to elegancko nazywa “marketing”)

  18. (1584.) Podzielam pogląd Andrzeja (1582), że nasz system edukacyjny powinien uwzględniać przekazywania chociażby minimum wiedzy i myślenia z zakresu podstaw ekonomii. Moim skromnym zdaniem – edukacja powinna być rozpoczęta już w wieku przedszkolnym. Należy wpajać młodym ludziom uczciwe zasady współżycia w społeczeństwie i uświadamiać im chociażby to, że jeśli ktoś pożyczy od kogoś cokolwiek, to będzie musiał to oddać, że za darmo to można oczekiwać jedynie miłości rodzicielskiej. Należałoby zapoznawać młodych ludzi chociażby z podstawami zasad funkcjonowania banków i towarzystw ubezpieczeniowych. Może wówczas byłoby mniej życiowych rozczarowań, frustracji i tragedii wynikających właśnie z braku zrozumienia podstawowych pojęć ekonomii?

  19. (1583.) Do Andrzeja. Życiowo nieprzystowani? Są w mainstramie, bardzo przystosowani. Tylko jak wynika z teorii Darwina, zbyt przystosowane osobniki gina, kiedy zmieniają się warunki zewnętrzne. Jak widzieliśmy w czasie kryzysu finansowego 2008, wiekszość z nich zybciutko zmieniała barwy. To nic nie pomoże – słuchamy i pamiętamy!

  20. (1582.) Słucham wypowiedzi tak radiowych jak i telewizyjnych niektórych naszych”ekonomistów”różniących się z Panem zasadniczo i mam takie wrażenie że i dureń może posiadać tytuły naukowe!Myślę że określenie “zawodowo sprawni życiowo nieprzystosowani”jest dla nich nienależnym komplementem.To że większość Polaków jest ekonomicznymi analfabetami jest zasługą naszego systemu szkolnego który nienuczył ich nawet umiejętności obliczenia odsetek od własnych oszczędności.Życzę Panu dużo zdrowia i żby Pańcy wychowankowie kontynuowali Pańskie prace z pożytkiem dla kraju

  21. (1581.) Now time to travel again! I’m going for a week to present couple of lectures in Bagkok and Yangon (Rangoon), and then to wander at Myanmar, the Pillippines, and Brunei until mid-August…

  22. (1580.) Panie Profesorze, Zakupiłem książkę Pana Jacka Tittenbruna “z deszczu pod rynnę”. To wielkie dzieło liczące ponad 2500 stron. Cierpliwie czytam. Pan książki dawno przeczytałem. Czy może ono być zaliczone jako pomnik dokumentujący rozgrabienie dorobku ojczyzny?

  23. (1579.) Panie Profesorze – wcale się nie dziwię, że oglądanie Pana w telewizji jest dla pana Gadomskiego z Wyborczej męczarnią. W końcu Pana osoba i pozycja to podważenie zawodowej roli tego propagandysty z epoki neoliberalizmu łupanego, który od dwudziestu lat klepie te same slogany.
    Monika Olejnik nie dlatego Pana zaprasza, ze Pana lubi, tylko jak widać w Polsce jest dużo tych , którzy pragną cierpieć razem z Gadomskim oglądając pana na ekranie.
    Gadomski jest jedną z głównych przyczyn nieustającego spadku sprzedaży Gazety Wyborczej. Drugą jest Łukaszenka, którego Wyborcza uważa za jeden z największych problemów tego świata. Gazeta powinna się mocno odkurzyć.

  24. (1578.) Maniek (wpis 1573) chcialby wiedziec, kiedy i gdzie bedzie mozna wysluchac mego kolejnego wykladu w Warszawie. Dopiero jesienia, w paxdzierniku, nie wczesniej, bo teraz bede podrozowal. Zanim znowu podyskutujemy na zywo w Warszawie i w innych miejscach w Polsce, mam wyklady m. in. w Bangkoku, Yangon (Rangun, stolica Myanmar [Burma]), ponownie w Pekinie (gdzie obecnie jestem i przy okazji przepraszam za brak polskich czcionek i przeoczone literowki, bo obca mi tu klawiatura), w Wietnamie, Moskwie, Holandii…
    Oczywiscie, caly czas pracuje, ale jeszcze nie pisze nowej ksiazki. Chociaz, mowiac dokladniej, pisze ja caly czas, ale wciaz jeszcze tylko w myslach.
    Najciekawsze ksiazki ostatnio? Nie liczac ksiazki Janusza Szewczaka, o ktorej wspominaj na mojej stronie http://www.facebook.com/kolodko, wszystkie po angielsku: Stephen D. King, “Losing Control: The Emerging Threats to Western Prosperity”, Yale University Press, New Haven and London 2010; Dani Rodrik, “The Globalization Paradox: Democracy and the Future of the World Economy”, W. W. Norton, New York and London 2011; Ian Bremmer, “The End of the Free Market: Who Wins the War Between States and Corporations?”, Portfolio, New York 2010. Prosze wszak pamietac, ze – zgodnie z zapewnieniami, ktore otrzymalem od wydawcy, Kluwer Wolters polska – w lipcu ukazuje sie znakomita ksiazka Nouriela Roubiniego i Stepehena Mihma pt. “Ekonomia kryzysu”. Trzeba przeczytac!

  25. (1577.) Nie wiem, ktora z gazet znowu mija sie z prawda (Piotr, wpis 1576), ale nie stoje “na czele grupy wybitnych ekonomistow …tworzacych program gospodarczy tej partii [SLD]” i tym bardziej nie bede ani go prezentowal, ani nawet uczestniczyl w konwencjach. Jesli zas ktos mnie pyta o poglady i rady, to dyskutuje i podpowiadam – do rozwazenia.
    Nie rozumiem, dlaczego Bernard (wpis 1575) uwaza, ze w swych rozwazanich i propozycjach polityki gospodarczej nie biore pod uwage chciwosci? Jak najbardziej jestem swiadom tej ulomnej cechy, ktora zbyt czesto lezy u podstaw blednych i szkodliwych – tak spolecznie, jak i ekonomicznie – decyzji. I bynajmniej nie postuluje ograniczenia pomocy ekonomicznej panstwa dla slabszych i ubozszych grup spolecznych! Takie rady pozostawiam neoliberalom i konserwatystom. Jestem natomiast za racjonalizacja polityki spolecznej, ktorej niezbywalnym atrybutem jest nienaruszanie rownowagi makroekonomicznej.
    Otrzymalem tez emaila (prosilem, aby nadawczyni zamiescila go tutaj, na naszym forum, ale nie widze), w ktorym zarzuca mi sie, ze postulujac w “Planie dla Polski” likwidacje wszystkich ulg, domagam sie w ten sposob wyeliminowania pewnych form pomocy dla srednich i ubozszych grup ludnosci. Bynajmniej! W ty smamym zdaniu bowiem podkreslam, ze uzasadnione spolecznie – i znajdujace sfinansowanie! – ulgi nalezy potem wprowadzic. Ale jedynie wpierw “opcja zero’, a potem racjonalne ulgi ma sens. W innym przypadku wlec sie beda takie formy “pomocy spolecznej”, jak chybione “becikowe’, ktore nie ma nic wspolnego ani ze sprawiedliwoscia spoleczna, ani z troska o rozowj polskich rodzin. Obecnie funkcjonujacy system ulg podatkowy jest dysjunkcjonalny i zle zaadresowany, czesto transferujac srodki publiczne do grup ludnosc, ktore moga sobiebez nich poradzicv, kosztem tyvh, ktorym sie ona naprawde potrzebna.
    Ponadto trzeba czesciej pomagac poprzez odpowiednio skonstruowane i zaadresowane subwencje i doplaty, a nie tzw. ulgi podatkowe, ktore psuja i komplikuja system fiskalny.

  26. (1576.) Jakiś czas temu jedna z gazet podała, że Pan Prefesor jest guru ekonomicznym obecnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej i stoi na czele grupy wybitnych ekonomistów tworzących program gospodarczy tej partii. Czy to prawda, i jeśli tak, czy będzie go Pan Profesor prezentował na konwencjach SLD? Z góry dziękuję Panu Profesorowi za odpowiedź.
    Z wyrazami szacunku.

  27. (1575.) Szanowny p. Profesorze .
    Zawsze z zainteresowaniem słucham pańskich wypowiedzi i w zasadzie zawsze się z nimi zgadzam. Niemniej jednak jednej rzeczy nie bierze Pan pod uwagę a to ona zniweczy każdy nawet najlepszy plan. To chciwość. Ona powoduje że jedni bogacą się ponad wszelką przyzwoitość i ogromna większość cierpi biedę. To własnie bieda lub konieczność utrzymania poziomu życia obywateli na dotychczasowym poziomie zmusza rządy do stosowania systemu zasiłków, ulg, zapomóg. Ograniczenie tej pomocy spowoduję że społeczeństwo wpadnie w nędzę a dalsze stosowanie finansowy krach państwa. To pułapka spowodowana pogonią za zyskiem. Zjawisko to będzie się nasilać i obawiam się że na to nie ma lekarstwa

  28. (1574.) Ewa (wpis) 1571 sama slusznie zauwaza, ze bardzo wysokie bezrobocie w roku 2002 bylo odziedziczone po solidarnosciowych rzadach AWS-UW. A jak mialoby ono niby spadac od razu, od polowy 2002 roku, skoro wskutek fatalnej polityki, polegajacej na skrzyzowaniu neoliberalizmu z prawicowym populizmem, mielismy stagnacje gospodarcza?! W IV kwartale 2001 roku, kiedy SLD ponownie doszlo do wladzy, PKB prawie wcale sie nie zwiekszal; wzrost wyniosl nieco ponad zero. W pierwszej polowie 2002 roku bylo marne 0,8 proc. Wtedy wicepremier Belka rzucil haslo “1-3-5”, sugerujac takie tempo wzrostu w kolejnych latach 2002, 2003, 2004. Ja powiedzialem “3-5-7”. I istotna zmiana polityki gospodarczej, zwiazana z zainicjowaniem “Programu Naprawy Finansow Rzeczypospolitej”, do tego doprowadzila. Tak, juz w I kwartale 2004 roku tempo wzrostu PKB znowu – podobnie jak wczesniej wskutek “Strategii dla Polski” – wynioslo 7 procent. A to dlatego, ze poprawnie zostaly zdefinowane cele rozwoju, nie mylono srodkow z celami, a strategia rozwoju i podporzadkowane jej reformy strukturalne oparte byly na poprawnej teorii ekonomicznej. I, w slad za tym, szybko zaczelo spadac bezrobocie. Szybko i odczuwalnie, ale jak zawsze z pewnym opoznieniem wynikajacym z mechanizmu dostosowan zachodzacych w sferze realnej. Natomiast celowe oslabianie kursu zlotego bylo jednym z instrumentow pobudzania koniunktury, takze po to, aby obnizac bezrobocie. Ograniczalo to dynamike importu, zwikeszalo produkcje eksportowa, dajac ludziom prace, przedsiebiorstwom zyski, a budzetowi przyrost dochodow.
    Wiecej o tym znalezc mozna w mojej ksiazce pt. “O Naprawie Naszych Finansow” dostepnej na stronie http://www.tiger.edu.pl. A takze w opracowaniach i raportach MFW, UE, EBOiR.

  29. (1573.) Panie Profesorze,

    mam trzy krótkie pytania:
    1. Jakie ciekawe książki Pan ostatnio przeczytał i co Pan ciekawego poleca do przeczytania (proszę oczywiście pominąć lektury o których była już mowa na Pańskim blogu)?
    2. Czy już Pan pracuje, a może dopiero ma Pan w planach napisanie kolejnej świetnej książki?
    3. Kiedy i gdzie w najbliższym czasie można będzie wysłuchać w Warszawie Pańskiego wykładu?

    z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *