Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (990.) Mariusz (wpis 989) stawia mi pytanie, czy wiem “…ile powinno wydobyć się ropy, aby chociaż połowa populacji świata „dogoniła” w absurdzie konsumpcji USA, oczywiście drugą połowę skazujemy na albo depopulację, albo wegetację na poziomie społeczeństwa agrarnego.”

    Wiem. I piszę o tym, podobnie jak o granicach ilościowej ekspansji gospodarczej, wiele w obu książkach, w “Wędrującym świecie” i “Świecie na wyciągnięcie myśli”. Przecież aż trzy kwestie podnoszone przez Mariusza są szeroko omawiano pośród Dwunastu Wielkich Spraw Przyszłości, WSP, które tam roztrząsam:
    – granice wzrostu w obliczu wyczerpywania się nieodnawialnych zasobów;
    – procesy demograficzne i ich związek z rozwojem społeczno-gospodarczym;
    – imperatyw odmiennego podejścia do celów (i miar) rozwoju. Przecież to ja postuluję Zintegrowany Indeks Pomyślności jako miarę rozwoju, w miejsce ilościowo zorientowanego PKB, a ostatnio – także w najnowszej książce – mówię o konieczności przechodzenia do postPKBowskiej gospodarki i do postPKBowskiej ekonomii.

    To dobrze, że Mariusz przeczytał mój ostatni wywiad. ale źle, iż nie przeczytał książek. Bo tam są kompleksowe odpowiedzi na nurtujące go – i słusznie! – zagadnienia.

  2. (989.) Witam. Pragnę odnieść się do Pana ostatniego wywiadu.
    Panie profesorze co za różnica czy jest się neoliberałem czy neokeynesistą jeżeli wierzy się w nie ustający wzrost gospodarczy, za wszelką cenę, nie uwzględniając realnie widocznych kryteriów zasobowych, przy obecnej dominacji sfery przemysłowej opartej na ropie i węglu jako głównych surowcach.
    Obecnie w USA, skąd pochodzi ten schemat, żyje ok. 300mln ludzi (czyli ok. 5% populacji świata) konsumujących 25% z wydobywanych zasobów ropy naftowej, która jest podstawowym surowcem współczesnego przemysłu. Czy wie Pan ile powinno wydobyć się ropy aby, chociaż połowa populacji świata „dogoniła” w absurdzie konsumpcji USA, oczywiście drugą połowę skazujemy na albo depopulację, albo wegetację na poziomie społeczeństwa agrarnego. Czy jest to możliwe w przypadku obecnie dostępnych środków komunikacji i przemieszczania się ludności?
    Nie może istnieć wzrost gospodarczy w Polsce jeżeli następuje sukcesywny spadek populacji, jest to ewidentne zaprzeczenie wiedzy jaką czerpie się ze znajomości historii gospodarczej. Trendy w procesach demograficznych są najbardziej trudne do zmian w krótkich okresach i są widoczne dopiero w interwałach czasowych obejmujących pokolenia, dlatego też dopiero obecnie jest to „zauważane” przez oficjalne polskie czynniki rządowe, dla których najlepszą polityką gospodarczą jest brak takiej polityki, jak zresztą każdej innej promującej społeczeństwo polskie, tylko po co wtedy rząd?
    Drugim ograniczeniem wzrostu dla polskiej gospodarki będzie energia, której realna cena jednostkowa jest siedmiokrotnie droższa niż np. w Szwecji, przy jednocześnie największych dostępnych zasobach energetycznych w Europie (faktem nieodnawialnych i wystarczających jedynie na ok. 250 lat).
    Podnoszenie podatków niestety skończy się zwiększeniem szarej strefy przy jednoczesnym zmniejszeniu jakości usług publicznych, bowiem tam też nastąpi spadek realnych wynagrodzeń, spowodowanych efektem mnożnikowym wywołanym wzrostem cen energii. Jako jedyne państwo w Europie traktujemy energię jako dobro luksusowe (akcyza) i nie zabezpieczamy społeczeństwa przed jej ograniczaną dostępnością. Polska to kraj pełen paradoksów.

  3. (988.) W “Wędrującym świecie” najbardziej podoba mi się wątek dotyczący pomiaru rozwoju społeczno-gospodarczego. Wydaje mi się, że bardzo trafne jest przyrównanie poziomu rozwoju gospodarki do ślicznej kobiety.”Gdy wchodzi to widać jej piękno, ale gdy trzeba je zdefiniować i zmierzyć, popadamy w kłopoty”. Ekonomiści społeczni coraz częściej przyznają, że stosowanie wskaźnika PKB nie jest wystarczające przy ocenie dobrobytu ekonomicznego, czy jeśli można tak powiedzieć dobrostanu danego kraju..?
    Wobec tego rośnie znaczenie doboru wskaźników cząstkowych, które pozwolą skwantyfikować poziom nie tylko ekonomicznego dobrobytu, ale i uwzględniającego różne wymiary jakości życia. Jednym z nich jest poczucie zadowolenia, czy wręcz szczęścia ludności. Problem polega jednak na tym, że jest to pojęcie wyjątkowo subiektywne, a więc trudne do zmierzenia i zestawienia wyników dla społeczeństw całego świata. Poza tym, jak wytłumaczyć konserwatywnemu ekonomiście, że w tak biednym kraju jak Bhutan z PKB na mieszkańca wynoszącym zaledwie 1400 dolarów żyją ludzie, którzy są szczęśliwi?! I choć władca Bhutanu zaproponował już wskaźnik szczęścia narodowego brutto (GNH), to obawiam się że nie będzie on traktowany przez największych tego świata jako istotny wyznacznik poziomu rozwoju gospodarki takich potęg jak Chiny, Indie czy Rosja, które w rankingu subiektywnej oceny dobrobytu znalazły się na wyjątkowo odległych pozycjach. Po pierwsze, obecny problem sprowadza się więc do zrozumienia i zaakceptowania przez ekonomistów na całym świcie, że nie tylko tzw. twarde wskaźniki mają znaczenie, ale w społeczno-ekonomicznych analizach należy uwzględnić również te miękkie elementy, a zatem te, które odnoszą się do jakości życia mieszkańców i ich poczucia zadowolenia ze swojego miasta, a szerzej kraju w którym żyją. Gdy już ten etap będziemy mieć za sobą, przyjdzie nam się zmierzyć z ogólnoświatową dyskusją ekonomistów i polityków społecznych dotyczącą doboru czynników do tego syntetycznego wskaźnika, jak również wielkości wag, jakie należy im przyporządkować. Obawiam się, że spory w tej kwestii mogą trwać latami i będzie niezwykle trudno wypracować konsensus w tej sprawie. Wynikać one będę m. in. z różnic kulturowych, religijnych czy nawet mentalnościowych obywateli poszczególnych krajów, a uwzględnienie ich przez sprowadzenie tych wartości do wspólnego mianownika może być zadaniem niezwykle trudnym, choć mam nadzieję, że wykonalnym. Profesor Kołodko w “Wędrującym świecie” proponuje co prawda taki syntetyczny wskaźnik, określając go jako Zintegrowany Indeks Pomyślności (zastanawiam się, czy w tym kontekście nie byłoby lepszym określeniem, tak modne ostatnio słowo “dobrostan”?). Zostawia jednak otwartą furtkę gremiom naukowym w gestii ustalenia elementów cząstkowych i ich wag, puentując: “Niech się razem zastanowią. Resztę zrobią statystycy i ekonometrycy”.
    Mam nadzieję, że elita naszego świata naukowego nie będzie zastanawiać się nad tym problemem zbyt długo ( a przynajmniej, nie dłużej niż ten problem tego wymaga) i że jeszcze za mojego życia będę mogła na podstawie owego wskaźnika stwierdzić, że dany kraj jest obiektywnie lepszy mimo subiektywnych wskaźników, jakie uwzględnia…

    Marta

    PS. Przy okazji, jako studentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, chciałabym podziękować Panu Profesorowi za bardzo dynamiczny i obfitujący w fakty gospodarcze wykład, jaki wygłosił Pan Profesor 9.listopada na naszej uczelni.

  4. (986.) Witam! Panie Profesorze od pewnego czasu nurtuje mnie takie pytanie dlaczego w Norwegii mimo rokrocznych nadwyżek budżetowych występuje dług publiczny?

  5. (985.) Spieszę uspokoić czytelnika, że mój egzemplarz jest w porządku, tak więc trzeba zareklamować w księgarni.
    Bardzo mi się podoba zamieszczona tu recenzja B. Na swoim onetowym blogu również już napisałam recenzję książki Pana Profesora.

  6. (984.) Witam!

    Zamieszczam poniżej tekst/recenzję najnowszej ksiązki Profesora . Właściwie to nie chcę tego nazywac recenzją, bo recenzowania Pana Profesora to ja nie mam smiałości, niech więc to będzie komentarz do ksiązki “Świat na wyciągnięcie mysli”.

    „INDIANA Z NOWEJ IWICZNEJ”

    Czy jest możliwe, aby twardo stąpający po ziemi pragmatyk, do tego ekonomista i polityk , nadawał swoim książkom piękne, metaforyczne tytuły ?
    Trudno w to uwierzyć, ale jest to możliwe w jednym przypadku- kiedy autorem jest ekonomista dość niezwykły, parający się pisaniem intelektualista, interdyscyplinarny naukowiec, erudyta, myśliciel, maratończyk i podróżnik. Jedyny w swoim rodzaju – Prof. Grzegorz Kołodko.

    Najpierw ukazał się jego „Wędrujący Świat”, z wielu względów nowatorska książka , która zrobiła furorę i ,chyba nawet ku zaskoczeniu jej Autora, został sprzedana w nakładzie ponad 60 tys, egzemplarzy, co jest ilością niebywałą.
    Teraz wydana została kolejna, którą anonsuje się jako kontynuację swej wielkiej poprzedniczki.
    „Świat na wyciągnięcie myśli” – poetycki tytuł, wyrazista okładka i skromne zdjęcie Autora z drugiej jej strony. Szkoda, że tylko jedno, sądzę bowiem, iż wiele fotografii z niezliczonych podróży Profesora mogłoby znakomicie uzupełnić treść książki.
    Autor podzielił ją na dwie części . Pierwsza z nich nosi tytuł „ Wędrujący Świat. Postscriptum” druga natomiast to „Myśli wędrujące”.
    Jeden z pierwszych rozdziałów to zapis rozmowy pomiędzy Profesorem Kołodko a doktorem Wojtysiakiem -Kotlarskim . Rozmowy bardzo ciekawej- o metodologii pracy naukowej. Profesor zdradza w niej swoje know-how, czyli jak dochodzi do prawdy, kto jest dla niego autorytetem, co czyta, a czego nie, co robi , czego nie robi , jak organizuje sobie czas. Okazuje się, że nawet biegnąc , można myśleć i pracować.
    Kolejne rozdziały to kontynuacja zagadnień , poruszanych w „Wędrującym Świecie”.Autor pisze w nich o przemianach współczesnego świata, transformacji krajów posocjalistycznych, o tym, jak transformacja przebiegała w Polsce , jakie popelniono wtedy błędy i kto za to odpowiada.W ostrych słowach, bez owijania w bawełnę wskazuje winnych obecnego światowego kryzysu gospodarczego. Jego zdaniem winny jest neoliberalizm , nazywany przez Profesora dewiacją kapitalizmu, która z chciwości oraz żądzy pieniądza uczyniła cnotę.

    W swojej najnowszej ksiązce Grzegorz Kołodko dużo miejsca poświęca wartościom fundamentalnym. “Być czy mieć ?”, “Dokąd zmierza ludzkość?”, “Jak będzie wyglądał kiedyś świat?”. Profesor stawia te pytania i na nie odpowiada. Co więcej, przedstawia własne koncepcje rozwoju społeczno-gospodarczego. W miejsce neoliberalizmu i populizmu proponuje nowy pragmatyzm i koincydencji teorię rozwoju. Ta ostatnia to niezwykle ciekawa autorska teoria , która zakłada,iż aby zaszło jakiekolwiek wydarzenie, czy proces, musi nastąpić splot określonych okoliczności. Część z nich jest niezależna od człowieka , na wiele jednak można wpływać, wywołując pożądane zmiany.
    Profesor uważa, ze mimo całej zlożoności współczesnego świata i wielu uwarunkowań , jest mozliwe, aby ogarnąć go intelektualnie, wymaga to jednak olbrzymiej wiedzy interdyscyplinarnej .
    Przyszłość widzi w społecznej gospodarce rynkowej- ustroju zapewne niedoskonałym, ale jego zdaniem, na chwilę obecną najlepszym z mozliwych. To gospodarka oparta na zasadach kapitalizmu, ale z troską o człowieka , to system , w którym z powodzeniem funkcjonuje wolny rynek , ale widzialna głowa państwa ma nad nim pieczę. W dobie ogólnoświatowego kryzysu i szukania recepty na lepsze jutro ,stawianie pytania “Ile państwa w państwie?”wydaje się być bardzo na czasie.

    Druga część ksiązki jest dla mnie dużym zaskoczeniem.”Myśli wędrujące” to zapis komentarzy Grzegorza Kołodko na blogu, ściśle z ksiązką powiązanego. http://Www.wedrujacyswiat.pl to portal, odwiedzany przez myślących internautów, miejsce wielu ciekawych dyskusji na najróżniejsze tematy. Profesor zagląda tam dość często i prawie zawsze odpowiada na zadawane pytania.A pytania bywają różne – o kryzys, o rozwój społeczno-gospodarczy, o sytuację Polski, ale także o podróże Profesora, a nawet ulubione ksiązki i filmy.Profesor odpowiada barwnym językiem, z pełnym zaangażowaniem i właśnie dlatego “Myśli wędrujace” są tak bardzo ciekawe.

    Książkę zamyka rozdział pod intrygującym tytułem “Wieści z XXII wieku”, w którym znalazł się znany już “List Profesora do Praprawnuczki”,a także dwie na niego odpowiedzi, jakie nadeszły od anonimowych internautek.. To dość zabawne- otrzymać za życia list od praprawnuczki i chyba tylko na blogu Profesora są możliwe takie sztuczki z podróżowaniem w czasie i przestrzeni.

    Polecam wszystkim przeczytanie “Świata na wyciągnięcie mysli”.To książka napisana z wielką pasją przez człowieka, który z wielu względów jest niepowtarzalny. Osobiście nie znam drugiego takiego naukowca, który miałby tak olbrzymią wiedzę z tak wielu ,często dość odległych od siebie dyscyplin, nie znam drugiego takiego pasjonata, który narzuciłby sobie tak niewiarygodną dyscyplinę i tempo pracy i w końcu nie znam drugiego takiego ekonomisty, który samotnie podróżując przemierza świat , empirycznie dotyka biedy tego świata i wciąż porównuje.

    Dla mnie Grzegorz Kołodko to współczesny Indiana Jones, tylko,że tamten z filmów George’a Lucasa podróżował po świecie w poszukiwaniu skarbów dawnych cywilizacji, a Indiana z Nowej Iwicznej poszukuje naukowej , ale chyba i życiowej prawdy.

    Pozdrawiam wszystkich czytelników.

  7. (983.) Zbliża się wyjątkowy moment, kiedy to pojawi się na naszym blogu http://www.wedrujacyswiat.pl tysięczny komentarz! Z tej okazji szczęśliwcowi, który dokona tego wpisu, prześlę nową książkę, “Świat na wyciągnięcie myśli”, z osobistą dedykacją, podkreślającą ten doniosły fakt.

  8. (982.) Professor, thank you for the interesting lecture on INE PAN MBA this week. Following the discussion on todays economical situation I wonder why you think U shape of current crisis is more probable than any other. All the charts you showed are suggesting rather V shape or maybe W but U looks to be hardly possible from clear technical point of view.
    So, maybe kind of VU ?
    If so, do you think that long bottom line of U (which you also suggested) is going to “force” the world to work out/implement the real, global, practical alternative to neo-liberal order of West (simplification – I know, but still)?
    Yours faithfully, Pawel.

  9. (981.) Larum dla Wydawcy Prószyński Media Sp.z o.o.
    W nowej książce “Świat na wyciągnięcie myśli” BRAK całej zszywki [str.161-176].Czy to tylko mój egzemplarz jest wybrakowany? A jeśli cały nakład,co nam czynić Panie Profesorze?

  10. (980.) Yes, indeed I’m publishing soon two books in English. One, of which I am co-author and co-editor together with Dr. Jacek Tomkiewicz, is coming in the first quarter of 2011: “20 years of Transformation: Achievements, Problems and Perspectives”, Nova Science Publishers, New York 2011 (ISBN 978-1-61761-603-7). You can find more on it at the publisher website: https://www.novapublishers.com/catalog/product_info.php?products_id=17656.

    Yet the major book, that is “Wedrujacy swiat”, will appear earlier. The English title of the book is “Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World” and it is published by Columbia University Press, New York 2011, p. XII + 460 (ISBN 0-231-15068-7). It will be released in January, although it is already available via internet on the CUP website under the link http://www.cup.columbia.edu/search?q=kolodko&go.x=10&go.y=5.

  11. (979.) Dear Mr Kolodko,
    Are you going to publish your newest book or the previous one (Wedrujacy Swiat) in English, either as a regular book or an Amazon Kindle published version? Best regards

  12. (978.) Pan Profesor ciężko pracuje, jego tydzień ma rzeczywiście 7 dni -roboczych, ale znajduje i chwile wytchnienia dla siebie.
    Wczoraj można było go dostrzec w Loży w Spodku w Katowicach na koncercie Deep Purple. Znany jest z upodobań do muzyki klasycznej, sale koncertowe to sprawa niemalże obowiązkowa, a tu taka niespodzianka. BRAWO!!!
    Aż żałowałam,że nie miałam przy sobie świeżo nabytej najnowszej jego książki “Świat na wyciągnięcie myśli”. Pan Profesor otwarty na świat i ludzi , pozdrawiany, podziwiany i w tym miejscu. Pomimo prywatności na koncercie znalazł czas na chwilę rozmowy z tymi, którzy zapragnęli bezpośredniego kontaktu, szybkiej wymiany myśli. A było to tym razem
    “spotkanie na wyciągnięcie dłoni”.
    A koncert tej grupy -rewelacyjny – odebrał mi lat.Wtedy gdy słuchałam tych utworów pierwszy raz , nawet nie śniłam,że kiedyś będzie mi dane
    być na koncercie Deep Purple tu w kraju. A byłam tam wczoraj, dzięki zaproszeniu bliskiego mi przyjaciela. Dziękuje MU najserdeczniej.Podziękowania składam w tym miejscu, bo oboje jesteśmy fanami tego blogu. Marzenia się spełniają, trzeba tylko marzyć.
    Ale co się dziwić, mamy “Wędrujący świat”, więc wędrujmy razem z nim pod rękę, czasem na koncerty Deep Purple.
    Serdeczości
    Elżbieta – Anna

  13. (977.) To ja serdecznie dziękuję za spotkanie. Za to na Rozbrat. I za te przedwczorajsze w Szczecinie. I te najliczniejsze w stolicy. Będzie ich więcej. Rano, skoro świt, ruszam do Katowic, a tam trzy wykłady i spotkania. W sobotę Dąbrowa Górnicza, w niedzielę w Zgorzelec. W międzyczasie, w piątek rano “Pytanie na śniadanie” w TVP. Cóż, tydzień ma siedem dni…

    Lista moich spotkań planowanych do końca roku (dosłownie, bo z Sylwestrem włącznie) dostępna jest na portalu TIGERa ( http://tiger.edu.pl/aktualnosci/2010/www_swiat_na_wyciagniecie_mysli_2010.pdf ) oraz w NAWIGATORZE ( http://www.wedrujacyswiat.pl/Wyklady.php ). Zapraszam!

  14. (976.) Dziękuje za spotkanie na Rozbrat.
    To wielka przyjemnosc słuchać Pana Profesora.
    Dziękuje za Wędrujący Świat książkę o istotnych kwestiach ekonomicznych którą mogą zrozumieć wszyscy również osoby, które nie są ekonomistami.
    Pewnie również dlatego, a może głównie dlatego jest ona tak ceniona przez wszystkich którzy się z nią zetkną.
    Z wyrazami szacunku
    Andrzej Sucholewski

  15. (975.) Łukaszu, według mnie nie ma właśnie czegoś takiego, jak inwestowanie w długim czasie w akcje czy jakieś papiery. Chyba żeby kupować złoto.
    Przecież, jak pada firma, to jej akcje są nic niewarte.
    Wydaje mi się, że w przeszłości wszelkie wojny i rewolucje to wybuchały na tym tle, że następne pokolenia nie chciały uznawać rzekomych długów i pracować na kogoś.
    Dziwi mnie, że nie dostrzegasz tego, że te emerytury wypłaci i tak następne pokolenie, będzie musiało na nie pracować. Tylko jeszcze dodatkowo lwią część pieniędzy przechwytują fundusze, tak więc wszyscy będą musieli pracować więcej.
    Skąd wiara, że wartość pieniądza w czasie i wartość akcji stale rośnie? Bo takie obliczenia pokazują w książkach do ekonomii?
    System emerytalny popadł w kłopoty na początku lat 90., gdy Balcerowicz swoim planem zdusił gospodarkę.
    A potem to już była doktrynerska
    gospodarka.
    Chyba nie podejrzewasz Roberta Gwiazdowskiego z Centrum Adama Smitha o jakieś ciągoty do minionego systemu, a napisał on tak o emeryturach:
    “Wysokość naszych emerytur w przyszłości zależy tylko i wyłącznie od tego, jakie PKB wypracuje pokolenie naszych dzieci i wnuków. Nawet jak będziemy mieć akcje, obligacje, świadectwa udziałowe i co tam jeszcze, to na emeryturze potrzebujemy nie tych symboli, tylko owsianki, aspiryny i pomocy lekarza. A za te będziemy mogli zapłacić tylko wówczas, gdy nasze dzieci i wnuki będą chciały kupić te nasze obligacje i różne inne symbole wartości. A kupią one ich o tyle mniej, o ile wyższy zapłacą podatek, żeby Skarb Państwa mógł wykupić z OFE obligacje wraz z odsetkami, które wcześniej sprzedał za nasze pieniądze pochodzące ze składek.

    Ten system jest absurdem w czystej postaci. Naszych pieniędzy nie ma nie tylko w kasie ZUS (wiem to doskonale – w końcu przez 18 miesięcy byłem przewodniczącym rady nadzorczej ZUS), ale i w kasie OFE (powinni o tym wiedzieć wszyscy, którzy zasiadali w radach nadzorczych OFE). OFE mają obligacje – czyli zobowiązanie Skarbu Państwa, że ściągnie w przyszłości od nas podatki, żeby zapłacić za obligacje sprzedane za nasze pieniądze. Mają też akcje notowane na GPW w Warszawie.

    Ale gdy my będziemy na emeryturach, wartość tych akcji będzie zależała od tego, czy nasze dzieci i wnuki będą je chciały kupować i czy będą miały za co je kupić. Będą miały o tyle mniej, o ile wyższy podatek przyjdzie im zapłacić, żeby to Skarb Państwa miał za co wykupić posiadane przez OFE obligacje wraz z odsetkami.

    Notabene, pani na poczcie sprzeda nam te same obligacje, nie pobierając od tego prowizji, którą pobierają OFE za „zarządzanie”, które polega w 70 proc. na kupowaniu obligacji. Dlatego od dziesięciu lat powtarzam, że nowy system emerytalny prowadzi do nacjonalizacji strat i prywatyzacji zysków.”
    Robert Gwiazdowski, Rostowski ma rację, “Rzeczpospolita”, 5.11.2009 (dostępne również http://www.rp.pl/artykul/2,387555.html ).
    Tak więc nowy system emerytalny jest krytykowany z różnych storn. Ciekawe artykuły można też znaleźć w sieci Leokadii Oręziak.

  16. (974.) Nie rozumiem dlaczego nie uczy sie historii w sposob przekrojowy i pod katem gospodarczym, tak jak w Pana ksiazce, a po polskiej szkole mozna miec wrazenie ze wojny byly o ideologie, a nie o pieniadze,czy dobra.

    A ludzie z poprzednich okresow zyli sama sztuka i poezja … natomiast robienie interesow to historia ostatnich 20 lat .

  17. (973.) Fragment recenzji Pana Mroziewicza : “„Wędrujący świat” opisuje nadchodzący globalny kryzys finansowy, przewidziany tam z precyzją astrologa i zarazem chłodnego analityka, który na podstawie wiedzy o tym, co jest, mówi bez błędów o tym, co będzie.”

    Osobiście wolałbym, żeby nie porównywać profesora Kołodki do astrologa, a już w szczególności nie podoba mi się kiedy ktoś pisze, że profesor przewidział cokolwiek z “precyzją astrologa” – gdyby recenzja była negatywna, to wiedziałbym jak odczytać taki zbitek słów :-)
    No ale traktuję to z przymrużeniem oka ;-)

  18. (972.) Szanowni Państwo,
    Pragnę polecić wszystkim, którym bliska jest myśl i twórczość prof Grzegorza W. Kołodko
    artykuł p. Krzysztofa Mroziewicza na stronie www:polityka.pl/kultura/ksiązki/recenzjeksiazek/1509882.1.na-polce-grzegorz-kolodko-wyciaga-mysli.read
    Oczywiście, jeśli ktoś z Państwa, ma już
    w ręce to najnowsze dzieło “Świat na wyciągnięcie myśli”, artykuł ten będzie uzupełnieniem. A jak już zapoznacie się Państwo z artykułem i z lekturą, nie zapomnijcie proszę “podać dalej”, bo warto szerzyć wiedzę, którą tam można znaleźć.
    (Może pomysł na prezent)
    Pana Profesora gorąco oczekuje 23 listopada jeszcze tego roku w Krakowie, bo podobno szykują się dwa wykłady /UE, UJ/ oraz wernisaż wystawy fotograficznej autorstwa Pana Profesora “Sąsiedzi” w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, ul. Rajska 1, /promocja książki chyba też będzie/ ,kto chce zdobyć egzemplarz “Świat na wyciągnięcie myśli” z dedykacją Pana Profesora
    to jedyna okazja w Małopolsce.
    Serdeczności i gratulacja za kolejne “dzieło” dla autora.BRAWO!!!
    Elżbieta-Anna

  19. (970.) Dziekuje Marii-Dorocie zainspirowala mnie swoja wypowiedza o emerytorach w przyszlosci, napisze o tym nastepnym razem. Bardzo tez prosze pana Profesora aby zabral glos w tej dyskusji, ktory bylby nieprzewartosciowany nigdy…
    Pozdrawiam

  20. (969.) Właśnie o to chodzi, że tych pieniędzy nie ma jako fizycznego pieniądza ! Oczywiście ktoś będzie musiał wykupić te obligacje i będzie to Polska ale chodzi o to, że teraz na ten moment i w krótkim okresie nie będą musieli tego kupować. Po prostu dają obligacje (oprócz pewnej ilośći “żywego” pieniądza) a nie GOTÓWKE i jedyny koszt jaki istnieje w krótkim okresie to płacone odsetki od tych obligacji i wliczenie ich w dług publiczny. Oczywiście jak przyjdzie czas wykupu to zapewne nastąpi klasyczne rolowanie długu więc ten wykup to nie wykup :)
    Co do inwestowania an rynku kapitałowym to się nie zgodzę. Był kryzys no i co z tego ? Czy okres od wpłaty pierwszej składki do przejścia na emeryturę trwa półtorej roku ( tyle mniej więcej trwało załamanie na rynkach finansowych)? Nie zgodzę się już tym bardziej z tym, że to jest hazard. Jest projekt 3 subfunduszy w zależności od wieku. Dla młodych jest fundusz agresywny a dla tych co będa w niedalekiej przyszłości przechodzić na emeryturę jest fundusz spokojny z większym udziałem w portfelu obligacji.
    Liczba ludzi jest bez znaczenia ? Przecież mieliśmy taki system, o którym mówisz tzn. finansowanie emerytur z podatków i innych obciążeń to był system repartycyjny, który by był z roku na rok coraz bardziej deficytowy i trzeba by było podnosić podatki żeby tą dziurę zapchać a podnoszenie podatków dochodowych to jest znowu przerzucanie ciężaru utrzymywania emerytów na barki pracujących. Ideą systemu kapitałowego jest praca każdego przyszłego emerytura na swoją własną emeryturę i to jest chyba fair prawda ? Nie jest fair pracowanie na kogoś w moim odczuciu. Ja już pisałem że jestem zwolennikiem usunięcia całego systemu emerytalnego i niech sobie nawet ludzie te pieniądze, które idą na składki w skarpetach trzymają :) Niestety nie każdy jest w stanie sobie poradzić z odkładaniem co zresztą widać gdzie nie spojrzeć. Jest odwrotnie ludzie się zapożyczają na potęgę i chcą żyć ponad stan więc chyba wiadomo co by się działo. Ludzie by nie odkładali w ogóle z pensji myśląc “jakoś to będzie” ( swoją drogą bardzo popularna jest ta postawa wśród polaków…) a potem by był płacz jak przyjdzie emerytura i wyciąganie rąk do państwa więc niestety zostaje nam przymus oszczędzania za które trzeba nam jeszcze płacić (mam na mysli wszelkie koszty adminsitracyjne ZUS i prowizje OFE) w postaci czy to systemu repartycyjnego czy kapitałowego.
    Wole trzymać pieniadze OFE niż ma je zjadać inflacja w ZUS :) Z resztą zobacz sobie wyniki OFE. Najlepsze OFE w rankingach mają niezłe wyniki a to że to się kiepsko przekłada na emerytury to jest efekt niskich składek, które idą do OFE no sorry ale od kilku tysięcy złotych nawet jak będzie kilkanaście procent rocznie to jest mizerny zysk ale wole ten mizerny zysk niż środki zjadane przez inflacje…
    To oczywiste, że są zyski dla właścicieli funduszy nic w tym dziwnego w końcu odwalają za Nas robotę skoro my nie potrafimy oszczędzać (oczywiście tutaj generalizuje ale prawda jest taka, że większość pensję powiększoną o ta składkę, którą oddają wykorzystałaby w banku dzięki większej zdolności kredytowej hehe) :). ZUS w takim razie to też tylko zyski dla szeroko pojętej administracji ZUS bo co oni w sumie robią ? Redystrybuują środki od jednych do drugich i zmuszają do odkładania na emeryturę.
    Matti proponuje policzyć ile kosztowała cała szeroko pojęta administracja ZUSem przez te wszystkie lata . Mniemam, że wyjdzie całkiem niezła sumka :) Co do tych miliardowych zysków to z tego co widzę mało jest OFE które działają pod banderą firm z kapitałem zagranicznym więc gdzie ucieka ten kapitał ? Ucieka na wynagrodzenia prezesów POLSKICH, pracowników banków i w postaci dywidend, które fakt w niektórych przypadkach mogą iść za granicę.

  21. (968.) Do Łukasza, przecież OFE to są tak samo pieniądze, które muszą być wyłożone z budżetu państwa, przecież nie kosmici wykupią te obligacje, które kupują OFE. Jaka więc różnica, czy te pieniądze zostaną przeznaczone wprost na emerytury z budżetu czy zmniejszone o różne prowizje wykupione przez budżet. Jak jest z akcjami, to pokazał kryzys. To jest czysty hazard.
    Liczba ludzi w przyszłości jest bez znaczenia. Istotna jest kondycja gospodarki. Kto powiedział, że emerytury mają być finansowane tak jak dziś? Jak się gospodarka będzie rozwijać, to środki, których nie zapewnią pracujący ze składek mogą być uzupełnione przez zwiększone podatki od dywidend albo zysków kapitałowych czy innego rodzaju podatków.
    OFE to są wirtualne pieniądze, a zyski tylko dla właścicieli funduszy.

  22. (967.) Panie Profesorze, w warunkach kryzysu wydawnictwa i księgarze mają się o wiele gorzej, gdyż książka to nie chleb. Ja też tylko niektóre książki przeglądam w księgarni, a wcześniej bym kupiła. Wydawnictwa popadają w długi, nie płacą miesiącami pracownikom na umowy, mają zaległości wobec drukarni. Księgarnie ograniczają asortyment książek. Nie będzie dobrze, jak upadną mniejsze księgarnie, a zostaną tylko ponadnarodowe molochy.
    Trudno więc będzie wydawcom i księgarzom ten wzrost wziąć na siebie.

  23. (966.) Gratuluję nowej książki na którą wszyscy czytelnicy Wędrującego Świata czekali z niecierpliwością! Tak a propos ceny książki – może następna książka trafi do czytelników także w formie elektronicznej? Czytniki “e-book’ów” (e-książki się chyba jeszcze jako określenie nie przyjęły) coraz bardziej popularne :)
    Bardzo ciekawie opisuje Pan Profesor temat kryzysu, którego jesteśmy świadkami. Okazuje się, że diagnoza i przewidywania z Wędrującego Świata sprawdziły się w 100%. Z jednej strony to powód do satysfakcji… z drugiej zaś (w kontekście sposobu “radzenia sobie” z kryzysem przez polski rząd) trochę to smutne. Mamy w kraju osoby o wiedzy i doświadczeniu, które pozwoliłoby wprowadzić nas na drogę szybkiego, trwałego, sprawiedliwego społecznie wzrostu, a słuchamy kuglarzy i oszustów mamiących nas tylko wizją świetlanej przyszłości.
    Jakby Pan Profesor znalazł chwilkę w swoich podróżach (i tournee promującego nową książkę) – mam takie dwa pytania/zagadnienia:
    1. Dużo pisze Pan o podatku progresywnym jako swoistym orężu walki z rozwarstwieniem finansowym społeczeństwa (to takie moje uproszczenie na potrzeby tego pytania :) ). W pełni się z tym zgadzam, jednakże wydaje się, że nie zbudujemy niczego takiego jak “klasa średnia” w Polsce, jeśli nie umożliwimy osobom zarabiającym powyżej średniej na akumulowanie jakiegokolwiek kapitału. Przy bardzo szybko rosnących kosztach życia w Polsce (osiągamy poziomy europejskie!) progi podatkowe powinny być jednak urealnione. Ostatnio czytałem, że pensja rzędu 6000 brutto plasuje pracownika w grupie 5% najlepiej zarabiających Polaków. A za tyle w większych miastach nie utrzyma się żony z dzieckiem (zakładając, że owa żona nie jest cyborgiem, który dzień po porodzie wróci do pracy :) ). Jakie zatem progi? Kogo objąć wyższym progiem podatkowym? 1% społeczeństwa?
    2. Przedstawiane przez Pana Profesora podejście do ekonomii wydaje się bardzo “wysokopoziomowe”. Pana zalecenia i rady są natury fundamentalnej (co oczywiste, biorąc pod uwagę fundamentalne błędy popełniane chociażby przez obecnie rządzących w naszym kraju neoliberałów). Jednakże podczas piastowania urzędu Ministra finansów RP podejmował Pan szereg konkretnych decyzji ilościowych (np. obniżenie stawek podatku CIT, itd.). Decyzje te zapewne wymagały konkretnych obliczeń, symulacji, itd. Czy nie uważa Pan Profesor, że w dobie coraz bardziej dojrzałych instrumentów informatycznych, które mogą wspierać analizy ekonomiczne (różnej maści symulacje, testy niektórych teorii w praktyce na wirtualnych społecznościach, itd.) modele matematyczne mogą zostać wykorzystane do tworzenia teorii ekonomicznych natury “fundamentalnej”? Trochę jak w szachach. Wielcy stratedzy gry wygrywali w “głupimi maszynami”. Ale w pewnym momencie “głupie maszyny” pozyskały moc symulacji każdego możliwego ruchu i zaczęły wygrywać. Być może w poszukiwaniu odpowiedzi na kryzys też należy zajrzeć do tej “krzemowej szklanej kuli”?

  24. (965.) Wprowadzenie 5-procentowego VAT-u od książek nie musi podnieść ceny. Tak argumentują przede wszystkim producenci i sprzedawcy tego specyficznego towaru, który skądinąd należy chyba (poza żywnością) do najczęściej przeze mnie nabywanego. Wydawcy i dystrybutorzy, czyli księgarze przesadnie akcentują nieuchronny wpływ wprowadzenie VAT-u na zwyżkę cen. To prawda, że VAT jest nie tylko źródłem dochodów państwa, ale jest także cenotwórczy. Jednakże tak być nie musi. Te 5 procent podatku pośredniego, dodane do dotychczasowej ceny detalicznej, zamiast podnieść cenę, może obniżyć marże i zyski wydawców i dystrybutorów. I dlatego podnoszą oni takie larum. Zachowują się niby racjonalnie ze swego partykularnego punktu widzenia. Niby, bo wprowadzenie VAT-u od książek było nieuchronne i narzekanie nie jest w stanie zablokować tego niepopularnego, co zrozumiałe, posunięcia. Teraz rzecz w tym, aby ten dodatkowy element ceny we właściwych proporcjach obciążył producentów (wydawcy), dystrybutorów (księgarnie) oraz konsumentów (czytelnicy).

    Co zaś tyczy się ceny detalicznej “Świata na wyciągnięcie myśli”, to bardzo zależało mi na tym, aby książka była niedroga, a to z oczywistego względu, gdyż pragnę, by miała jak najwięcej czytelników, jest bowiem o czym rozmyślać i dyskutować.

    P.S.
    Psy na Czukotce? Czego wypatrują na Alasce? (pyta o to Piotr, wpis 962). Hmm… Myślę, że równie ciekawych tego, co jest po drugiej stronie, husky i malamutów…

  25. (964.) Witam! Jestem świeżo po prezentacji nowej książki Pana Profesora “Świat na wyciągnięcie myśli”. Zamierzam dopiero przeczytać nowe dzieło, ale co mi imponuje w stylu Pana Profesora to pisanie w formie prowadzonej rozmowy z Czytelnikiem. Dotychczas się nie spotkałam z taką techniką pisania bestselletów. Żyjemy rzeczywiście w ciekawych czasach, kiedy na nowo można przemyśleć wiele spraw i zrozumieć, że życiu człowieka towarzyszy ciągłe poszukiwanie, wracanie czasami do tego co było i uczenie się. Ale żeby naprawdę móc się uczyć trzeba mieć otwarty umysł, żeby mieć otwarty umysł trzeba nauczyć się żyć w kategiach być, w kontakcie z rzeczywistością, a nie w kategoriach posiadania, mieć jak najwięcej. Tej filozofii uczy crześciajaństwo, wschodnie filozofie. Być tzn. być człowiekiem szczęśliwym, uśmiechać się, cieszyć się każdym dniem. Pisze o tym zresztą wybitny myśliciel E. Fromm w książce pt. “Mieć czy być?”. Pisze o ekonomicznej konieczności przemiany człowieka, o radykalnej odmianie ludzkiego serca. Biorąc pod uwagę obecne czasy i te problemy, które podejmuje Profesor, jest według mnie to trafne ujęcie wyzwania stojącego przed ludzkością w obliczu istniejącego “kryzysu systemowego”. Pojawiła się idea neoliberalizmu w odpowiednim czasie i świat się zmienił. Czy pojawi się teraz taka idea, by świat odnalazł śwój “złoty środek”? Bo jest już chyba to słabością ludzi popadać w różne skrajności myśląc, że wreszcie “Ja” znalazłem kamień filozoficzny. Tym czasem okazuje się, że są wynajdywane definicje (etykietki), którymi później się manipuluje we własnych interesach i demokracja już jest nie demokracją, a tylko rodzajem dyktatury. Gdzieś w tym wszystkim gubi się człowiek … Dziękuję Panie Profesorze za prezentację, za ciekawą dyskusję i za to, co Pan Profesor robi!

  26. (963.) W pewnym stopniu masz racje ale tylko w pewnym, gdyby zlikwidowac system emerytalny, pozniej dlaczegoby nie ubezpieczenia zdrowotne….??
    To oslabianie panstwa i hiperneolibaralna polityka ktora z perspektywy czasu widac jak wyszla bokiem w stanach, nota bene bylem w californii, w jednym z bogatszych stanow w USA, w 2007 do wiosny 2008 roku. Zatrwazajacy obrazem jaki pozostal mi w pamieci, to 79 letni dziadek ktory stal w hipermarkecie i rozdawal ulotki, gdy zapytalem sie Go jak lecie, co slychac, rozplakal sie i powiedzial, ze cale zycie sluzyl temu panstwu, budowal drogi a teraz panstwo ma go gdzies… Musi stac tu chociaz nie ma sily, ani ochoty bo nie dostaje emerytury od 2 miesiecy, poniewaz zbankrutowal jego odpowiedni naszego OFE. Od tego czasu bardzo przygladam sie co sie dzieje u nas, nie chcialbym aby u nas sie to powtorzylo, nigdzie bym nie chcial, w pewnych miejscach to codziennosc, w innych nie do pomyslenia, ale w szczegolnosci nie chcem takiego ultrahiperneoliberalizmu na swoim rodzimym podworku. Rekiny z wallstret zarabiaja miliony, a zwykly czlowiek niech sobie radzi tak jak potrafi tak? Czy tego bys chcial? Nie jestem zwolennikiem tego aby dawac komus cos za free, ale bez przesady z tym egoizmem. Dlatego uwazam, ze w tym systemie kapitalowym powinna byc pewna regulacja ktora by miala charakter redystrybucyjny. BTW przez 10 lat OFE zarobily ponad 11MLD PLN, czy to do Ciebie nadal nie przemawia? Kasa poszla za granice za nic. Moglaby chociaz zostac w tym NBP, a jesli by byla w “domu” moznaby bylo zastanowic sie na zmniejszeniem tego kosztu biurokracji ktory jak sadze nie bylby az tak wysoki, niemniej moznaby bylo go jeszcze zoptymalizowac. A te 9 panstw UE to zaiwniacy, zaden ze starej 15, hmmm ciekawe dlaczego, byc moze dlatego ze w posocjalistycznych krajach te “laboratorium zostalo otwarte”.
    Pozostawiam swoje opinie pod ocene profesora oraz innych tu obecnych.
    Pozdrawiam

  27. (962.) Panie Profesorze,
    Właśnie nabyłem Pańską książkę. Pierwsze wrażenia są bardzo dobre – myślałem, że pani w księgarni będzie chciała od mnie min. 50 zł, a tu takie zaskoczenie – 34 zł. Dzięki temu także czytelnicy o chudym portfelu będą mogli sobie na nią pozwolić.

    Gdyby wydał Pan “Świat na wyciągnięcie myśli” nie w październiku, a styczniu, to pewnie musiałbym do tego dorzucić jeszcze 5 proc. VAT.

    Właśnie, jak Pan sądzi, czy podwyżka VAT-u odbije się jakoś na czytelnictwie w Polsce, które już dziś jest jednym z najniższych w Europie? Czy Pańskim zdaniem były szanse na przedłużenie stawki “0” na książki? Może rząd tylko na pokaz rozkłada ręce zasłaniając się wymogami unijnymi, a tak naprawdę cieszy się, że do kasy państwa wpłynie więcej pieniędzy? Choć nie wiem, czy rzeczywiście tak się stanie, ponieważ część czytelników po prostu zrezygnuje z zakupu książek, inni przerzucą się na dostępne w internecie skany, biblioteki natomiast obetną swoje zakupy stosownie do wysokości VAT-u (przecież ich budżety nie są z gumy). Jan Vincent-Rostowski może się więc mocno przeliczyć spodziewając się bóg wie jakich dodatkowych wpływów podatkowych.

    Książka staje się powoli towarem luksusowym, a jej cena zaczyna dobijać do ceny butelki niezłej whiskey.

    PS. Panie Profesorze, obejrzałem Pańską galerię zdjęć. Może Pan zdradzić, czego wypatrują na Alasce te psy z Czukotki? :)

  28. (961.) Hmm prowizje :) A gdzie tych prowizji nie pobierają ? Na każdym kroku prowizje. ZUS to też w pewnym sensie jedna wielka prowizja tyle, że to się nazywa kosztami administracyjnymi tej jednostki… Jak zwał tak zwał i tu koszt i tu. Czy to byłoby OFE czy NBP tak czy siak sobie policzą za zarządzanie funduszami w końcu jakaś praca też to jest. Jeśli o mnie chodzi to ja jestem gorącym zwolennikiem zlikwidowania całkowicie systemu emerytalnego pod jakąkolwiek postacią, niech sobie wszyscy zarządzają tymi pieniędzmi na własną ręke jak chcą skoro tak narzekają. Tylko tu pojawia się gigantyczny problem i niebezpieczeństwo bo nie każdy obywatel będzie w stanie sobie poradzić z pokusą wydatkowania całej pensji zamiast odkładania i inwestowania z myślą o emeryturze. Nie chce myśleć jakie by były potem patologie na ulicach… Szczególnie mam tu na myśli osoby, które zarabiają najmniejsze pieniądze. Ten mus prawny odprowadzania składek jest w tym wypadku błogosławieństwem. Jaka ta emerytura jest potem taka jest ale jest COKOLWIEK. Niestety nie każdy potrafi zadbać o swoje finanse czy to z powodu tego, że się tym nie interesuje i słusznie bo nie każdy musi być ekonomistą i finansistą co nie zmienia faktu, że w Polsce podstawowa wiedza ekonomiczna wśród obywateli jest zastraszająca.
    System kapitałowy rozpatruje z punktu widzenia system repartycyjny vs kapitałowy i widzę tutaj przewagę systemu kapitałowego. Nie twierdzę wcale, że nie da się wymyślić czegoś lepszego. Poza tym 9 krajów UE ma system kapitałowy więc nie jesteśmy tak zupełnie sami an tym poligonie doświadczalnym, jakąś wartość to ma skoro państwa się na to decydują. Wiesz w sumie każdy system ma jakieś minusy. Nie ma systemu idealnego. To samo można powiedzieć o systemie gospodarczym opartym na wolnym rynku. Wolny rynek ma dużo wad ale jeszcze nikt nic lepszego nie wymyślił… Chyba, że zrobić by to na sposób Buthanu. Niestety wydaje mi się, że zachodnia cywilizacja jest już tak przesiąknięta konsumpcjonizmem, pogonią za pieniądzem i ma tak całkiem inne wartości w porównaniu do tych biednych ale bądź co bądź szczesliwych mieszkańców Buthanu, że nie wypaliło by to.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *