Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (960.) Ok, a co z prowizja ktora OFE licza sobie niewazko?
    Dlaczego my musielismy być tym krolikiem doswiadczalnym, tak jak profesor napisal w Wedrujacym Swiecie – laboratorium zostalo otwarte.
    Chyba za bardzo uwierzyles w te trzy filary bo dla mnie to tylko trzy mydlane babelki :)
    Pozdrawiam

  2. (959.) Dlaczego okazała się klapą ? Przecież jako jedni z nielicznych w Europie mamy system oparty na 3 filarach, który jest wskazany dla społeczeństw starzejących się. Jak sam zauważyłeś system repartycyjny to błędne koło w przypadku państw starzejących się bo w końcu coraz więcej emerytów będzie przypadało na jednego pracującego. Reszte państw też czeka ta reforma wcześniej czy później, to kwestia czasu. Wprowadzą taki sam system lub lekko zmutowany ale o podobnych fundamentach, chyba że ktoś wymyśli coś lepszego… Problemem tej reformy na pewno w krótkim okresie jest ujawnianie się tego nieszczęsnego długu ukrytego z powodu refinansowania składek do OFE. To jest reforma, która widoczne i wymierne efekty przyniesie w perspektywie 40-50 lat, natomiast teraz będziemy musieli trochę pocierpieć jeszcze. Sprawa tego, że u nas są uprzywilejowane grupy zawodowe i krótko się pracuje to nie jest kwestia rdzenia tego systemu i samej jego ideii, bo idea jest dobra, trzeba tylko właśnie te patologie usunąć z systemu. Z tego co mi wiadomo to państwo nie zadłuża się na obecnych emerytów bo na tych pieniądze są ze składek pracujących idących do ZUS. Państwo refinansuje tylko składki do OFE więc zadłuża się na emerytów przyszłych i ten dług jest ujawniany. Co do kwestii struktury portfeli OFE to się zgadzam, że za dużo siedzą na tych obligacjach ale to jest uregulowane pewnie prawnie więc same sobie nie moga zainwestować 100% w akcje.Zresztą jak to mają zrobić skoro dostają jakąś cześc pieniędzy w gotowce a reszte w obligacjach ? Dla Ministerstwa Finansow to świetny interes. Niewiem jak dokładnie wyglądają proporcje ale przypuśćmy że struktura wygląda 50 % akcji i 50 % obligacji. Panstwo refinansuje składke w wysokości 1000 zł. No to co ? 500 zł. daje od siebie czy tam pozyskuje z rynku ze sprzedazy obligacji a reszte 50 % daje w obligacji :), więc o tyle mniej musi pozyskać środków z rynku ile obligacji może “wcisnąć” OFE. Nie wiem jaka jest wartośc całkowita tych obligacji, które mają OFE jeśli by je tak wszystkie spakować i wrzucić na rynek. Jesli była by znaczna to wiązało by się to ze zwiekszonymi odsetkami jakie musiałoby państwo Polskie płacić wierzycielom. Więc z punktu widzenia MF to nie jest takie głupie hehe :), gorzej z naszymi emerytami .

  3. (958.) Pozwalam sobie dzisiaj podpisać się ponownie nickiem, którego użyłam 14.05. 2009 r ( wpis nr 501). Tego dnia umieściłam na blogu List do Profesora od rzekomej praprawnuczki, a inspiracją do jego napisania był LIST DO WNUCZKI MOJEJ WNUCZKI – niezwykły tekst , jaki znalazłam na samym końcu książki “Wędrujący Świat”.

    Ta książka zmieniła moje myślenie o wielu sprawach. Okazało się, że świat postrzegać można wielowymiarowo , że trzeba wydłużyć perspektywę i po prostu “ patrzeć w przyszłość “, rozumiejąc mechanizmy przeszłości. To w dużym skrócie oczywiście, bo przeciez każdy , kto przeczytał “WŚ” wie, jak wiele aspektów i zagadnień zostało w niej opisanych.

    A “List do wnuczki…”napisany przez Profesora poruszył mnie , a jednocześnie rozbawił. Ten list to małe pisarskie arcydzieło , stworzone przez niebanalny umysł człowieka , o którym wszyscy myślą,ze jest ekonomistą i politykiem, a mnie wydaje się raczej humanistą i filozofem.

    Dlaczego ja teraz o tym piszę ?

    Otóż dwa dni temu 14.10 . w trakcie wernisażu fotografii w Akademii Koźmińskiego w Warszawie nastąpiła inauguracja nowej książki Profesora pod bardzo poetyckim tytułem “Świat na wyciągnięcie myśli “. Ten tytuł to piękna metafora. “Gdzie sięgniesz myślą – tam jesteś.”, tak ja ją rozumiem.

    Byłam tam i z wielką naprawdę ciekawością zajrzałam do książki ……. Najpierw , jak zawsze , pierwsza strona …. Potem zerknęłam do wnętrza ….
    A potem….. oniemiałam ……., bo na samym końcu zobaczyłam “List do Profesora od Praprawnuczki” , napisany kiedyś przeze mnie !!!!

    To zadziwiające uczucie znaleźć własny tekst w książce słynnego Autora!!! No i nie ukrywam,ze świadomość ,iż przeczyta to tak wielu ludzi, jest w pewnym sensie stresująca.
    Ale traktuję to jak swoistą przygodę.

    Panie Profesorze ! Wiem, że nie było to Pana intencją , ale zrobił mi Pan naprawdę niebywale niebanalny prezent :-).

    A nowa książka jest bardzo ciekawa ! Nawiązuje do zagadnień z “Wędrującego Świata”, ale trochę inaczej. Świetnie się ją czyta ! Wystarczy jedna noc,,,

    Polecam wszystkim i pozdrawiam Pana Profesora :-)

  4. (957.) Witam wszystkich :)
    Chcialbym podziekowac Marii-Dorocie za przypomnienie mi o reformie systemu emerytalnego, ktora okazala sie niesamowicie wielka klapa. Stad tez pytanie do pana profesora, jaki system ubezpieczen bylby najbardziej efektywny dla naszego kraju? Reforma przeprowadzona i tak bardzo lansowana przez jednego z najbardziej ulomnych ekonomistow – Ryszard Petru byla katastrofa, przedtem pieniadze wplacane do ZUS szly na emerytury, na obecnie wplacajacych do ZUS mialyby pracowac przyszle pokolenia, takie troche bledne kolo bo jak wiadomo przyrost naturalny jest coraz mniejszy, duza ilosc mlodych emerytow (55lat), mundurowi gdzie nota bene w Niemczech pracuja do 65lat np za biurkiem a w bogatej Noewegii do 67 roku zycia tak jak kazdy obywatel… Rzad musial dotowac ZUS albo z podatkow albo zadluzajac kraj, obecnie zadluza kraj sprzedajac obligacje aby miec kase dla obecnych emerytow z ZUS, wspomniane obligacje kupuja OFE – sytuacja jest o tyle gorsza, ze teraz jest jeszcze jeden (kilku) posrednikow tzw OFE ktore pobieraja od tego prowizje, od tego, ze kupuja krajowe obligacje -co za bezsens. A co jesli kraj stanie sie niewyplacalny? W/g mnie to takie troche nielogiczne, albo niech OFE inwestuja gdzie chca i tak jak chca ich klienci, albo sa niepotrzebne w takiej wersji w jakiej sa teraz. A jesli cos popsuja to niech doklaaja kase ze swoich zyskow. Ale czy nie korzystniej byloby stworzyc w NBP maly departament?? Ktory inwestowalby pewna czesc pieniedzy wplacanych do ZUS przez obecnych platnikow na ich przyszle emerytury, a czesc tych pieniedzy bylaby przeznaczana na obecnych emerytow o ktorych przeciez tez nie mozemy zapomniec. Oczywiscie dotacje bylyby tez potrzebne z budzetu centralnego, lepiej dotacja do ZUS niz wojna w Iraqu i Afganistanie, ze juz nie wspomne o komisji majatkowej o ktorej dzialanosci wiem nie oddzisiaj, bo bylem jeszcze w licealnych latach swiadkiem ich niesamowitej arogancji. Ale z czasem dotacje bylyby coraz mniejsze, jednostka w NBP dzialalaby non profit, taki model, cos na norweskiego systemu, bez ograniczenia moglaby inwestowac w akcje firm na calym swiecie, oczywiscie uregulowanie co i jak tez byloby bardzo wazne, tak aby nie kupowac owczym pedem amerykanskich bezwartosciowych papierow zabezpieczonych niesplacanymi hipotekami. Ponad to zyski ktore ma NBP moglyby byc pewnego rodzaju amortyzacja w czasach dekonionktury, tez oczywiscie nie caly zysk tylko pewna czesc.
    Bardzo prosze o uwagi jesli gdzies sie pomylilem.
    Bardzo wyczekuje tez sugesti pana profesora, oraz odpowiedzi na poprzednio postawione przeze mnie pytanie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Matti

  5. (956.) Nie jestem pewien, o co dokładnie pyta Andrzej (wpis) 954, ale jeśli chodzi o dość dawny program telewizyjny – może z 1995 lub 1996 roku) – który prowadził m. in. (o ile dobrze pamiętam) redaktor Jacek Żakowski (bo prowadzących było dwu), to utwór, który specjalnie puszczono, gdyś skądś wiedzieli gospodarze, że mam do niego wielką estymę, to był “Exodus” Wojciecha Kilara. Piękna muzyka! A teraz słucham Chopina… Rondo C-dur Op. 73 na dwa fortepiany.

  6. (955.) Witam, Panie Profesorze również chciałem poprosić o wypowiedzenie się na temat długu. Na jednym z blogów ( http://urbas.blog.onet.pl/Bicz-na-bankierow,2,ID415734788,n ) został Pan zestawiony z takimi osobami jak Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz, Mirosław Gronicki, Andrzej Raczko, Andrzej Olechowski, którzy nie odważyli się wyjść na przeciw światowym trendom zadłużania. Chciałem poprosić Pana Profesora o wypowiedzenie się na ten temat.
    Pozdrawiam

  7. (954.) Bardzo przepraszam, że zwracam się z prośbą, która nie ma nic wspólnego z ekonomią ale z muzyką. Onegdaj w programie telewizyjnym z Pana udziałem (bodaj prowadzonym przez redaktora Żaka) przedstawiony został utwór muzyczny, który według Pana oświadczenia robił na Panu ogromne wrażenie. Co to był za utwór ?

  8. (953.) Do Matti, jak sądzę pan Profesor odpowie o tym długu, ale wydaje mi się, że to ujawnił sie już efekt reformy emerytalnej, która polega na generowaniu długu. Bo państwo musi przekazywać środki do prywatnych funduszy, z których te kupują obligacje państwowe (dług), a z drugiej strony brakuje środków w ZUS na emerytury, gdyż zostały wyprowadzone i znowu dług.

    Dodam jeszcze: reforma emerytalna, jak się nad nią zastanawiam, zakłada możliwość zastosowania w finansach czegoś, co w fizyce nazywa się perpetuum mobile, a więc w tym wypadku wiary w generowanie pieniędzy z niczego.

  9. (952.) Magda (wpis 949) docieka, gdzie sa zdjecia z moich ostatnich wojazy, zwlaszcza z Bhutanu. Otoz okolo 30 nowych zdjec jest juz na portalu TIGERa, zwlaszcza w sekcji ‘podroze’ oraz ‘kultura’ w mojej ‘foto galerii’ pod linkami http://www.tiger.edu.pl/kolodko/galeria/podroze/podroze.htm oraz http://www.tiger.edu.pl/kolodko/galeria/kultura/kultura.htm. A przy okazji zapraszam na otwarcie nowej wystawy fotografii pt. ‘Sasiedzi’, juz pojutrze, w czwartek, o 18:00, w Atrium Akademii Leona Kozminskiego. Bedzie tam juz dostepna ksiazka ‘Swiat na wyciagniecie mysli’.

    P.S. Przepraszam za brak polskich czcionek, ale tym razem mecze sie z francuska klawiatura w Paryzu, majac nadzieje, ze pomimo strajku generalnego uda mi sie stad na czas, czyli dzisiaj, wyleciec. Niestety, strajkow bedzie coraz wiecej, takze w Polsce…

  10. (951.) Przyłączam się do prośby Marii-Dory. Z jednej strony wyróżnionych Noblem chwali prof. Mieczysław Kabaj, czyli postać jak najbardziej pozytywna. Z drugiej zaś – BCC, które cieszy się, bo uhonorowani ponoć w swoich pracach dowodzą, że zwiększanie zasiłków dla bezrobotnych powoduje wzrost bezrobocia. Ergo – zdaniem BCC – bezrobotnym powinno się zabrać zasiłki i przestaną być oni bezrobotnymi.

    Panie Profesorze, jaka jest prawda? Co można powiedzieć o tegorocznych laureatach Nagrody Nobla? Nie zawiódł się Pan, że wyróżnienie to nie zostało w tym roku wręczone komuś, kto bada kryzysy gospodarcze?

  11. (950.) Panie Profesorze, jak dla mnie pisze Pan za rzadko, ale z drugiej strony rozumiem, że liczne zajęcia nie zawsze na to pozwalają. Natomiast wielka prośba, może mógłby Pan napisać choć trochę o tegorocznych kandydatach do nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Dla zwykłych czytelników nie są oni szerzej znani. Czy to są bezstronni teoretycy, czy szkoła chicagowska, czy może nowe nurty ekonomii behawioralnej, psychologicznej, opartej na zaplanowanych eksperymentach itp.
    Pozdrawiam

  12. (948.) Właśnie odkorkowałem wirtualnego szampana…

    A wracając na chwilę do budżetu – napisał Pan, że polityka obliczona na faktyczne zduszenie eksportu jest czymś więcej niż “prostym brakiem roztropności”. Właśnie, czym? Ideologicznym zaślepieniem?

  13. (947.) Tak, chcemy więcej, Panie Profesorze! Po przestudiowaniu „Wędrującego świata” na to zasługujemy. Nie chcemy być szprycowani pseudonaukową miksturą pichconą przez różnych „analityków” od siedmiu boleści, namiętnie molestowanych przez usłużne dla neoliberałów media. Poleciałem trochę po całości, jednak szczerze.
    Ale ja chciałbym (trochę po mojej profesji i z innej beczki) zwrócić uwagę na coś, co nazwałbym „neoliberalnym sposobem produkcji”. Ilustracją może tu być np. ostatnia katastrofa na Węgrzech, Zbiornik trującego szlamu poprodukcyjnego został wypełniony prawie trzykrotnie ponad projektowaną pojemność. Proszę to zestawić z ekstremalnie bezczelnymi zapewnieniami przedstawicieli firmy zrzucającej ten szlam, że oni są absolutnie w porządku… Ale co tam Węgrzy, zobaczmy, co się dzieje w naszym LGOM-ie (zagłębiu miedziowym). Zbiornik poflotacyjny w Żelaznym Moście to gigant, w porównaniu z którym ten węgierski to mały pikuś. I ciągle rośnie, ciągle go podwyższają dosypując obwałowanie. Ma już kilkadzsiąt metrów wysokości (chyba ponad 60 m), co dla zapór ziemnych jest wysokością niebezpieczną. Gdyby puścił, kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych (z kilkoma miastami) stanie się… płytkim jeziorem. Zapewniają, że zbiornik jest pod rygorystyczną geodezyjną kontrolą, ale co będzie, jak ziemia się w tym subregionie sejsmicznym silniej zatrzęsie i obwałowanie pęknie?…
    Trzęsienia-tąpnięcia (technogenne trzęsienia ziemi) w subregionie LGOM-u można było śledzić w Internecie przez centrum USGS-Denver i to robię od kilkunastu lat. Przeciętnie raz miesiącu występowało dość silne trzęsienie (powyżej 4), obok kilku do kilkunastu słabszych. W ostatnich latach subregion dziwnie się „uspokajał”… W ostatnim miesiącu – już błogi spokój sejsmiczny! Nawet ten kataklizm z 7 października (zginął sztygar) nie został zgłoszony do Denver. Na „usprawiedliwienie” naszych eksplorerów – podobnie jest z przemilczaniem trzęsień na Morzu Północnym (eksploatacja ropy i gazu). Jest to przykład bezczelności producenta, nie liczącego się z niczym i z nikim.
    Oczywiście bez tego eksportu miedzi (w postaci półfabrykatu w tzw, „gąskach”, przy gigantycznym zużyciu energii) nasz eksport wyglądałby jeszcze znacznie gorzej. Ale czy trzeba ratować neoliberalny sposób produkcji za wszelką cenę?

  14. (946.) Panie profesorze,
    jako absolwent ekonomii, sam często błądząc w modelach i założeniach ekonomicznych, nie sądziłem, że może mnie ktoś przekonać do swoich ekonomicznych racji. Przyznam, że nie mam lewicowych poglądów tak bardzo jak pan profesor, niemniej miałem bardzo zbliżone do prezentowanych przez pana racje ekonomiczne. Uważam, że ludzie słabiej sytuowani powinni wiecej zarabiać gdyż zwiększa to konsumpcję więc daje zarobić lepiej sytuowanym a jedno i drugie sprzyja rozwojowi, rozwój ten jest tym bardziej dlugowieczny i mniej wrażliwy na perturbacje jeśli jest “sprawiedliwiej” dzielony jego owoc. Pomijajac już systemy fiskalne ktore powinny temu sprzyjac, poziom wykształcenia tej biedniejszej warstwy który wynikać może z wielu przyczyn. Tak więc dziękuje Panu za udowodnienie na wielu plaszczyznach pana racji które są sluszne w skali makro jak i mikro.
    Chcialbym jednak zadać panu profesorowi, pytanie dotyczące czasu sprawowania przez pana pieczy nad finansami naszego kraju. Podczas drugich wygranych wyborów przez SLD w 2001r, w 2002r zasiadł pan w fotelu ministra finansów na świętokrzyskiej w warszawie, chciałbym aby odpowiedział pan na pytanie dotyczące wtedy wzrostu zadłużenia, kraj rozwijał się całkiem przyzwoicie mimo braku srodków europejskich i wszystkiego z tym związanego które pojawiło się po 1 maja 2004r ale dług publiczny narastał także niewąsko, rozumiem, że miał pan niesamowity bałagan do ogarnięcia po AWS-UW, ale czy z perspektywy lat było konieczne takie zadłużanie kraju, i co by pan zrobił wdyby pan mógł cofnąc czas z doswiadczeniami do dnia dzisiejszego. I co by pan zrobił dzisiaj obecmując teke ministra ze swiętokrzyskiej.
    Pozdrawiam Matti
    P.S.
    bardzo wyczekuję kolejnej ksiązki ktora pan zapewne swietnie napisal
    tak jak wszystkie poprzednie

  15. (945.) Nie! Nie za często a już z pewnością nie za dużo. Powiem jak sądzę w imiemiu wszystkich: CHCEMY WIĘCEJ! i częściej.

  16. (944.) Piotr (wpis 937) docieka, co na podstawie złożonego w Sejmie projektu budżetu na rok 2011 można “powiedzieć o sytuacji gospodarczej kraju? Jaka rzeczywistość skrywa się za kurtyną liczb i wskaźników? Perspektywa pogłębiającego się kryzysu, czy też jednak powolnego wychodzenia na prostą?” Otóż niestety to pierwsze, a więc perspektywa pogłębiającego się kryzysu. Pisałem o tym – także tu, na naszym blogu – wielokrotnie, więc nie będę powtarzał przytoczonych już opinii i wniosków, a także, co najważniejsze, odmiennych od rządowych propozycji działań. Te wciąż są aktualne.

    Polityka gospodarcza ostatnich kilku lat przyczyniła się – i to pomimo spowodowanego szczęśliwym zbiegiem okoliczności uniknięcia recesji – do strukturalnego zawężenie bazy podatkowej. Produkcja cały czas rośnie (choć dużo wolniej niż mogłoby to mieć miejsce w przypadku prawidłowej polityki makroekonomicznej), ale wpływy podatkowe spadają. Powoduje to strukturalny kryzys, którego nie da się przezwyciężyć sama poprawą koniunktury gospodarczej, co poniekąd się dzieje, przede wszystkim ze względu na poprawę koniunktury w gospodarce światowej, a zwłaszcza u naszych głównych partnerów z Unii Europejskiej. Kryzys ten wyraźnie widać w sferze fiskalnej, w budżecie, a mniej w sferze samej produkcji, aczkolwiek i tam dzieje się źle. Tak źle, że nawet rząd “zielonej wyspy” – tak strasznie do niedawna optymistyczny – przewiduje średnie roczne tempo wzrostu PKB w latach 2009-14 na poziomie około 3,5 procent.

    Przyczyniać do tego będzie się również konserwatywna polityka NBP. Bank centralny miast obniżyć stopy procentowe, będzie się upierał przy swej doktrynalnej polityce “celu inflacyjnego” (inflacja, mierzona wskaźnikiem wzrostu przeciętnych cen konsumpcyjnych, ma według założeń budżetu utrzymywać się w latach 2011-14 na stabilnym poziomie rzędu 2,3-2,5 proc.) i niedługo może zacząć znowu podnosić stopy procentowe. Rząd to antycypuje, stąd też zakłada dalszą aprecjację złotego: z szacowanego (chyba przesadnie wysoko) 3,88 złotego za euro średnio w tym roku do kolejno w latach 2011-14: 3,75; 3.65; 3;57 i 3,47. Czyni te założenia, przyjmując arbitralnie (wolno mu, choć z pewnością tak nie będzie), że w tym czasie średni krzyżowy kurs dolara do euro będzie wynosił 1,30.

    Jest oczywiste, że wzmocnienie kursu złotego z 4,33 za euro w roku 2009 do 3,47 w roku 2014, czyli aż o 20 proc. (gdyby miało stać się to faktem) nie weźmie się wyłącznie ze wzrostu wydajności pracy, lecz w dużej części spowodowane będzie spekulacyjnymi ruchami kapitału, którym sprzyja zarówno polityka pieniężna banku centralnego, jak i polityka fiskalna rządu. Taka skala aprecjacji pieniądza szkodzić musi gospodarce – eksportowi, produkcji, zatrudnieniu, a w końcowym rezultacie konsumpcji, co ludzi najbardziej obchodzi – osłabiając konkurencyjność polskich firm. Przy coraz silniejszym złotym bowiem coraz mniej opłacalny będzie nasz eksport, a coraz bardziej konkurencyjny dla naszych producentów stawał będzie się import z innych krajów.

    Nic dziwnego przeto, że przewiduje się w latach 2011-14 szybszy wzrost importu niż eksportu (w sumie odpowiednio o ponad 25 proc. oraz o zaledwie 21 proc.) i dopiero w roku 2014 miałoby nastąpić odwrócenie tej tendencji (wzrost eksportu i importu odpowiednio o 6,5 oraz 5,8 proc.), co skądinąd jest bardzo wątpliwe. W efekcie nadal pogłębiała będzie się nierównowaga zewnętrzna i rosła będzie skala uzależnienia polskiej gospodarki od zagranicy. Przerabialiśmy już ten błąd i mamy go przerabiać raz jeszcze? To doprawdy coś więcej niż tylko prosty brak roztropności…

    Sądzę, że przeciętna dynamika światowego produktu globalnego w tym okresie będzie wyższa. Oznacza to, że po ćwierćwieczu ustrojowej transformacji polski PKB, który obecnie wynosi zaledwie 0,97 proc. światowej produkcji, będzie w porównaniu doń jeszcze mniejszy. Miast doganiać i wyprzedzać, zostajemy coraz bardziej w tyle. Mając potencjał na wzrost rzędu 6-7 proc., zakłada się kroczenie ścieżką dynamiki dwukrotnie niższej. To też przejaw, używając określenia Piotra, pogłębiającego się kryzysu.

    I stąd podnoszenie podatków, na razie pośrednich, głownie VAT-u, po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych także bezpośrednich, w tym PIT-u, stąd irytujące ludzi, od policjantów po pielęgniarki, cięcia wydatków budżetowych, stąd zwiększanie zadłużenia publicznego. Co prawda, projekt budżetu na przyszły rok zakłada, że wciąż uda się je utrzymać nieco poniżej 55 proc. PKB planowanego na nominalnym poziomie około 1.412 miliardów złotych. Ale jeśli nawet tak będzie – a być może – to przecież dzieje się to bardziej wskutek kombinacji rachunkowych, a nie podnoszenia efektywności polityki fiskalnej i zwiększania dyscypliny budżetowej czy też ogólnej racjonalizacji systemu i polityki budżetowej. Najwyższy czas przeto wrócić do “Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” i – przy odpowiednich modyfikacjach – wdrożyć go w życie.

    Jeśli rząd skierował do parlamentu projekt budżetu zakładający deficyt (mierzony według zasad ESA-95 obowiązujących w Unii Europejskiej i zgodnie z metodologią stosowaną przy szacowaniu kryteriów Maastricht) w wysokości aż 7,0 proc. PKB, to co to jest innego, jak nie otwarty już kryzys budżetowy? Gdyby z takim deficytem wystąpił inny rząd, a już na pewno gdyby był to rząd lewicowy, zostałby rozszarpany przez mądrzących się analityków i zawsze mających rację telewizyjnych i gazetowych komentatorów, przez wciąż, niestety, popierające szkodliwą politykę obecnego rządu media tzw. głównego nurtu. No bo niby “nie ma alternatywy”. Może i nie ma, ale będzie.

    Więcej piszę o tych między innych sprawach w ukazującej się na dniach nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka książce zatytułowanej “Świat na wyciągnięcie myśli”, poświęcając szczególną uwagę propozycjom działań, które zaowocowałyby zasadniczo lepszymi rezultatami tak w realnej sferze produkcji, jak i w sferze finansowej. Zapraszam zatem do lektury i do dalszej dyskusji.

    P.S.
    To mój maleńki jubileusz, bo tak się składa, że w dwa i pół roku po ruszeniu naszego blogu “Wędrującego świata” (a teraz już także “Świata na wyciągnięcie myśli”) jest to mój dwóchsetny wpis. 200 na w sumie 944. Czy czasami nie za dużo i nie za często?…

  17. (943.) Podrozowac mozna roznie. Ja podrozowalam przed telewizorem. I odkrylam, ze CHLOPAKI NIE PLACZA TYLKO W STREFIE EUROATLANTYCKIEJ! W filmach azjatyckich i poludniowoamerykanskich umiejetnosc placzu jest podstawowa umiejetnoscia aktorska. Inaczej tez wyglada prawo do szczescia. W filmach indyjskich jak sie pokazuje bogactwo, to bajeczne (zreszta realnie tam istniejace), niewiele majace wspolnego z zyciem indyjskiej spolecznosci. Pewnie pamietajac, ze przez reklamy w czasie boomu gospodarczego rzadzaca partia przegrala – bo reklamy pokazywaly kuchnie lazienki i samochody odlegle od tych w posiadaniu telewidzow.

    Szczescie w zyciu osobistym jest do nie przyjecia – a to juz ewenement na skale globalna – dla publicznosci tureckiej. Natomiast w serialach meksykanskich wszystko musi sie dobrze konczyc, a Kopociuszka, na pohybel zlym siostrom, ksiaze kocha. Dlaczego? Moze roznica religii – islam nawet nie rozwaza przeciez szczescia kobiety, a podejrzewam, ze publicznosc stanowia kobiety z interioru Turcji. Ale jestem na Krecie, wiele osob przyjechalo nadrobic w ostatniej chwili lata zapas witaminy D, wiec glosuja za tym, ze Turczynki z interioru maja depresje, bo wystawiaja na slonce za malo ciala.

    To moze w gruncie rzeczy ta sama przyczyna, bo dlaczego kryja tyle ciala? Dziewczyny na Krecie ciala nie kryja, na oko jest calkiem inaczej niz wtedy, kiedy Irene Papas w filmie “Grek Zorba” zostala potraktowana po iransku za zachowanie niezgodne z etosem jej wsi. Ale jednak wiele zalezy od warstwy wiekowej. Zona dyrektora banku, ktora moglaby byc corka ukamienowanej bohaterki Zorby, do pokoju chorego chwilowo meza nie wchodzi bez wyraxnego polecenia. Nigdy nie byla w swoim miescie powiatowym.
    Ale mezczyzni na Krecie nie maja latwo. Mlodsze kobiety bardzo pyszcza, co widac i slychac. A na wczorajszym swiecie mlodego wina okazalo sie, ze i polityk w Grecji musi miec wiecej kwalifikacji, na przyklad dobrze tanczyc Zorbe, a to cos ma jedenascie roznych krokow i w zasadzie nalezy uczyc sie latami! Byli tam wszyscy kandydaci, wybory samorzadowe za dwa miesiace, oczywiscie swietowano mlode wino w miejscowosci, gdzie nikt tego wina produkuje, za to pobudowala sie tam kretenska klasa srednia, bardzo opiniotworcza. Bylo jak na “Moim wielkim greckim weselu”. Tylko ja nie bylam Greczynka.
    Pozdrowienia z plazy. Ideologicznie – nudystow.

  18. (942.) Jeszcze o Bhutanie. Obecnie trwają tam reprezentatywne badania ankietowe przeprowadzane w około ośmiu tysiącach gospodarstw domowych (na niewiele ponad sto tysięcy w całym kraju). W wyniku badań szacowanych są aż 72 wskaźniki ilustrujące różne aspekty warunków i standardu życia. W oparciu o nie powstaje syntetyczny wskaźnik Gross National Happiness, GNH. Badania są wszakże zbyt drogie, aby przeprowadzać je rokrocznie, więc ponownie mogą być powtórzone za 3-4 lata. Utrudnia to porównania w czasie.

    Mieszkańcy Bhutanu – przy relatywnie niskim dochodzie na mieszkańca mierzonym w sposób klasyczny, poprzez PKB per capita, który wynosi niewiele ponad 5 tysięcy dolarów, licząc według parytetu siły nabywczej, PSN, (przy dość dużym zróżnicowaniu rozkładu dochodów, gdyż wskaźnik Giniego wynosi ponad 0,36) – są jednym ze szczęśliwszych ludzi na świecie. W innych rankingach, tzw. SWB, czyli Subjective Well-Being indeks, oraz indeksie poczucia szczęścia plasują się w pierwszej dziesiątce świata, obok obywateli takich państw, jak Dania, Szwecja, Finlandia, Norwegia, Kanada, Islandia, Szwajcaria. Jest to ewenement w skali globalnej.

    Do relatywnie wysokiego poczucia szczęścia czy zadowolenia z życia, pomimo jego relatywnie niskiego poziomu materialnego, przyczynia się w Bhutanie kilka specyficznych czynników, niektóre o charakterze unikatowym. Po pierwsze, piękna i nieskażona przyroda. Po drugie, bhutański buddyzm, ściśle związany zarówno z funkcjonowaniem państwa, jak i rodziny; za religią kryją się też określone tradycje i wartości kulturowe, o które władze, samorządy i ludność bardzo się troszczą, a które dają ludziom wiele satysfakcji. Po trzecie, sprawna, nieskorumpowana administracja wszystkich szczebli. Te i inne czynniki tworzą specyficzny układ polityczno-kulturowo-społeczno-ekonomiczny, który daje większości społeczeństwa subiektywne poczucie szczęścia i zadowolenia z życia.

    Nie zauważyłem wszak, by pokrywało się to z radością czy wesołością, której wiele więcej zaobserwowałem na przykład na Karaibach czy w niektórych, nie targanych konfliktami etnicznymi i militarnymi, krajach subsaharyjskiej Afryki. Tam ludzie uśmiechają się i śmieją częściej…

    Podkreślić trzeba, że Bhutan uniknął trzech “dobrodziejstw” naszej cywilizacji, a mianowicie uprzemysłowienia, urbanizacji i motoryzacji, co bezsprzecznie leży u podstaw zadowolenia z życia tamtejszej ludności. Współczesny Bhutan w rezultacie historycznego procesu rozwoju jest krajem wyjątkowym w skali światowej, który łączy w sobie elementy preindustrialnego kapitalizmu, społecznie zorientowanej, postępową monarchii (teraz już, od kilku lat nie absolutnej, a parlamentarnej), socjalizmu z centralnym planowaniem oraz pozostałości teokratycznego feudalizmu. Taki heterogeniczny – i sprawdzający się, bo prorozwojowy i postępowy – układ nie powstał nigdzie indziej na świecie.

  19. (941.) Panie Profesorze!

    Na portalu Tigera jest informacja , ze 14.10 nastąpi premiera Pana nowej ksiązki “Świat na wyciągnięcie myśli”. Prestekstem do tego wydarzenia będzie wystawa Pana fotografii pod tytułem “Sąsiedzi”. Skąd ta zaskakująca nazwa i co ona oznacza ??? Jednocześnie ,także na tym samym portalu znalazła się informacja, iż 27.10 odbędzie się Pana wernisaż pod tytułem “Świat jaki jest 2 “. O co chodzi Panie Profesorze ? Czy to inna wystawa , czy też ta pierwsza jest częścią tej drugiej , większej?

    :-)

  20. (940.) Witam!

    Książka “Świat na wyciągnięcie myśli” jest poniekąd kontynuacją “Wędrującego świata”. Jej pierwsza część nawet nosi tytuł “Wędrujący świat. Postcriptum”, a więc w naturalny sposób NAWIGATOR także odnosi się do nowej książki. Sądzę, że już w listopadzie zostanie zaktualizowanych kilkadziesiąt map, tabel i wykresów, tak więc dane opisujące zjawiska i procesy w obu książkach będą aktualne wszędzie tam, gdzie to możliwe.

    Książka od połowy października będzie dostępna również w większych księgarniach internetowych. No i podczas spotkań ze mną, których wykaz już na początku tygodnia będzie dostępny na portalu TIGERa http://www.tiger.edu.pl.

    Zapraszam!

  21. (939.) Cieszy mnie bardzo, że już niedługo ukaże się nowa książka pana Profesora. Zapewne kupię ją jednak w księgarni firmowej, żeby skorzystać z rabatu, bo tak się zdaje, ale nawet 3,40 zł to jest oszczędność, za którą można kupić gazetę.

  22. (938.) Panie Profesorze.

    Jak wyczytałem w wydawnictwie Prószynski rzeczywiscie Pana nowa ksiązka wystartuje wkrótce. Czy ona takze będzie miała takze swojego Nawigatora ? Czy tez moze forum na jej temat będzie na www Wędrującego świata? No i czy bedzie gdzies harmonogram spotkań z Panem? Prosze o tez informacje na temat ksiazki.
    Pozdrawiam.

  23. (937.) Panie Profesorze!
    Rząd przyjął projekt budżetu. Wszyscy komentują jego poszczególne, szczegółowe założenia, jak deficyt, inflację, PKB itp. Mnie natomiast interesuje bardziej ogólne spojrzenie. Co Pan, były wicepremier, minister finansów może na podstawie tego dokumentu powiedzieć o sytuacji gospodarczej kraju? Jaka rzeczywistość skrywa się za kurtyną liczb i wskaźników? Perspektywa pogłębiającego się kryzysu, czy też jednak powolnego wychodzenia na prostą?
    Krótko mówiąc – Panie Profesorze, czego nam, obywatelom, rządzący oraz liczni “eksperci” nie mówią albo powiedzieć nie chcą?

    Nie wiem, czy moje skojarzenia idą w dobrą stronę, ale wraz z projektem budżetu otrzymaliśmy informację o plajcie Orbisu, jednej z najbardziej stabilnych i znanych polskich marek. Wszyscy wiedzieli, że wycieczki w Orbisie są wprawdzie nieco droższe niż u konkurencji, ale za to turysta ma pewność, że nie zostanie w środku nocy wyrzucony z hotelu w Egipcie ani zostawiony sam sobie na lotnisku na Malediwach. Takie poczucie dawała właśnie świadomość siły marki i renoma przedsiębiorstwa.
    Czy Pańskim zdaniem, mamy do czynienia z jednostkowym przypadkiem, przejawem kryzysu w jednej z branż gospodarki, czy też objawem głębszego problemu dotykającego całe państwo? Bo jeśli taka firma jak Orbis ogłasza plajtę, to szczerze mówiąc, nie można być pewnym przyszłości także innych, dużych polskich firm.

  24. (936.) Witam wszystkich najserdeczniej!
    Pierwsza okazja zdobycia książki “Świat na wyciągnięcie myśli”, oczywiście każdemu z przyjemnością podpiszę, to wernisaż nowych fotografii pt. “Sąsiedzi”, który odbędzie się w Akademii Leona Koźmińskiego (Jagiellońska 59, Atrium) już w czwartek, 14 października o 18:00. ZAPRASZAM!

  25. (935.) Panie Profesorze,
    Nowa książka ma się ukazać 19.10. Czy w okolicy tej daty będzie można Pana spotkać na jakimś wieczorze autorskim w Warszawie? Po pierwsze – by posłuchać, po drugie – kupić książkę, po trzecie – otrzymać autograf.

    A może zgodziłby się Pan spotkać w bardziej okrojonym gronie – np. z osobami zaglądającymi na Pańskiego bloga?

  26. (933.) Mam niezwykle szczescie, bo nazajutrz po przyjezdzie odbywal sie w Thimphu, stolicy Bhutanu, doroczny turniej strzelniczy – a lucznictwo to tutaj sport narodowy i przy okazji wydarzenie kulturowe – a dzisiaj, w przeddzien oddlotu, wspanialy festiwal Drubchhoe. Na dziedzincu wielkiego klasztoru Trashi Chhoe w niezwykle wyszukanych strojach i oryginalnych tradycyjnych maskach trwaja tance, ktore podziwia cala lokalna spolecznosc. To nie tylko wielkie, barwne widowisko o kilkuwiekowych tradycjach, lecz takze wazne swieto. Przy okazji, ogladajac tance, mozna sie oczyscic od przewinien i innych grzeszkow…

    Bhutan spenetrowalem. Raz jeszcze – podroze ksztalca a porownywanie najbardziej. Im dalej na wschod, tym jakby skromniej, biedniej. Poczawszy od infrastruktury. Ale troske panstwa o oswiate i ochrone zdrowia widac wszedzie. No i ta nieustanna walka o utrzymanie przejezdnosci jedynej drogi w kraju! Nie ma stu metrow prostego odcinka! Setki kilometrow zakretow, wspiaczki i zzajdzy. Pieknie, ale jakze trudno.

    I gdy sie tak podrozuje i porownuje, to widac, ze im bardziej na wschod, gdzie biedniej, tym w poczuciu satysfakcji spolecznej i osobistej wartosci rodzinne, religijne i natura odgrywaja relatywnie wieksza wage, a kwestie materialne wzglednie mniejsza. Wszedzie bardzo liczy sie jakosc uslug i sprawnosc lokalnej administracji. I o ile buddyzmu nie da sie przeszczepic, a urok kraju kazdy ma taki, jaki mu dany, to jednak sporo wnioskow nasuwa sie z tych obserwacji…

  27. (932.) Filozofia i religia Buddyjska w porównaniu z idea pogoni za kariera/pieniadzem i etosem darwinizmu socjalnego – daje naprawde duzo do myslenia. Owocnych obserwacji, Pana uwagi sa cenne gdy przelane na papier – prosze nie uronic zadnego szczegolu.
    Czekamy na dalsze nawet krotkie komentarze … “z podrozy po naszej planecie..”

  28. (931.) Szanowny Panie Profesorze, cieszę się, że dostrzegł Pan piękno i (chyba mogę to powiedzieć) mądrość Bhutanu. Na jego temat można długo bardzo rozmawiać, ale chciałbym tylko wspomnieć, że wielemogący król jest absolwentem Oxfordu (podobnie zresztą jak jego nieżyjący już ojciec, który to właśnie podjął decyzję o utworzeniu GNH). Zazdroszczę podróży i pozdrawiam.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *