Witam na blogu – Welcome on the Blog

Blog jest częścią NAWIGATORA do mojej książki Wędrujący świat www.wedrujacyswiat.pl. Jej Czytelnicy mogą tutaj kontynuować frapującą i nigdy niekończącą się debatę na temat światowej społeczności, globalnej gospodarki i ludzkich losów, a także naszego miejsca i własnych perspektyw w tym wędrującym świecie.

Tutaj można przeczytać wszystkie wpisy prof. Grzegorza W. Kołodko.
Zapraszam do dyskusji!

Blog is a part of NAVIGATOR to my book Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in a Volatile World www.volatileworld.net. The readers can continue here the fascinating, never-ending debate about the world’s society, global economy and human fate. It inspires one to reflect also on one’s own place in the world on the move and one’s own prospects. In this way the user can exchange ideas with the author and other interested readers.

Here you can download archive of all posts professor G. W. Kołodko.
You are invited to join our debate!

2,861 thoughts on “Witam na blogu – Welcome on the Blog

  1. (780.) Paweł (wpis 770) pisze o wojnach o wodę, ja napiszę o samej wodzie.
    Bliski Wschód, tam jedne kraje grodzą rzeki i tworzą zapasy wody pitnej. Innym krajom, właśnie z tego powodu, braknie wody.
    Pantanal, tam jest za dużo wody. Wycięto las, deszcze spłukały glebę, zamuliły rzeki i woda nie odpływa. Egzystencja wielu ludzi jest zagrożona.
    W latach sześćdziesiątych ub. wieku mówiono, że znajdujemy się w okresie interglacjalnym, teraz to tak zwane globalne ocieplenie. Nie jestem fachowcem i nie umiem ocenić, czy człowiek poprzez swoją działalność pogłębia te zmiany. Jest to jednak tak ważny temat, że mając nawet drobinkę niepewności, obchodziłbym się z nim jak z jajkiem.
    Popieram Pana Profesora, ja też, moimi skromnymi możliwościami, walczę o przyrodę.

  2. (779.) Janka (wpis 773) irytuje się rozmaitymi kłamstwami i przekrętami, co skądinąd rozumiem. Ale spokojnie. Może jeszcze nie jest tak, że prawda zawsze i szybko bierze górę, ale trzeba o nią walczyć! Tym bardziej, że ludzie jej szukają, w co nie wątpię. Także, a niektórzy przede wszystkim w opisach i wyjaśnieniach procesów gospodarczych, społecznych, politycznych, o których przecież na naszym blogu rozmawiamy najwięcej. Co do wspomnianej przez nią gazety, to nic zaskakującego; rutyna. Co zaś do Profesora Kowalika i Gomułki, to pewnie jakaś niedoróbka czy potknięcie korekty, nic więcej.

    Tak, nadal i nieustannie uważam, że czynić trzeba i warto co w ludzkiej mocy, aby dochodzić do prawdy i ją krzewić. I stosuję metodą, którą przywołuje Janka odnośnie do określonych propagandystów, tyle że à rebours: także prawdę trzeba powtarzać po stokroć po to, by stała się prawdą. Gdy więc trzeba, to powtarzam. I sądzę, że jednak z coraz lepszym skutkiem.

  3. (778.) Manifestanci antyrządowi w Tajladnii oświadczyli, że zaakceptowali zaproponowany przez premiera Abhisit Vejjajiva termin rozwiązania parlamentu i przeprowadzenia wyborów 14 listopada. Oznacza to, że sytuacja w dzielnicy finansowej Bangkoku prawdopodobnie wróci wkrótce do normy. To ważne, bo kraj jest naprawdę fascynujący, a wiadomości o napiętej sytuacji publikowane w mediach skutecznie odstraszyły wielu potencjalnych turystów. Jestem w Tajlandii od 10 dni i szczerze mówiąc żadnych protestów nie widziałem.

  4. (777.) Pamiętam peany na temat globalizacji,liberalizmu i neoliberalizmu , jak to z przelatujących nad naszymi głowami kapitałów ma spadać na nas manna.Dzisiaj wiemy, że zamiast manny jest przyspieszona polaryzacja ekonomiczna państw.Jestem fizykiem i dlatego zawsze staram się logicznie wyjaśniać problemy.Inne podejście po prostu nie ma sensu – będzie to pustosłowie. I choć wiem, że gospodarka to funkcja wielu zmiennych – o czym tak ciekawie pisał Pan w swojej ” Wędrówce…”to rozbieżność poglądów w ekonomii jest zniechęcająca.Nie wygrywa logika tylko demokratyczna karta wyborcza.Jest to smutna konstatacja i myślę, że o tym powinno się mówić.
    Chcę jednak zwrócić uwagę na inny przykład cynizmu ekonomicznego, politycznego, moralnego ….Cały świat wiedział i wie o rabunkowym globaliźmie w Ameryce Łacińskiej – pisał o tm m.in Domosławski w ” Gorączce ….”, do dzisiaj wielki kapitał rabuje Afrykę. Wszyscy wiemy, jakim oszustwem posłużył się prezydent USA, atakując Irak bez skrupułów niszcząc kraj i jego bezcenne zabytki.
    Czy ludzie reprezentujący wielki kapitał kierowali miłością do demokracji. wszyscy wiemy, że nie. Wielki kapitał kierował się miłością do pieniędzy i tylko do pieniędzy.Nie demokracja, nie praworządność, nie wolność a pieniądze, chęć zmaksymalizowania zysków, były i są przyczynami wszystkich wojen amerykańskich /Korea, Wietnam, Argentyna i wszystkie kraje latynoamerykańskie, Jugosławia itd/. Zarobił na tym amerykański biznes zbrojeniowy, który kieruje amerykańskim kongresem.
    Przemysł zbrojeniowy opracował plan, który stosuje od lat nie tylko w Stanach,pomnażania swojego majątku poprzez wojny. Kongres zatwierdza wojny, a podatnik płaci do ich kasy. To nawet nie jest zbrodnia doskonała, bo zbrodnią jest na pewno,to jest cyniczne pokazanie frajerskim narodom kto tu rządzi.
    Celem kapitału – w tym obecnym świecie – jest chęć posiadania coraz większej władzy, by nikt nie mógł przeszkadzać im w robieniu “interesów – zbrodni”. Cały wielki świat mądrych i uczciwych ludzi widzi ten proceder i czy ktoś potępił ten proceder? Zrobiła to Pani Noami Klein, ale nie uczynił tego np Watykan. Który zachodni kapitalistyczny kraj zamknął przed Raeganem drzwi – żaden. Dlaczego? Oczywiście teoria naczyń połączonych i wiele innych mądrych analiz pojawi się natychmiast w mediach, które należą do tegoż kapitału, bo on wie, jakie trzeba mieć narzędzia, by rządzić duszami a więc wyborcami.
    Cynizm, cwaniactwo, szalbierstwo widoczne są w ekonomii tego świata gołym okiem. TYLKO WIELCY ETYCY MORALIŚCI, EKONOMIŚCI BOJĄ SIĘ O TYM MÓWIĆ. W dobie niewolnictwa handlarze ludźmi byli bardzo przedsiębiorczy,a w XX i w XXI w.najbardziej przedsiębiorczy są mordercami narodów. Wietnam, … Irak… Afganistan…itd są zbrodniami, na których zarabia amerykański biznes.

  5. (776.) W poniedziałkowej “GW” Gadomski przeprowadził wywiad z Najwybitniejszym Autorytetem Choć Niestety Bez Nobla Leszkiem Balcerowiczem. Zacytował tam prof. Josepha Stiglitza, który oskarżył banki o wywołanie greckiego kryzysu, a potem zarabianie na nieszczęściu tego kraju. Balcerowicz – jak zwykle zresztą – do tematu kompletnie się nie odniósł, posłał jednak w kierunku Stiglitza garść epitetów z porównaniem do Andrzeja Leppera włącznie.
    Tak właśnie wygląda merytoryczna rozmowa dwóch neoliberałów.
    Prof. Kołodko opublikował w najnowszym Przeglądzie artykuł pt. “Zielona wyspa czerwienieje”.

  6. (775.) Witam serdecznie zgodnie z podpowiedzią wrzucam taki temat . Istnieje takie pojęcie “PERPETUM MOBILE” miało to być takie urządzenie raz włączone miało pracować do końca świata a nawet 1 dzień dłużej.Od wielu lat naukowcy pracują nad tym i urządzenia nie ma. Natomiast jest taki urządzenie w bankowości i działa. Właśnie kolejna faza dołożono kolejne miliardy euro co spowooduje,że znowu za kilka miesięcy dołoży się następne może już i biliony euro. Mechanizm jest prosty podmiot gospodarczy może być Państwo emituje obligacje i daje za nie circo np 10% zysku. produkcja w tym samym czasie daje circo 6 % zysku i trza zatrudnić ludzie,maszyny itd. Obligacje są gwarantowane przez rząd czyli prawie pewne. No to wszelkiej maści banki ,fundusze itp również mafie kupują i póżniej jak przychodzi termin odbierają z zyskiem .Oczywiście ich prawo bo tak działa dośc idiotyczna gospodarka. Teraz mamy przykład Hellady przychodzi okres wykupu obligacjii za kilkanaście miliardów EURASÓW .Oczywiście HEELENOWIE nie mają tej kasy którą dały im banki i różne tam fundusze i nawet inne rządy no to inne rządfy mówią damy im kolejne pieniądze od razu odbierająć im to co nam wiszą .I znowu zwiększa się zadłużenie a publice się wmawia ,że uratowaliśmy HELLADĘ. Po prawdzie ratują swoje posady całą rzeszą spekulantów no bo wiadomo ,że produkcja nie daje zysków a spekulacje jak najbardziej. No to mamy ideał. PERPETUM MOBILE działające.To ,że biedacy zastaną teraz wrzuceni do koszyka NĘDZARZE a kogo to obchodzi.Czy nas czeka ten scenariusz. No a co my gorsi też to przerobimy choć jest pewien problem nie jesteśmy w strefie EEURASÓW jak idzie o walutę to i kasy nam nie dorzucą na ratunek.Dorzucą i innej puli by nie stracić na obligacjach. Tak czy siak mamy pod górę. Panie profesorze może by tak stworzyć alternatywny system bankowy taki działa w Indiach typu “NON-PROFIT” tylk na utrzymanie niewielkiej administracji a kasa na produkcję i usługi tylko w realną gospodarkę.

  7. (774.) Paweł (wpis 770) myli się fundamentalnie. To nie ja dałem się “jako kolejny wdać w sprawę Globalnego Ocieplenia”, tylko on dał sobie wmówić przez rzeczników grup interesów, których komercyjna, nastawiona na maksymalizację zysku działalność przyczynia się do szkodliwego ocieplania klimatu, że ten niekwestionowany i nasilający się proces nie jest skutkiem aktywności gospodarczej człowieka. W sposób oczywisty jest. I zostało to udowodnione, a to co pozostaje dyskusyjne, to zakres tego oddziaływania i tempo narastanie dewastacyjnych skutków, do których prowadzi ocieplanie. Bez wątpienia, w długim okresie – w skali XXI wieku – jest to największe zagrożenie dla naszej cywilizacji. Jak można tego nie dostrzegać?

    Jeśli ktoś twierdzi inaczej – chociażby tak jak Paweł – to stoi w obliczu ostrej alternatywy, której istotę pokazuję w I rozdziale “Wędrującego świata” (“Świat, słowa i treści, czyli jak rodzi się prawda, błąd i kłamstwo w ekonomii i polityce i co czynić, aby prawda brała górę”): albo się myli (i wtedy jest o czym dyskutować, przytaczając racjonalne argumenty, których przecież także w mojej książce nie brakuje, zwłaszcza w rozdziale IV i X), albo mija się z prawdą celowo i usiłuje innych wprowadzić w błąd jako lobbysta specjalnych grup interesów. Przecież wiadomo, jak znakomicie urządzona jest grupa interesów związana z tradycyjnym sektorem energetycznym (producenci, dystrybutorzy, powiązani z nim politycy i medialni propagandyści, niektórzy pseudonaukowcy zajmujący się lobbingiem nie po tej stronie, po której leży prawda i interes ogólnospołeczny), którego funkcjonowanie z jednej strony jest źródłem ich wysokich dochodów, z drugiej zaś powoduje zgubne ocieplanie klimatu.

    Mam przeto nadzieję, że Paweł po prostu się myli, chcąc służyć dobrej sprawie. Radzę zatem szerzej i głębiej przestudiować problem i dotrzeć do sedna rzeczy. Chyba że jest rzecznikiem nie tej, dobrej sprawy, która nam, postępowym ludziom przyświeca. Cieszy zatem, że w sprawach ochrony środowiska w ostatnich latach górę wydają się brać racjonalne argumenty, a lobbing służący złej sprawie spychany jest na drugi tor.

  8. (773.) Niejaki Gadomski jakiś czas temu pisał w “Wyborczej”, że “wzrost bezrobocia był u nas niższy, niż prognozowała przed rokiem większość ekonomistów, włącznie z nim samym,” mając na myśli pana profesora Kołodko. Jak można tak łgać w żywe oczy?! Przecież to właśnie pan miał rację, gdy pisał w lutem zeszłego roku, choćby w liście do premiera Tuska, że “Bezrobocie wynosiło już “tylko” 8,8 proc., ale znów rośnie i jest dwucyfrowe, a w końcu roku przekraczać będzie 12 proc. i nadal będzie się zwiększać. ” Każdy może to sprawdzić na blogu, bo znalazłam tam ten list. Jest dokładnie tak jak pan przestrzegał, więc czego gazeta się czepia? To pan ma rację, a oni kręcą jak zazwyczaj.
    I jeszcze jedno. Wpadł mi w ręce taki bryk – “Gomułka i transformacja polska”. Cegła, jak to się mówi, ponad 1000 stron, bo głównie dokumenty itp. Wpierw myślałam, że to o towarzyszu Gomułce, ale nie, to o Stanisławie Gomułce, który zdaje się też pana profesora nie lubi. Teraz jeszcze więcej się wygłupili, bo w książce pod redakcją Tadeusza Kowalika (ciekawy mariaż neoliberalno-populistyczny) pana profesora wycięli! W indeksie jest przy nazwisku Kołodko numer strony 1062. Tam są takie “noty o ekonomistach polskich”. No i pana profesora wystornowali. Był pan i nie ma! Sztukmistrze jacyś czy co, tylko w korekcie zapomnieli usunąć numer strony. Ot, manipulacyjna wpadka przy robocie. To tak jak z tym facetem, którego bolszewicka propaganda wycięła z jakiegoś zdjęcia, już nie pamiętam, kto to był, bo im już nie pasował do tych słusznych, ze Stalinem i spółką.
    I co pan na to, profesorze? Dalej z wiarą, że prawda zwycięży? Dalej jest pan naiwny, że da się pokonać kłamstwa, insynuacje i manipulacje? Przecież oni stosują kanony klasyka propagandy, że stukrotnie powtarzane kłamstwo staje się prawdą. I wielu takim łgarzom zawierza. A pan pisze w “Wędrującym świecie”, odrazu w podtytule pierwszego rozdziału – “Świat, słowa i treści, czyli skąd się bierze prawda, błąd i kłamstwa w ekonomii i polityce i co czynić, aby prawda brała górę”. I co pan na to? Kto i co bierze górę?

  9. (772.) Witam!

    Poniżej przytaczam krótką relację z moich komentarzy i odpowiedzi na pytania zadane mi dzisiaj rano w TVN24. Relację tę znaleźć można pod linkiem http://www.tvn24.pl/-1,1655410,0,1,grecja-jak-narkoman-bankinbspdilerami,wiadomosc.html

    Grecja jak narkoman. Banki dilerami
    GRZEGORZ KOŁODKO O WINNYCH GRECKIEGO KRYZYSU

    Grzegorz Kołodko uważa, że za grecki kryzys odpowiada nie tylko rząd tego kraju, ale także prywatne banki, które zbyt łatwo udzielały Atenom kredytów. – To jest trochę tak, jak dyskusja, kto jest winien, gdy ktoś jest uzależniony od narkotyków: czy ten, kto je bierze, czy też ten, kto je sprzedaje – zastanawiał się były minister finansów w Poranku TVN24.

    Deficyt finansów publicznych Grecji sięgnął w 2009 roki 13,6 proc. PKB Grecja nie jest w w stanie finansować swojego zadłużenia, sięgającego 300 miliardów euro. Do greckiej gospodarki zaufanie stracili inwestorzy, żądając coraz wyższego oprocentowania za jej obligacje.

    Kto winny?

    Były wicepremier Grzegorz Kołodko podkreślił, że grecki dług przede wszystkim “należy” do banków prywatnych, które “w pogoni za zyskami udzielały kredytów zbyt łatwo”. – Ryzykowały. Jeśli ryzyko jest nadmierne, należy ponosić konsekwencje. (…) – ocenił.

    Jak zaznaczył ekonomista, wina leży nie tylko po stronie rządu w Atenach, ale i samych banków. – Z jednej strony są tacy, którzy chętnie pożyczają ponad miarę swoich możliwości finansowych. Z drugiej strony są tacy, którzy im pożyczają. To jest trochę tak, jak byłaby dyskusja, kto jest winien, gdy ktoś jest uzależniony od narkotyków: czy ten, kto je bierze, czy też ten, kto je sprzedaje – zastanawiał się Grzegorz Kołodko.

    “Pogranicze skandalu”

    Były polski minister finansów za sytuację obwinia także agencje raitingowe, które oceniają zdolność kredytową państw. Za badania te płacą im bowiem kraje-zleceniodawcy. – Ktoś może powiedzieć, że to jest na pograniczu skandalu. Wpierw przyznają stopień inwestycyjny, a po kilku miesiącach sprowadzają je do statusu tzw. śmieci, wprowadzając panikę – zauważył.

    Zdaniem ekonomisty, grecki kryzys nie byłby takim wielkim problemem, gdyby Unia Europejska była w pełni zintegrowana. – Ten deficyt, który jest dość duży w stosunku do dochodu narodowego Grecji, gdyby Unia była tworem w pełni zintegrowanym tworem gospodarczym, to byłoby tylko 0,3 proc. – wyjaśnił.

    “Koniec greckiego dramatu to nie koniec historii”

    By pomóc wyjść z kryzysu, kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydowała się pożyczyć Atenom 110 miliardów euro do 2012 roku. Natomiast grecki parlament wprowadził – wyjątkowo jak na socjalistyczny rząd – restrykcyjny pakiet oszczędnościowy. Między innymi obniżone zostały wynagrodzenia pracowników sektora publicznego, zabrano im 13. i 14. pensje oraz podwyższono podatek VAT.

    Zdaniem Kołodki, międzynarodowa pomoc może być niewystarczająca. – Sądzę, że wyjście z tego greckiego dramatu jest, ale to nie koniec historii. Moim zdaniem, trzeba będzie restrukturyzować dług grecki i obciążyć częścią odpowiedzialności banki, które taką lekką ręką te pieniądze pożyczały – podsumował.

  10. (771.) Co do “Nóg Pana Boga” – zgadzam się w stu procentach z opiniami Pana Profesora. Przez kilka lat miałem ogromną przyjemność pracować z autorem wspomnianej książki. Powiem jedno – nasłuchałem się bardzo wielu pasjonujących historii. Część z nich znalazła się w książce, inne – nie, wszystkie zaś – tak samo inspirujące.

    A tak z innej beczki, chciałbym spytać Pana Profesora o ocenę sytuacji w Grecji. Na ile – Pańskim zdaniem – uzasadnione są protesty miejscowych związków zawodowych? Czy rzeczywiście istnieje alternatywny scenariusz dla tego kraju i czy można bardziej sprawiedliwie rozłożyć obciążenia nakładane przez rząd Papandreu na obywateli?

    Jak Pan sądzi, czy grecki scenariusz może się powtórzyć w Polsce za kilka lat? Ostatnie dwie ekipy zadłużały przecież nasz kraj na potęgę.

  11. (770.) Panie profesorze, niestety dał się pan jako kolejny wdać w sprawę Globalnego Ocieplenia a konkretnie że to człowiek jest temu winny jakoby poprzez emisję gazów ciplarnianych. Większość wykresów które pan zamieszcza pochodzą z Banku Światowego i agend ONZ. Moim zdaniem to bardzo wypacza realny obraz rzeczywistości. Nie ma naukowych dowodów na to, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy GO a działalnością człowieka. Cały ten został wykreowany w celu zdobycia władzy i zarabiania pieniedzy, natomiast ziemia ma się dobrze, nie grożą nam żadne wojny o wodę i żywność, nie grozi nam żadna zagłada gatunków ponad to co sama przyroda załatwi zapewniam że bez pytania nas o zgodę.

  12. (769.) Panie Jacku,
    Pewnie nie mam talentu artykułowania własnych myśli w sposób dla innych zrozumiały, ale myślę, że nie do końca udało mi się przelać na “papier” swoje rozumowanie. Posłużę się przykładem, żeby zilustrować swój pomysł.

    Otóż obecnie, pracownik zarabiający 3000 brutto odprowadza ok 410zł składek na ZUS, 230zł na NFZ i płaci 200zł podatku. Dodatkowo, na ZUS, idzie 480zł od jego pracodawcy. Łącznie odprowadzane jest za taką osobę 965zł składek na ZUS (i FP/FGŚP ale to małe kwoty). 40% składek emerytalnych idzie do OFE, 60% do ZUS. I te 60% finansuje wypłatę obecnych świadczeń (plus, oczywiście, dotacja z budżetu). Za naszego przykładowego pracownika do ZUS przekazywane jest zatem 360zł, a do OFE 240zł.

    Mój pomysł jest taki- to, co obecnie finansuje wypłaty emerytur (czyli 360zł) niech będzie odprowadzane jako podatek. To, co obecnie przekazywane jest na OFE, niech będzie podstawą dla tej “emerytury obywatelskiej”, a nadwyżka niech ląduje w kieszeni obywatela. Powiedzmy niech będzie to obecnie 80zł. Niewiele? Zgadzam się, ale to już jakiś krok w dobrym kierunku. O resztę troszczy się sam pracownik.

    Dla pracownika zarabiającego b. mało – ok 1500zł brutto składka na OFE wynosi jakieś 120zł/mc. W jego przypadku musiałby zatem zapłacić ok 40zł więcej składki. Wystarczy “popracować” kwotą wolną od podatku, aby wyrównać tę “stratę”. Pracownikowi zarabiającemu lepiej niż przeciętnie (5000zł brutto) zostałoby w kieszeni ok. 220zł.

    Nie ma zatem mowy o zawieszeniu finansowania czegokolwiek, gdyż budżet automatycznie “powiększyłby” się o dochody z podatków finansujące FUS.

    Co to daje? Umożliwia znaczne uproszczenie systemu wypłaty emerytur z ZUS. Urealnia sytuację budżetu państwa i uspójnia pulę, z której wypłaca się emerytury. Nie będzie kreatywnej księgowości polegającej na tym, że budżet państwa zadłuża się, aby wpłacić dotację do FUS, a jednocześnie ZUS także zadłuża się, aby dorzucić do “wora”. Budżet państwa na tym zyskuje “kosmetycznie”, ale i tak trzeba będzie to spłacić.

    W dalszej perspektywie daje nam to też to, że odchodzimy od systemu opartego na “umowie pokoleń”, który przy obecnych tendencjach demograficznych i tak się zawali. Mam nadzieję, że Polaków będzie rodziło się coraz więcej, ale nie chcę od tego uzależniać mojej emerytury :-)

    Pozdrawiam serdecznie, Mateusz

  13. (768.) Dziękuję Krzysztofowi (wpis 766) za dobre słowo o moim charakterze. Staram się… I nie zgadzam się, że “ludzie są bez charakteru”. Każdy jakiś ma i niemało z nas zupełnie przyzwoite, więc na pewno nie można tak generalizować opinii.

    To dobrze, że Krzysztof, zachęcony moim komentarzem (wpis 691), już ma za sobą lekturę książki Marka Barańskiego “Nogi Pana Boga”. Stwierdziłem tam (jak i w eseju pt. “Wędrówka przez życie” opublikowanym w “Przeglądzie” miesiąc temu): “Są książki, które można przeczytać. Jest ich, co cieszy, sporo. Ale są też i książki, których nie można nie przeczytać. Tych jest niewiele. Tym bardziej nie można żadnej z nich pominąć pośród swoich lektur.” Taką właśnie książką – zarówno ze względu na treść, jak i formę – jest opowieść Barańskiego pokazująca różne ciekawe wątki współczesności i niedawnej historii, którą każdy w jakiś sposób musi być zainteresowany. Jeśli autor coś opisuje, o czymś opowiada, to widać, że wie, iż tak jest, bo zbadał to dogłębnie. I choć książce nie brakuje warstwy emocjonalnej i ocen wartościujących, to tylko uatrakcyjniają one lekturę.

    To, że główne media (niestety opiniotwórcze) próbują ją przemilczeć, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Bynajmniej. Tak dzieje się zawsze, gdy przeciwnicy nie potrafią na gruncie merytorycznym rozprawić się z niewygodnymi dla nich poglądami. Nie są w stanie także ich ośmieszyć albo jeszcze jakoś inaczej zdystansować opinię publiczną od prawdy, której ludzie szukają. Wtedy właśnie próbuje się sprawę przemilczeć. Zdziwiłbym się bardzo, gdyby tym razem było odwrotnie. Przecież już staropolskie porzekadło głosi, że prawda w oczy kole. A jakiż mieliby mieć interes niektórzy prominentni redaktorzy tej czy innej gazety, lansujący nie tylko siebie, ale niekiedy jeszcze bardziej prominentnych polityków, których prawdziwe oblicze pokazuje Barański, w nagłaśnianiu jego książki i zachęcaniu do jej przeczytania? Ale ludzie i tak czytają…

    Tym bardziej radzę wszystkim, którzy jeszcze tego nie uczynili, aby wzięli “Nogi Pana Boga” do ręki. A to już wystarczy, by przeczytali i innym polecili, bo z miejsca przekonają się, że to naprawdę świetna książka.

  14. (767.) Max Keiser tłumaczy na czym polega Grecki kryzys i jak MFW itp. organizacje chcą przejąć kontrolę nad Grecją. Pojawia się tam ciekawy wątek Boliwii. Obawiam się, że to samo czeka Polaków.

  15. (766.) Dzień dobry Panie Profesorze.
    Nie wiem, czy pan wie, ale polecana przez Pana w tm miejscu książka Marka Barańskiego “Nogi Pana Boga” zyskała już nieoficjalne miano “bestsellera drugiego obiegu”. Szykuje się drugie jej wydanie, a tymczasem największe media milczą na jej temat jak zaklęte. Gdyby nie pańska recenzja w “Przeglądzie” i na tym blogu, nikt by o niej się nie dowiedział.
    Namówiony przez pana przeczytałam ją i zrozumiałem, dlaczego tak się dzieje. Książka wciąga natychmiast, jest świetnie napisana i jest rzetelnym, bardzo szczerym opisem polskiej współczesności, małości polityki i polityków, zaprzaństwa i hipokryzji …
    Jeśli obywatele są bez charakteru, to czy i kraj charakteru nie ma? Na szczęście są ludzie tacy jak pan – właśnie z charakterem, więc może nie będzie tak źle … Tzn. z krajem może nie będzie tak źle, bo z lewicą, której Barański poświęca najwięcej uwagi – to już nie jestem pewien. Ona jest w jakimś transie, w samozatraceniu, niestety nie zdaje sobie z tego sprawy, bo do takich refleksji nie dojrzała intelektualnie.

  16. (765.) Drogi Panie Mateuszu, tym razem ja nie mogę się zgodzić z Pana uwagami.
    1. Państwo nie “przejadło” składek poprzednich pokoleń – służyły one finansowaniu świadczeń ówczesnych emerytów. Ja obecnie też nie mam poczucia, że Państwo przejada moje składki – po prostu jest to źródło finansowania emerytur moich rodziców. To nie jest fikcja, tylko umowa społeczna.
    2. Jeszcze raz podkreślam, że nie można przy mówieniu o systemie emerytalnym abstrahować od kosztów wypłaty bieżących świadczeń. Żeby zrozumieć, że propozycja Pana Mateusza, tj. składki obecnie pracujących mają być “odkładane” na ich przyszłe emerytury, a obecnych emerytów finansujemy z podatków, jest niemożliwa, warto znać parę liczb. Roczne koszty wypłaty rent i emerytur to około 150 mld złotych rocznie. Jeśli składki obecnych pracowników nie finansują tych wypłat, to całe 150 mld musi pochodzić podatków, czyli budżetu państwa. Pamiętajmy, że cały budżet państwa to około 300 mld, więc moglibyśmy zapomnieć o finanowaniu infrastruktury, nauki, dotacjach i subwencjach do samorządów itd.
    Podsumowując, rozumiem frustrację Pana Mateusza, ale trzeba sobie zdawać, że prostego wyjścia po prostu nie ma.

  17. (764.) Panie Jacku (wpis 762) – z jednym w Pana wypowiedzi nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem należy w dyskusji na temat systemu emerytalnego oddzielić wyraźnie kwestie emerytur osób zaczynających dopiero pracę od emerytur osób obecnie otrzymujących świadczenie (bądź bliskich przejścia na emeryturę). Skoro Państwo “przejadło” składki poprzednich pokoleń, to fakt. Ale twierdząc, że nasze składki idą na nasze emerytury, podczas, gdy płaci się z nich emerytury obecnym emerytom, a nasze konta emerytalne zasilają wirtualne pieniądze – konstytuujemy fikcję.

    Składki płacone tylko na swoją emeryturę, a deficyt FUS łatany z podatków (wyższych – oczywiście) – to moim zdaniem droga na odejście od obecnej fikcji. 165-250zł miesięcznie daje po 35 latach odkładania składek (waloryzowanych o wskaźnik inflacji) emeryturę na poziomie obecnych 1200zł.

    Ja mam obecnie z pensji potrącane ponad 1000zł składki na emeryturę. Ile będę miał tej emerytury? Pewnie w ogóle jej nie dostanę, bo politycy zamiast zajmować się poważnymi problemami (zgodnie z planem takim, jak Strategia dla Polski), biją się o stołki.

  18. (763.) Witam!

    Rozlewanie się kolejnych fal światowego kryzysu – nie tylko finansowego, bo przecież ma on również inne wymiary: gospodarczy, społeczny, kulturowy, ekologiczny, a także polityczny, co będzie z czasem coraz bardziej odczuwalne – powoduje liczne przesunięcia w relacjach strumieni i zasobów pokazujących, co się dzieje w naszym wędrującym świecie. Stąd też przyszła pora na kolejne aktualizacje bogatego wachlarza danych prezentowanych w NAWIGATORZE (www.wedrujacyswiat.pl/index.php). Tym razem we wszystkich sekcjach tematycznych (Świat i polityka; Ludność; Gospodarka; Środowisko) zaktualizowanych zostało w sumie ponad 50 pozycji: 3 wykresy, 4 mapy i 44 tabele. Zapraszam zatem do NAWIGATORA, do dalszych analiz, porównań, wniosków.

  19. (762.) Dobrze, że został podjęty ważny i ciekawy temat, tj. system emerytalny (Wpis nr 758 Mateusza). Odnosząc się do propozycji Premiera Pawlaka – aż nie chce się wierzyć, żeby poważny polityk opowiadał takie rzeczy. System emerytalny nie tylko przecież musi zapewnić w przyszłości dochody obecnie pracującym, ale także sfinansować świadczenia tych, którzy są obecnie na emeryturach i rentach – w Polsce obecnie około 9 mln osób. Składka 120zł miesięcznie oznaczałaby więc ogromną wyrwę w budżecie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który i tak jest już głęboko deficytowy, czyli musimy dopłacać do niego z budżetu. Jakakolwiek propozycja szokowych zmian systemu emerytalnego jest niepoważna i niebezpieczna. Trzeba spokojnie kontynuować i doskonalić system, który wprowadziliśmy, tj. oparcie przyszłych świadczeń o filar repartycyjny i kapitałowy.

  20. (761.) To ja dziękuję Studenckiemu Towarzystwu Ekonomicznemu Uniwersytetu Jagiellońskiego za zaproszenie. Zawsze z przyjemnością odwiedzam tę najstarszą polską uczelnię. No i ciekaw jestem opinii studentów po wykładzie i spotkaniu. To co będzie dalej?…

  21. (760.) Panie Profesorze, dziękujemy za przybycie do STE UJ. Zapraszamy do naszego koła za każdym razem kiedy tylko będzie Pan w Krakowie.
    Pozdrawiam
    Ania

  22. (759.) In the book “Todo lo sólido se desvanecen en el aire”, the autor talks about the necessity that bourgeoisie has to destroy all what has created for rebuilt it later, reproduce and re-saturate the market until the point of repeat the cycle again and again.

    In this “globalization” is simply doing the same, the difference is a bias of society in which I could hardly find differences between its members… what remains is to understand this process and climb on the train…

  23. (758.) Szanowny Panie Profesorze,
    Przeczytałem przed chwilą o pomyśle na reformę systemu emerytalnego w Polsce przedstawioną przez v-ce premiera Pawlaka. Pomijając fakt, iż założenie, że 120zł składki wystarczy na 1200zł emerytury miesięcznie wydaje się zbyt optymistyczne, to chciałem spytać o Pana opinię na temat modelu “emerytury obywatelskiej”. Minimalna składka daje minimalną dającą przeżyć emeryturę, a reszta w rękach danej osoby. Wydaje się, iż jest to liberalizm ale w takim zdrowym, nie patologicznym (vide neoliberalizm) podejściu?

  24. (757.) The feedback between inequality and economic development is of a complex nature. From the most general perspective, one must distinguished between “good” and “bad” inequality.

    If the relations, even the large ones, between the income (and, in the long-run, the wealth) of particular social strata are the results of a true differences between the labor productivity and it’s fair compensation there is a “good” inequality. The more one contributes to the output, the more one is getting for such contribution. And this is to what G. S. Becker refers to in the opinion quoted by Greg (post # 750). Yet it is not true that such inequality takes place in the USA, as Becker claims. There is, especially under the period of neoliberalism dominance since the 1980s, a great deal of unfair distribution of income, that is inequality which is not coming out from a pro-growth, favoring efficiency and investment in human capital labor remuneration, or from just capital gains, but for the market imperfections enforced by the neoliberal ideology and policy.

    Hence, there is also “bad” inequality which is a result of unfair redistribution of flows (incomes) and stocks (assets, especially through privatization), flawed tax system, exploitation of labor and consumers, corruption and cronyism, etc. This is the case much more often of the developing countries, or so-called emerging markets than in the advanced, institutionally matured democracies.

    Such distinction explains why we have much less of inequality in Scandinavian social market economies, where, for instance, the Gini coefficient is as low as around 0.23 in Sweden or 0.24 in Denmark, and as high as 0.39 in Ireland or 0.45 in USA. And as for the quality of social and human capital, or the business competitiveness, the Nordic social democracies are hardly worse than the neoliberal Anglo-Saxon countries.

    You can read more on this subject either in one of my earlier International Momentary Fund research paper on “Equity Issues in Policymaking in Transition Economies”, which is available online ( http://www.tiger.edu.pl/kolodko/working/imf/IMF_1998.pdf ), or in my book “From Shock to Therapy. The Political Economy of Postsocialist Transformation”, Oxford University Press, Oxford and New York, 2000, Chapter 9, “The Redistribution of the Costs and Benefits of Transition”, pp. 192-225.

  25. (756.) Ashes pouring on our heads from heaven have a symbolic meaning, and small dose of humility is in place.

    In some old forgotten tradition puring ashes on our heads is a symbol of such humility.

    Yet many amongst us have no fear and their arrogance and belief in own powers remains – to boast their pride and seek to exploit others and take advantage of them.

    This, for such persons let us all be assured will not last forever – they too will realise how wrong they were on their path… in time to come.

  26. (755.) Ze wzgledu na aktywnosc wulkanu Eyjafjallajoekull Profesor Kolodko utknal w szwajcarkich Aplach i nie zdazy wrocic na polskie niziny. Dlatego tez zmuszony jest odwolac swoje jutrzejsze (18.04) wystapienie w TOK FM.

  27. (754.) Przeczytałem właśnie newsa że Islandia dostanie pożyczke z MFW i tak się zastanawiam skoro Te pieniądze nie pochodzą z działalności gospodarczej społeczeństwa to czy ta pożyczka nie wywoła takiej samej inflacji z jaką mielibyśmy do czynienia gdyby po prostu bank centralny islandii dodrukował pieniądze ? Mniemam że ta pożyczka jest do zwrotu więc później będzie następowało wycofywanie tego pieniądza z gospodarki ale czy w krótkim okresie nie będziemy mieli do czynienia z inflacją właściwą dla druku odpowiedniej ilości pieniądza

  28. (753.) Witam!
    Jestem na miedzynarodowej konferencji Geneva Association (stowarzszenie studiow problematyki ubezpieczeniowej) w Montreaux, w Szwajcarii (stad brak polskich liter w tym wpisie), podczas ktorej wyglosilem “keynote speech” nt. “Globalization, Crisis, and What Next?”. Stad tez na ostatnio zadane mi na blogu pytania odpowiem zaraz po powrocie. Tyle ze nie ma pewnosci, kiedy wroce… Powinienem ladowac w Warszawie w sobote wieczorem, ale coraz wieksze obszary europejskiej przestrzeni powietrznej sa zamykane wskutek gigantycznej chmury po erupcji islandzkiego wulkanu. Jesli jednak wyladuje zgodnie z rozkladem, to zapraszam do wysluchania rozmowy radiowej z Red. Kamilem Dabrowa na falach TOK FM w niedziele rano, o 9-ej. Tam tez nawiaze to niektorych watkow ostatnio poruszanych na naszym blogu.

  29. (752.) Nawiązując do komentarza Piotra (749) i wyrazić moją opinię na postawione na końcu komentarza pytania – obawiam się, że TAK!!! Obym się myliła!

  30. (751.) Przyznaję, że coraz bardziej nieswojo się czuje w wytwarzanej zewsząd atmosferze przeżywania traumy narodowej. To co się stało ma wymiar tragedii ludzkiej. Zginęło wielu ludzi, w tym prezydent z żoną, co temu tragicznemu zdarzeniu nadaje szczególne znaczenie. Ale nie ma powodów do tak diametralnych przewartościowań w dokonywanych ocenach. Niemal każdy po szczególnych przeżyciach próbuje modyfikacji swojej postawy życiowej, przynajmniej przez jakiś czas. Jednak nie do tego stopnia. Obecnie jeszcze z większą niechęcią oglądam telewizję (zwłaszcza publiczną, choć nie tylko) i czytam prasę. Nabiera to wszystko martyrologicznego charakteru porównywalnego z prawdziwym Katyniem. Aż boje się dalej ten wątek rozwijać, by nie być posądzonym o obrazę uczuć aktualnie obowiązujących…
    Przewartościowania są potrzebne, ale na innych obszarach. Pojawia się bowiem wiele „ale” i fundamentalnych pytań. A odpowiedź na nie musi prowadzić do konkluzji o fatalnym zarządzaniu państwem. Rozmiar tej tragedii jest tego skutkiem. Oby zostały wyciągnięte wnioski i nie skończyło się tylko koniunkturalnym ekumenizmem, który szybko gaśnie, jak słomiany zapał.

    W kontekście tej tragedii jawią się poważne problemy personalne na niwie gospodarczej i nie rozwiązane istotne bieżące sprawy z ostatniego okresu. Minister finansów deklaruje pomoc NBP (ciekawie jaką!) i dokonuje ważnego przemodelowania w swoich poglądach. Z uznaniem bowiem mówi o interwencji banku centralnego na rynku walutowym. Co więcej, twierdzi, że jest zwolennikiem takich operacji. Ten sam minister, który wiosną 2008 r. mocno skrytykował prof. W. Kozińskiego (kandydata na wiceprezesa NBP) za wypowiedź o możliwości takich działań w celu osłabienia złotego. Z resztą w tej krytyce sekundowali mu ówcześnie aktualni, byli, i jak się okazało przyszli członkowie RPP, nie mówiąc o całym tabunie ekonomistów i analityków sektora finansowego. W rezultacie premier przez ponad pół roku wstrzymywał się z kontrasygnatą na wniosku do prezydenta o nominację prof. W. Kozińskiego na stanowisko wiceprezesa NBP.
    Ponadto, ci sami ekonomiści, nominalnie o poglądach konserwatywnych w polityce monetarnej, robią wszystko by podwoić zysk NBP i ulżyć ministrowi finansów. Nie potrafię ocenić adekwatności utworzonych rezerw na ryzyko walutowe, bo nie znam bilansu NBP i struktury jego aktywów ( przede wszystkim walutowych), ale nie można zmieniać zasad rachunkowości pod koniec marca br. i objąć nimi ubiegły rok. Znamienne stało się przeorientowanie w RPP. „Jastrzębie” stały się „gołębiami”, a „gołębie” „jastrzębiami”. A już groźba jednego z członków RPP, że złoży rezygnację jeśli rząd zgodzi się na zysk w wysokości określonej przez zarząd NBP świadczy o niebywałym tupecie. I niewykluczone, że może zostanie prezesem NBP…

    Niech każdy przeżywa tę tragedię miarą swoich odczuć, nie szukajmy wzorców zachowań w które należy się wkomponować, nawet gdyby pochodziły zza oceanu. I miejmy nadzieję, że obecnym i przyszłym władzom naszego kraju to tragiczne wydarzenie uświadomi, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w usprawnianiu zarządzania państwem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *